Hell Let Loose

10 powodów, by grać w Hell Let Loose. Realistyczna strzelanina w realiach II Wojny Światowej

Bartosz Dawidowski | 04.02, 09:01

Hell Let Loose weszło w styczniu 2024 roku do oferty Xbox Game Pass. To świetna okazja, by poznać jedną z najlepszych obecnie sieciowych strzelanek FPP w realistycznych klimatach. Przed wami 10 najważniejszych cech gry, które sprawiają, że warto poświęcać jej czas na XSX, PC i PS5.

Hell Let Loose to rzadki przykład strzelaniny FPP zgrabnie łączącej szybką zabawę z militarnym realizmem. Ten tytuł nie jest ani przesadnie "symulacyjny", jak ARMA, ale też z drugiej strony nie wali od niego arcade'ową sztampą, więc można zapomnieć np. o bieganiu po mapach z prędkością Flasha z komiksów DC. Sądzę, że warto trochę pomóc w popularyzacji tej nietuzinkowej produkcji - stąd pomysł na najnowszą "topkę".

Dalsza część tekstu pod wideo

10. Team17 skorygowało kurs po przejęciu IP

Po przejęciu Hell Let Loose zaczęły dziać się niepokojące rzeczy. Fanom nie podobały się próby skierowania ukochanej gry w kierunku arcade'u (np. przez przyspieszenie tempa biegania żołnierzy). Na szczęście Team17 wycofało się z większości anonsowanych zmian i pomysłów pod naporem ostrej krytyki. Obecnie projekt wydaje się rozwijać w dobrym kierunku a jego popularność, m.in. dzięki obecności w Xbox Game Pass, staje się coraz wyższa. Wszystko wskazuje na to, że Hell Let Loose ma przed sobą świetlaną przyszłość (szczególnie, że w tym roku doczekamy się wielu ciekawych nowości; w tym nowych map i oddziałów polskiej armii).

9. Wojsko Polskie i ciekawe plany rozwoju

Plany autorów Hell Let Loose nieco się opóźniły. Deweloperzy nie zdążyli z pewnymi motywami w ubiegłym roku, ale już w 2024 r. Hell Let Loose zostanie rozbudowane o bardzo ciekawe motywy. Świeża mapka jest już prawie ukończona i obecnie testowana przez fanów a po niej do akcji mają wkroczyć oddziały zbrojne Finlandii oraz Polski z ekwipunkiem z Kampanii Wrześniowej. Oprócz większej, polskiej mapy w grze ma się też pojawić scenariusz obrony Poczty Polskiej w Gdańsku, o czym przeczytacie więcej tutaj. Team17 po wykupieniu marki za ponad 40 mln dolarów jest bardzo zaangażowany w jej dalszy rozwój i możemy spodziewać się, być może jeszcze w II połowie 2024 roku, kolejnego teatru wojennego - tym razem konfliktu USA-Japonia na Pacyfiku.

8. Wymóg gry zespołowej

Hell Let Loose w fantastyczny sposób karze osoby biegające chaotycznie, bez reszty drużyny i niedziałające zespołowo. Jeśli nie wspieramy dowódcy w stawianiu kolejnych punktów respawnu, to zmuszeni jesteśmy po każdym zgonie do drałowania całymi kilometrami do linii frontu (można powiedzieć, że w ramach kary). W Hell Let Loose po prostu opłaca się działać rozmyślnie i taktycznie, bo najważniejsze jest tu budowanie kolejnych przyczółków (i pomaganie w tym zadaniu), tak by ułatwiać respawn graczy, a nie indywidualne popisy strzeleckie. Bardzo ważne znaczenie w grze mają też rozkazy wydawane przez głównodowodzącego, od którego de facto zależy powodzenie na każdej mapie.

7. Znakomita społeczność fanów

Trudno znaleźć w innej sieciowej strzelance bardziej zaangażowanych i wcielających się w swoje role fanów niż w Hell Let Loose. Wiele osób komunikuje się tu aktywnie, wykorzystując mikrofony - nie tylko do wydawania rozkazów, i informowania się o pozycjach wrogów, ale też do "roleplayowania", np. podczas wcielania się w sanitariuszy biegnących z pomocą do rannych kompanów (medycy to chyba najbardziej wczuwającą się w akcję grupa fanów w Hell Let Loose!).

6. Fenomenalna warstwa audio

Grafika w Hell Let Loose jest ładna, choć nie idealna (w grze przydałoby się poprawić LOD obiektów przy korzystaniu z powiększeń), ale za to warstwa audio to absolutny majstersztyk. Dźwięki gwiżdżących rykoszetów, efekt przypierania żołnierzy ogniem zaporowym, ryk silników samolotów szturmowych, eksplozje i wystrzały - to wszystko stoi na najwyższym poziomie, co zwiększa immersję w akcję.

5. Dobrze zróżnicowane role żołnierzy

O różnych rolach żołnierzy w drużynach Hell Let Loose można by opowiadać godzinami. Deweloperzy tej strzelanki doskonale zróżnicowali poszczególne "profesje", tak że zabawa z rkm-em w garści jest zupełnie inna od funkcjonowania dowódcy plutonu, inżyniera, głównodowodzącego, sanitariusza czy zwykłego szeregowca. Doskonale zrealizowano też snajperów współpracujących ze spoterami. Świetnie, że w Hell Let Loose tylko nieliczni gracze mają dostęp do karabinów z lunetami, co lepiej oddaje realia walk podczas II W.Ś.

4. Świetne walki czołgów

Do dobrych akcji czołgowych niezbędne są w Hell Let Loose dobrze zgrane 3-osobowe załogi. I znajduje się wielu amatorów takiej rozgrywki, która wymaga doskonałej kooperacji. W największym skórcie: batalie pancerne są zaskakująco dobrze wykonane, jak na tytuł skupiający się na walkach piechoty.

3. Wierność historyczna i wyważony realizm walk

Autorzy Hell Let Loose znaleźli idealny balans między arcadem a realizmem. Gra nie jest przesadnie symulacyjna, jak ARMA 4, ale też nie pobiegamy w niej z prędkością jeża Sonica ani nie przyjmiemy na klatę więcej niż jednej ołowianej kulki (i bardzo dobrze!). Tempo rozgrywki jest w Hell Let Loose idealne - ani za szybkie, ani zbyt powolne. A przy tym deweloperzy zadbali o imponującą wierność historyczną oferowanych scenariuszy bitewnych, z fenomenalnie wykonanymi mapami. Żołnierze dysponują odpowiednim ekwipunkiem nie tylko dla swojej armii, ale nawet dla wybranego okresu II Wojny Światowej. Przykładowo walcząc jako Rosjanie na froncie wschodnim możemy pomarzyć jako szeregowiec o broni przeciwpancernej, którą dysponują Niemcy, strzelając z rusznic do czołgów, co jest tak skuteczne jak miotanie kamykami z procy w stalowy pancerz.

2. Rozbudowane motywy taktyczne dla dowódców

Przed jednym graczem dla każdej ze stron konfliktu na danej mapie stoi trudne wyzwanie: poprowadzenie 50 podlegających mu żołnierzy do zwycięstwa. Tutaj też objawia się najbardziej wyrafinowana warstwa taktycznej rozgrywki w Hell Let Loose. Zabawę można tu traktować prawie jak strategię czasu rzeczywistego, w której musimy stosować odpowiednie zdolności (np. zrzuty zaopatrzenia), dysponując przy tym wyczerpującymi się "surowcami/paliwem". Taką rozgrywkę polecam jednak głównie fanom Hell Let Loose, którzy spędzili w tytule przynajmniej kilkadziesiąt godzin i doskonale znają rozkład map w grze.

1. Wiarygodny gunplay, doskonale wykonana broń

Broń palna w Hell Let Loose działa w największym skrócie w przekonujący sposób. Zapomnijcie o "celowniczkach", o wyraźnym wspomaganiu celowania i innych arcade'owych motywach znanych z innych gier. Tutaj bez złożenia się do strzału, kiedy widzimy przyrządy celownicze wali się ogniem "z biodra", bez żadnego wskaźnika, gdzie mierzymy. Fantastycznie wykonany jest efekt paniki podczas ognia zaporowego. O prowadzeniu skutecznego ognia podczas sprintu też można w Hell Let Loose zapomnieć (i bardzo dobrze). Animacje, dźwięki i efekt odrzutu są przy tym zrealizowane znakomicie, zwiększając immersję w ten wyjątkowy tytuł.

Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper