Bezsensowny wpis o niczym

BLOG
501V
Rayos | 26.02.2019, 16:40
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Zaczynam ten tekst już któryś raz z kolei i szlag mnie już trafia, że nie potrafię z sensem napisać to co mi leży na sercu. Ostatni wpis na blogu popełniłem już ponad rok temu (ale ten czas zapieprza!) i chyba straciłem to „coś”. Choć w sumie nigdy tego „czegoś” nie miałem, ale przynajmniej jakoś pisanie tekstów mi szło, raz lepiej, raz gorzej. Eh, zacznijmy jeszcze raz.

Cześć, jestem Rayos i przeżywam kryzys. Emocjonalny, egzystencjonalny. Nie wiem co ze sobą w życiu zrobić, nie wiem jaka mnie czeka przyszłość, nie mam na nią planów, a na domiar złego męczy mnie praca, męczy mnie ostatnio pisanie recenzji, męczą mnie ludzie, męczy mnie mój własny kot i nowe mieszkanie, do którego musiałem się przeprowadzić zmuszony przez właścicielkę wcześniejszego lokum. Męczy mnie życie, męczy mnie sen, ale również i brak snu. Cholernie męczy mnie minimalizm, którego początkowo nieświadomie stałem się ofiarą. Ogółem – czuję, że mógłbym spędzić cały dzień na piciu piwa i gapieniu się w telewizor i czuję, że osiągnąłbym dzięki temu więcej, niż podczas tępego gapienia się w ekran monitora w pracy.

Nie mam pojęcia co jest przyczyną. Przecież w teorii wiodę dość spoko życie, mam gdzie mieszkać, mam gdzie pracować, zarobki nie takie złe, mam partnerkę, pielęgnuję swoje hobby… Wróć. Tu nie jest tak różowo. W zeszłym roku pisałem o tym jak pozbywam się moich gier i konsol. Cóż, rok później, jestem już po zminimalizowaniu wszystkiego co posiadałem i kochałem, zostały mi trzy konsole i 10 fizycznych gier. Może to przez to ten kryzys? Ostatnio nosi mnie, żeby kupić sobie znowu 3DSa którego sprzedałem. Tylko za cholerę nie wiem po co, chwilowy kaprys? Ja wiem, że nie będę jakoś specjalnie na nim grał, bo i po co skoro mam pełno gier do ogrania na Switchu, PS4 i X1, ale coś w środku mnie mi mówi „Kup New 3DS XL albo New 2DS XL, no kup!”. I strasznie mnie to… Tak, zgadliście – męczy. Irytuje. Przeszkadza.

I to nie tylko problem z głupim 3DSem. Strasznie mam ochotę zagrać w Super Mario Odyssey, które oczywiście sprzedałem. Długo się wzbraniałem przed ponownym zakupem, ale przegrałem tę walkę. W kwietniu kupuję od znajomego SMO na Switcha, żeby zaspokoić swojego mrocznego pasażera. Chociaż tyle dobrego, że wiem, iż grą się będę cieszył, bo mam ogromną ochotę przejść tego Mariana od nowa.

Cieszyłem się, naprawdę się cieszyłem i czułem ulgę kiedy pozbywałem się coraz to większej ilości zbędnego plastiku. Z każdym jednym pudełkiem, z każdą jedną konsolą czułem się coraz lżej na sercu. Czułem, że to co robię jest dobre zarówno dla mojego zdrowia psychicznego, bo nie czuję ciągłej presji rosnącej kupki wstydu, jak i dla portfela, bo, nie oszukujmy się, trochę plastiku miałem więc sporo grosza wpadło. Ale zaraz po tym zacząłem maniakalnie kupować gry planszowe, po jedna, dwie, czasem trzy miesięcznie. W te przynajmniej tak dla odmiany zacząłem grać, często, codziennie, ale… Jakoś niedawno mi faza na planszówki trochę minęła i czasem mi się po prostu już nie chce grać. Tak więc gry wideo zamieniłem na gry planszowe. Co mi z tego przyszło? Cała masa kartonów, których nie mam gdzie obecnie na nowym mieszkaniu położyć. Muszę kupić regały. Póki co, 2 tyg po przeprowadzce, planszówki dalej siedzą w dwóch wielkich kartonach z IKEI.

To miał być wpis o tym, jak to minimalizm mnie zmienił, ukształtował. Jak go zacząłem mieć dość. Ale w sumie nie wiem czy jest sens o tym pisać, bo nawet w gruncie rzeczy nie wiem, czy go faktycznie mam dość. Ten kryzys o którym pisałem raczej nie dotyczy samego minimalizmu, ale ogólnie dziwnej sytuacji w moim życiu. Minimalizm jest tylko jedną z wielu rzeczy które mnie irytują. Po prostu… cholera jasna no nie wiem co mi jest. Z jednej strony pragnę skończyć moją pierwszą grę wideo, myślę o niej często, rozrysowuję plany, jaram się, a kiedy przyjdzie czas wolny, abym w końcu mógł coś zaprogramować, zrobić jakiegoś asseta… To mi się nie chce. Kiedy mam ochotę ogromną napisać tekst, jakiś ciekawy wpis na bloga, to robię research, zbieram materiały, ponownie, jara mnie to, ale kiedy przyjdzie mi już pora siąść przed klawiaturą i zacząć pisać… To nie mogę. Odechciewa mi się. Nie wiem jak zacząć, nie potrafię stworzyć dobrej struktury tekstu. Najchętniej po prostu po całym dniu w pracy walnął się na kanapę i patrzył w sufit. Albo odpalił jakaś odmóżdżającą, relaksującą gierkę i zatracał się w jej świecie. Ostatnio bardzo dużo gram w Assassin’s Creed Origins. Fantastyczna pozycja, nie mogę przestać czyścić mapy z pytajników. Jest w tym coś właśnie takiego uspokajającego, rozluźniającego…

No nic. Miał być konkretny temat do omówienia, a wyszło jak zwykle – zlepek randomowego, za przeproszeniem, pierdolenia Rayosa. Może następnym razem się uda. Może wcześniej niż za rok. Oby. Bardzo bym chciał, bo z tyłu głowy wisi mi kilka tematów, które chciałbym Wam przedstawić. Ale najpierw chyba muszę się jakoś ogarnąć. Trzymajcie się misiaczki, do następnego.

Rayos

Oceń bloga:
25

Komentarze (93)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper