“Nie pamiętamy dni, pamiętamy chwile”. - Cesare Pavese

BLOG
2055V
“Nie pamiętamy dni, pamiętamy chwile”. - Cesare Pavese
Skórożarłoczek skryty | 20.11.2015, 14:33
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Istnieje mnóstwo gier, ale tylko nieliczne pozostawiają w nas magiczne wspomnienia. Czasem lubimy wracać do nich w myślach, czasem ponownie zagramy. Żeby przypomnieć sobie bezcenne momenty. Żeby przeżyć to jeszcze raz.

Jest kilka elementów, dzięki którym tak się dzieje. Skupmy się na dwóch - muzyka i tytuł bloga, czyli chwile. Razem tworzą często genialną mieszankę. Przybliżę Wam “moje” fragmenty przy których czas zwalniał, kiedy nie tylko grałem w grę, ale ją poczułem.

Blog jest podzielony na dwie części. Wspomnienia w pierwszej są głębsze i mają pierwszeństwo w pamięci przed urodzinami znajomych. Żartuję. Druga część natomiast nie jest bogata w emocje, ale również zapisała się trwale w pamięci. Kolejność gier nie ma znaczenia. Przy wyborze tytułów, trzymałem się dwóch zasad:

  1. Jedna gra z serii.
  2. Bez zakończeń.

Przykładowo Metal Gear Solid ma wiele, wiele materiału, z którego mógłbym wybrać sporo. Dlatego postanowiłem to ograniczyć. Zakończenia natomiast mają często najwięcej do zaoferowania. Poza tym, wybór innych etapów wydawał mi się bardziej ciekawszy.

Muszę też zaznaczyć i ostrzec, że blog ma sporo docisku i będzie się dobrze trzymał tej strony, bo ma mnóstwo spoilerów x) Wprawdzie są starej daty, ale może być ktoś, kto mógł jeszcze nie zagrać w dany tytuł.

 

Zapraszam.

 



 

[gra]Deus Ex: Bunt Ludzkości[/gra] - Dotarcie do Upper Hengsha

 

 

Po wyjściu z windy, która zawiozła mnie na górny poziom miasta, ukazał się piękny widok. Dotychczas widziałem jedynie ciemne ulice, przepełnione przestępstwami, nędzą, prostytucją. Teraz było zupełnie odwrotnie. Piękny, słoneczny dzień, a spoglądając niżej przez szybę widziałem nieskazitelne miasto. Jeśli mnie pamięć nie myli, był to jedyny moment w grze (poza Panchaeą), gdzie mamy okazję zobaczyć niebo. "Prawdziwy raj" - pomyślałem. Czysto, zdrowo, bezpiecznie, przyjemnie. Patrzyłem zahipnotyzowany, raz na niebo i słońce, raz na budynki i zieleń. Wszystko to ze znakomitą muzyką. Miałem nieodpartą chęć dostania się tam, lub spojrzenia nieco bliżej.


 

[gra]Mass Effect 3[/gra] - Opuszczenie Ziemi

 

 

Byłem zmuszony do opuszczenia Ziemi w drastycznym momencie - podczas ataku Reaperów. Na tym poziomie (po dwóch poprzednich odsłonach), byłem na niezłej "wczucie" w Sheparda i całe uniwersum. Jego emocje wydawały się być moimi. Kiedy Shepard spogląda na wahadłowce przeprowadzające ewakuację, dostrzega pośród ludzi małego chłopca, którego wcześniej spotykamy w szybie wentylacyjnym. Kilka sekund później jego uwagę zwraca Reaper, siejący spustoszenie zaledwie obok. Wiedziałem co się zaraz stanie, a muzyka mnie tylko utwierdziła w czarnej myśli.

Reaper przekreślił ich szansę na ucieczkę. Twarz Sheparda mówiła wszystko. Smutek, złość, bezradność. Niestety nie pozostało nic innego, jak odlecieć i zostawić Ziemię pomiędzy płonącymi szczątkami bezsilnej floty Alliance, rozpoczynając tym samym ostatnią część tej wspaniałej przygody.


 

[gra]Final Fantasy X[/gra] - Kimahri vs Biran i Yenke

 

 

Nie ma tutaj czegoś wyjątkowego, ot kolejna walka w grze. Aczkolwiek dla mnie, ten moment jest już na zawsze zakotwiczony w pamięć. Przechodząc FF X pierwszy raz, grałem często po kilkanaście godzin za jednym zamachem. Tak się złożyło, że kiedy doszedłem do tego etapu, byłem już nieźle "porobiony". Było jakoś nad ranem, a ja miałem za sobą kolejną, solidną dawkę obracania padem. Powoli odpływałem. Zaczęła się walka. I muzyka. Tak mnie zrelaksowała, że co chwilę przysypiałem na minutę, dwie (system turowy mi pozwalał na ten luksus :) ). Organizm domagał się snu. A ten utwór jednocześnie mnie lulał, ale też tak się podobał (i sama walka), że musiałem dokończyć. Nie mogłem przestać.

Ten mój stan zmęczenia, lekkich halucynacji z powodu braku snu, muzyka i FF X pierwszy raz, przeniosły mnie na inny świat. Nie wiem czy ktokolwiek wie co mam na myśli. Ale wtedy byłem w grze, opuściłem swój pokój i przeniosłem się tam. Jak naćpany.

Walkę ukończyłem. Zapisałem grę, muzyka dalej leciała. Pomyślałem "zamknę oczy i posłucham chwilę" - wiecie o co chodzi. I oczywiście Morfeusz mnie zabrał, spałem jak zabity. Żeby obudzić się po południu przy tym samym dźwięku i kontynuować wyprawę dalej.


 

[gra]Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots[/gra] - Powrót do Shadow Moses

 

 

Ten moment jest czymś, co fanowi MGS trudno opisać. Ale spróbuję. To jest zajebiste :)

Może jednak trochę rozwinę. Jeszcze zanim dotarłem do jakże znanego mi miejsca, Snake w helikopterze ucina sobie drzemkę (zainteresowani mogą przesunąć filmik do początku). I śni, że jest z powrotem na Shadow Moses w 2005 roku. Możliwość "kontroli" jego snu i tym samym zagrania tej małej części Metal Gear Solid, było strzałem w dziesiątkę. Sen przywrócił wspomnienia, emocje i przygotował mnie na coś cudownego, co miało się zaraz wydarzyć.

Szedłem powoli do przodu, śnieg sypał ostro i utrudniał widoczność. Usłyszałem znany utwór, a przed sobą zobaczyłem lądowisko. W tym momencie było wszystko i nic. Dziesiątki myśli jednocześnie... I zaraz pustka. Nigdy nie przeżyłem w grach czegoś takiego. Uczucie było niesamowite. Tyle lat minęło. Posuwając się dalej do przodu, Snake zaczął przypominać sobie rozmowy z przeszłości. To już mnie totalnie rozłożyło. "The best is yet to come" płynące z głośników nie pozwoliło się ogarnąć. Zapadłem w trans wspomnień MGS, zarówno z gry, jak i z życia - co robiłem, z kim byłem, jaki byłem.

Czułem się stary. Tak stary jak kamera, którą wiele lat temu ze Snake'iem omijaliśmy, a dzisiaj patrzyliśmy spokojnie jak spada na ziemię.


 

[gra]Silent Hill[/gra] - Pierwszy kontakt z demonicznym światem

 

 

To był mój pierwszy horror, w który grałem poważnie zesrany. Zanim wchodziłem do pomieszczeń, sprawdzałem amunicję, map uczyłem się na pamięć itp. Mgła, która była stworzona dla potrzeb ograniczenia PSXa, wspólnie z szumem radia dawały efekt ciągłej niepewności, niepokoju, lęku. Moje skupienie chyba nigdy nie osiągnęło takiego poziomu przy innych grach.

Niedługo po rozpoczęciu, kiedy szukałem Cheryl i doszedłem do alejek, świat zaczął się zmieniać. W końcu to horror, więc coś musiało się zacząć dziać.  Ale sposób w jaki to się działo, syrena, chora muzyka, to co później widać, zwłoki, krew, jakieś pokraki w cieniu. Było jasne, że zapowiada się solidny wjazd na psychę :)


 

 


 

[gra]Grand Theft Auto V[/gra] - Naćpany Michael

 

 

Osaczony przez małpy? Badany przez kosmitów? Lewitujący nad miastem w bieliźnie? Wszystko jest możliwe, wystarczy tylko sięgnąć po coś ekstra. W przypadku Michaela, jego syn Jimmy sam o niego zadbał.

Począwszy od dialogu, zabawnych obniżonych głosów podczas wkręcania narkotyku, przez małpy, obcych i na "zwiedzaniu" miasta kończąc, twórcy zafundowali mi fajną i humorystyczną podróż :)


 

[gra]Resident Evil 4[/gra] - Walka z Verdugo

 

 

Biegnąc przed siebie nagle zobaczyłem szybki przerywnik - widok z oczu czegoś, co poruszało się moim śladem. Obróciłem się gotowy do walki. Nic się nie pojawiło, ruszyłem więc dalej. Za chwilę to samo. Byłem wtedy pewien, że zapowiada się coś ciekawego.

Nietypowa walka z bossem, gdzie konieczne jest unikanie ciosów Verdugo z zaskoczenia, zanim się ona rozpocznie. Kiedy już wyszedł z ukrycia, ciasne pomieszczenia i brak schronienia nie dawały wiele czasu do namysłu. A ten cham ciągle za mną. Bydle odporne na broń konwencjonalną, trzeba było wyeliminować z pomocą zbiorników z azotem.

To był mój ostatni Resident gdzie czułem niepokój, bossowie wprowadzali napięcie, a ja czułem wymarły już dzisiaj klimat serii.


 

[gra]God of War[/gra] - Walka z klonami / ochrona rodziny

 

 

Seria charakteryzuje się ciekawą fabułą, adekwatną muzyką, ale przede wszystkim brutalnością i świetnymi walkami.

Na początku tego momentu było spokojnie, żeby szybko z pomocą boskich mocy rozkręcić totalną jazdę. Dom w którym byłem rozpadł się jak leśny szałas, klony Kratosa nabijały licznik combo, z ekranu wręcz wylewała się znakomitość tej gry, a muzyka napędzała mnie na więcej i więcej. Zadanie ochrony rodziny Kratosa nie było łatwe, ale ta seria wręcz prosi, żeby grać na najtrudniejszym poziomie.

Satysfakcja z przejścia momentów jak ten i trzepania nieziemskich combo gwarantowana.


 

[gra]Mirror's Edge[/gra] - Wspinaczka po rusztowaniach


 

W Mirror's Edge jest pełno ładnych widoków, często zatrzymywałem Faith i rozglądałem się. Podobały mi się nawet wnętrza budynków, meble, obrazy. Muzyka tutaj była dla mnie bardzo bliskim kompanem. Solar Fields wykonał świetną pracę, dobrze dopasowując nutki do momentów dynamicznych i spokojniejszych, gdzie trzeba było czasami spędzić trochę czasu szukając wyjścia (szczególnie bez runner vision).

To jest właśnie jeden z tych fragmentów. Pnąc się powoli coraz wyżej, wsłuchiwałem się w ten delikatny i relaksacyjny utwór. A po ukończeniu gry sprawdziłem inną twórczość tego pana :)


 

[gra]Call of Duty 4: Modern Warfare[/gra] - Misja w Prypeci

 

 

Zapomnijcie na chwilę o renomie tej misji.

Katastrofa czarnobylska mnie kiedyś bardzo interesowała. Trochę czytałem na ten temat i obejrzałem sporo filmów dokumentalnych. Możliwość "odwiedzenia" Prypeci, zobaczenia tej pustki i charakterystycznych miejsc takich jak basen, główny plac w mieście czy diabelski młyn i oczywiście komin reaktora w oddali były dla mnie swojego rodzaju wyprawą do tego opustoszałego i cichego miasta.


 

Call of Duty 4 zamyka moją listę gier, których momenty na stałe zapisały się w mojej pamięci i nie raz jeszcze do nich wrócę - we wspomnieniach lub w konsoli. Oby przyszłość przyniosła jeszcze tytuły mające odrobinę tej magii.

Jeśli Wy macie swoje swoje fragmenty gier - komentujcie, chętnie poczytam.

 

 

 

Oceń bloga:
40

Komentarze (30)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper