Reacher (2022)

Reacher (2022) - recenzja, opinie o serialu [Amazon]. Bohater w starym stylu

Piotrek Kamiński | 07.02.2022, 21:00

Jack Reacher jest reliktem czasów dawno już minionych. Nawet Ethan Hunt (Tom Cruise grał w pewnym momencie obu panów) nie radzi sobie tak bezproblemowo z całymi batalionami wrogów.

Kiedy mierząca blisko dwa metry, napakowana maszyna do zabijania, grana w dzisiejszym serialu przez Alana Ritchsona, bierze udział w bójce, niezależnie od ilości przeciwników, wynik jest zawsze ten sam - ciężko pobita, albo wręcz martwa zgraja na podłodze i Reacher wychodzący z potyczki bez widocznych oznak zmęczenia. Jest coś nostalgicznego, przyjemnego w oglądaniu z jaką łatwością główny bohater rozprawia się ze wszystkimi swoimi wrogami, jak rozległą wiedzę posiada, jak kobiety zakochują sie w nim za sam fakt, że stoi blisko nich. Dzisiaj nawet super szpiedzy muszą być ludzcy, dostawać wciry, mieć swoje słabe strony. Ale nie Reacher. I choćby tylko dlatego osiem odcinków opowiadających fabułę pierwszej książki z serii, "Poziom śmierci" jest wartych sprawdzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Reacher przyjeżdża do Margrave, niewielkiej mieściny w stanie Georgia za namową brata. Niemalże natychmiast zostaje aresztowany przez lokalne władze i wrzucony do więzienia wraz z drugim przypadkowym koleżką, niejakim Paulem Hubble'em (Marc Bendavid). Zdaje się, że komuś bardzo zależy na tym aby się ich pozbyć, ponieważ chłopaki "przez przypadek" trafiają do części więzienia przeznaczonej dla najgorszych kryminalistów, gdzie udaje im się przeżyć tylko dzięki doskonałemu wyszkoleniu Reachera, emerytowanego majora armii Stanów Zjednoczonych Ameryki. Niezainteresowany sprawą, Jack postanawia wyjechać z miasta, lecz wszystko zmienia się, kiedy w pobliskim lesie odnalezione zostają zwłoki i okazuje się, że Reacher rozpoznaje twarz denata.

Reacher (2022) - recenzja serialu [Amazon].  Olbrzym o gołębim sercu

temp_name

Wreszcie doczekaliśmy się Jacka Reachera wyglądającego tak, jak powinien. Wielki, napakowany blondyn, którego można bać się za sam wygląd. Ritchson idealnie nadaje się do tej roli, a że uwielbiam go jeszcze od czasów "Blue Mountain State", to zawsze cieszę się, kiedy mogę oglądać go na ekranie. Bohaterowie serialu również zdają sobie sprawę z tego jakim gigantem jest Reacher i często komentują jego wygląd. W scenie wprowadzającej postać jakiś miejscowy cham i prostak wyżywa się na swojej dziewczynie, co oczywiście nie podoba się naszemu głównemu bohaterowi. Nie musi jednak krzyczeć, prężyć mięśni, czy w inny sposób udowadniać, że nie ma z nim żartów. Stoi tak tylko i patrzy.

Chłopek w pierwszej chwili, jeszcze pod wpływem emocji, wyzywa go od głupków i pyta na co się patrzy. Ale już chwilę później dociera do niego, że popełnił błąd. Przeprasza, spuszcza głowę i odjeżdża. A Reacher wciąż nie powiedział jeszcze ani jednego słowa. Tak właśnie kręci się kozaków. Nie każe się im robić głupich min, krzyczeć, czy mówić jacy to nie są świetni. Postacie w serialu boją się Reachera, bo czują, że to nie jest gość, któremu można fiknąć. Co z resztą sam Jack udowadnia parokrotnie jeszcze w tym samym odcinku. Mówić też w końcu zaczyna i jest to komedia w najczystszej postaci. Reacher nie należy do ludzi, którzy gadają bez potrzeby. Zawsze mówi co myśli, nie zawracając sobie głowy tym, co ktoś może o tym sądzić.

"Reacher" jest brutalnym serialem. I to tak konkretnie. Kiedy pocisk wpada w czyjąś czaszkę, możesz być pewien, że z drugiej strony wyjdzie razem z kawałkami mózgu - bo przygotowując efekty specjalne, tak samo jak w każdym innym zawodzie, "liczą się detale", jak często powtarza tytułowy bohater. Ale to nie krew tryskająca z ran sprawia, że serial Nicka Santory jest tak hardkorowy. To sposób w jaki Jack Reacher walczy. Nieczysto, mocno, jak najszybciej unieszkodliwiając przeciwnika i biorąc się za kolejnego. Nie raz i nie dwa razy zdarzy mu się skłamać wrogowi w żywe oczy aby tylko zdobyć przewagę, a w jednej sytuacji dosłownie udusi kogoś ciężarem własnego ciała. Sceny akcji robią dobre wrażenie, ponieważ Ritchson uparł sie aby większość choreografii wykonać samodzielnie, dzięki czemu kamera może pracować szeroko i bez przesadnie wielkiej ilości cięć - bo nie trzeba ukrywać twarzy kaskadera. 

Reacher (2022) - recenzja serialu [Amazon].  Zajmująca zagadka napędzana dobrą obsadą

temp_name

Intryga w pierwszym sezonie serialu jest bardzo spójna, a to dlatego, że oparto ją na jednej, konkretnej książce - pierwszej, a nie jak w przypadku filmów z Cruisem - najnowszej. I to dosyć wiernie, z tego co udało mi się zorientować. Część wątków została dodatkowo rozbudowana, wprowadzono postać Frances Neagley (Maria Sten), która w książkach debiutowała trochę później, ale rdzeń historii i wszystkie jej najważniejsze elementy pozostały na swoich miejscach. Jest więc pochodzący z Bostonu, zamknięty w sobie kapitan Finlay (Malcolm Goodwin), ambitna i utalentowana detektyw Conklin (Willa Fitzgerald), śliski jak węgorz burmistrz Teale (Bruce McGill) i masa innych, ciekawych postaci, z których niemalże każdy skrywa jakąś tajemnicę. Czy można im ufać? Tajemnicze morderstwo, które otwiera cały serial jest tylko pierwszym krokiem do odkrycia znacznie szerszej konspiracji i trzeba przyznać, że twórcy całkiem skutecznie mylą tropy. Bardzo długo nie byłem pewien kto jest dobry, a kto zły i kilka razy dałem się złapać na sprytnie zaplanowaną podpuchę, mającą wyprowadzić w pole którąś z postaci.

Autor książek o Reacherze, Lee Child, posypał głowę popiołem i przyznał fanom rację - Tom Cruise nie odzwierciedlał dobrze jego bohatera. Po nakręceniu dwóch filmów kinowych postanowił przenieść byłego żołnierza na grunt telewizji. Z początku mowa była o Netflixie, lecz ostatecznie umowę podpisano z Amazonem. I była to doskonała decyzja. Dzięki temu ekipa filmowa mogła cieszyć się znacznie większą twórczą swobodą. Jest brutalnie, bezpardonowo, z odrobiną nagości tam gdzie trzeba. Kamera Michaela McMurraya i Ronalda Plante'a śledzi akcję z bliska, ale zawsze czytelnie, tak aby widz mógł docenić brutalną skuteczność  głównego bohatera. 

Coś dziwnego zadziało się jednak na etapie montażu, za którym stało aż pięć osób. Ktoś próbował ratować nieudane ujęcia łącząc je z dublami - normalka, z tym że nie dał niczego pomiędzy. W efekcie akcja na jednym ujęciu nagle przeskakuje nieprzyjemnie, aktorzy znajdują się niby w podobnych miejscach, ale widać rękę montażysty. A przecież wystarczyło dać pomiędzy jakieś szybkie zbliżenie, czy inny kąt i nikt by niczego nie zauważył.

"Reacher" wita się z widownią w bardzo widowiskowy sposób. To świetna, wierna adaptacja prozy Childa, a Alan Ritchson jest doskonałym Jackiem Reacherem. Intryga jest zajmująca i trzyma w napięciu właściwie do samego końca, sceny akcji są należycie krwawe i czytelne. Dziwne decyzje montażowe lekko ciągną ocenę końcową w dół, ale nawet z nimi serial jest po prostu przyjemny. To rzadko spotykana w dzisiejszych czasach historia człowieka, którego zwyczajnie nie da się powstrzymać. Jest jak ściana wody, zabierająca ze sobą wszystko po drodze. Mam nadzieję, że pierwszy sezon spotka się z ciepłym przyjęciem, bo chciałbym obejrzeć kolejne sezony z Ritchsonem w roli głównej.

Atuty

  • Świetna obsada;
  • Brutalne, sprawnie nakręcone sceny akcji;
  • Solidna intryga;
  • Wiernie przenosi na ekran i delikatnie rozbudowuje pierwszą książkę z serii.

Wady

  • Miejscami dziwny montaż;
  • Główny bohater jest aż zbyt doskonały, co niektórym może przeszkadzać.

"Reacher" oferuje prostą rozrywkę jak z dawnych lat. Tytułowy bohater ma wielkie serce i jeszcze większe bicepsy. Dosłownie nie da się go pokonać, w jak wielkich tarapatach by się nie znalazł. To, w parze z zajmującą tajemnicą i dobrą obsadą, sprawia, że nową propozycję Amazona warto sprawdzić.

8,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper