Chinatown (1974)

Chinatown (1974) - retro recenzja, opinia o filmie [SkyShowtime]. Klasyk noir Romana Polańskiego

Piotrek Kamiński | 28.04, 21:00

Jake Gittes, prywatny detektyw działający w Los Angeles, zostaje wynajęty przez żonę potentata rynku wodociągowego, aby zdobyć dowody jego niewierności. Nie ma pojęcia, że jest to tylko preludium wielkiej gry, w której stawką są miliony dolarów i ludzkie życie.

Ledwie pięć lat po przerażającym włamaniu, podczas którego kultyści Charlesa Mansona zamordowali mu żonę i rosnące w niej dziecko, Roman Polański wyskoczył z jednym z największych klasyków kina noir w historii kinematografii - "Chinatown" - historii mrocznej i tajemniczej, ale przede wszystkim smutnej i tragicznej, z premedytacją czy nie, noszącej pewne znamiona tamtych wydarzeń, kręcącej się wokół matki i dziecka.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kawa na ławę. Nigdy dotąd nie oglądałem dzisiejszego filmu. Było jakichś 36 lat okazji (bez dwóch miesięcy), ale gwiazdy nigdy nie ułożyły się w ten konkretny sposób. Dlatego wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy zauważyłem, że "Chinatown" to zasadniczo "Kto wrobił królika Rogera", ale na poważnie. Oczywiście nie jest to dosłownie ten sam film, ale ogólny koncept jest taki sam, a pojedyncze sceny wyglądają jakby dosłownie były kręcone w tych samych miejscach. Gdy tylko to zauważyłem, zacząłem czekać na oczywisty czarny charakter, ubrany cały na czarno, najlepiej grany przez młodego Christiphera Lloyda. No nie doczekałem się... Co nie zmienia faktu, że fabuła robi wrażenie.

Chinatown (1974) - retro recenzja, opinia o filmie [SkyShowtime]. Roger, to ty?

Czy te oczy mogą kłamać

J. J. Gittes (Nicholson) prowadzi agencję detektywistyczną i niestraszna mu żadna robota. Trzeba kogoś śledzić? Nie ma sprawy. Trzeba zdobyć ściśle strzeżone i formacje? Na jutro. Kiedy zgodził się śledzić Hollisa Mulwraya (Darrell Zwerling), nie miał pojęcia, że za chwilę okaże się, że osoba, która go wynajęła nie była tym, za kogo się podawała, a w najbliższej przyszłości czeka go odnalezienie zwłok osoby powiązanej ze sprawą. Sprawa zdecydowanie sięga głębiej, niż z początku mogłoby się wydawać, a kolejne pytania zdają się mnożyć bez końca, od momentu w którym biuro Gittesa odwiedza żona Mulwraya, Evelyn (Faye Dunaway, o której rozmawialiśmy miesiąc temu w kontekście "Bonnie i Clyde'a).

Fabularnie mamy tu do czynienia z małym dziełem sztuki. Zagadka rozwija się nieustannie na naszych oczach, z kolejnymi klockami dostawianymi w praktycznie każdej kolejnej scenie. I choć ostatecznie nie każdy element jest równie istotny (normalna sprawa), to jednak śledzenie fabuły nie jest przesadnie problematyczne. Z jednej strony mam wrażenie, że intryga jest zbyt oczywista, ale może to po prostu kwestia znajomości filmu Zemeckisa i idących za tym oczekiwań. Z drugiej uważam, że mamy tu po prostu do czynienia z precyzyjnie złożonym scenariuszem, który po prostu trzyma się kupy, więc wiadomo, że niektóre z jego elementów rozpracujemy już w trakcie oglądania. Tak to zostało pomyślane. Grunt że niektóre wskazówki - choć wyraźnie widoczne od początku - odsłaniają przed nami swoją prawdę dopiero wtedy, kiedy reżyser decyduje się dodać nam ten jeden szczegół, który kompletnie je rekontekstualizuje.

Chinatown (1974) - retro recenzja, opinia o filmie [SkyShowtime]. Kameralna, acz bardzo skuteczna realizacja 

Daj buziaka

Ludzie chwalą Jacka Nicholsona za to jak portretował Gittesa, choć akurat moim zdaniem jego rola należy do tych...standardowych. Przez większą część filmu pozostaje niewzruszony, bardziej podaje tekst, niż robi z nim cokolwiek ciekawego. Rozumiem, że taka to postać - zatwardziały madafaka, który w życiu wszystko już widział – ale Oscara bym mu za to nie dał.

Już prędzej Faye Dunaway, która gra tutaj kobietę enigmę – z jednej strony twardą i wkurzoną na głównego bohatera, z drugiej pełną sekretów, z jeszcze innej przerażoną i desperacko potrzebującą pomocy. W jej przypadku również wydaje mi się, że odrobina więcej dramaturgii mogłaby wzmocnić charakterystykę postaci (zwłaszcza w decydujących momentach filmu), ale poza tym postać Evelyn zagrana została absolutnie bezbłędnie – nawet Jessica Królik nie może się z nią równać. Reszta obsady jest bardziej "użytkowa". W niewielkiej, a dosyć istotnej roli zobaczymy ojca Anjelici Huston, Johna, a a w jednej ostatecznie mało istotnej, ale całkiem ikonicznej roli, dzięki której Nicole są zasuwa przez pół filmu z opatrunkiem na nosie, zobaczymy samego reżysera, Romana Polańskiego. Ostatecznie obsada jest całkiem spora, ale to głównie dlatego, aby główny bohater mógł kręcić się z miejsca w miejsce, dokładać kolejne elementy do tej fenomenalnie pomyślanej układanki. 

Techniczna strona filmu – zdjęcia, muzyka, montaż - nie zrobiły na mnie jakiegoś gigantycznego wrażenia. Były raczej po prostu odpowiednie. Choć przyznać muszę, że podobało mi się jak Polański upierdliwie długo trzyma kamerę na postaciach, które w danej scenie mają wydawać się nam podejrzane czy też nieoczywiste. Jest w tych momentach coś niepokojącego, niewygodnego, sprawiającego, że widz czuje się równie niezręcznie, jak podmiot ujęcia. No i wypada przyznać, że montaż Sama O'Steena jest nie tyle nijaki, co niewidzialny, ale przy tym nie można mu odmówić faktu, że ponad dwugodzinny seans upływa w mgnieniu oka.

"Chinatown" nie bez powodu jest jednym z najważniejszych filmów z gatunku noir. To dobrze przemyślana, precyzyjnie zagrana, nakręcona i zmontowana historia detekywisryczna. Nie zakochałem się w głównym bohaterze i nigdy nie poczułem tego, jak ważnym i znienawidzonym miejscem dla niego jest tytułowe Chinatown, ale historia sama w sobie jest absolutnie warta sprawdzenia. Nie bez powodu od pięćdziesięciu lat jest to absolutny klasyk.

P.S. Uwaga, z tego co widzę, film za dwa dni znika z oferty SkyShowtime, więc jeśli ktoś ma ochotę nadrobić klasykę, to dokładnie teraz jest na to czas.

Atuty

  • Świetnie poprowadzona, uczciwa, wciągająca zagadka;
  • Nie czuć, że film trwa ponad dwie godziny;
  • Intrygująca Faye Dunaway.

Wady

  • Królik Roger zrobił to lepiej (żart, proszę mnie nie wieszać);
  • Główny bohater i jego więź z Chinatown mogłyby być lepiej zarysowane.

"Chinatown" trzyma w napięciu i każe zgadywać od początku do końca. Czy jest to najlepszy film świata? Nie. Ale jeśli dotąd go nie widziałeś, to absolutnie warto to zmienić, póki jest dostępny.

8,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper