Pocahontas w Krainie Czarów – recenzja Kena: Bridge of Spirits

BLOG
317V
user-2104271 main blog image
Gonzi0807 | 21.07.2023, 18:05
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Niespodzianka.

 

Proszę, powstrzymajcie się od komentarzy w stylu: „Ej, gościu. Po co ogłaszasz jakieś nieprawdziwe informacje o tym, że twoje recenzje będą się na blogu pojawiać tylko we wtorki?”. Otóż – jak najbardziej zamierzam się tego planu trzymać. Dzisiejszą wrzutkę potraktujcie jako wyjątek od reguły i mały bonus, gdyż dotyczy ona tytułu nieco niszowego. Nie spodziewam się jakiegoś wielkiego zainteresowania poniższym tekstem (w dodatku jest on krótki, bo i taka jest gra: mnie zajęła 15 godzin) i prawdę mówiąc, zastanawiałem się, czy go nie pominąć. Dodaję go, ponieważ uważam, że ta produkcja zasługuje na to, by powiedzieć o niej chociaż kilka zdań. Jeśli ktoś popatrzy na jej trailery i pomyśli „Olaboga, toż to bajka dla dzieci” – zapewniam, że trochę zbłądzi w swym rozumowaniu. A kogoś, kto zachwyci się oprawą graficzną i skonkluduje „O Jezu, ależ to musi być piękna, prosta i relaksująca gierka”, pragnę poinformować, iż przeliczy się tym bardziej. Natomiast obu grupom wciąż ją szczerze polecam i przyznaję, że zacząłem ją na poziomie trudnym, by gdzieś w połowie zmienić go na normal; stwierdziłem, że nie mam na tyle czasu, by podchodzić do każdego z bossów po kilkanaście razy.

 

Kolejna „duża” recenzja ukaże się zgodnie z planem, czyli we wtorek. Jako zapowiedź zdradzę, że dotyczyć będzie gry dla mnie bardzo ważnej.

 

Miłego weekendu.

_____________________________

 

Gdziekolwiek by sięgnąć, cokolwiek by przeczytać na temat tej produkcji, wszędzie brzmi chór pochwał i zachwytów nad nią, zarówno od branżowych krytyków, jak i od zwykłych graczy. I po jej ukończeniu pozostaje mi również stanąć w tym szeregu pochlebców. Cóż zrobić, skoro ta gra po prostu na takie uznanie zasługuje.

 

Początek K:BoS niewiele wyjaśnia, więc większość zasad związanych z poruszaniem się po świecie musimy poznać i zrozumieć sami. O ile ogarnięcie mechanik potrzebnych do rozwiązywania zagadek środowiskowych nie jest natychmiastowe, o tyle wystarczy dosłownie kilka minut, by grafika (główny atut tego tytułu, lecz niejedyny) zachwyciła swoją bajkowością. Oprawa audiowizualna jest po prostu cudna. Jak bardzo, każdy może zobaczyć. „Każdy” w sensie: ten, kto kupi i odpali grę, bo żadne trailery czy nagrania gameplayu na YouTube nie oddają jej urody i nie mogą się równać z wrażeniami, jakich dostarcza karta graficzna, generując obraz w czasie rzeczywistym. Cutscenki z powodzeniem można by posklejać w całość i puścić w kinach jako komputerowy film animowany. Baśniowy klimat wprost wylewa się z ekranu, stanowiąc nie lada konkurencję dla Ori and The Blind Forest – gry równie pięknej pod względem zaprojektowania i artystycznej wizji (od której niestety się odbiłem przez zbyt wysoki, wymagający trzeciej ręki stopień sekwencji platformowych). Cukierkowość i barwność świata przedstawionego mieszają się z nieco mroczniejszymi obrazami, co w połączeniu z dynamicznymi walkami zbliża z kolei K:BoS do Kingdoms of Amalur: Reckoning – trochę już dziś zapomnianego i nudnawego fabularnie, za to szalenie zajmującego i satysfakcjonującego pod względem starć. Motyw wędrówki w poszukiwaniu górskiej świątyni budzi zaś silne skojarzenia z filozoficznym dziełem Journey od studia thatgamecompany z 2012 roku (na PS3, debiut na PC to 2019).

 

Walka jest efektowna, choć jednocześnie dość prosta w swych założeniach: mamy ciosy szybki oraz silny, możliwość aktywowania tarczy, łuk, a także ubogi system rozwoju postaci. Ot, standardowe mechaniki obecne w większości trzecioosobowych gier akcji. W sumie jedynym elementem wyróżniającym tę konkretną są Roty – dobrotliwe (?) i pocieszne istotki/duszki, które pomagają nam w bitwach i w eksploracji, a my w rewanżu… kupujemy im rozmaite czapeczki (serio, nie łżę). No i trzeba wspomnieć o poziomie trudności, który do niskich nie należy. Nawet normal nie ma wiele wspólnego z rekreacyjnym spacerkiem, za to dużo z morderczą wspinaczką na szczyt góry. Szczególnie tyczy się to bossów w drugiej połowie opowieści, z których paru przypomniało mi, dlaczego nie gram w nic od FromSoftware.

 

Technicznie jest niemal perfekcyjnie. Jedynym mankamentem są występujące regularnie, krótkotrwałe i na szczęście lekkie spadki animacji (na kompie, który spełnia zalecane wymagania). W kwestii ceny to docelowa wynosi ponad 140 zł. Dużo jak za grę ledwie AA, trwającą kilkanaście godzin i obecną na PC już od roku? Nie powiedziałbym, że to drogo. Zresztą, wiecie, jak jest. Odbywające się kilka razy w roku wyprzedaże, którymi Steam bezlitośnie atakuje nasze portfele, dadzą niejedną okazję, by nabyć ją znacznie taniej. Kupiona za mniej więcej 100 zł staje się bardzo dobrą inwestycją na kilka wieczorów. Zachęcam do zapoznania się z nią. Przede wszystkim odbiorców szukających fantazyjnych, niezmiernie urokliwych krajobrazów i bajecznej atmosfery. Młodsi zobaczą w niej ładniuśkie widoczki, bardzo przyzwoitą rozgrywkę i wymagające walki. Ci starsi natomiast być może dostrzegą coś więcej.

 

Data powstania i publikacji recenzji na Steam: Październik 2022 roku.

Oceń bloga:
18

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper