Graliśmy w South Park: Fractured But Whole i naprawdę śmierdziało. Nosulus Rift istnieje!

Graliśmy w South Park: Fractured But Whole i naprawdę śmierdziało. Nosulus Rift istnieje!

Wojciech Gruszczyk | 18.08.2016, 22:09

Przed targami gamescom Ubisoft opublikował nowy zwiastun South Park: Fractured But Whole. Autorzy prezentowali urządzenie nazwane Nosulus Rift, które wypróbowaliśmy w Kolonii. Sprzęt oferuje graczom zupełnie nowe, śmierdzące wrażenia. 

Jadąc na gamescom wiedziałem, że będę miał okazję sprawdzić South Park: Fractured But Whole, ale do końca nie wierzyłem, że Francuzi faktycznie przygotowali sprzęt emitujący zapach pierdów. Na nieszczęście mojego nosa Ubisoft nie żartował i każdy zainteresowany mógł wypróbować „nową jakość grania”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jeśli graliście w Kijek Prawdy, to pewnie pamiętacie, że bąki-pierdy były integralną częścią produkcji. W nowej opowieści ekipy z South Park nie jest inaczej, więc autorzy postanowili ten pomysł wykorzystać. Prezentowany fragment to sam początek opowieści – identycznie jak w przypadku opowieści z 2014 roku wcielamy się w „nowego dzieciaka”, który trafia do domu Cartmana. Na początku musimy dostać się do zamkniętej na kod piwnicy, gdzie charyzmatyczna ekipa zrobiła sobie bazę. Nie będę wchodził w szczegóły tajnego szyfru – warto zagrać i doświadczyć samemu – ale sam gameplay znacząco się nie zmienił. Ponownie poruszamy się po lokacjach prezentowanych przez statyczne obrazy, możemy otwierać szafki, zbierać przedmioty, czy też rozmawiać z napotkanymi postaciami.

Istotna nowość pojawiła się po dotarciu do ubikacji. Główny bohater mógł skorzystać z kibelka i zabawa została aktywowana przez krótką kombinację klawiszy. Młody zacisnął pośladki (wcisnąłem 2 triggery) i następnie popuścił zwieracze (odgiąłem 2 analogi) i… Ja to wszystko poczułem. A i nawet czułem przez kolejne kilka godzin. Smród, smród i jeszcze raz smród. Redaktor siedzący obok prawie zwymiotował na pracownika Ubisoftu, który „ostrzegał przed konsekwencjami”. Drugim razem Nosulus Rift został wykorzystany podczas krótkiego QTE – heros za pomocą pierdów mógł unieść się w powietrzu i z tego powodu musiałem czterokrotnie kliknąć klawisz w odpowiednim momencie, by dostać się do ukrytej na dachu skrytki. Był to opcjonalny element rozgrywki, ale nie mogłem się powstrzymać. Za trzecim razem, z łzami w oczach wskoczyłem na dach i… Nie było warto. Dopiero po wieczornym, porządnym prysznicu udało mi się pozbyć tego zapachu.

Po rozgrywce miałem okazję zamienić kilka słów z pracownikiem Ubisoftu, który podkreślił, że autorzy wpadli na ten pomysł jakieś trzy miesiące temu i przez ten czas opracowywano energetyczne zapachy. Korporacja wynajęła nawet cały zespół – na targach przewijali się przedstawiciele formacji – którzy zaprojektowali urządzenie. Gadżet wygląda naprawdę solidnie, ale warto na pewno dodać, że był trochę niewygodny. Może to mój ogromny nos, ale podczas rozgrywki kilkukrotnie poprawiałem ustawienie prototypu. Nosulus Rift oczywiście nie trafi do sprzedaży i będzie tylko prezentowany na kolejnych targach. Francuz nie mógł jeszcze potwierdzić, czy gadżet trafi kiedyś do Polski (a będzie w tym roku okazja – Warsaw Games Week i Poznań Game Arena), ale jeśli będziecie mieć kiedyś okazję wypróbować, to… W sumie polecam. Jest to naprawdę śmierdzące doświadczenie.

A wracając do samej gry, to jak już wspomniałem, miałem okazję zagrać w sam początek opowieści. Po dojściu do skrytki superbohaterów, Cartman wyjaśnił mi zasady rozgrywki, przyjąłem umiejętności podobne do Flasha i mogłem zobaczyć „narodziny” mojej postaci. Deweloperzy oczywiście wyśmiewają znaną historię, ale nie przytoczę jej Wam w tym miejscu. Nie narażę Was na taki spoiler, bo to naprawdę ciekawa przygoda z przysłowiowym „jajem”, dużym jajem...

Następnie miałem okazję trochę pochodzić po mieście i na koniec uczestniczyłem w dużej walce dwóch grup superbohaterów. To właśnie tutaj mogłem dokładnie sprawdzić największą zmianę w gameplayu. W Kijku Prawdy wojownicy stali po dwóch stronach areny i naszym jedynym zadaniem było wybranie ataku oraz przeciwnika. Natomiast w nowej odsłonie każdy heros może się poruszać, ustawić, czy po prostu dobrze stanąć, by następnie aktywować atak obszarowy. Nie jest to wielka innowacja, ale na pewno dodaje rywalizacji potrzebnej akcji. Jeśli graliście w poprzednią część, to również mogliście dostrzec, że wiele pojedynków mogliśmy ukończyć automatycznie, bez angażowania się w wymyślanie taktyk. Na uwagę na pewno zasługują również efektowne super ataki, ale mogliśmy się spodziewać, że autorzy wykorzystają możliwości przebranych bohaterów.

Żałuję trochę, że demonstracja zamknęła się na 30 minutach. Często przy tak przyjemnej rozgrywce człowiek chce więcej, więcej, ale reguły są nieubłagane. Na pewno na plus zaliczam samego Nosulusa – jest to ciekawostka, którą zapamiętam pewnie na długie lata. Nie wiem, czy dałbym radę ukończyć z tym sprzętem całą opowieść, ale chętnie postawiłbym urządzenie w domu, by następnie prezentować możliwości wszystkim ciekawskim znajomym. 

Pierwsze chwile z South Park: Fractured But Whole to kawał przyjemnego powrotu do ulubionego miasteczka. Ekipa Cartmana ma nową misję, która od początku zapowiada się wyjątkowo dobrze. Nie ukrywam, że akurat bardzo leży mi temat superbohaterów, więc z wielką przyjemnością czekam na premierę. Gra trafi do nas już w grudniu i mam nadzieję, że tym razem obejdzie się bez jakichkolwiek opóźnień. Tytuł może być świetnym zakończeniem grubego 2016 roku. 

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper