The Last of Us

Kto wygrał generację? My chyba wiemy

Krzysztof Grabarczyk | 20.04, 18:00

Wprawdzie mówi się o kresie konsolowych wojen (Console Wars), a Phil Spencer sypię głowę popiołem, trudno nie odnieść wrażenia, że werdykt w obecnej generacji wydaje się rozstrzygnięty. W zasadzie to kontynuacja bilansu z poprzedniej generacji, choć nie w każdej kwestii. Błędy u niektórych firm rozciągnęły się na lata. To samo tyczy się słusznych decyzji. Spoglądając na wyniki sprzedaży nietrudno odgadnąć faworyta. Byłoby nim Nintendo, ze swoją hybrydową konsolą, Nintendo Switch. My jednak dobrze wiemy, kto z kim się ściga, chociaż powinniśmy napisać, że to już raczej po zawodach? Wyścig ten trwa na kilku torach.

Latem, 2023 roku padły kluczowe słowa. "Nie tkwimy w tym biznesie, aby wyprzedzić sprzedażą Sony, lub Nintendo. Nie jest to dla nas żadnym rozwiązaniem" - wiecie, kto to powiedział? Człowiek, który od lat promuje bardzo ciekawą postawę, dba o wizerunek swój oraz marki, a zapewne nie braknie złośliwców, którzy rzekną, że Phil Spencer toczy walkę z wiatrakami. To on zawsze gratuluje konkurencji udanych premier, nie stroni od zabawy w gry wydane przez Sony i otwarcie przyznaje, że Xbox jest czymś więcej niż platformą. Raczej ciężko będzie w tej generacji przezwyciężyć PlayStation w ilości sprzedanych konsol. Co jednak z pozostałymi obszarami biznesu?

Dalsza część tekstu pod wideo

"To już nie ten świat. Nie ten świat, w którym Starfield zgarnia notę 11/10, a ludzie pozbywają się swoich konsol PlayStation 5" - podsumował w podcaście Kinda Funny Games, jednej ze społeczności zrzeszonej wokół Xboxa. Nie ujmując ogólnej jakości oraz systemowym i narracyjnym możliwościom gry wyreżyserowanej przez Todda Howarda, Spencer ma słuszność. Sony nigdy nie promowało tak rozbudowanej produkcji, wielowątkowej i przytłaczającej ogromem możliwości. Tylko raz, gdy pojawiło się No Man's Sky. O tej grze większość już zapomniała, choć twórcy konsekwentnie ją usprawniali w okresie popremierowym. Błędem Microsoftu było traktowanie Starfielda jako karty przetargowej. Sony promując dany tytuł skupia się na przystępności materiału. Starfield przytłaczał w zapowiedziach. Rozczarował wielu po fakcie.

Błędy przeszłości

undefined

Nawiązując do słów Spencera, Microsoft popełnił błędy przy Xbox One. Sony popełniło przy PlayStation 3, wyciągnęło pewnie wnioski, czego efektem była dominacja PlayStation 4. U Redmond taka analogia zadziałała niestety połowicznie. Po falstarcie Xbox One, odejściu pana Mattricka, wchodzi Phil Spencer. Dwoi się i troi, aby wyprowadzić dywizję na prostą. Gdyby w Microsofcie pozostał zarząd z czasów rynkowej glorii Xbox 360, być może obecny stan rzeczy miałby się inaczej. Skończmy z gdybaniem. Xbox One odżył w 2015 roku. Na konsoli pojawiają się ciekawe gry na wyłączność. Quantum Break, Halo 5: Guardians, Ori, czasowo Rise of the Tomb Raider. Widać pierwsze efekty pracy Spencera i jego sztabu. Sony w tym czasie jest już daleko do przodu. Pojawił się Bloodborne, wzbogacono świetne wyścigi, DriveClub (wiecie, że jakość tej gry nadal robi wrażenie?), wpadła również graficzna bombka, The Order: 1886, choć ocenami nie porwała.

W dwa lata później, Spencer definiuje nową, abonamentową strategię grania. Tą decyzją Microsoft zmienia konsolowy rynek. Dzisiaj się o tym przekonujemy. Producenci promują rozgrywkę na abonament, a klienci ochoczo z niej korzystają. Xbox Series X wciąż jednak nie pokazuje faktycznych możliwości. W oczekiwaniu na Hellblade 2 oraz drugiego Stalkera, zapał graczy stygnie. Jesteśmy na półmetku trwającej generacji. Wielu graczy komentuje, że jest po prostu średnia. Zeszły rok przeczy tego rodzaju opiniom, choć natłok premier był często związany z opóźnieniami wynikającymi ze światowego lockdownu, jaki nawiedził wszystkich przed czterema laty. W innym przypadku te tytuły pojawiałaby się regularnie. Microsoft podkręcił tempo na polu przejęć. Epopeja wchłonięcia Activision-Blizzard zakończyła się po jakiś pięciu aktach i dziesięciu przesłuchaniach. Sony czyni podobnie, choć owoce kupna Bungie jeszcze nie wyrosły.

Sony idzie dalej ścieżką wydeptaną przez poprzednią konsolę. PS4, choć nie zjeżdza już z taśmociągów, do połowy generacji warunkowało produkcję gier takich jak God of War: Ragnarok, Horizon: Forbidden West, czy Gran Turismo 7. Pierwszy raz w historii Sony wydało grę na obie platformy, z obu generacji. W przywołanych pozycjach miejscami dało się zaobserwować jeszcze rodowód PS4. Umiarkowana ekspansja flagowych hitów na PC to również kolejny świeży element w strategii Sony. Nie jest nowy dla Microsoftu, bo to właśnie firma z Redmond zainicjowała ten "trend". Microsoft dyktuje metody, lecz Sony na tym wygrywa. Co musiałoby stać, aby sytuacja odwróciła się na korzyść Xboxa?

Gry? Gry!

undefined

Spencer jest zdania, że same gry nie wystarczą. Sugerowanie się przykładem Starfield. Gra jest zbyt obszerna i nie przemówi do każdego. Xbox dostarcza niekiedy perełki za pośrednictwem Game Pass, lecz to wciąż za mało. Dla Sony druga połowa roku także nie wygląda optymistycznie. Japońska firma zapowiedziała wiekszy fokus inwestycyjny w gry-usługi. Tylko taka decyzja daje Redmond przewagę w napływie nowych produkcji. Zauważmy, że Microsoft niechętnie mówi o grach-usługach, poza Sea of Thieves. Firma stawia na usługi, choć wciąż brakuje większej ilości gier dedykowanych XSX. Czy jeden Stalker lub Hellblade 2 nagle spowodują napływ klientów? Udaje się w przypadku pojedynczych tytułów od Sony, ale czy taka operacja się powiedzie tutaj?

PlayStation wygrało. Xbox nie dogonił konkurencji w tym oraz poprzednim wyścigu. Jako pierwszy wkroczył na nowe horyzonty, co Sony sprytnie obserwuje i wdraża w swoją politykę. Czy w niedalekiej przyszłości Xbox spadnie do pewnej niszy odbiorców? Z drugiej strony, ludzie chętniej zapłacą za miesięczny dostęp do bibliotek gier, niż więcej za pojedynczy tytuł. Z perspektywy Microsoftu nie ma również żadnego sensu produkowanie mocniejszej wersji XSX, bo tak zrobiono już na starcie tej generacji. Wydano tańszą i droższą konsolę, na której można uruchamiać te same aplikacje. Dla wymagających graczy liczą się gry. PlayStation ma ich znacznie więcej, niż Xbox Series X. Kiedy się to zmieni?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper