Piątkowa GROmada #6

BLOG O GRZE
5665V
Piątkowa GROmada #6
Daaku | 04.11.2016, 20:02
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kolejny piątek - kolejna GROmada. Nieco straszniejsza niż początkowo zakładaliśmy.

W tym roku nie poczułem jakoś specjalnie magii Halloween i Święta Zmarłych. Dużo siedziałem w pracy, więc przepadła wizyta u rodziny i na grobach, żadne dzieciaki w maskach nie wydzwaniały mi do drzwi żeby wyszabrować cukierki (co to? Manhunt?), nie obejrzałem też żadnego filmu z panem Michaelem Myersem w roli głównej, jak to tradycyjnie robię. I dwa dni później złapała mnie chcica. Na horrory. "I coś narobił, Daak? Nie mogłeś tego zrobić tydzień wcześniej? W GROmadzie byłoby o czym czytać"... Niby za późno na wyrzuty sumienia, ale skoro Darkest podesłał mi tekst o strasznych grach (w które - tak jak ja - grać nie planował), to czuję się w zupełności usprawiedliwiony co do tej obsuwy ;) W końcu dobry dreszczowiec obleje nas zimnym potem niezależnie od pory roku, prawda?

Poza naszymi wynurzeniami o naprawdę ciekawych tytułach napisali dla Was także niezmordowany Musiel oraz kojarzony bardziej z głównej rassbee PL. No to zaczynamy!

 


Darkest

Czołem! Nie miałem w planach tworzenia tekstu utrzymanego w klimacie duchów, zombiaków etc. (mimo, że to modne o tej porze roku), ale wyszło jak wyszło. Dzisiaj dostajecie dwa niebanalne horrory, przy których można spędzić wiele intensywnych godzin. Zapraszam do czytania :)


System Shock 2 (PC, Irrational Games 1999)


System Shock 2 był jednym z tych tytułów, które bardzo długo zalegały na liście gier „koniecznie do sprawdzenia”. Połączenie survival horroru w klimacie sci-fi i gry rpg, to coś koło czego przejść obojętnie nie mogłem. Mimo to lata leciały, a ja jakoś nie potrafiłem się za to zabrać. Z pomocą przyszedł pewien sklep internetowy oferujący stare gry pecetowe. Szybki zakup i już miałem możliwość zanurzenia się w świat wykreowany przez Looking Glass Studios i Irrational Games.

Pierwsze uruchomienie, parę minut w grze i… musiałem ją na wyłączyć. Jak to bywa w przypadku starych gier z PC - konieczne było grzebanie w plikach gry, bo przy rozdziałce 1080p (o dziwo takową obsługuje) czcionka okazała się tak mała, że rozczytywanie opisów przedmiotów i licznych wiadomości rozwijających fabułę - było bolesne. Kiedy już uporałem się z  tym utrudnieniem, mogłem już spokojnie zająć się grą. 

Żołnierze w grach mają zawsze przekichane. Nie inaczej jest w przypadku System Shock 2. Budzimy się jako jeden z nich na statku kosmicznym i parę chwil po dojściu do siebie już wiemy, że trzeba było nie wychodzić z komory kriogenicznej. Krew na ścianach, wszędzie zwłoki załogi statku, niepokojące komunikaty komputera pokładowego. Piekło w kosmosie. Na pokładzie ocalała jedynie garstka najzaradniejszych osób. Jedna z nich – Janice Palito skontaktuje się z nami zaraz po przebudzeniu i będzie wspomagać w ucieczce z tego koszmaru. 

Akcję śledzimy z perspektywy pierwszej osoby, co pozwala lepiej wczuć się w kierowaną przez nas postać. Naszego żołdaka określa szereg statystyk i umiejętności, które nabywamy na etapie tutorialu (całkiem ciekawie rozwiązane). Staty i umiejętności możemy później rozwijać, ale zapomnijcie o jakichkolwiek punktach doświadczenia za zabijanie potworów. Do ulepszenia wykorzystywane są specjalne moduły cybernetyczne, pozyskiwane za wykonywanie zadań. Jest ich ograniczona ilość, więc warto dobrze przemyśleć na co je wydamy. Oprócz standardowych: obsługi broni (do walki w zwarciu, palnej i elektrycznej), hakowania, czy naprawy, mamy również możliwość wykorzystywania mocy psionicznych. Przekrój owych mocy jest pokaźny – od czysto ofensywnych (rażenie prądem), przez defensywne/wzmacniające (wzmocnienie tarczy), osłabiające (paraliż przeciwnika), czy wreszcie skanujące (wykrywanie dźwięku). 

Jeżeli chodzi o przeciwników, to muszę przyznać, że ich wykonanie nawet dzisiaj robi wrażenie. Organiczno-mechaniczne hybrydy napawają odrazą i obrzydzeniem. Niektóre z nich potrafią wykorzystywać broń palną, co czyni je jeszcze większym zagrożeniem. Ich błagalne jęki, żebyśmy ratowali swoje życie tuż przed atakiem wskazują, że są świadomi tego co się dzieje, ale nie panują nad własnym ciałem. Jeżeli miałbym doszukiwać się inspiracji, to z pewnością na pierwszy plan wysuwa się Obcy Ridleya Scotta. Oprócz tego zauważyłem pewne podobieństwa do jednego z moich ulubionych horrorów sci-fi – Event Horizon [świetny film - dop. Daaku]. 

Jedyne co mi w SS 2 nie zagrało, to respawn przeciwników. Pojawiają się tak często i gęsto, że w pewnym momencie człowiek budzi się z dramatycznie niskim poziomem amunicji i przedmiotów leczących. Wyczyszczenie pomieszczenia z wrogów najczęściej oznacza, że za kilkanaście sekund znowu się ono zapełni. Poza tą drobną wadą gra jest świetna i szczerze polecam ją miłośnikom sci-fi, horroru i rpg.

Na koniec muszę jeszcze pochwalić soundtrack. Kawał solidnej elektroniki, od mrożącego krew w żyłach ambientu, do szybkiego DnB pompującego adrenalinę do żył. 

 


Resident Evil 2 (PSX, Capcom 1998)


Dzięki uprzejmości Dżonego w końcu udało mi się ograć ostatnią, numerowaną część Residenta, z którą nie miałem okazji się zaznajomić do tej pory. Swoją przygodę z serią zacząłem od trójki. Następnie była czwórka, piątka, jedynka, zero i szóstka (chronologicznie jak cholera). Ponoć najlepsze zostawia się na koniec. W przypadku RE 2 wydaje się być to prawdą, ponieważ porównując ten tytuł do pozostałych części - wypada on moim zdaniem najlepiej. Klimat miasta ogarniętego plagą zombie, gdzie o przetrwanie walczy jedynie garstka najwytrwalszych - udziela się od pierwszych sekund. To jest prawdziwy survival - horror. Tutaj ostrzeliwanie każdego napotkanego zombiaka nie jest zalecane, bo prowadzi do szybkiego pozbycia się zapasu amunicji (której jest w grze niewiele), a tym samym zmniejsza naszą szansę na przeżycie. Uczucie osamotnienia i zaszczucia towarzyszyło mi na każdym kroku (pojękiwania niewidocznych zombiaków i zgadywanie skąd dziady wyskoczą), potęgowane jeszcze przez świetny soundtrack (granie na słuchawkach obowiązkowe).

Wiecie co jeszcze wpływało na poczucie zagrożenia? Ograniczona ilość tuszu do zapisu stanu gry. Generalnie nie wiedziałem na ile „sejwów” mogę sobie pozwolić. Dzisiejsze gry przyzwyczaiły nas do tego, że robią autozapis co pięć sekund. Tutaj trzeba to dobrze rozplanować. Trzeba kombinować, czy następne pomieszczenie będzie chowało w swoich zakamarkach bossa, czy może jeszcze spróbować przebić się dalej. Może tam będzie maszyna do pisania i drogocenne „inki”. W jedynce nie jeden raz przeszarżowałem w ten sposób i traciłem postęp kilku godzin gry. Może to archaiczne rozwiązanie, ale szczerze je lubię. Przy rozsądnym gospodarowaniu ilość „inków” jest wystarczająca. Trochę rozczarowałem się zagadkami, bo odniosłem wrażenie, że obniżono zarówno ilość, jak i ich poziom trudności względem części pierwszej.  

Spodobała mi się również bogata zawartość drugiego Residenta. Cztery główne scenariusze, różniące się wydarzeniami i napotykanymi na ścieżce fabuły postaciami + dodatkowe tryby. Jest co robić i jest po co wracać. Na chwilę obecną dwa scenariusze mam skończone, więc od dzisiaj (zapewne mamy już piątek) zabieram się za wersję A u Claire, a jak dobrze pójdzie, to i może jeszcze Leona ogarnę. 

Tyle ode mnie. Cheers!

 

rassbee PL

 

Democracy 3 (PC, Positech Games 2013)

Naprawdę chciałem uczynić Brytanię lepszą, szczęśliwszym miejscem dla każdego. Kłopot w tym, z nikim nie było to uzgodnione. Zagrożone były własne wartości i ludzie, którzy pracowali dla mnie. Podjąłem działania i naprawdę byłem zdesperowany. Miałem plan, ale mógł być zrealizowany tylko w dłuższej perspektywie , a ja musiałem gasić pożary tu i teraz. Znienawidzony przez klasę średnią i bogatych,  , walcząc z nadużywaniem alkoholu i paleniem wśród uboższych zostałem wsparty przez Socjalistów i Zielonych, ale to nie miało już żadnego znaczenia, bo wydawałem ostatnie pieniądze narodu któremu przewodziłem.A naród? A naród, głosował na innego człowieka. Starałem się pomóc im wszystkim, a wszyscy nienawidzili mnie za to.

Musiałem znaleźć dodatkowe pieniądze, chciałem dofinansowac naukę, laptopy dla każdego ucznia w szkole, kartki żywnościowe, bezpłatne posiłi  szkołach, dotować przyjazne środowisku autobusy i pociągi, żeby odciążyć drogi krajowe. Dotacje dla nowych firm, obudowa zasiłku rodzinnego, kontrola czynszów i lepszych świadczeń dla bezrobotnych . Każde z tych działań miało symulować wzrost gospodarczy, a to z kolei miało mieć przełożenie na ilość pięniedzy wpływających do budżetu.

 

W ciągu 8 lat będąc u władzy, przestępstwo zostało wykorzenione i Wielkia Brytania była państwem pro społecznym, dbającym o prawa pacownicze i z troską patrząca na ich problemy i oczekiwania.2 letnią kadencję zakończyłem z 87 % poparciem wobec przeciwnika, który zadobył tylko 11 %.

Demokracja 3 to bycie politykiem , siła z jaką zamierza się ją egzekwować i opiniami obywateli o swoich działaniach. Ale jest to, tak naprawdę bardzo mało rzeczywista Polityka. Nie trzeba się zmierzyć z brudnymi grami parlamentarnymi czy siłą kongresu. Nie trzeba, też walczyć z innymi politykami mającymi swoje partykularne interesy. Nie trzeba oddawać przysług lub żyć z obietnicami wyborczymi. Chociaż w grze, możemy zadecydowac o losie zbrodniaża i mieć wpływ o zachowaniu lub upublicznieniu skandalu z członkiem rodziny królewskiej w roli głównej.

Mocą Demokracji 3 jest to, że wierzysz mocno w swoje działania na rzecz wybranego narodu. Masz strategię i swoją wizję na uprawianie polityki. A gra mniej lub bardziej trafnie ją zweryfikuje.
Wydając decyzje, zawsze jakaś grupa społeczna będzie niezadowolona, a to prowadzi w Democracy 3 do powstawania wrogich nam grup paramilitarnych i terrorystycznych, których jedynym statutem będzie posłanie nas prosto na łono Abrahama.

I ty się w tym wszystkim połapałeś? - przyp. Daaku


Musiel

 

Shank 2 (PC, Klei Entertainment 2013)

Po przejściu God of War II zapragnąłem jeszcze więcej ostrej sieczki. Wtem przypomniałem sobie o świetnym indyku, który swego czasu ostro mnie wkręcił. Mowa tutaj o Shank, ale że pierwszą część przeszedłem, to postanowiłem sięgnąć po sequela, który jest ponoć o wiele lepszy. I wiecie co? Tak też jest!

Pierwszy Shank okazał się być kapitalną platformówką 2D zrobioną przez studio Klei Entertainment, a wydaną w 2010 roku przez EA dzięki programowi EA Partners. Nie dziwne więc, że gra doczekała się drugiej części.
W grze wcielamy się w tytułowego Shanka, który jest byłym cynglem mafii. Po uporaniu się z bandziorami, dla których kiedyś pracował i odkupieniu swoich win, udaje się na odpoczynek. Niestety sielanka nie trwa długo, ponieważ jego bliskim grozi niebezpieczeństwo i nasz zawadiaka postanawia ponownie chwycić za broń i ruszyć im na ratunek. 

Jak już wspomniałem jest to platformówka 2D, ale zrobiona w stylistyce komiksowej z animowanymi wstawkami dzięki czemu gra nie zestarzeje się nigdy. Będzie grywalna za 10 lat, a nawet 100 czy 1000! Prócz tego gameplay jest miodny. Nie dość, że krew leje się strumieniami (tak, brutalność w tej grze jest na porządku dziennym), to jeszcze nasz zawadiaka potrafi skakać na wrogów i robić z nich totalną sieczkę co wygląda dość efektownie i co najważniejsze brutalnie. Prócz swoich standardowych noży przed każdą misją możemy wybrać sobie kilka dodatkowych zabawek, które pomogą nam w rozprawianiu się z przeciwnikami. Do wyboru mamy: ciężką broń (maczeta, piła łańcuchowa, młot), broń podręczna (pistolet, shotgun, noże do rzucania) oraz broń dodatkowa (granaty, miny, koktajl Mołotowa). Tak więc jak widać, można robić różnorakie zestawy uzbrojenia dla Shanka. A powiem, że jest to bardzo ważne, ponieważ dzięki dostosowaniu uzbrojenia możemy łatwo przechodzić przez poziomy, które są najeżone sporą liczbą bandziorów. Jednakże nie ma co się złościć gdy nie trafimy za bardzo z ekwipunkiem, bowiem po każdej śmierci można go sobie zmienić. Małym hintem przy wyborze są dodatkowe buffy dla broni. Np. taki pistolet świetnie się sprawdza na małych i średnich przeciwników, a z kolei shotgun świetnie się spisuje przeciwko dużym wrogom. Tak więc czasami przy samym wyborze warto trochę posiedzieć i pomyśleć nad wyborem. W grze dostępne są dwa poziomy trudności: Normal i Hard. Jako, że jedynkę przeszedłem na Hardzie, to dwójkę też postanowiłem odpalić na tym samym poziomie trudności. I jak na razie idzie mi zaskakująco dobrze. W Shank 2 możemy grać zarówno za pomocą klawiatury i myszki jak i pada. Osobiście preferuje joya, ponieważ jest łatwiej jeśli chodzi o szybkie poruszanie się postacią gdy na planszy zrobi się troszkę za gorąco. 


Pod względem audio również jest dobrze. Muzyka jak i odgłosy pasują idealnie, choć jest ich dość mało. Ale mi to nie przeszkadza, bo ważne, że jest sieczka. Plansze są znacznie inne niż w jedynce, bowiem z typowych miejskich krajobrazów przenosimy się do bardziej dzikich miejsc.
W grze prócz prania przeciwników można znaleźć różnorakie znajdźki jak choćby biografie różnych postaci. Jest to jak dla mnie ciekawy smaczek, bo lubię czytać dodatkowe rzeczy, które zwykły gracz zapewne odblokuje, ale zostawi. Mało tego w grze przez wykonywanie różnorakich dodatkowych zadań nazwanych „Medalami” jak choćby zabicie 100 przeciwników granatem, można odblokować skórki czy też postacie dostępne tylko w trybie Survival (o którym napiszę więcej za chwilę). Tak więc jeśli macie jobla na punkcie kompletowania gry na 100%, to tutaj będziecie musieli trochę posiedzieć by to zrobić. Ale dla wytrawnego platynowicza nie powinno zająć to dużo czasu.
Jedynka oferowała głównie zabawę singlową, dwójka prócz singla oferuje także co-opowy tryb Survival. Tutaj do dyspozycji mamy 16 postaci. Każdy posiada dodatkowe umiejętności. W co-opa można grać zarówno lokalnie jak i sieciowo. Ale w ten tryb można grać też samemu co jest trudniejsze, ale również sprawia dużo satysfakcji. Zwłaszcza gdy przejdziemy falę przeciwników, która od początku wydaje się być przegrana. Jak to w takim trybie zazwyczaj jest, po falach mamy chwilę oddechu by wydać zebrane punkty na potrzebne rzeczy, jak choćby płyn, który choć trochę uzupełni nam pasek zdrowia. Niestety tryb jest ubogi jeśli chodzi o mapy. Są tylko 3, co dla mnie jest bardzo małą liczbą. Developerzy mogli się postarać o choć jeszcze raz tyle map i wtedy by było zupełnie inaczej. Nie mniej jest to znakomity indyczek, którego warto skosztować :D

 

Cóż, prócz Shanka 2, którego pewnie skończę w ten weekend, będę grał w to co zwykle czyli: Brawlhalla (o której może kiedyś napiszę w GROmadzie jeśli będzie ktoś ciekaw co to za gra), Dirty Bomb, Final Fantasy: Record Keeper, Beyond Good & Evil – w środę zainstalowane, a jeszcze nie odpalane (kiedyś skończyłem, ale chcę jeszcze raz przeżyć tą świetną przygodę jako Jade), Dead or Alive 5 Last Round, Persona 3. To są planowane gry, może w międzyczasie coś jeszcze wpadnie nieplanowanego ;) 

A z rzeczy niegorwych pochwalę się, że w końcu wziąłem się za anime One Piece i pluję sobie w brodę, że tak długo z tym zwlekałem (chyba z 4-5 lat), bo jest to zarąbista animacja! Wpierw chciałem trochę odskoczyć z mangą zanim wezmę się za anime, ale jak wam powiem co sprawiło, że zmieniłem zdanie, to padniecie. 
Otóż moja niecałe 2-letnia siostrzenica lubi oglądać bajkę „Jake i piraci z Nibylandii” na Disney Junior i gdy kilka razy z nią oglądałem, to mnie wzięło bym w końcu zaczął oglądać OP, bo jak na razie bakcyl na pirackie klimaty u mnie działa, więc nie ma co zwlekać. Od kilku dni oglądam przygody Luffiego i jego ekipy i kurna to jest zajebiste! 

Fak, znowu zupełnie odleciałem od tematu. Prócz OP, standardowo mangi i mecze Premier League. 

Tak więc wszystkim życzę udanego growego i nie tylko weekendu oraz jak to mawia Piotrek z Gościa Niedzielnego – Pad z Wami :)

 

 

Daaku

Wraz ze startem mojego nowego cyklu Granie na podwójnym ekranie mimowolnie odstawiłem na bok Vitę i więcej uwagi poświęciłem 3DSowi (kocham je obie, ale nie mogę kochać tak samo mocno obu naraz :P). Mój panel kopii roboczych wygląda jednak w ten sposób

więc zabieranie się na poważnie za którykolwiek większy tytuł w momencie, kiedy czeka mnie jeszcze tyle "riserczu", mija się z celem. Żeby więc nie spojlować Wam niczego, co zobaczycie w niedalekiej przyszłości, a jednocześnie nie nudzić tym, co już kiedyś opisywałem, wybrałem neutralny grunt pod postacią... nawrotu do PC. Co idealnie wpasowuje się w dzisiejszą tematykę Halloween, bo na dysku cały czas czekają na mnie dwa przedstawiciele gier grozy - jeden sprawdzony, stary znajomy oraz jedno brzydkie kaczątko, które niedoskonałości oprawy nadrabia settingiem. Obu przedstawię Wam poniżej.

 

Scratches: Director's Cut (PC, Nucleosys 2006)

Motyw nawiedzonej posiadłości od lat obecny był w kinematografii, a wraz z rozwojem gier video jako medium z wdziękiem przeskoczył także i do naszej branży. Rezydencja Derceto z Alone in the Dark, posiadłość Umbrelli z pierwszego Resident Evil, rodowy dom Burroughsów - tytułowy Clock Tower... Każdy z tych budynków, poza bogatą architekturą i mnóstwem czekających na otwarcie drzwi skrywał w sobie także mroczne sekrety, którym lepiej było w ciemnych odmętach zapomnienia, a które zawsze na siłę próbuje wyrwać na światło dzienne jakiś narwaniec. Zaprawdę, ciężki jest los nawiedzonych posiadłości...

Do powyższego grona zasłużonych zaliczmy także Blackwood Manor - starą wiktoriańską willę położoną na obrzeżach Rothbury w angielskim hrabstwie Northumberland. Tę odciętą od dzisiejszego świata posiadłość wynalazł dla nas nasz stary przyjaciel i jednocześnie wzięty agent nieruchomości, Jerry. A przez "nas" rozumiem oczywiście Michaela Arthate'a, pisarza opowiadań grozy, który po publikacji swojego pierwszego zbioru przeniósł się tutaj w nadziei, że ponura atmosfera tego miejsca na nowo pobudzi w nim wenę. I na początku wydaje się to strzałem w dziesiątkę - wielki dziedziniec, przestronne wnętrza, wspaniały widok na ogród z biurka, przy którym będziemy pisać... Po prostu cymes! Z tej sielanki szybko jednak wybudza nas brak prądu, bo elektryk przybędzie dopiero jutro rano, a w międzyczasie pasowałoby zejść do piwnicy sprawdzić bezpieczniki...

Od tej pory Michaelowi, poza charakterystycznymi dla starych domostw kłopotami pokroju zaników napięcia czy zakręconej wody, towarzyszyć będzie narastająca paranoja, dochodzące jakby znikąd odgłosy chrobotania oraz niepokojące sny, w których główną rolę odgrywa gabinet z wystawą afrykańskich ozdób, jakie nagromadził poprzedni właściciel, inżynier James Thomas Blackwood. Zgłębienie jego zapisków pchnie nowego lokatora do prywatnego śledztwa mającego odkryć tragiczną historię małżeństwa Blackwoodów - i równie mroczną historię tego domu...

Gra jest klasycznym przedstawicielem gatunku przygodówek point'n'click - większość czasu gry spędzimy na powolnej eksploracji willi oraz jej przyległości, zbierając potrzebne nam przedmioty i używając ich tam, gdzie potrzeba. Nie jest to całe szczęście wyśrubowany poziom zagadek dawnego LucasArts, więc jeżeli pamiętamy o czytaniu pamiętniczka bohatera, w którym zapisuje na bieżąco nowo odkryte fakty, to nie powinniśmy się nigdzie na dłużej zaciąć. Warto więc sięgnąć po twór studia Nucleosys, bo klucz można kupić za grosze, a dla narastającej powoli atmosfery horroru, potęgowanej przez ścieżkę dźwiękową grupy Cellar of Rats, zarezerwujecie sobie pewnie niejeden deszczowy wieczór.

 


 

Alpha Polaris (PC, Turmoil Games 2011) 

 

Dobra, nawiedzoną posiadłość już zaliczyliśmy. Pozamykane drzwi, tajemnicze dźwięki, strzeżony od wieków sekret - wszyscy to znamy i, mimo powszechnej obecności, akceptujemy. A co powiecie na grę grozy umiejscowioną... na stacji arktycznej? Dużo tego było w grach? No dawaj, liczymy. The Thing... Extermination... pecetowy Kholat... Niedużo tego, prawda? Z jakiegoś powodu twórcom gier niespecjalnie chce się zagłębiać w ten temat, a przecież tyle w nim potencjału na zajmującą rozgrywkę. Pilnowanie ogrzewania i szczelności kompleksu, mikrozarządzanie załogą, próba dalszego prowadzenia badań - a wszystko to u boku zagrożenia ze strony jakiejś nieznanej siły - inwazji krionicznych mutantów, udającej człowieka istoty typu skinwalker czy nawet yeti. To niby takie moje gdybania, ale zobaczcie, jak bardzo rozwinęłoby to taki np. survival horror.

Aha, i eskimoska klątwa. Do krionicznych mutantów i yeti dopiszmy jeszcze eskimoską klątwę. Najlepiej taką wyzwoloną przez odkrycie prastarego artefaktu Innuitów gdzieś na dnie złoża naftowego na Grenlandii. Bo taka właśnie nawiedza bohaterów Alpha Polaris - utrzymanej w konwencji horroru przygodówki point'n'click, w której jako Rune Knudsen - norweski student biologii bierzemy udział w badaniach ekologicznych, które dla świętego spokoju zlecił jakiś potentat naftowy, aby Greenpeace przestał męczyć mu wora o szkodliwość dla środowiska. Więc na początku jakoś się ten cyrk kręci - Rune ma ustawiczne problemy z wybudzaniem, ubiera się ciepło, bada okoliczne niedźwiedzie polarne, próbuje nawet wyrwać tutejszą niunię, Novę. I tak dzień w dzień według harmonogramu - to znaczy do czasu, kiedy znajduje ten prastary artefakt Innuitów i jak to mówią na internetach - shit hits the fan.

 

Na wpychaną do wentylatora kupę składają się jednak nie tylko problemy natury paranormalnej, jak dręczące całą załogę koszmary i lęki nocne, ale także takie natury rzeczywistej - na przykład wizyta syna wspomnianego magnata naftowego (swoją drogą dupka pierwszej próby), który jak myśli, że jak ma wszystkich w kieszeni to wolno mu się wozić. Ale spoko, eskimoskie klątwy nie boją się biznesmenów w garniakach i Wy też nie powinniście. Tej gry akurat nie jestem w stanie polecić z taką samą pewnością jak np. powyższego Scratches - wybitna nie jest, a oprawa trąci nieco drewnem, ale wiedziałem na co się piszę przed zakupem i wspomniany wcześniej setting stacji arktycznej jest w stanie w pełni (no, w 90%) mi te niedogodności wynagrodzić. Jeżeli jednak dorwie Was faza na klimaty arktyczne, a oba The Thingi poprawicie The Thaw i wciąż będzie Wam mało, to Alpha Polaris uda się podtrzymać choć cząstkę tego klimatu. 


 

I chyba na tym zakończymy szóstą już odsłonę Piątkowej GROmady. Mam nadzieję, że po poczytaniu nieco o jednym i drugim horrorze już nie będzie Wam dzisiaj tak błogo i wesolutko ;) Do zobaczenia wkrótce!

Daaku

 


Przeczuwasz, że w piątek będzie grubo? Chcesz napisać coś do następnej GROmady albo nawet ją poprowadzić?
Pisz, pisz, pisz! Tu chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę!

Oceń bloga:
29

Komentarze (73)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper