Batman The Telltale Series - recenzja dwóch pierwszych epizodów

Batman The Telltale Series - recenzja dwóch pierwszych epizodów

Roger Żochowski | 28.09.2016, 10:01

Od samego początku byłem dość sceptyczny jeśli chodzi o tworzenie produkcji o przygodach Człowieka Nietoperza przez Telltale. Nowy silnik to jedna strona medalu. Druga to przestarzała formuła, która nie zmienia się od lat.

Choć nie jest to bezpośrednio zaznaczone, Batman od Telltale opowiada tak naprawdę o początkach działalności Batmana. Nie ma on jeszcze układów z policją, która nie wie, czy zamaskowany bohater to wróg czy przyjaciel. Gacek dopiero daje poznać się mieszańcom Gotham. Wychodzi z cienia, podobnie jak większość jego przyszłych adwersarzy, których narodzenia będziemy świadkami w kolejno wydawanych odcinkach pierwszego sezonu. Czy jednak warto zainwestować swój czas w przygody Batmana po świetnej i bezkonkurencyjnej adaptacji od Rocksteady Studios? 

Dalsza część tekstu pod wideo

Episode 1: Realm of Shadows 

Zacznijmy od tego, że historia nie jest kanoniczna. To teoretycznie zupełnie nowa opowieść, której bohaterem nie tyle jest sam Batman, co Bruce Wayne. W jednej z pierwszych scen widzimy, jak angażuje się on w kampanię Harvey’ego Denta, który pragnie zostać nowym burmistrzem, stworzyć lepsze Gotham, zmniejszyć szerzącą się przestępczość i walczyć z korupcją. Pełniący rolę miliardera Wayne szybko zostaje wplątany w politykę i układy na szczytach władzy. A także aferę związaną z tajemnicą śmierci jego rodziców. Przyznam szczerze, że oparcie głównej linii fabularnej o ten właśnie wątek, tak wyeksploatowany w komiksach i emitowanym na kanale FOX serialu, trochę zawodzi. Głównie dlatego, że nie wykorzystano drzemiącego w nim potencjału. Gry Telltale słyną z nieprzewidywalności. Tutaj od samego początku wiemy, że Batman nie zabija (może być jedynie bardziej brutalny), że pewne wydarzenia są z góry ustawione, a DC nie pozwoli na zbyt daleko idące ingerencję w uniwersum.

Ograłem pierwszy epizod na kilka sposobów i niestety muszę napisać, że wybory wciąż są iluzoryczne. Możemy udzielić wywiadu reporterce bądź go odmówić, możemy uścisnąć dłoń mafiosa lub puścić go kantem, ale w ostatecznym rozrachunku niewiele to zmienia. Poza kilkoma scenami nie mającymi bezpośredniego wpływu na koniec epizodu. Zdejmijmy w końcu klapki z oczu i napiszmy sobie to szczerze - to interaktywna opowieść, w której próżno szukać alternatywnych dróg. Telltale swego czasu zaskoczyło rynek choćby świeżym The Walking Dead, ale od jakiegoś czasu niewiele zmienia się w mechanice i wypracowanej formule. A że można coś zmienić pokazało choćby Life is Strange.

Co trzeba Batmanowi oddać, to świetną choreografię walk. Choć w Mrocznego Rycerza wcielamy się rzadziej niż lawirującego po salonach Bruce'a, to gdy już przyjdzie nam to robić rozprawiamy się w brutalny sposób z adwersarzami używając całej masy gadżetów. Nadal jednak całość polega na trafianiu w przyciski i kręceniu kierunków gałkami. A nawet jak czasem nie trafiamy i tak możemy z powodzeniem dotrwać do końca sceny. Momentami pojawia się prawdzie wybór, czy chcemy roztrzaskać głowę wroga o futrynę czy stolik barowy, ale to wciąż tytuł, który bardziej się ogląda niż w niego gra. O bardzo ograniczonej eksploracji nie wspominając. Cieszy za to fakt, ze Telltale eksperymentuje z bardziej złożonymi zagadkami. W pierwszym epizodzie badamy choćby miejsce zbrodni, łącząc odpowiednio znalezione poszlaki i tworząc rekonstrukcję zdarzeń. Taki detektywistyczny sznyt świetnie pasuje do Batmana. Widzieliśmy to już w grach nie raz i nie dwa, ale urozmaica to nieco gameplay. Niezła jest też scena, w której w roli Batmana reżyserujemy to, w jaki sposób rozprawimy się z kolejnymi oprychami, wykorzystując drony do zbadania terenu. 

Docenić należy fakt, że w pierwszym odcinku przewija się masa postaci znanych z komiksów, których tożsamość została nieco zmieniona. Najlepszym przykładem jest tu Oswald Cobblepot, znany też jako Pingwin, egzystujący jako przyjaciel Bruce'a Wayne'a z dzieciństwa. Są też postacie, które do tej pory nie miały zbyt dużo czasu antenowego, a teraz mogą w końcu rozwinąć skrzydła. Mowa o Vicki Vale, wścibskiej reporterce lokalnej gazety, której charakter fajnie nakreślono w pierwszym odcinku. Trochę zapachniało mi nawet genialnym komiksem Gotham Central, który pozwala nam poznać bliżej "szarych" bohaterów Gotham. Nie zabrakło oczywiście porucznika policji, Jima Gordona (akurat bardzo stereotypowo przedstawionego), trzęsącego mafią Carmine'a Falcone'a czy Catwoman, która dopiero zaczyna swoją złodziejską przygodę. Poznane postacie i miejsca trafiają do komputera Batmana i możemy o nich poczytać w każdej w chwili choćby wychodząc do menu. Paradoksalnie choć część bohaterów wypada dość dobrze, tak np. Bruce Wayne jest trochę za miękki. Brakuje mu charakteru, pewności siebie. Być może mają na to wpływ dość płytkie dialogi. Telltale stać zdecydowanie na więcej. Nie jestem też fanem Troya Bakera w roli Batmana. To oczywiście doświadczony voice actor, który poniżej pewnego poziomu nie schodzi, ale jego barwa głosu po prostu nie pasuje mi do Bruce'a. 

Do plusów należy zaliczyć fakt, że twórcy gry w końcu zdecydowali się zaimplementować nowy silnik graficzny. I tak oprawa jest bardziej szczegółowa, animacja ruchów nie razi już taką sztucznością, a i płynność przeskakiwania pomiędzy kolejnymi scenami uległa poprawie. Lepsze są też modele postaci. Niemniej jednak wciąż nie jest to poziom obecnej generacji konsol. Co gorsza - wciąż zdarzają się spadki animacji i przycinki następujących po sobie animacji, co jest jak dla mnie kompromitacją studia. Jak doskonale też wiemy Gotham to metropolia pełna klimatycznych miejscówek. W pierwszym epizodzie, pomijając scenę w parku, mało kiedy możemy się zachwycić bogatą i mroczną architekturą miasta. Inna sprawa, że gra jest naprawdę brutalna. Nie dziwi więc przyznanie jej kategorii PEGI 18. Zaskoczył mnie tryb Crowd Play reklamowany jako multiplayerowy. Polega on na tym, że osoby siedzące z nami w pokoju, mogą połączyć się dzięki przeglądarce internetowej w telefonie czy tablecie z naszą grą i w momentach wyborów moralnych zagłosować za wybraną opcję. Tym samym to publika wpływa na to, jak potoczy się historia. Jeśli w głosowaniu jest remis – host decyduje, co zrobić dalej. Nie widzę jednak w tym specjalnego sensu – przecież siedząc na kanapie możemy chyba wspólnie ustalić co wybrać bez łączenia się z przeglądarką...   

Dwugodzinny epizod otwierający sezon śledzi się z zaciekawieniem, ale mimo wszystko na końcu czujemy lekki zawód. Historia ma potencjał, ale ciężko powiedzieć czy twórcy gry będą potrafili go wykorzystać. Nowy silnik, efektowne sekwencje walk i spora liczba znanych postaci zbyt często kontrastują z ubogim gameplayem, iluzorycznymi wyborami i przeciętnymi dialogami. 

Ocena odcinka: 7

Episode 2: Children of Arkham

Drugi epizod nie odpowiada na najważniejsze pytanie - czy przedstawiona historia warta będzie świeczki? Gdy wydaje się nam, że w końcu wszystko zaczyna zmierzać w dobrą stronę, po około 80 minutach gry na ekran wjeżdżają napisy końcowe.

Tym razem całe show kradnie Oswald Cobblepot. Po świetnej kreacji w serialu Gotham wszystko wskazuje na to, że i w produkcji Telltale będzie on grał pierwsze skrzypce. Powiązanie go z dzieciństwem Bruce'a Wayne'a wypadło znakomicie i ciekaw jestem jakie jeszcze tajemnice kryje owa postać. W drugim odcinku nie zabrakło też kilku szokującym momentów napędzanych zabójstwami osób z pierwszego planu. Na samym końcu pojawia się też nowa, mroczna persona pociągająca za sznurki i kierująca tytułowymi Dziećmi Arkham. Związany z tym wątkiem twist fabularny pozwala nieco inaczej spojrzeć na rodzinę Waynów. Bruce wpada w coraz większe tarapaty, jednocześnie sam Batman zyskuje szacunek mieszkańców. Życzyłbym sobie, aby w kolejnych odcinkach jeszcze bardziej uwypuklono ten fakt stawiając graczy przed trudnymi wyborami.

Szkoda trochę, że nieco zmarginalizowana została Vicki Vale. W jej miejsce wskoczyła Catwomen, której scenarzyści poświecili znacznie więcej uwagi. Poznajemy ją nie tylko w masce, ale również prywatnie. Tak jak i w komiksach Bruce nie stroni od romansu. I tutaj kolejny raz szkoda, że wybory powiązane z uczuciami do kocicy nie mają większych konsekwencji, bo robi się z tego stereotypowa historia wałkowana już nie raz w komiksach. Nie wypada jednak nie docenić przemawiającej głosem Catmowan Laury Bailey, znanej choćby z roli Fiony z Tales from the Borderlands i Nadine z Uncharted, Naprawdę duże brawa dla tej pani.

Niestety coraz bardziej drażnią sceny z udziałem Bruce'a. Scenariusz momentami jest w jego przypadku nudny, nie unika absurdów i błędów logicznych. Ponownie próżno szukać decyzji, które wpływają na główną historię. Te są po prostu iluzoryczne, przynajmniej na ten moment. Co gorsza eksploracji i zagadek jest mniej niż w pierwszym epizodzie, a dialogi wciąż nie są tak złożone jakbyśmy tego chcieli. Fajną opcją jest za to możliwość wybrania się w jedno z miejsc w roli Batmana bądź Bruce’a, co skutkuje zupełnie innymi scenami. Oczywiście w ostatecznym rozrachunku niewiele zmieniającymi w fabule, ale lepszy rydz niż nic.

Podobnie jak w pierwszym epizodzie największą frajdę sprawiają sekwencje walki. Podkręcono dynamikę scen dzięki czemu rozprawianie się z oprychami i planowanie kolejnych ruchów przynosi sporą satysfakcję. Polecam zwłaszcza zadymę w klimatycznie zaprojektowanym barze w jednym z zaułków Gotham. Pojawiające się ikonki przycisków i strzałek idealnie wpisują się w ruchy postaci. Czuć ból naszych ofiar i moc zadawanych ciosów. Naprawdę fajnie "ogląda" się takie sceny, nawet jeśli nasza interakcja jest mocno ograniczona a poziom trudności lichy. 

Cliffhanger na końcu drugiego odcinka jest mocny, ale minęły już czasy, gdy na kolejny odcinek produkcji Telltale czekało się jak na szpilkach. Drugi epizod wykastrowany z niezłych detektywistycznych fragmentów gameplaye'u pozostawia jeszcze większy niedosyt. To bardziej budowanie gruntu pod przyszłe wydarzenia. W dodatku zdecydowanie za krótkie.  

Ocena odcinka: 6+

​Recenzja będzie aktualizowana gdy pojawią się kolejne epizody. Tym samym ocena końcowa może jeszcze ulec zmianie. 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Batman: The Telltale Series

Atuty

  • Wybór pomiędzy Brucem i Batmanem
  • Sporo kanonicznych postaci
  • W końcu nowy silnik
  • Sekwencje walk

Wady

  • Iluzoryczne wybory moralne
  • Nierówny scenariusz
  • Krótkie odcinki
  • Dialogi nie zachwycają

Historia i postacie mają potencjał, ale po dwóch odcinkach ciężko ocenić, czy zostanie wykorzystany. Iluzoryczne wybory i przeciętne dialogi nie pomagają.
Graliśmy na: PS4

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper