Nie odczuwam radości z nowych gier - wypalenie gracza?

BLOG
473V
user-77319 main blog image
Evo24 | 12.04, 22:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Piszę tego bloga, odnosząc się przede wszystkim ze swojego doświadczenia. Nie czuję powoli tego, co miałem chociażby rok temu, gdy czerpałem przyjemność z przechodzenia coraz to nowszych tytułów czy wielkich oczekiwań, ekscytacji przed pokazami nowości. Chcę się najzwyczajniej wyżalić, co mi leży w mym growym sercu, trochę pomarudzę i... co tu dużo gadać? Ostrzegam tylko, że ten wpis będzie prawdopodobnie pełny chaosu. Nie chciałem stworzyć czegoś metorycznego, dokładnego, a chciałem przelać tu część swoich emocji i przemyśleń. Nie chowajcie do mnie urazy.

 

      Wydaję mi się, że to wszystko zaczęło się wraz z początkiem 2024 roku, gdy trochę zmieniło mi się podejście do życia, patrząc na wszystko z trochę lepszej perspektywy. Wpływ na gry miało chociażby wpadając hype wobec trzech tytułów: Tekkena 8, Persona 3 Reload oraz Rise of the Ronin. Gdy pierwszy tytuł z nich wyszedł, wpadłem w ten wir zabawy, którego dawno nie czułem i chętniej go odpalałem, podwyższałem rangi, bawiłem się przebieraniem postaci itd. Wtedy wydawało mi się, że nareszcie mam coś, czego nie uznam za "dobrą grę, odchaczoną, czekam na co innego", tylko na "dobrą grę, spędzę tu dłuuugi czas". Głupi ja, po 70 godzinach rozgrywki nie wróciłem do Tekkena i choć nadal uznaję ją za jedną z lepszych bijatyk na rynku (zwłaszcza od MK1, musiałem), tak kolejne zmiany, dodatki dosyć mocno mnie odrzuciły, lecz o tym jeszcze później. Następny był Ronin, na którego czekałem bardzo. Bardzo lubię Team Ninja i po kompletnym zawodzie, jakim dla mnie było demo Wo Longa, wciąż liczyłem na świetny tytuł, przynajmniej z rozgrywki. Nie wymagam od gier grafiki wyciskającej siódme poty i po pewnym czasie, ten aspekt growy traci dla mnie znaczenie, lecz o tym potem. W końcu nastąpiła data premiery, odpaliłem Rise of The Ronin, wymyśliłem swój typ postaci i.... nigdy więcej tego nie odpaliłem, a przynajmniej na razie. 

Cenega Gra PC Tekken 8 Launch Edition

   Myślę, że przez ten okres coś mnie dopadło, takie jakby znużenie. Widzicie, tyle czasu jeszcze znosiłem jakieś dziwne aspekty gier, niepokojące informacje czy nawet obecnośc pewnej obrzydliwej firmy, o której teraz jest głośno. Jeszcze w 2023 byłem w stanie znieść te koszmarnie zoptymalizowane wersję nowych tytułów na konsolach. Final Fantasy XVI, jakkolwiek bym tej części nie uwielbiał, nie należał do udanych pod względem płynności. To samo remake Dead Space czy Alan Wake II. Koszmarny był przypadek Star Wars Jedi: Survivor czy Diablo 4, przy którym wymóg grania online i łączenia się do tych nędznych serwerów Blizzarda psuł jakiekolwiek wrażenia z gry. Od tego roku z kolei coraz częściej spotykam się z irytującymi zabiegami wydawców na monetyzację. Najpierw to kompletne żerowanie na Tekkenie 8. Uwielbiam ten tytuł, nieironicznie. Fakt, nie jest idealny (ja bym chętnie wywalił tryb Rage i zachował Heat), lecz wciąż grało mi się w to dobrze, bez smęcenia nad efektami świetlnymi (niepopularna opinia: lubię efekty cząsteczkowe z ostatnich japońskich gier). Zmieniło się to, od kiedy zespół Harady dodał na siłę mikrotransakcje... do gry za 350 zł! Absolutnie koszmarny zabieg. Fakt, to tylko elementy kosmetyczne, one nie wpływają do gry, NIE SĄ PAY2WIN, jak to piszą niektórzy tu eksperci, ale sama ich obecność to strzał w pysk dla graczy. Potem jeszcze ten Battle Pass, który spotykany jest w co drugiej popularniejszej grze online... nawet mi słów brakuje. Do tego paskudnego trendu można też wpisać Dragons Dogma 2 ze swoimi mikrotransakcjami.

   Następnie pojawiło się na horyzoncie Final Fantasy VII Rebirth, które przez wielu było bardzo wyczekiwane, niektórych bardziej niż pełnoprawna, szesnasta odsłona. O tym, jak olbrzymi, niemal chory jest hype czy nostalgia na siódmego finala nie trzeba pisać, widać to wyraźnie na PPE. Generalnie zakupu dokonałem... w sumie z ciekawości, gdy ogłosili zestaw Rebirth + Remake za cenę jednego tytułu. Skusiłem się, bo sam chciałem wrócić do poprzedniego odświeżenia, bez wglądu i opinii starych znajomych, przy których zachwyty można było przyrównać do robienia dobrze deweloperom (zniżam się do takiego porównania, bo lepszego opisu na to nie mam). Wyszło demo kontynuacji i na swój sposób byłem ciekaw, czy to mi lepiej siądzie czy też nie... niestety, nie pykło. Przede wszystkim nie potrafiłem znieść tej rozmazanej grafiki, momentami nawet gorszej od wydania poprzedniczki z PS4. Rozmazany obraz czy tekstury za bardzo kłuły mnie w oczy, a rozgrywka to było po prostu więcej tego samego. Finalnie nie ruszyłem pełnego Rebirth do dziś i chyba się to nie zmieni. Patrząc na rozgrywkę z gry, jak wygląda otwarty świat... nie mam ochoty się zwyczajnie męczyć.

Suicide Squad: Kill the Justice League debuts 4-player co-op gameplay and  more at State of Play – PlayStation.Blog

   W międzyczasie pojawiła się ta tragiczna abominacja dotycząca Suicide Squad i jej przypadek jeszcze bardziej mnie przekonał, jak bardzo mam dosyć poprawności politycznej w jej najgorszym wydaniu. Nie tylko sam format mnie nie zachęca, bo gra wydaje się być kompletnie nudną i bezpłciową "grą-usługą", ale i takie kretynizmy, przez które fan DC Comics czuję ból od patrzenia. Słynna śmierć Batmana chyba zapisze się jako jedna z najgorszych dla tej postaci, a jeszcze boli fakt, że to ten sam Wayne z poprzednich tytułów z serii Arkham, który z palcem w nosie obezwładniłby naszych protagonistów. Niemalże wyrwany z tyłka "Czarny Deadshoot", choć w Arkham City był on postacią białą (to jest to samo uniwersum) ze swoim wyjaśnieniem jeeeesszcze byłby do przyjęcia, ale idealizowanie Wonder Woman jako tej jedynej, która oparła się Brainiacowi czy zapomnienie działania lassa Diany to pośmiewisko samo w sobie. To tylko mnie odrzuca jeszcze bardziej od tego tytuło i niezmiernie się cieszę, że internet postanowił tupnąć nogą i powiedzieć NIE przy współpracy deweloperów ze Sweet Baby Inc. I żeby nie było, ja nie mam problemu, że w grach są kobiety, czarnoskórzy itd. Jeżeli wątek homoseksualny jest zrobiony dobrze, to nie mam z tym żadnego problemu. Spójrzcie na taką Personę 4 czy chociażby pierwszego Niera, tam jest to zrobione naprawdę dobrze! Problemem jest wciskiwanie tego wszystkiego w twarz, narzucania mi, że to jest lepsze. I powiedzcie mi szczerze, jak mam niby zaregować po linijce z chociażby Alan Wake'a II o treści "Another white asshole"? Mam czuć zachwyt? Z resztą AWII cierpi najbardziej ze wszystkich gier, przy których palce maczało SBI, bo mimo wszystko to świetna gra.

   O problemie dotyczącym oryginalności kolejnych gier nie muszę pisać. Pół lub w pełni otwarte światy, zbytne skupienie na narracjach w grach, wszędzie elementy RPG... tego jest mnóstwo. Nie czuję w nowszych tytułach świeżości, niekiedy odnoszę wrażenie, że twórcy chcą po prostu zrobić filmy, lecz przebrane za gry. Dołóżmy do tego ostatnie akty pazerności wydawców, kompletne olanie aspektów technicznych, poprawność polityczna - to wszystko odrzuca mnie od dalszego grania w nowe rzeczy. I wiele osób z was mogłoby się mnie zapytać o takie Stelar Blade, które pokazuje środkowy palec tej lewej stronie spektrum, pokazując przepiękne panie itd. Przyznaję, gra wygląda ładnie, działa dobrze, Eve i inne kobiety są śliczne. Tylko przy samej rozgrywce... to po prostu nie chwyciło, nie czuję tego systemu walki, nie odpowiada mi zbytnio. Po 30 minutach odinstalowałem demo i nie wróciłem. Liczę, że Stelar Blade zrobi swoje, choć komentarze niektórych piwniczaków z PPE trochę mnie odrzuciło od tego tytułu. Ja rozumiem, że panie są gorące, ale bez przesady. Nie trzeba od razu zachowywać się i pisać niczym zwierzęta myślące o jednym.

Quake HD Pack mod - ModDB

   Myślałem przez pewien czas, że to ze mną coś nie tak i z ciekawości oraz samych chęci wróciłem do ogrywania tytułów starszej daty. Niedawno kupiłem sobie Playstation 3 i to była jedna z lepszych decyzji w moim growym życiu. Zakupiłem sobie rzeczy, które od zawsze chciałem sprawdzić albo mieć w kolekcji. Poukończyłem i splatynowałem pierwsze dwie części God of Wara (HD collection!), jestem gdzieś w połowie Ratchet and Clank: Tools of Destruction oraz złapałem się na dłuższym przechodzeniu Soul Calibura 4, Tekkena 6 czy ponownym podejściu do God of War: Wstąpienie. Ba, narosły mnie olbrzymie chęci do obadania starszego shootera, którego pewnie doskonale znacie, Quake'a. Efekt tego był powrót mojej radości z grania w gry komputerowe, chęci ponownego przechodzenia tych tytułów i najzwyczajnej w świecie frajdy. Coś, czego nie znajduję teraz w kolejnych, nowszych grach, których kończenie bliższe mi jest zaliczeniu czegoś z listy i przeskoczenia na coś nowego. Wyjątkiem jest o wiele wyżej wspomniana Persona 3 Reload, która choć i również miała ten paskudny zabieg z zawartością Answers jako DLC... to powiem, że nigdy nie lubiłem tego rozszerzenia, niech ono spada na drzewo, zachowam podstawowe Reload dla siebie. Być może kwestia jest taka, że to nadal Persona 3, tylko z licznymi poprawkami, nowymi rzeczami urozmaicającymi grę i to działa. Sam powoli sobie myślę, czy nie spróbować Nowej Gry Plus, czas pokaże. Jeszcze innym wyjątkiem jest oczywiście Bloodborne, gra tak bardzo zakorzeniona w moim uwielbieniu gotyckiego, krwawego i dziwnego klimatu oraz z szybszą walką, że nie potrafię przy niej powiedzieć nie.

 

   Może to mi przejdzie, może dam nowym tytułom drugą szansę, ale na ten moment nie chcę czekać na kolejne gry. Nie czuję w nich, że chcą dać mi grę do zabawy, tylko bym wydał jak najwięcej kasy i czuł się "dotknięty ważnymi elementami politycznymi". Być może się mylę, może coś mam nie tak z głową, ale jedno jest pewne: PS3 będzie żyło sobie u mnie bardzo długo (oczywiście wliczam PC). Nie będę kłamał, pomysł na napisanie i podzielenie się tego wszystkiego z wami przyszło od tego, że moich znajomych też powoli dotyka ten problem, nie chcą grać w nowsze rzeczy, a jeden z nich nawet nie grać w ogóle. Ja raczej z gamingiem nie skończę, bo to na swój sposób część mojego życia, dzięki której poznałem masę wspaniałych historii, postaci, ciekawych rzeczy czy liczne soundtracki. Ciekawi mnie z kolei, czy to tylko problem naszej małej grupki znajomych czy innych też spotyka ten problem, niezależnie od wieku. Za chwilę mi stykną 22 lata, jestem niby młodym graczem, a już czuję powolne zmęczenie nowszymi grami, w przeciwieństwie do tych starszych. 

PS: Na ten moment szykowałem innego bloga na temat bardziej platformówkowy, lecz będzie on później ze względu na  zaawansowane plany napisania książki. Mam pomysł inspirowany po części Wiedźminami, Bloodborne czy też anime Atack on Titans, wymyśliłem bohaterów, postacie oraz o czym mniej więcej będzie. Sam świat z kolei trochę potrzebuje szlifów, myślę nad ułożeniem sensownego i praktycznego projektu postaci oraz... kombinuję ze swoją składnią. Jeżeli ktoś zabierał się za pisanie książki, byłbym wdzięczny za rady dotyczące samego pisania. Trochę się reklamuję, ale co mi tam szkodzi.

Oceń bloga:
12

Komentarze (37)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper