lies of p

Top 10 najlepszych gier AA ostatnich lat - gry, w które powinniście zagrać

Krzysztof Grabarczyk | 10.03, 11:00

Wysoki budżet nie zawsze jest gwarantem sukcesu. Twórcy gier niejednokrotnie boleśnie się o tym przekonali. Żyjemy w czasach, gdy produkcje AAA nie spełniają wszystkich oczekiwań graczy. Jedni przedkładają historię nad oprawą, inni wolą czysty, dopracowany gameplay. Gry z kategorii budżetowej AA są wynikiem kompromisu pomiędzy ograniczeniem finansowym, a kreatywnością. Ostatnie lata to prawdziwy rozkwit w tej kwestii. Sam dzisiaj częściej grywam w "mniejsze" produkcje. Pod żadnym pozorem nie oznacza to, że są gorsze. Wręcz przeciwnie.

Gry z dumnej kategorii AA często podkreślają, że kluczem do sukcesu jest kreatywność, nie worki przeładowane dolarami. Oczywiście, nie da się opracować wybornej gry bez finansowego zaplecza. Podczas, gdy wielcy wydawcy nie szczędzą środków na agresywne kampanie marketingowe i dysponują średnio 300-sobowymi zespołami, tak skromniejsze zespoły (z setką zatrudnionych) uparcie pracują nad swoimi projektami. Dzisiaj można śmiało stwierdzić, że nie brakuje gier AA dorównujących tym najdroższym produkcjom.

Dalsza część tekstu pod wideo

Poniższa lista jest przypadkowa. Uwzględniliśmy najciekawsze pozycje z ostatnich lat, którym nie przeszkodził uszczuplony budżet. Wydaje się, że w kolejnych latach ich przybędzie. Trwające redukcje etatów w firmach mogą spowodować napływ mniejszych zespołów, które zechcą się wykazać. Spójrzmy, co dobrego wyjęliśmy z segmentu AA w minionym czasie. Może znajdzie się coś dla Was?

Lies of P (2023, Round 8 Studio)

Koreańska adaptacja przypowieści o Pinokiu? Lies of P jest czymś znacznie więcej. To aktualnie najlepszy naśladowca Bloodborne, czyli produkcji mistrzów z From Software, której fani błagają o remaster. W fikcyjnym mieście Krat dochodzi do rozlewu krwi. Mordercze maszyny przejęly kontrolę na ulicach, a mieszkańcy skryli się w domach. Na każdym metrze kwadratowym miasta dostrzegamy oczywiste inspiracje Yharnamem. Gra się z tym nie kryje. Lies of P jest świetną grą ze względu na poziom starć. Walki z bossami są bardzo wymagającym doświadczeniem. Dla fanów gatunku souls-like to opozycja obowiązkowa.

It Takes Two (2021, Hazellight Studio)

Grę zaprojektowano dla dwojga. It Takes Two opowiada historię Cody'ego i May. Ich małżeństwo zawisło na krawędzi. W sumie to takie czasem ludzkie, prawda? Każdą nadszarpniętą relację da się przecież odbudować. Splot okoliczności powoduje, że para zmienia się w lalki. Kluczowa jest współpraca. Autorzy bardzo kreatywnie podchodzą do konstrukcji łamigłówek i przeszkód, które wymagają zespołowego działania. Gra jest bardzo edukacyjnym doświadczeniem i polecamy ją głównie parom - niekoniecznie skłóconym.

Disco Elysium: The Final Cut (2022, ZA/UM)

Gra, w której najbardziej liczą się słowa. Spisana narracja jest dziełem kompletnym i angażującym do ostatniego zdania. Dodajcie jeszcze elementy gry RPG i mamy jeden z największych hitów ostatnich lat. Twórcom udaje się to zrobić bez większej zadymy, ponieważ Disco Elysium stoi eksploracją i bogatymi w treść rozmowami. Gracz fortyfikuje charakter postaci dzięki rzetelnie zaprojektowanym mechanikom. W tej wielkiej, detektywistycznej przeprawie ciężko się nie zakochać. Klimat miasta Revanchol zwala z nóg.

Evil West (2022, Flying Wild Hog)

Skrzyżujcie Dziki Zachód, Gears of War i Vana Helsinga. Tak wybuchową mieszanką jest rodzime Evil West. Zbudowana na silniku Unreal, jest kwintesencją gry akcji. Szybka, brutalna i piekielnie grywalna. Nie kategoryzuje stylu walki, lecz promuje kreatywność w wykonaniu gracza. Czy kochamy faszerować wampiry ołowiem, czy rozłupywać im czaski rękawicą - wybór należy tylko do nas. Opowieść nie porywa, lecz w Evil West liczy się przede wszystkim fun ze szlachtowania wszystkiego, co stanie bohaterowi na drodze. Piękna, czysta moc!

Hi-Fi Rush (2023, Tango Gameworks)

Deweloper zaskakuje doborem stylistyki. Studio odpowiedzialne za losy Sebastiana Castellanosa (The Evil Within) oraz duchowy obraz Tokio (Ghostwire Tokyo) uderza nowym rytmem. Hi-Fi Rush okazało się jedną z największych perełek w katalogu Xbox Game Pass. Nie bez powodu. Jako Chai zwiedzamy kreskówkowo-cyberpunkowy świat. Jego narrację dyktuje rytm. Cała rozgrywka w Hi-Fi Rush jest bardzo rytmiczna. Pełno tutaj akcji, platformingu i co najważniejsze, świetnej muzyki. Absolutna topka.

Cuphead (2017, MDHR)

Tak redefiniuje się klasykę. Zabawne, ponieważ nikt nie wiązał z tą grą zbyt wielkich nadziei. Sukces przerósł samego dewelopera. Na nasze (nie)szczęście, w przygotowaniu znajduje się sequel, a Netflix zainteresował się marką na tyle, że powstał serial (Filuś i Kubuś). Utrzymana w retro-stylistyce, hołdującą zasady wypracowane przez m.in. Contrę, Cuphead wprawia w zachwyt. Jest grą trudną, gdzie poziom wyzwania nieustannie rośnie, a w krytycznych momentach ciężko nadążyć za tym, co dzieje się na ekranie. Banalna do nauczenia się i trudna do pokonania. To jest właśnie Cuphead.

Sifu (2022, SloClap)

Mówi się, że wiek to jest tylko liczba. Tytułowy bohater gry to potwierdza. W pogoni za zemstą mierzymy się z wrogim klanem. Sifu charakteryzuje świetnie zaprojektowany system walki. Gra nieustannie wystawia na próbę i uczy. Porażka wiąże się z postarzaniem się bohatera, co wpływa na dalszy przebieg akcji. Studio wykonało tytaniczną pracę w zakresie ilości animacji oraz zróżnicowania adwersarzy. Trudno się oderwać od obijania kolejnych przeciwników. Dawno nie graliśmy również w coś tak wymagającego.

Hades (2020, Supergiant Games)

Grecka mitologia nigdy nie miała się lepiej. Hades to rogalikowa jazda bez trzymanki. Zagreus, syn władcy podziemnego świata chce się wydostać. Rozgrywka opiera się na szybkiej, bardzo intensywnej akcji. W Hadesie można spędzić mnóstwo czasu. Gra promuje eksperymentowanie kilkoma rodzajami broni, a po zgonie nasze umiejętności nie przepadają, dzięki czemu wciąż chce się rozpoczynać ucieczkę od nowa, lecz nie od zera. I tak próbujemy uciec z zaświatów. Piękna kreska, dobry voice-acting i fabuła potęgują jakość tej produkcji.

A Plague Tale: Innocence (2019, Asobo)

Historia o czasie zarazy, Inkwizycji i poczuciu odpowiedzialności. Choć w Plague Tale: Innocence dostrzegamy inspirację m.in. The Last of Us, ta produkcja skutecznie zadbała o swoją autonomiczność. Naszym celem jest przetrwanie. Dwoje rodzeństwa muszą się nawzajem wspierać w godzinę próby, czyli czasie wielkiej plagi, w której o przeżyciu lub śmierci decydują światło i mrok. Gra wymusza na odbiorcy skuteczne omijanie zagrożeń, i konieczność pozostawania w świetle, inaczej bohaterów spotka okrutny los. Gra cechuje się wyborną narracją i solidną oprawą.

Control (2019, Remedy)

Wiem, że czujecie się zaskoczeni obecnością Control u kresu tego zestawienia. Remedy dysponowało skromnym budżetem tworząc ten projekt. Jessie Fayden przybywa do głównej siedziby Federalnego Biura Kontroli. Budynek jest niewidoczny na codzień. Splot wydarzeń zmusza ją do objęcią dyrektorskich obowiązków. Bohaterka toczy nieustanny bój z Sykiem, który wdarł się do siedziby czyniąc nieodwracalne zmiany. Control to kulminacja wszystkiego, za co kochamy finśkie studio. Jest więc miodne strzelanie, nadprzyrodzone wątki i masa ciekawej dokumentacji. Plus udział żywych aktorów. Control inicjucje multiwersum Remedy, a swoje trzy grosze dorzucił sam Alan Wake.

Źródło: ppe
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper