Graliśmy w Tekken 7. Story Mode daje radę!

Graliśmy w Tekken 7. Story Mode daje radę!

Rozbo | 10.05.2017, 18:00

Dziś rano zostaliśmy zaproszeni do siedziby Cenegi, polskiego wydawcy Tekken 7, żeby zapoznać się ze sporym fragmentem trybu Story oraz rozegrać pomiędzy dziennikarzami mały turniej. Tych kilka godzin spędzonych z niemal finalnym buildem gry przekonało mnie do jednego - Król powraca!

Tekken 7 to nie przelewki, więc wczoraj był trening paluchów (żeby ich sobie na padzie nie nadwyrężyć), przypomnienie technik swoich ulubionych postaci oraz utwierdzanie się w wierze, że jestem kozakiem wśród dziennikarzy jeśli chodzi o Tekkena.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tekken 7 w encyklopedii PPE.pl

Skończyło się na... upokorzeniu i sromotnej klęsce już w 1/8 finału. Puchar zdobył kolega z PSSite, który własnie w pierwszej turniejowej walce rozpykał mnie swoim Yoshimitsu jak małe dziecko. Spuśćmy więc zasłonę milczenia na turniej i moją porażkę, a skupmy się na samej grze.

Na początku roku miałem okazję pograć chwilę we wcześniejszy konsolowy build "siódemki" podczas organizowanego przez Bandai Namco dorocznego Level-Up. Nie byłem wówczas szczególnie zachwycony tym, co zobaczyłem...

Saga Mishimów - odcinek nr 1843

Tym razem było inaczej i jestem pełen nadziei na solidną odsłonę starego dobrego Tekkena. Na pierwszy ogień w trakcie naszych testów poszedł tryb Story, który na modłę bierzących trendów jest sekwencją przeplatających się cut-scenek i starć. Same cut-scenki dzielą się na kilka... hmmm... narracji. Nadrzędną, zobrazowaną statycznymi, ręcznie rysowanymi kadrami jest opowieść o pewnym człowieku, który stracił na wojnie pomiędzy Mishima Zaibatsu a G Corporation całą rodzinę. Próbuje teraz dociec, jakie jest źródło wojny i kto stoi za masakrą jego rodzinnego miasta. W tym celu zaczyna badać pochodzenie rodziny Mishima. Pomiędzy tym wchodzą już konkretne sceny (na silniku gry i poprzez prerenderowane animacje) kontynuujące historię z Tekken 6.

Nie ma tu nic odkrywczego, szczególnie, że scenariusz utkany jest typowymi "japońszczyznami", ale za to nadrabia niesamowitą widowiskowością i świetnym fan-service. Banan pojawił mi się na twarzy, gdy pewna retrospekcja zabrała nas z powrotem do genialnego, pamiętnego intra z Tekken 5, przeplatając go tym razem walką z falami przeciwników, w trakcie której mogliśmy się wcielić zarówno w Heichahiego, jak i Kazuy'e by obić stalowe mordy szturmujących dojo Jacków. Super sprawa idealnie wpleciona w opowieść. Poniżej możecie zobaczyć kilka walk i scen z pierwszych 8 rozdziałów trybu Story. Materiał poniżej został nieco pocięty, aby wszystko zmieściło się zaledwie w 15 minutach.

Opatrzone odpowiednim kontekstem starcia w story są niesłychanie klimatyczne, choć nie uciekają niestety od powtarzającego się schematu 1vs1, albo formy mini-survivalu, gdzie na jednym pasku życia walczymy z kolejnymi przeciwnikami pojawiającymi się na planszy. To na szczęście mały ból, bo system walki w siódmym Tekkenie jak zwykle daje radę. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do Rage Artów (forma supercombosów możliwa do odpalenia, gdy mamy mało życia), ale nie można "siódemce" odmówić ostrej jak żyleta dynamiki oraz odpowiedniego rozbudowania.

Srogie lanie w dynamicznych ujęciach

Udało mi się wypróbować również inne tryby, takie jak klasyczny Arcade (z fajnymi walkami z sub-bossami i bossami), czy Treasure Battle, w którym za pokonanie przeciwników zgarniamy kasę i otwieramy skrzynki z losowymi przedmiotami do wizualnej modyfikacji zawodników. Jedno jest pewne - nudy po premierze nie będzie. No i jeszcze versus - sól każdej bijatyki. W trakcie walk z innymi dziennikarzami wkręciłem się nie na żarty. W Tekken 7 gra się po prostu świetnie i stare wygi od razu odnajdą się, grając swoimi postaciami.

Jeszcze jedna istotna uwaga - gra wygląda naprawdę świetnie, co nie było dla mnie takie oczywiste po tym, jak ograłem wczesniejszy konsolowy build. Owszem, modele postaci zdradzają kilka szpetnych uproszczeń (wąsy Heihachiego to tylko tekstura!), ale generalnie trzymają niezły poziom. To, co bardziej zwraca uwagę, to wszelkiej maści efekty specjalne i filtry na ekranie (np. świetny, miękki filtr w trakcie sekwencji walki wciśniętej w intro Tekken 5). Rewelacyjną robotę robi też nowa, dynamiczna kamera, serwując nam efektowne zbliżenia, zwłaszcza w trakcie ostatniego uderzenia.

No i na koniec jeszcze wrócę na chwilę do fan-service. Posiadacze PlaYstation 4 będą mogli w trybie Jukebox bez dodatkowych opłat dobrać do gry muzykę z każdej części serii! Dla mnnie bomba. Co tu dużo mówić. Czekam na grę z wywieszonym jęzorem!

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Tekken 7.

Źródło: własne
cropper