Jak za starych, dobrych czasów

BLOG RECENZJA GRY
540V
Pablos Mobile | 09.09.2014, 15:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jestem wielkim fanem gier, w których mamy klasyczny widok z boku, stosowany tak w platformówkach, jak i strzelankach. Dzięki pojawieniu się gier niezależnych tego typu rozrywka powróciła do łask, udowadniając, że nawet w XXI wieku wcale nie trzeba robić tytułu w pełnym 3D, by zabawa była przednia, o czym udowadniają m.in. Limbo, Mark of the Ninja, Deadlight oraz właśnie Shadow Complex.

Jestem wielkim fanem gier, w których mamy klasyczny widok z boku, stosowany tak w platformówkach, jak i strzelankach. Dzięki pojawieniu się gier niezależnych tego typu rozrywka powróciła do łask, udowadniając, że nawet w XXI wieku wcale nie trzeba robić tytułu w pełnym 3D, by zabawa była przednia, o czym udowadniają m.in. Limbo, Mark of the Ninja, Deadlight oraz właśnie Shadow Complex.

 

Gra jest zbudowana na znanym silniku, w przeciwieństwie do Limbo i Mark of the Ninja oferuje środowisko 3D, jednak zachowuje wszystkie elementy typowej platformówki 2D. Wiele wspólnego wizualnie ma z reedycją Flashback, który będąc przeróbką jednej z najlepszych gier tego typu okazał się być niestety towarem trzeciej kategorii.

 

Shadow Complex to gra akcji, w której strzelanie i ogólna masakra zdecydowanie dominuje, a elementy platformowe są tylko dodatkiem. Wcielamy się w rolę Jasona Fleminga (nazwisko nieprzypadkowe, grę z daleka czuć Bondem), któremu głosu użyczył wszędobylski Nolan North, jak zwykle świetny. Wraz z przyjaciółką Jason udał się na wycieczkę, a tu nagle, niespodziewanie, przypadkiem znaleźli tajną bazę jednej z setek sekretnych organizacji pragnących zmian w polityczno-społecznym porządku panującym w Stanach Zjednoczonych. Przypadkowo Jason jest świetnie wyszkolony, choć nie jest żołnierzem - mimo namów ojca trzyma się z daleka od awantur wojskowych, ale cóż, życie i tak kazało mu chwycić za broń.

 

Jason chciałby uciec i olać sprawę, wszak organizacji od zwalczania przestępczości w USA jest więcej, niż pierwiastków w układzie okresowym, jednak jego przyjaciółka zostaje porwana i chłopak nie ma wyboru: chwyta za pistolet i idzie na ratunek.

 

Na pierwszy rzut oka w Shadow Complex nie ma miejsca na myślenie, kombinowanie i szukanie najbardziej odpowiedniej drogi do celu. Jak to w strzelankach - wbijamy się do kolejnego pokoju, mordujemy wszystko, co się rusza, zbieramy magazynki, apteczki oraz inne przydatne elementy i idziemy dalej. Jednak szybko się okazuje, że jaskinia kryje w sobie gigantyczną, ogromną wręcz bazę, wypełnioną terrorystami oraz przejściami, które wcale niełatwo odblokować. Twórcy wykorzystali klasyczny system, w którym Jason stopniowo zdobywa coraz lepszy sprzęt, a tenże jest przydatny nie tylko do walki i eliminacji sił wroga, ale także do odblokowania zabarykadowanych miejsc. Prócz broni palnej staniemy się zatem posiadaczem granatów, rakiet itp., a każda broń potrafi wysadzić pewne charakterystyczne elementy; mogą to być otwory z wentylacji pomieszczeń, włazy czy wreszcie porządne, solidne metalowe bramy. Kłopot polega na tym, że nowe bronie zdobywamy z czasem, ale niedostępne miejsca widać od razu. Zatem wraz z Jasonem przejdziemy bazę wzdłuż i wszerz kilka razy, powracając w niektóre miejsca z nowymi umiejętnościami i wyposażeniem.

 

Jason stanie się także posiadaczem interesującej, bardzo bondowskiej zbroi, która nie tylko umożliwi przyjmowanie na klatę większej ilości pocisków wroga, ale także (a może nawet przede wszystkim) pozwoli mu oddychać pod wodą, używać jetpacka, czy nawet poruszać się niczym Juggernaut, stanie się w pewnych momentach nie do zatrzymania.

 

Ponadto gra oferuje sporo znajdziek, jednak zbudowanych "po staremu", nie rozrzuconych po bazie dla samej przyjemności zdobywania trofeów.  Dookoła znajdziemy mnóstwo ulepszeń, czy to pancerza Jasona, czy to jego broni. Warto je zbierać, bowiem o ile mamy nieograniczoną amunicję do broni klasycznej, tak granaty, rakiety i tym podobne mają ilość, której przekroczyć się nie da. Ulepszania powodują, że można nosić ich więcej i więcej, i uwierzcie mi, że spotykając kolejnych bossów bardzo się liczy, czy mamy w kieszeni osiem sztuk granatów, czy czterdzieści. Nie ma sensu także podchodzić do ukończenia gry bez odnalezionych przynajmniej kilku ulepszeń pancerza, gdzie Jason zamiast dysponować setką punktów życia może mieć ich kilkaset. To się liczy.

 

Jak wspomniałem nie ma tu ograniczenia ilości amunicji do typowych rodzajów broni. Jason co jakiś czas znajduje lepsze uzbrojenie, automatycznie zastępując poprzednie. Można strzelać ile się chce, z zaznaczeniem, że magazynek jednak trzeba przeładować. Pocisków jest nieskończoność, ale przeładowanie chwilę trwa, zatem pełna akcji gra podczas poważniejszych starć oferuje odrobinę taktyki. Bossowie są udani, żaden nie jest beznadziejnie frustrujący, żaden nie jest też super banalny. Przy każdym trzeba obmyśleć na szybko sposób, a tym, którzy będą mieli problem gra podpowie co należy mniej więcej robić.

 

Sterowanie jest bardzo dobre i intuicyjne; lewa gałka to ruch bohaterem, prawa - ruch celownikiem. Jednak w momentach walki z przeważającymi siłami wroga niespecjalnie trzeba się przejmować celowaniem, Jason bowiem z reguły sam kieruje broń ku oponentom. A jego celność wzrasta razem z kolejnymi osiąganymi poziomami, bowiem walcząc, ale i odnajdując poukrywane znajdźki zdobywamy punkty doświadczenia. Wszystko jednak jest automatyczne, nie ma żadnych statystyk, uspokajam od razu; to nie RPG. System zdobywania punktów doświadczenia zaistniał tylko po to, by dodatkowo nagrodzić tych graczy, którzy widząc jakiś korytarz (albo znak zapytania na mapie) nie spoczną, póki nie znajdą drogi i nie sprawdzą cóż tam się kryje. Co często nie jest wcale tak banalne, i po prawdzie daje to sporo satysfakcji; w ten sposób pokazuje się drugie, znacznie bardziej platformowe oblicze tytułu.

 

Shadow Complex to ani gra super przepiękna (późniejsze Flashback i Deadlight - oba na tym samym silniku, oba nieco ładniejsze), ani wybitna pod względem oferowanego systemu. A jednak od tytułu nie sposób się oderwać, moja przygoda podstawowa, bez zdobycia 100% wszystkiego, co tylko się da trwała nieco ponad 9 godzin, a straciłem je w dwóch zaledwie posiedzeniach przed telewizorem. Masakrowanie terrorystów jest relaksujące, walki z bossami dają satysfakcję, odnajdywanie kolejnych ulepszeń czy części zbroi to sama radość. No i system save - ten też zachęca do dalszej gry, do trwania przed konsolą. Spojrzenie na mapę pozwala wzrokowo odnaleźć kolejne pomieszczenie, gdzie gra zostanie zapisana, i gracz stale daje się namówić na klasyczne: do kolejnego sejwa, jeszcze jeden i kończę... Aż nagle walka finałowa, oglądanie napisów końcowych i szykowanie się do powrotu do zabawy po resztę bonusów.

 

Zdecydowanie polecam, gra w wersji cyfrowej jest bardzo często przeceniana, warto przy kolejnej okazji tych kilkanaście złotych wydać, zabawa jest fantastyczna.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • doskonała akcja
  • nawet interesująca fabuła
  • nieco dobrego humoru
  • udane elementy platformowe

Wady

  • że co?
Pablos Mobile

Pablos Mobile

Ta gra to znacznie więcej, niż na pierwszy rzut oka może się wydawać. Tytuł, który zaskakuje dopracowaniem, udowadniając, że klasyczne gry z widokiem 2D nigdy nie umarły; ba, mają się świetnie.

8,5

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper