Lenovo Legion Go_1

Lenovo Legion GO - test konsoli. Największa, potężna i wygodna, ale czy to dobry konkurent dla Steam Decka?

Maciej Zabłocki | 19.03, 06:30

Korzystałem długo ze Steam Decka i miałem przyjemność przetestować ROG Ally, a teraz przychodzę do Was ze szczegółowym testem Lenovo Legion GO. To platforma do grania, która już od pierwszych minut robi ogromne wrażenie. Jest potężna, a przy tym ogromna, ale zaskakująco wygodna. Jesteście zaintrygowani? Zapraszam na test. 

Oczywiście nazywam Lenovo Legion GO konsolą dla ułatwienia opisywania tego urządzenia. Co jasne, konsolą nie jest. To bardziej komputer ukryty w przenośnej obudowie. Bardziej jak laptop, do którego możemy sparować klawiaturę i myszkę poprzez Bluetooth albo zewnętrzny adapter i w ten sposób mieć normalny PC z Windowsem w domu. Możemy też podłączyć Lenovo Legion GO do zewnętrznego ekranu i grać na nim z wykorzystaniem dowolnego pada. Pytanie tylko - po co? Czy ktokolwiek się na to zdecyduje? Propozycja użytkowania tego sprzętu przygotowana przez Lenovo w zupełności wystarczy, ale cieszy mnie, że sprzęt ma tak wiele zastosowań. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Gdy tylko konsola dotarła do redakcji, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Zaraz po otwarciu pudełka widzimy sprzęt zapakowany w duży pokrowiec. Jest on wyraźnie większy od tego dołączanego do Steam Decka, ale nie ma w tym nic dziwnego. To urządzenie zauważalnie większe. W oczy natychmiast rzuca się przepiękny, błyszczący ekran. Chociaż nie ma powłoki antyrefleksyjnej (szkoda, bo odbija praktycznie wszystko, ale ma sporą jasność, czym na szczęście niweluje efekt), to pierwsze skojarzenie miałem z ekranami przeznaczonymi dla komputerów Apple. Jakość obrazu jest dosłownie powalająca. Treści są ostre i czytelne, kolory bardzo nasycone, a potęguje to wszystko przekątna matrycy wynosząca aż 8,8". Zresztą, spójrzcie co producent zmieścił w środku.

Lenovo Legion GO - specyfikacja techniczna 

  • Ekran: LCD IPS, 8,8", 2560x1600p i 144 Hz, 500 nitów jasności, proporcje 16:10
  • Procesor: AMD Ryzen Z1 Extreme, 8 rdzeni i 16 wątków (architektura Zen 4)
  • Karta graficzna: zintegrowany układ Radeon 780M z architekturą RDNA 3
  • Pamięć RAM: 16GB LPDDR5X o taktowaniu 7500 MHz
  • Dysk SSD: 512 GB PCI-E 4.0, NVMe M.2
  • Łączność: WiFi 6E, Bluetooth 5.1
  • Bateria: 2-komorowa, 49,2 WHr z superszybkim ładowaniem
  • Waga: 854g z kontrolerami
  • Porty i złącza: USB-C 4.0 na topie (wspiera DisplayPort 1.4), czytnik kart pamięci MicroSD, złącze mini-jack, USB-C 4.0 na spodzie (również wspiera DisplayPort 1.4)
  • Wymiary: 40,7 x 298,8 x 131 mm
  • Cena: ok. 3039 zł 

Jak widzicie, to potężna platforma do grania. Szczegółowej specyfikacji oczywiście jeszcze się przyjrzymy. Cieszą niewątpliwie dwa złącza USB-C 4.0, ukryte na górze i na dole. Niezależnie od tego, w jaki sposób będziemy korzystać z Lenovo Legion GO, możemy wygodnie podłączyć adapter lub zasilanie. Waga jest dość duża na papierze i faktycznie, czuć ją gdy trzymamy urządzenie jedną ręką. Za wysoką wydajność odpowiada sprawdzony już układ AMD Ryzen Z1 Extreme o którym szerzej rozpiszę się niżej. Specyfikacja jest doprawdy imponująca, dlatego czym prędzej rozpocząłem pobieranie wybranych gier.

Lenovo Legion GO - wygląd i wykonanie

Lenovo Legion GO_2

Jak wspominałem wcześniej, to doprawdy duże urządzenie. Ogromny, bo 8,8" ekran rzuca się tutaj w oczy natychmiast, a dookoła znajdują się bardzo cienkie ramki. Do tego odpinane kontrolery mają wszystko, co potrzeba, a sam sprzęt jest przy tym gruby i potężny. Sprawia wrażenie niewygodnego, ale nic bardziej mylnego. Po chwyceniu go w ręce widać, że inżynierowie z Lenovo włożyli mnóstwo pracy, by dostosować wygląd i wagę sprzętu do codziennego użytkowania. W samej konstrukcji zastosowano jeden wentylator, który odpowiada za wydmuchiwanie gorącego powietrza ze środka. Na górze znajdziemy złącze USB-C 4.0, regulację głośności, włącznik (ze świecącą obręczą) i czytnik kart microSD. 

Do tego widoczne są wyloty dla gorącego powietrza. Podobnie na tyle, po odwróceniu sprzętu. Tutaj zamieszczono też solidną, otwieraną podstawę, która pozwoli postawić sprzęt w pozycji pionowej i pochylonej pod odpowiednim kątem - dokładnie tak, jak w przypadku Nintendo Switch OLED. To świetna sprawa, bo po odłączeniu kontrolerów można w ten sposób o wiele wygodniej pograć, gdy akurat mamy przed sobą kawałek blatu. Co istotne, kontrolery nie działają na szynach, jak we wspomnianym wyżej sprzęcie japończyków, a są wpinane i odpinane magnetycznie. To sensowne rozwiązanie, chociaż trzeba się do niego przyzwyczaić, bo działa dość ciężko. 

Same kontrolery, jak widzicie, nie są szczególnie skomplikowane. Zawierają podstawowy zestaw przycisków funkcyjnych. Podświetlane analogi, klasyczny D-Pad, przyciski X, Y, A, B, trzy dodatkowe klawisze otwierające różne opcje oraz... wygodny i śliski touchpad. Działa dokładnie tak samo, jak w przypadku laptopa i nie ma podpiętych drgań niczym w Steam Decku. Jest użyteczny, chociaż osobiście zaskakująco rzadko go wykorzystywałem. Na tyle kontrolerów są oczywiście triggery i spusty, a prawy kontroler ma dodatkową funkcjonalność. Po przełączeniu go w tryb FPS (od spodu), używamy specjalnej podstawki i korzystamy z niego niczym z joysticka. W strzelankach sprawdza się to zaskakująco wygodnie, a wówczas przyciski do strzału czy korzystania z drugiej broni ukryte są na różnych wysokościach na boku sprzętu. W normalnym trybie nie działają. 

Ponadto, na tyle kontrolerów zamieszczono dodatkowe cztery przyciski funkcyjne, które możemy dowolnie skonfigurować w ustawieniach konsoli. Wszystko dokładnie zobaczycie na zdjęciach. Co dla mnie istotne - sprzęt nie trzeszczy w rękach, a zapięcie magnetyczne dla kontrolerów trzyma je bardzo solidnie. Musiałem użyć nieco więcej siły, by je odłączyć. Ekran jest olbrzymi (w porównaniu do konkurencji), a sprzęt jest wysokiej jakości - nie znalazłem podstaw, by czepiać się jakości wykonania. Plastik nie ma brzydkich odlewów. Całość może się podobać. Czy Lenovo Legion GO jest przy tym ładniejszy od ASUS ROG Ally lub Steam Decka? Tutaj już kwestia gustu - w mojej ocenie Steam Deck wygrywa ten pojedynek, bo mimo wszystko jest mniejszy i wypada bardziej naturalnie. Niemniej, Lenovo Legion GO urzeka swoją potęgą już na starcie. 

Lenovo Legion GO - użytkowanie w praktyce, gaming i zastosowane komponenty 

Lenovo Legion GO_gaming

Przejdźmy do ogólnej funkcjonalności. Jak wygląda pierwsza konfiguracja i jak się na tym gra? Zaraz po włączeniu konsoli wita nas system Windows 11, gdzie musimy przejść przez pełen konfigurator - dokładnie tak, jak w przypadku laptopa. Określamy nazwę użytkownika, wpisujemy dane do WiFi i decydujemy, czy Microsoft ma nam wysyłać spersonalizowany zestaw reklam. No dobrze wiecie, jak to działa i wygląda. Niczym się to nie różni od zwykłego komputera. Po kilku minutach całość jest już gotowa i możemy rozpocząć zabawę. Tutaj początkowo włącza się normalny pulpit z Windowsa 11, by po chwili załadowała się specjalna, dedykowana nakładka przygotowana dla testowanego Lenovo Legion GO. 

Jak widzicie po zdjęciach, jej wygląd jest bardzo prosty. Mamy bezpośrednie przejście do biblioteki naszych gier. Możemy też podejrzeć ceny w sklepie Lenovo, włączyć ustawienia, odpalić gry z Androida lub włączyć chmurę Xbox Game Pass. Oczywiście, to tylko część dostępnych możliwości. Firma zadbała także o specjalny, dedykowany panel z szeregiem ustawień wydajności i poboru mocy. To jest prawdziwy kombajn, który wymaga oczywiście szerszego omówienia. Tak przy okazji - konieczność aktywowania Windowsa, którą widzicie na zdjęciach, była na tyle uciążliwa, że nie chciała się w żaden sposób zniknąć nawet po kilkukrotnym restarcie platformy. Tak, jak wspominałem - Lenovo Legion GO jest w pewnych momentach zwykłym laptopem ze wszystkimi zaletami i problemami systemu Windows. 

Lenovo Legion GO_nakladka systemowa

System kontrolowania wydajności, poboru mocy i krzywej wentylatora opisano dość prosto w bardzo wygodnym panelu. Z jego poziomu możemy wybrać wartość TDP czy określić ilość danych, jakie zobaczymy na ekranie. Możemy wskazać, czy chcemy zobaczyć wyłącznie FPS czy dołożyć do tego również procentowe wykorzystanie CPU, GPU oraz temperatury. Ponadto, zmodyfikujemy intensywność wibracji, zaktualizujemy platformę (to jest akurat wygodne, bo wszystkie sterowniki pobierają się i instalują za sprawą jednego kliknięcia), ograniczymy FPS czy wybierzemy rozdzielczość i częstotliwość odświeżania ekranu. Ma to przełożenie na czas pracy na baterii. Ogólnie za samą ilość opcji należy się Lenovo duża pochwała. W pełni dostosujemy ten sprzęt do naszych potrzeb. 

Ekran w Lenovo Legion GO to czysta poezja. Jego natywna rozdzielczość 2560x1600p przy przekątnej 8,8" daje kosmiczne zagęszczenie pikseli na poziomie 344 PPI, a to sprawia, że obraz jest niesamowicie czysty i ostry. Treści są bardzo nasycone, a 144 Hz częstotliwość odświeżania dodaje przyjemny efekt płynności przy przeglądaniu jakichkolwiek treści. Niestety, do czasu aż nie włączymy jakiejś gry. Wówczas okazuje się, że na procesorze AMD Ryzen Z1 Extreme w 1600p działają wyłącznie bardzo stare tytuły lub jakieś mniej wymagające gry indie. W przeciwnym wypadku zmagamy się z ogromnym klatkowaniem. Potencjał tego ekranu nie został więc wykorzystany, no bo nie oszukujmy się - nie będziemy za bardzo przeglądać internetu na Lenovo Legion GO, a co mi po tym, że sam system czy nakładka wyglądają imponująco? 

Co jednak istotne, po obniżeniu rozdzielczości do 1920x1200p jest już wyraźnie lepiej, chociaż Lenovo umożliwia jeszcze uruchomienie 1280x800p, czyli tej znanej ze Steam Decka. Sami widzicie, jakie to są ogromne różnice. Niestety, dopiero przy tym najniższym wariancie możemy mówić o zadowalającej wydajności. Wszystkie wyniki znajdziecie na poniższych wykresach, niemniej sprawdziłem na Lenovo Legion GO kilkanaście różnych tytułów i w każdym z nich musiałem bawić się w przeróżne konfiguracje. Tu właśnie wychodzi "laptopowa" natura tego sprzętu. Niczym na PC, należy początkowo dostować wartość ustawień, rozdzielczości i właściwego TDP, by móc komfortowo rozpocząć zabawę. Na szczęście w internecie znajdziemy mnóstwo poradników, jakie ustawienia dla danego tytułu będą optymalne dla 30, 40, a nawet 60 klatek. Są oczywiście pozycje, które zadziałają w 90 czy 120 klatkach i to robi duże wrażenie na takim panelu. 

Lenovo Legion GO zachwyca przy tym komfortem użytkowania. Analogi są duże i wygodne, a przy tym wyraźnie wklęsłe. Zdecydowanie większe niż w Switchu i wygodniejsze od wszystkich, jakich używałem - porównywalne do tych ze Steam Decka OLED. Kontrolery wyprofilowano w taki sposób, by dostęp do każdego z przycisków nie był uciążliwy, a spusty mają wyraźne zaokrąglenie i dobrze leżą w naszym palcu. Producent zastosował niski skok, a więc szybki próg aktywacji i to sprawdza się znakomicie. Sam pomysł stworzenia joysticka z prawego kontrolera uważam za sporą innowacje. Dedykowana podkładka ma ślizgacze niczym w myszce, a kontroler leży delikatnie pochylony i za sprawą optycznego sensora dobrze reaguje na nasze działania. Można się poczuć jak w dobrym salonie z automatami, szczególnie w momencie, gdy ustawimy Lenovo Legion GO na wbudowanej podstawce. 

Zakres jej regulacji jest dość szeroki, a przy tym dzięki swojej wielkości sprawdza się znakomicie. Urządzenie z kontrolerami waży 854g. Można je poczuć po kilkudziesięciu minutach grania, albo gdy trzymamy je w jednym ręku. Po odpięciu padów, waga ekranu wynosi 640g. Cała obudowa dość mocno się nagrzewa podczas intensywnej rozgrywki, a wbudowany wentylator wyraźnie daje o sobie znać, przekraczając głośność 56 dBA. Przy maksymalnym TDP i włączonym Cyberpunku czy innej, wymagającej produkcji, na Lenovo Legion GO nie pogramy w środku nocy, szczególnie przy innych domownikach. Szum wentylatora będzie po prostu zbyt uciążliwy. 

Lenovo Legion GO - jak się na tym gra? 

Hogwarts Legacy_Lenovo Legion GO

No dobrze, ale przejdźmy wreszcie do czystej zabawy. Po przejściu wszystkich konfiguracji i dostosowaniu TDP do naszych oczekiwań, procesor AMD Ryzen Z1 Extreme doskonale radzi sobie z praktycznie każdym tytułem. Mogłem swobodnie pograć w Hogwarts Legacy na wysokich ustawieniach w rozdzielczości 800p, włączyć Cyberpunka 2077 w 60 klatkach na ustawieniach Steam Deckowych czy odpalić Alana Wake'a 2 w 30 klatkach na najniższych ustawieniach, co na tym ekranie i tak robiło duże wrazenie. Wartość FPS regulowana jest za pomocą poboru mocy. Im wyższa, tym płynniejsza zabawa, ale dużo szybsze drenowanie baterii. To nic wyjątkowego, bo takie same funkcje znajdziemy zarówno w Steam Decku, jak i ROG Ally. W przeciwieństwie jednak do tych urządzeń, Lenovo Legion GO jest jeszcze mocniejszy. 

Na pokładzie zastosowano aż 16GB szybkiej pamięci RAM LPDDR5X z taktowaniem dochodzącym do 7500 MHz. Procesor wyposażono w 8 rdzeni i 16 wątków. Rozpędza się do 3,3 GHz (5,1 GHz przy jednym rdzeniu), a wbudowany układ graficzny ma 12 CU. Oczywiście, system wspiera technikę skalowania obrazu AMD FSR, co często pomaga w uzyskaniu wysokiej liczby klatek na sekundę. Ponadto, w środku zmieszczono szybki dysk SSD na złączu M.2 o pojemności do 1 TB. Producent zastosował też dwa głośniki 2W, które grają zaskakująco dobrze i dość głęboko. Potrafią zaskoczyć delikatnym basem i są donośne. Do takiego codziennego grania w zupełności wystarczą, a zawsze przecież możemy podłączyć swoje przewodowe słuchawki lub podpiąć zewnętrzne głośniki. 

Lenovo Legion GO - wydajnosc w grach 800p

Lenovo Legion GO - wydajnosc w grach 1200p

Lenovo Legion GO - wydajnosc w Hogwarts Legacy

To sprzęt, na którym konsumowanie gier jest czystą przyjemnością. Przekątna ekranu robi duże wrażenie, nawet mimo obniżonej rozdzielczości. To sprzęt wyraźnie potężniejszy od Steam Decka i czuć to praktycznie od samego początku. Co istotne - korzystanie z Lenovo Legion GO w zasadzie nie różni się niczym od używania laptopa. Gry instalujemy poprzez Steam, Epic Games Store, GOG czy sklep Ubisoftu. Potem mamy do nich dostęp z poziomu biblioteki w nakładce Lenovo. Ale uruchamiając jakiś tytuł, przechodzimy przez normalny proces, jak na typowym komputerze. To nie Steam Deck działający na Protonie, tutaj wszystko wygląda typowo PCtowo. To zarówno duża zaleta, jak i spora wada Lenovo Legion GO. Dlaczego? 

Jeżeli mówimy o pozytywnych aspektach Windowsa, to z pewnością warto tu wymienić bardzo szeroką kompatybilność. Większość gier będzie działać poprawnie, modyfikacje są łatwe do przeprowadzenia, a odpalenie nawet bardzo starych produkcji nie sprawi trudności. Niestety, gorzej wypada system usypiania, który od zawsze w systemie Microsoftu działa po prostu słabo. Po drugim lub trzecim uśpieniu platformy, pamięć jest już tak zatkana, że gry działają wyraźnie gorzej. Mają też więcej mikroprzycięć, co wpływa na komfort zabawy. Żeby to naprawić, trzeba ten sprzęt zrestartować. Najlepiej po każdej rozgrywce go wyłączyć, a nie usypiać. Mało ma to wspólnego z konsolowym doświadczeniem serwowanym przez Steam Decka, ale nabywcy Lenovo Legion GO z pewnością są tego w pełni świadomi. 

Windows to także dostęp do wszystkich aplikacji, przeglądarek czy możliwości, jakie niesie ze sobą zwykły system operacyjny. Podpinamy urządzenie do adaptera, potem kablem HDMI do monitora i mamy zwykły komputer, na którym napiszemy tekst, obejrzymy film albo nawet popracujemy w jakimś bardziej wymagającym programie. Steam Deck bez odpowiednich przeróbek oferuje sporo gorsze doświadczenie, bo Proton jednak nie jest tak dobrze wspierany. Można więc powiedzieć, że wydając nieco ponad 3000 zł kupujemy sobie przenośny i wygodny PC z dużym pokrowcem i odpinanymi kontrolerami. To spore udogodnienie. 

Lenovo Legion GO - podsumowanie - czy warto? Myślę, że tak, ale pod pewnymi warunkami 

Tym samym docieramy do podsumowania niniejszego testu. Czy warto kupić Lenovo Legion GO? Tak, ale tylko wtedy, gdy będziemy w pełni świadomi wad tego sprzętu i jego oczywistych ograniczeń. Czas pracy na baterii przy bardzo wymagających produkcjach wynosi ok. 1,5 godziny. Od 1 do 100% naładujemy sprzęt w nieco ponad 45 minut, co uważam za świetny rezultat. Oczywiście, przy zmniejszonym TDP, obniżonej rozdzielczości i 60 Hz częstotliwości odświeżania ekranu możemy uzyskać nawet ponad 5 godzin działania, a jeśli pracujemy wyłącznie na pulpicie, to ten czas wydłużymy do niemal 7 godzin. Jest nawet specjalny tryb cichy, angażujący absolutne minimum potrzebne do pracy, przeglądania internetu czy konsumowania treści. Wygodne jest także to, że po odłączeniu kontrolerów możemy korzystać z Lenovo Legion GO dokładnie tak, jak z tabletu. Odwrócić go pionowo i w ten sposób grać, czy przeglądać internet. To bardzo wygodne, bo panel dotykowy jest 10-punktowy, a dodatkowo zabezpieczony szkłem ochronnym Corning Gorilla Glass. 

To sprzęt o wielu zastosowaniach. Zwykły PC z elegancką, gamingową nakładką. Do tego potężne urządzenie przenośne do grania z całym wachlarzem możliwości. Odpalimy na tym emulatory Switcha, PSP czy PS2, zagramy w God of War 2 przy dużo wyższej rozdzielczości, albo przejdziemy Widmo Wolności w 40 klatkach i pięknej grafice. Występują co prawda delikatne mikroprzycięcia, ale uzależnione są od wielu czynników. Można im zapobiec, np. podłączając Lenovo Legion GO do zasilania. Wówczas TDP się zwiększa, a jest nawet opcja ściągnięcia tego limitu, by jeszcze bardziej podkręcić wydajność. 

Sama nakładka jest wygodna i przejrzysta. Wszystkie informacje znajdziemy pod ręką. Ekran robi olbrzymie wrażenie, a same kontrolery są wygodne. Funkcja ich odpinania zdaje się tutaj na medal, bo to jednak dość ciężki sprzęt. Postawienie go wygodnie na jakiejś półce przed nami i granie np. w czasie lotu samolotem będzie o wiele bardziej komfortowe. No niczym nowe wcielenie Switcha. Ogólnie, gdyby nie drobne potknięcia i samo zastosowanie Windowsa, byłoby perfekcyjnie. Niemniej, Lenovo Legion GO robi duże wrażenie i myślę, że każdy nabywca powinien być zadowolony. O ile nie przerazi Was wielkość tego urządzenia. Steam Deck, Switch OLED czy ROG Ally są dużo mniejsze, a to może zrobić różnicę. 

Atuty

  • Przepiękny wyświetlacz LCD o bardzo wysokiej rozdzielczości, ostrym obrazie i nasyconych kolorach
  • Sprzęt jest duży, ale zaskakująco wygodny
  • Odłączane kontrolery dobrze sprawdzają się w praktyce
  • Rozkładana podstawka, która pozwala grać, stawiając sprzęt na stole czy biurku
  • Bardzo wysoka wydajność, jak na urządzenie przenośne
  • Wsparcie Windowsa, co daje w zasadzie nieograniczone możliwości
  • Dobre głośniki
  • Szybko się ładuje i nawet długo działa na baterii
  • Wiele opcji konfiguracji

Wady

  • Potencjał ekranu nie jest wykorzystany
  • Windows czasami zawodzi, szczególnie przy usypianiu urządzenia
  • Czasem głośność może zaskoczyć, niestety negatywnie. Warto solidnie manerwować dostępnymi trybami wydajności
  • Tryb FPS wymaga przyzwyczajenia

Lenovo Legion GO to potężna platforma do grania, której dużą wadą jest to, że pracuje na Windowsie. System usypiania nie zawsze działa poprawnie, czasem zapychając pamięć i powodując, że i tak musimy ten sprzęt zrestartować. Odłączane kontrolery to kapitalny pomysł, chociaż do trybu FPS trzeba się przyzwyczaić. Ekran robi wspaniałe wrażenie, obraz jest piękny, ostry i nasycony kolorami, tylko co z tego, skoro moc urządzenia nie pozwala na granie w natywnej rozdzielczości? No chyba, że w jakieś stare gry albo coś ze świata indie. To urządzenie pełne kompromisów, ale przy tym potężne, zaskakująco wygodne i eleganckie. Jeżeli jesteście gotowi zaakceptować pewne wady, to myślę, że wyciśnienie z tego urządzenia maksimum.

8,0
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper