No Man's Sky - bezkresny ocean swobodnego grania

BLOG
1261V
No Man's Sky - bezkresny ocean swobodnego grania
Ezronymius | 08.08.2016, 20:37
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Przeglądam wiadomości o NMS na PPE i widzę, że wśród komentarzy przewija się zgodnym chórem werdykt: ludzie praktycznie już ograli grę, wiedzą wręcz, że to będzie gniot, a gracze, którzy zdecydowali się kupić preorder to... kto bogatemu zabroni. Tym bardziej, że twórcy gry kasują filmy z przedpremierowej wersji gry i że będzie patch day 0. Cóż, postanowiłem wyrazić odmienne od większości zdanie.

Źródło

Uwielbiam gry, które dają graczowi swobodę. Wielką swobodę, najlepiej taką, że może robić co chce. Część sandboxów jest taka, choć czasem, zanim można swobodnie pobiegać twórcy gry zmuszają gracza do przejścia części misji fabularnych (z różnych powodów), ale później jest już wolność i swoboda. Ja jestem graczem, który owszem docenił kunszt graficzny gier z serii Uncharted, ale skończył tylko część drugą i to tylko dlatego, że pełnił nocny dyżur i nie miał nic innego pod ręką by nie zasnąć. Fabuła generalnie mnie nudzi, więc chcę grać inaczej i po swojemu i nawet gra w klimatach post-apokaliptycznych tego nie zmieniła (TLoUR). Nie dałem rady przejść więcej niż całe 4h fabuły, poświęcając dużo więcej czasu trybowi multiplayer. 

Z biegiem czasu wiedziałem już jakich gier unikać, a w jakie grać i tak się życie me toczyło, aż 3 lata temu ogłoszono No Man's Sky.

Droga do gwiazd

NMS nie będzie pierwszą grą niezmierzonej wolności grania. Dawno temu, w czasach czarno-białych TV robiących za ekrany komputerów, na C64 dorwałem Elite. To był szok! Bezkresny kosmos, handel, kosmiczni piraci, masę misji i możliwość wcielenia się w gwiezdnego przemytnika i szubrawca spowodowały, że na długi czas zapomniałem o innych grach. W czasach Amigi szukałem długo, aż natrafiłem na Frontier i znów pochłonięty wszechoceanem gwiazd szukałem upragnionego Miracle...

Skoczmy bliżej, w czasy nam bardziej znajome: Eve Online. Dla mnie królowa gier, w których można grać zupełnie po swojemu, wytyczając sobie cele, realizując je i dobrze się przy tym bawić. A fabuła? Gdzieś tam sobie była, nie przeszkadzała mi (choć bardzo dużo czytałem o świecie gry, opowieści ze świata, opowiadań i powieści). Żyłem światem gry, gdyż była ona spełnieniem moich marzeń. Droga do gwiazd stała otworem, napędzana kolejnymi książkami SF.

Lecz ze względu na moją pracę, czasem mam zwyczajnie dość ekranu komputera, tej niewygodnej pozycji przed komputerem i prawdziwe granie jest wtedy, gdy zalegnę na kanapie z padem w łapie. Niestety, z pozycji SF jedyne co dostępne na konsolach miałem to shootery, ale ileż można grać w multiplayera Killzone?

Objawienie

Przedstawiona graczom w 2013 roku gra, oparta o ideę bezkresnego kosmosu, w której gracz może latać, biegać, zwiedzać, handlować, walczyć i budować i to na konsoli była dla mnie objawieniem. Nagle wszystkie poprzednie gry z EvE włącznie stały się jednością i pojawiły w formie No Man's Sky. Teraz po trzech latach czekania i wątpienia, czytania niepokojących wiadomości (lub wręcz ich braku) wreszcie gra wyszła na światło dzienne i w pełni chwały będzie dostępna już jutro!

Czym się tak jaram?

Grafiką? Bo przecież gra wygląda jak "z PS3, jeśli nie gorzej"? Bynajmniej. W EvE by ogarniać pole walki raczej na statek się nie patrzy z bliska, tylko z perspektywy wielu kilometrów obserwując odległości między "kwadracikami z nazwą gracza". Nie w grafice jest grywalność.

Multiplayerem? Przyznam, że początkowo myślałem, że gra będzie otwarta dla wszystkich na wzór EvE, lecz informacje o tym, że nie będzie żadnego wsparcia dla grania razem, żadnych czatów czy nawet oznaczania graczy oraz to, że szanse spotkania kogokolwiek są jak 1 do 18 kwantylionów (liczby z osiemnastoma zerami) lub mniejsze, spowodowały, że zapał trochę zmalał. Do czasu...

Ciekawe co będzie za górką?

Często to pytanie sobie stawiałem, po tym jak odkryłem brzydką i niepozorną grę, którą teraz wszyscy znają bardzo dobrze. Minecraft. Gra, w której jesteś sam, nie wiadomo gdzie i trzeba przeżyć pierwszą noc. Gra, w której zawsze po rozpoczęciu od nowa lądowałeś w innym, nowym i nieznanym miejscu. Niebezpiecznym (tylko tryb survival!), lecz mając trochę sprytu, wiedzy i surowców można było zbudować sobie schronienie i żyć w tym wirtualnym świecie jako Robinson Cruzoe przez wiele wiele godzin. "Ciekawe co będzie za górką" było pytaniem, które rodziło się w głowie o pierwszej, potem o drugiej w nocy...

NMS ma ten sam schemat. Wszechświat, planety, góry, doliny, rośliny i zwierzęta, a nawet budowle się generuje. Nigdy nie trafimy na taki sam świat, każda planeta będzie inna, będzie zapowiedzią tajemnicy. W rękach gracza jest fabuła jaką on sobie sam stworzy.

Odkryć jak najwięcej gatunków? Dolecieć do centrum galaktyki by odkryć... drogę do kolejnej? Poznać język obcych? Wdać się w wojnę z NPCami? Być tym prawdziwym gwiezdnym kupcem, któremu nie wystarcza sześć układów na kartonowej planszy wszechświata w grze planszowej firmy Encore (kto zna? :)) czy też czarne piksele na ekranie Palm One w grze Space Merchant? Za każdym razem działała wyobraźnia i tak, było się tym gwiezdnym kupcem w niewyobrażalnie wielkiej otchłani kosmosu. 

A No Man's Sky takie jest i pozwali spełnić te marzenie w sposób bardziej pełny, niż tylko w nabuzowanej wyobraźni.

30 godzin do środka wszechświata?

Tyle zajęło dotarcie do centrum galaktyki kolesiowi, który zakupił pudełko z grą na Ebay za 1300$. Tak, widziałem przez chwilę jak on gra, zanim YouTube wykasowało jego filmy. Oglądałem z wypiekami na twarzy jak ten gracz, cierpiący chyba na adhd, kręcił się wokół jak oszalały, a jak spotkał pierwsze stworzenie o wyglądzie ananasa, ja żałowałem, że nie mogę sobie pograć.

Potem widziałem więcej streamów innych graczy, którzy mieli "szczęście" dorwać się do gry, bo jeden czy drugi sklep wysłał im preorder za wcześnie. I za każdym razem chłonąłem to co widzę tak samo. Inna planeta, inne miejsce, minecraft w kosmosie... Ja też chcę!

Wczoraj się okazało, że wyjdzie patch, który kompletnie zmienia grę. Czyni ją większą, trudniejszą oraz dodaje rzeczy, o których wcześniej nie mówiono: wsparcie dla multiplayer! Ponadto developer zdradził plany, które sięgają jeszcze dalej jak budowa baz czy super wielkich frachtowców. A to pachnie mi już masywnym multiplayerem (konwoje, a bazę buduje się po to, by do niej wrócić lub by ktoś mógł nas odwiedzić!). Zobaczymy...

3...2...1...

To co już widziałem, w wersji "niedorobionej, krótkiej i z brzydką grafiką" wystarczyło, bym złożył preorder i niecierpliwie liczył dni i godziny do startu. Wiem, że od jutra, do tysięcy godzin spędzonych z Elite, Frontier i EvE Online dołączą kolejne setki, bo to po prostu gra w moim typie. Gra w której gracz tworzy fabułę.

Fly safe!

PS Od redakcji: a my jedynie uzupełnimy ten wpis o link do recenzji No Man's Sky, która jest już na portalu.

Oceń bloga:
13

Czy będziesz grać w No Man's Sky?

Będę! Zżera mnie ciekawość bo chcę wiedzieć co jest w centrum wszechświata, a może spotkam innego gracza?
214%
Nie. Nie mój typ gry.
214%
Nie. Ograłem już grę na yt, wiem co jest w centrum wszechświata.
214%
Nie. Gram w inną grę spacesim i po prostu nie mam czasu! Ale powodzenia!
214%
Pokaż wyniki Głosów: 214

Komentarze (26)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper