Recenzja gry: Sacred 3

Recenzja gry: Sacred 3

Wojciech Gruszczyk | 30.08.2014, 20:32

Po załączeniu Sacred 3 przeżyjecie szok. To nie jest gra, na którą czekaliście. To nie jest produkcja, którą Wam obiecywano. To nie jest tytuł, który wpisuje się w kanon serii... Ale w ostatecznym rozrachunku i pod jednym wielkim warunkiem jest nawet przyjemnie. 

Największy wróg Sacred 3? Beznadziejny marketing. Nie bez przyczyny rozpoczynam recenzję od tych słów, bo przed premierą obiecywano nam wiele, mogliśmy liczyć na całkiem przyjemnego RPG-a, kolejną odsłonę znanej marki, a w zasadzie... Otrzymujemy miłą i przyjemną grę akcji, która totalnie nie przypomina produkcji, na którą mogliście liczyć.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

Zacznijmy jednak od początku – kraina Arkania została niemal całkowicie zniszczona i zawładnięta przez złego cesarza. W tym miejscu pojawia się nasz bohater – do wyboru wojownik, paladynka, łucznik i lansjerka – który musi posprzątać ten wielki bajzel, zmiażdżyć dziesiątki potworów i pokonać kilkunastu bossów. Historia banalna od początku do końca, bez większych udziwnień, ale w gruncie rzeczy dość przyjemna. W moim odczuciu odrobinę psuje „humorystyczne” podejście do przedstawiania fabuły. W trakcie rozgrywki słuchamy narratorów-duchów, którzy powinni tłumaczyć sytuację, pomagać w niektórych momentach, a zamiast tego postacie w głupi sposób komentują i przegadują się, a nawet wielokrotnie wypowiadają seksistowskie hasła... Pewnie niektórych to rozbawi, ale mnie to dość mocno irytowało.

 

Ciekawym elementem jest samo podejście do misji – twórcy postanowili podzielić całą przygodę na małe misje (do 30-40 minut), a zadania wybieramy na mapie świata. Jest to dość sympatyczny element dla osób, które lubią od czasu do czasu załączyć grę, ukończyć questa i wyłączyć konsolę. Taka szybka rozgrywka może się podobać. Dodajmy do tego możliwość wykonywania misji pobocznych – zabij hordy, idź po skarb – i w sumie dostajemy całkiem sympatyczną rozgrywkę.

 

 

 

W przypadku Sacred 3 wszystko co dobre bardzo szybko się kończy. Wspomniałem, że mamy do dyspozycji skromną paletę bohaterów i niestety dysponują oni zaledwie jednym atakiem, unikiem, zbiciem tarczy rywala oraz dwoma umiejętnościami specjalnymi... I tak w kółko powtarzamy stały schemat – atak, atak, zbicie, zbicie, specjał, atak, atak, zbicie, zbicie, specjał – i nawet w po tych kilku pierwszych misjach ma to sens, ale w pewnej chwili chcemy czegoś więcej. Niestety, dzieło Keen Games nie oferuje dodatkowych przyjemności... Dosłownie. Niby rozwijamy postać, możemy kupować nowe umiejętności, ale w zasadzie wszystko polega na tym samym, niezwykle nudnym schemacie i stałą paletą dwóch ataków, które jeszcze możemy zmienić wyłącznie przed misją.

 

Sytuację powinny ratować nowe bronie, wyśmienite zbroje – ta prawdziwa esencja RPG-ów! – ale z niewytłumaczalnego powodu autorzy prawie całkowicie zrezygnowali z ekwipunku! W trakcie rozgrywki zaledwie kilkukrotnie zmienicie broń, ulepszycie za pomocą specjalnych „dusz”, ale najbardziej zabawną sytuacją jest fakt, że nawet w tej sytuacji rozgrywka nie zostaje urozmaicona. Zjawy zdobywamy losowo za wykonanie zadań i oferują one dla przykładu elektryczny atak lub zwiększają siłę ciosu, lecz w sumie stale robimy to samo. 

 

Podobny idiotyzm pojawia się w sytuacji zmiany stroju – nowy hełm? Naramienniki? Zbroja? Buty? Po co! W Sacred 3 przez całą grę dysponujemy jednym wdziankiem, które awansuje wraz z rozwojem bohatera. Możemy nasz piękny fatałaszek ulepszać, ale jest to w zasadzie identyczna sytuacja jak w przypadku broni.

 

 

Ta decyzja jest tak kretyńskim posunięciem, że w zasadzie z całkiem ciekawej produkcji, która mogłaby się obronić kilkoma interesującymi elementami, otrzymujemy wybitnie nudną pozycję. To nie jest RPG, na który czekaliśmy, a co najwyżej gra akcji, bo niemal przez całą historię możemy śmiało walczyć jedną bronią i miażdżyć kolejne hordy klikając na zmianę cztery klawisze.

 

Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał, że ta gra nawet w takim formacie potrafi bawić. Wiecie kiedy? Gdy dołączy do rozgrywki kumpel, który po usłyszeniu o „kastracji” postanowił na własne oczy sprawdzić ten "fenomen". Znajomy wpada do Was z piwkiem, bierze w dłoń drugiego pada i rozgrywka nabiera kolorów – „atakuj z lewej”, „uważaj!”, „mówiłem lecz!”, „bij dużego!”. W dobie podłączania lodówki do wifi, jest niezwykle miło, gdy otrzymujemy tak bezproblemową (szybkie dołączanie do rozgrywki, kontynuowanie rozpoczętej gry, brak problemów z kooperacją) rozgrywkę na jednej kanapie, która umila każde spotkanie. Wtedy zapominamy o kastracji, a zamiast myśleć „gdzie są bronie i rękawiczki?”, gadamy o bzdurach i kolejnych golach Lewandowskiego. 

 

Niestety, nawet te przyjemności potrafi zepsuć spadający framerate, który nawet w początkowych lokacjach nie potrafi utrzymać stabilnych 30 klatek na sekundę. Często gra zwalania i nie jest to komfortowa sytuacja w przypadku walki z większą chmarą rywali. Problemy również pojawiają się w samej grze – znikająca postać, nagła śmierć, zablokowany bohater – to tylko niektóre z zapamiętanych bugów.

 

Co ciekawe grafika jest tematem dyskusyjnym, bo chociaż nie można się nie zgodzić, że gra nie prezentuje najwyższej jakości, to jednak wybór bardzo kolorowej i przyjaznej dla oka kolorystyki może się podobać. Ta produkcja wygląda średnio, ale akurat pod tym względem potrafi się wybronić, oferując całkiem przyjazne i przystępne lokacje.

 

 

 

Sacred 3 to dla mnie 3 godziny przyjemnej rozgrywki i kolejne 6 godzin zastanawiania się, dlaczego zrobiono z tej marki takiego kastrata. Zabrakło pieniędzy? Nie było czasu? Wszystko można zrozumieć, ale trudno ukryć, że akurat w tym tytule zawiódł marketing, który przygotował nas na RPG-a – kolejnego Sacreda! – zamiast na grę akcji. W drugim przypadku – jest całkiem ok, biednie, bo biednie, ale przynajmniej nie szukalibyśmy na każdym kroku nowych łupów.

 

Po ciekawej „jedynce”, słabszej „dwójce”, otrzymujemy ubogą i nudną „trójkę”, która nie nastraja pozytywnie do kolejnych pozycji z tego uniwersum. No chyba, że akurat wpadnie znajomy z czteropakiem!  

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Sacred 3

Atuty

  • Kooperacja sprawia przyjemność
  • Ciekawy pomysł z podzieleniem zadań

Wady

  • Kastracja gatunku
  • Powtarzalność misji
  • Spadki i liczne błędy

Wykastrowany Sacred to tylko i wyłącznie gra dla kooperacji. Wtedy zapominamy o błędach i skupiamy się na rozgrywce ze znajomymi. Szkoda tego uniwersum.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper