Retrospekcja #5 - LucasArts, mistrzowie przygodówek

BLOG
493V
kiender | 30.06.2015, 10:44
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
„Indiana Jones: Fate of Atlantis” – prawdopodobnie najlepsza przygodówka w historii.

Swego czasu był to prawdziwy blockbuster zajmujący aż 11 dyskietkek w wersji na Amigę. Wachlowaniu nośnikami w stacji nie było końca, ale w zamian dostaliśmy 100% Indiany: świetną fabułę i dialogi, egzotyczne lokacje, cholernych nazistów i węże ( „Snakes ! I hate snakes !” ). W porównaniu z Amiga wersja PCtowa była krok naprzód. Raz że można było grać z twardego dysku, dwa grafika była lepsza ( 256 kolorów VGA kontra 32 w Amidze ) i trzy działała wyraźnie szybciej - w niektórych momentach na Amidze doktor Jones poruszał się po ekranie tak wolno, że doprowadzało to do szewskiej pasji. 
Sama produkcja trwała prawie 2 lata co na początku lat 90-tych było praktycznie niespotykane i zaangażowano w nią duże środki finansowe. Kupiono np. specjalne skanery ( po 50 tyś. Dolarów sztuka ) które były używane do przenoszenia ręcznie malowanych lokacji wypełnionych drobnymi szczegółami. Ponadto była to pierwsza przygodówka Lucastarts, która dorobiła się wersji z dubbingiem.

Z kolei patrząc na „Secret of Monkey Island” widać, że niektóre tytuły starzeją się godnie, głównie za sprawą fabuły i dialogów, które nadal trzymają mistrzowski poziom. Dla mnie była to jedna z pierwszych przygodówek wyposażona w graficzny interfejs, który eliminował konieczność wpisywania komend z klawiatury. Kto wcześniej grał w produkcje Sierry pamięta do jakiej furii prowadziło wklepywanie kolejnych poleceń. Dla Polaka dukającego angielski nie lada wyczyn stanowiło wpisanie takich kwiatków jak „take witch’s note”.
„Monkey Island” kojarzy mi się jeszcze z odkryciem opcji zapisu gry w dowolnym momencie. Kiedy przyniosłem grę z giełdy (wersja na Amigę) nie zdawałem sobie sprawy że istnieje coś takiego jak opcja „save”. Grałem więc non stop z przerwami na takie pierdoły jak szkoła, sen i jedzenie. Każdego dnia rozpoczynałem grę od nowa docierając coraz dalej, aż w końcu przeszedłem całość. Miałem skleconą przez piratów instrukcję na ksero, ale posiłkowałem się nią tylko w najtrudniejszych momentach. Dopiero jakiś czas później dowiedziałem się, że pod klawiszem F5 czai się Save/Load. Życie od razu stało się prostsze i nie trzeba było już zarywać nocek w kolejnych przygodówkach.

Jeżeli chcecie posłuchać więcej anegdot i mało znanych faktów dotyczących Lucasarts to zapraszam na nowy odcinek naszego programu „Loading…”. Całe dwie godziny ( w dwóch częściach ) dla miłośników retro przygodówek

Oceń bloga:
5

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper