Kiedy ślub (2024)

Kiedy ślub? - wywiad z Magdaleną Popławską. “Związki to skomplikowana sprawa. Dla niektórych za bardzo”

Piotrek Kamiński | 10.02, 14:00

Jak podobał się wam początek najnowszego serialu Canal+? Piotr Domalewski I Łukasz Ostalski stworzyli słodko-gorzki serial o miłości, ale również o życiu codziennym, o pracy – w korpo I na planie filmowym. I to właśnie głównie o tym ostatnim porozmawialiśmy sobie jakiś czas temu z Magdaleną Popławską, która wciela się w serialu w postać Leny, doświadczonej aktorki, która ma pracować z początkującym Tośkiem. Zapraszam do czytania!

Piotrek Kamiński: Zacznę tak przewrotnie. Ehkem. Pani Magdaleno, czuję się onieśmielony.

Dalsza część tekstu pod wideo

Magdalena Popławska: Bo gram gwiazdę? 

P: Starałem się channelować Eryka Kulma Jr. z serialu w waszej scenie z koordynatorką intymności. To naprawdę tak wygląda z tymi koordynatorami, jak w serialu? 

M: To wygląda bardzo różnie. To jest nowa działka w branży, więc tak naprawdę również ludzie, którzy pracują w tej branży nie mają za bardzo do końca doświadczenia i narzędzi. Dopiero trzeba zbudować dla nich miejsce. Na razie to wszystko jest dosyć nieporadne. To bardzo delikatna przestrzeń, to wymaga przede wszystkim wykształcenia psychologicznego, i doświadczenia pracy z ciałem. Ja nie przepadam za pracą z koordynatorami, bo często narzucają jakieś takie ramy. Pewnie dlatego też, że pracuję w tej branży już 20 lat, więc już te najtrudniejsze sceny mam za sobą. Mam już doświadczenie co oznacza, że ja wiem gdzie są moje granice. I tak wstyd trzeba pokonywać za każdym razem.  To delikatna materia i trochę magii czasem warto zostawić. Szczególnie w takich scenach to jest bardzo ważne. 

P: Czytałem, że Frank Langella został jakiś czas temu zwolniony z pracy, bo w trakcie kręcenia sceny intymnej za wysoko uniósł dłoń na udzie swojej filmowej żony...

M: No tak można by powiedzieć : przesada. Ale wiadomo, że do niedawna bywało bardzo przemocowo. Nikt nie zastanawiał się nad granicami , a niektórzy po prostu nie potrafią ich stawiać.  To jest praca z dwóch stron: przemocowców trzeba nauczyć granic, a potencjalnych ofiar nauczyć stawiania ich.  A każdy z nas ma gdzie indziej te graniceMa. Dlatego to tak delikatny temat. Wszyscy musimy się edukować w tym zakresie , bo, na całe szczęście, świat się zmienia i na pewne rzeczy już się nie chcemy zgadzać. Tak samo jest teraz z tymi scenami „trudnymi”, gdzie każdy ma swoją granicę intymności i po prostu za każdym razem to jest zupełnie inna konstelacja. Ja dużo pracuję z ciałem, dlatego traktuje moje ciało jak narzędzie w pracy.  Nie boję się nagości. 

P: W ogóle w europejskiej kinematografii jest bardzo dużo nagości, praktycznie wręcz jest ona spodziewana... 

M: Tak, tylko fajnie jeszcze jak te sceny mają sens i czemuś służą, ale wiemy też jakie są realia: wpisuje się często takie sceny, bo to ma przyciągnąć widzów. W kiedy ślub, to bardzo przemyślane momenty rozwoju postaci, w pewnym sensie nieodzowne. 

Lena i Tosiek

P: Twoja postać to jest taka aktorka z klasą, kobieta wyniosła, przynajmniej z początku takie sprawia wrażenie, ale kiedy patrzyłem sobie w internecie, czy to jest to, czego muszę się spodziewać po naszej dzisiejszej rozmowie, to mam wrażenie, że to zupełnie nie jesteś ty. 

M: Ile Leny w Magdzie a Magdy w Lenie? Daleko mi do niej i blisko. Będąc w tej branży 20 lat, obserwuję dużo różnych osobowości. Niektóre grdyka się na gwiazdy żeby trzymać dystans. A niektóre lubią ten blichtr. Wszystkie jednak w końcu wracają do domu i zakładają kapcie. I też nasza Lena,  wspaniała i zaradna kobieta sukcesu, życiowo też średnio sobie radzi.

P: Ma problem z kafelkami...

M: I ma problem z kafelkami! Ja, jako osoba, która ciągle coś remontuje, znam ten temat bardzo dobrze. Ale fajnie się gra takie zołzy, bo tam jest najwięcej charakteru. Poza tym zawsze mówię, że taka postać “połamana”, gdzie potem można dodać trochę tej czułości to jest najcudowniejsze, bo to jest gdzieś najbardziej o nas. Wszyscy czasem jesteśmy zołzami, czasem gorszymi albo lepszymi. Wiesz, nikt z nas nie jest bez wad, zawsze to jest kwestia jakiejś perspektywy. Ktoś akurat trafi na nasz najgorszy dzień. No i wtedy nas widzi z innej perspektywy. 

P: Zwłaszcza, że później jednak Lena daje się poznać z takiej sympatyczniejszej strony. 

M: No, ta miłość, czy tam zauroczenie trochę ją rozmiękcza. 

P: Erykowi z początku bardzo dobrze wychodzi granie bardzo mocno zaoferowanego występowaniem obok ciebie. To coś, coś, co się przełożyło, troszeczkę, z prawdziwego życia, czy to wszystko tylko aktorstwo?

M: Nie wiem, bo z Erykiem mieliśmy sztamę i taki zawodowy przelot już od castingu. To chyba trzeba byłoby jego zapytać. Jakoś nie gadaliśmy o tym. Wiadomo, jestem 10 lat starsza. Dla kolegów, którzy też mają jakieś aspiracje teatralne, doświadczenie, i ten Warlikowski, ten Nowy teatr może budować jakiś dystans.  Trzeba by to skonfrontować z Erykiem. 

Tosiek szaleje

P: A osobiście, aktorsko wolisz spełniać się przed kamerą, czy w teatrze (bo myślę, że Lena zdecydowanie w teatrze)?

M: Ja kocham teatr. To była moja pierwsza miłość. Tam zupełnie inaczej można działać wyobraźnią, metaforą i to jest dla mnie medium bardzo magiczne. Kino daje zupełnie inne możliwości. Z tym, że też jest mniej tej pracy, takiej - dla mnie przynajmniej, z perspektywy właśnie aktorki teatralnej - tej pracy twórczej, gdzie jakiś materiał możesz przerabiać. W teatrze też sam materiał, w sensie literatury, jest szlachetny. Nawet jak go potem przerabiamy to zaczynam z innego poziomu. W serialach nie zawsze to się udaje. Akurat "Kiedy Ślub?” to dobry materiał, napisany z poczuciem humoru, szyty na miarę tych czasów... 

P: Życiowy, taki dla dzisiejszej młodzieży. 

M: No, “dla dzisiejszej młodzieży”... Dla mnie też. Ale dziękuję bardzo za ten komplement, bo wszyscy mówią o Eryku i “starszej koleżance”. 

P: Ja też się czuję wciąż jeszcze dzisiejszą młodzieżą, mimo że już mam bliżej do czterdziestki, niż do trzydziestki. 

M: Gówniarz!

P: Choroba, aż zgubiłem wątek. A właśnie, a mieliście trochę twórczej wolności na planie, czy od linijki wszystko? 

M: Eryk wprowadza coś takiego, bo bardzo lubi improwizować. Jak scenariusz jest dobrze napisany, to nie ma tej potrzeby. W tym wypadku,  nie musieliśmy nic zmieniać ale mieliśmy dużo wolności. Co daje dodatkowego kopa twórczego.  Więc tak, dużo było takich improwizacji, nowych pomysłów na próbach. Oczywiście to nie tak, że każdy taki pomysł wchodzi, bo to, że są pomysły, to nie oznacza, że wszystkie są dobre albo pasują. 

P: To jest serial o związkach, o miłości, o różnych relacjach międzyludzkich. No i tam bardzo dużo jest tych relacji, dużo postaci, każda bardzo unikalna. Masz jakąś parę albo nawet pojedynczą postać, której najbardziej kibicujesz, która najbardziej przypadła Ci do gustu? Poza sobą, oczywiście.

M: Oczywiście , że sobie kibicuję najbardziej, ale przyznam, że wczoraj popłakałam się , oglądając pierwszy odcinek. Jakoś uruchomiło to we mnie wspomnienia moich związków, moich rozstań, takich trudnych momentów.

P: Też to miałem.

M: No właśnie. Więc jakoś mnie to bardzo wzruszyło, że wszyscy tak się nie potrafimy - no, niektórzy potrafią - ułożyć. Większość z nas jednak szarpie się w tym życiu i z tymi związkami. To skomplikowana sprawa, dla niektórych zbyt skomplikowana. Więc komu kibicuję? No, ze względu na ewentualny mój wątek, to głównej parze nie kibicuję, bo może jakby była druga seria, może bym miała szansę, żeby się wtedy pojawić, ale nie biorąc siebie jako aktorki pod uwagę, no wiadomo, że kibicuję Wandzie i Tośkowi, bo widać, że tam coś między nimi jest. No i Tosiek jest taką fajną sarenką, jak ja to mówię, że nie da się go nie przytulić, nie polubić.

P: Dokładnie tak! Dzięki za rozmowę.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper