Poochy & Yoshi’s Woolly World - recenzja gry

Poochy & Yoshi’s Woolly World - recenzja gry

Kryspin Kras | 03.02.2017, 22:16

Blisko półtora roku po moich oryginalnych szydełkowo-włóczkowych przygodach pora wrócić na stare śmieci i zmierzyć się z odwiecznym wrogiem po raz kolejny. Nie straszne mi igły, nie straszne mi nici, nic mnie nie powstrzyma przed włóczkowym szaleństwem!

Gdy półtora roku temu zakupiłem włóczkowe amiibo Yoshiego wraz z grą Yoshi's Woolly World na Wii U, sądziłem, że tytuł ten ukończę, położę na półce i „zapomnę”. Nintendo postanowiło jednak przeportować kolejną grę z umierającej konsoli na lepiej radzącego sobie handhelda i tym sposobem, ponownie, otwarłem swe ramiona na pluszowego Yoshiego.

Dalsza część tekstu pod wideo

Włóczka w dłoń

Poochy & Yoshi's Woolly World można określić jednym zdaniem – port gry z Wii U. Tylko tyle i aż tyle. Nie znajdziecie tu żadnego nowego poziomu, żadnego nowego wyzwania, nic. Jeśli ograliście wersję na Wii U, możecie śmiało ten tytuł pominąć i praktycznie nic (poza paroma drobnostkami nic nie wnoszącymi do samej gry) Was nie ominie. Dla reszty ludzi jednak, którzy nie mieli okazji zagrać w oryginalnego Yoshi's Wolly World z 2015 roku, usiądźcie proszę i posłuchajcie... To znaczy poczytajcie.

Gotta yarn'em all

Poochy & Yoshi's Woolly World to klasyczny, dwuwymiarowy platformer, nie wyróżniający się za bardzo na tle innych gier z serii przygód zielonego dinozaura. Nadal biegamy Yoshim, nadal szukamy pochowanych znajdziek i nadal radujemy się wesołym światem bez stresu o nagłą śmierć czy rwanie włosów z głowy. Nadal jest bardzo prosto, kolorowo i przyjemnie.

W przeciwieństwie do Donkey Konga, Mario czy innych klasycznych platformówek Nintendo, rozgrywka nie opiera się na zwykłym przejściu poziomu z lewej strony do prawej, a bardziej na eksploracji danego nam poziomu. Nie ogranicza nas limit czasowy, więc spokojnie i  bez pośpiechu będziemy badać absolutnie każde zakamarki levelu szukając poukrywanych kwiatuszków, koralików, łatek z ołówkami czy kłębków włóczki.

Najważniejszym zadaniem teoretycznie jest zbieranie pochowanych tu i ówdzie kłębków włóczki. Są nimi tak naprawdę porwane na początku gry przez Kameka Yoshi (liczba mnoga od Yoshi to... Yoshi? Yoshiowie? Yoshii? Damn you Nintendo!)  które, po poskładaniu do kupy chętnie nam pomogą w przygodzie, umożliwiając de facto zmianę skina naszego puchatego przyjaciela. 

Zbierać będziemy również łatki z wizerunkiem ołówka na nich, co, po przekroczeniu pewnej sumy zebranych przedmiotów odblokuje nam nowe wzory do wykorzystania przy tworzeniu własnego, unikalnego wizerunku dinozaura. To jedna z najważniejszych różnic wobec oryginału z Wii U – wzorem kreatora logotypów z Mario Kart DS, w mobilnym Yoshim będziemy mogli sobie ręcznie wyrysować wzór w jakim będzie pomalowany wełniany protagonista. 

Na tym oczywiście zbieractwo się nie kończy, bo zbierać będziemy jeszcze uśmiechnięte kwiatuszki, za których skompletowanie w ramach danego świata odblokujemy bonusowy poziom, w którym zbierzemy... jeszcze więcej włóczki, kwiatków i tak dalej.

Igła w stogu siana

Niestety, podczas całego tego zbieractwa natrafiamy na jeden problem. Spora część przedmiotów nie jest pochowana za niewidzialnymi ścianami, w rurach czy sekretnych przejściach, a jest umieszczona w wielu przypadkach losowo dobranych przez twórców gry lokacjach w postaci ukrytej chmurki, którą musimy zastrzelić tutejszym odpowiednikiem jajka czyli włóczką. Chmurki odkrywają się tylko gdy przez nie przejdziemy lub gdy przerzucimy przez nie włóczką, więc często gęsto nasza eksploracja będzie się wiązać w skakanie w dziwacznych miejscach szukając tego ostatniego kwiatka czy łatki. Dość frustrujące rozwiązanie.

Szydełkowanie? Bułka z masłem!

W naszej, już i tak łatwej przygodzie, ku pomocy przyjdą nam guziki. Co robią guziki? W ramach danego poziomu dają nam różne bonusy w stylu ratunku po wpadnięciu w przepaść, powiększenia naszej włóczki i inne tego typu ułatwiacze gry. Na domiar tego, Yoshi's Woolly World oferuje coś co się nazywa Mellow Mode, w którym jesteśmy właściwie niewrażliwi na wrogów, mamy nieograniczoną umiejętność latania i dostajemy do dyspozycji 3 małe Poochy w ramach niekończącej się amunicji. Tryb Mellow jest idealny dla małych dzieci chcących po prostu wchłonąć radosny i włóczkowy świat gry i tylko im ten tryb mogę polecić. Bardziej dojrzali gracze i tak prawdopodobnie będą ziewać przez większość rozgrywki z powodu niskiego poziomu trudności. Bossowie są banalni, poziomy, choć zaprojektowane pomysłowo i zachwycają wykonaniem są proste, a sama rozgrywka nie dostarcza żadnego wyzwania, pomijając bonusowe poziomy.

Poochy, do nogi!

Drugą wielką zmianą względem wersji na Wii U jest tytułowy Poochy. Niestety, rola tego włóczkowego pieska sprowadza się jedynie do darmowej amunicji we wspomnianym już Mellow Mode oraz do prostej rozgrywki w minigierce po ukończeniu poziomu. W minigrze tej, nasz dzielny Poochy biegnie nieubłagalnie przed siebie, a naszym zadaniem jest jedynie skakać w odpowiednim momencie i zbieranie koralików. Ot, tyle, kolejny sposób na zarabianie i tak wszechobecnej waluty do kupowania guzików. 

Miłym dodatkiem natomiast są filmy z puchatym dinozaurem i piesełem. Codziennie, o ile obejrzeliśmy wcześniejszy krótki epizod i poprawnie odpowiedzieliśmy na pytanie w quizie, pojawi się nowy film poklatkowy pokazujący nieporadność naszych protagonistów w codziennym życiu. Urocze to jak diabli, jak zresztą cała gra, ale do samego gameplayu nie wprowadza to nic.

Idealny szew

Jak Yoshi przetrwał transport z dużego ekranu na mały? Bardzo dobrze! To praktycznie ta sama gra co na Wii U, ze zmienionym interfejsem, ciut gorszą grafiką i paroma nieistotnymi bajerami. Poziomy są identyczne, muzyka jest słodka jak zawsze, włóczkowy Yoshi zachwyca a sama rozgrywka, pomijając brak co-opa z dużej wersji gry, jest tak samo przyjemna jak wcześniej. Jeśli nie mieliście okazji zagrać na Wii U – polecam serdecznie zaopatrzyć się w tę pozycję. Tylko uważajcie na przesadną ilość słodkości, cukierkowatości i tęczy dosłownie wylewającej się z trójwymiarowych ekranów przenośnej konsolki. Jeśli natomiast wersję na dużą konsolę ukończyliście – nic nie stracicie jak tej gry nie kupicie. 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Poochy & Yoshi’s Wooly World

Atuty

  • Śliczna grafika pomimo gorszych tekstur
  • Bardzo dobry port z Wii U
  • Płynna rozgrywka
  • Pluszowy Yoshi, no c'mon!
  • Filmiki z Yoshim
  • Design poziomów
  • Muzyka

Wady

  • Chamsko pochowane znajdźki
  • Mimo wszystko za proste
  • Poochy jest kompletnie zbędny (przepraszam psiaku)

Poochy & Yoshi's Woolly World to bardzo dobra gra, będąca dodatkowo portem wersji z dużej konsoli. Wykonanie jest świetne, gameplay to klasyczny Yoshi, nie mający się czego wstydzić. Jak nigdy nie graliście – będziecie zadowoleni.
Graliśmy na: 3DS

Kryspin Kras Strona autora
cropper