Rise of the Ronin

Rozgrywka kosztem grafiki. Gry na PS5 i XSX, które wyglądają za słabo

Mateusz Wróbel | 20.04, 14:00

Niektórzy deweloperzy próbują przekupić odbiorców intrygującymi mechaniki kosztem oprawy wizualnej, drudzy wręcz odwrotnie - stawiają na wodotryski wizualne, a przy tym zaniedbują rozwiązania gameplayowe, przez co główną atrakcją podczas zabawy jest podziwianie widoków. Mamy też grupę deweloperów, którzy wszystko dopracowują na tip top, a także tych, którzy nie radzą sobie w żadnym z podanych wyżej aspektów.

Dzisiaj pochylimy się natomiast nad produkcjami, które na obecnej generacji konsol nie prezentują odpowiedniego poziomu graficznego - czasami wynagradzane jest to ciekawym modelem walki, wciągającą eksploracją czy nawet fabułą, a w innych przypadkach, jak zostało to wspomniane wyżej, nic nie zagrało tak, jak powinno.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zbędnie nie przedłużając, oto gry dostępne na PS5 czy Xbox Series X, które wygląda pod względem graficznym słabo:

Rise of the Ronin

Zaczniemy od niedawnej premiery Sony, która miała umilić czas oczekiwania na Ghost of Tsushima 2 tworzone przez Sucker Punch - bazując oczywiście na doniesieniach insiderów. Przygoda Ronina wyróżnia się ciekawym modelem walki i dość przyjemną eksploracją, ale twórcy z Team Ninja totalnie zawiedli pod względem grafiki. Dla mnie to jedna z najgorzej wyglądających gier na PS5 i chyba jest to odpowiednia pora na to, aby osoby stojące za serią NiOh pomyślały nad zmianą silnika graficznego.

Project CARS 3

Do dzisiaj pamiętam, jak wielkie miałem oczekiwania wobec Project CARS 3. Sprawdzając najpierw grę na PS4, a następnie biorąc udział w rozgrywkach na PS5, nie mogłem zrozumieć, jak bardzo Slightly Mad Studio położyło "lachę" na oprawę wizualną. Marka Bandai Namco, która potem wpadła w ręcę EA i została już uśmiercona, choć z nie najgorszym modelem jazdy i trybami rozgrywki, wyglądała okropnie szczególnie podczas deszczowych czy pochmurnych wyścigów.

Elden Ring

Najlepsza gra 2022 roku również "zasługuje" na miejsce w tymże rankingu. Projekt lokacji i ogólnie klimat nadany przez From Software przypadł do gustu wielu graczom, ale pod względem samej grafiki doceniony soulslike bardzo mocno odstawał od innych przedstawicieli tego gatunku, choćby Demon's Souls na PS5. To książkowy przykład, gdy deweloperzy stawiają na rozgrywkę (angażujące walki z bossami, masę przemyślanych rozwiązań zmuszających do myślenia itp.), a wizualna strona projektu jest stawiana na drugim albo i dalszym miejscu.

Gotham Knights

Rycerze Gotham to jedna z najbardziej negatywnych niespodzianek tej generacji, podobnie zresztą jak inny projekt z uniwersum DC - a więc Suicide Squad: Kill the Justice League. Warner Bros. Games nie ma szczęścia, choć w przypadku Gotham Knights zawiodła optymalizacja produkcji - nie dość, że tytuł ukazujący historię z perspektywy 4 grywalnych bohaterów działał wyłącznie w 30 klatkach na sekundę, to dodatkowo miasto nie zaskakiwało niczym pozytywnym, było opustoszałe i po prostu brzydkie.

Wild Hearts

Nie jestem fanem twórczości Omega Force, a przy Wild Hearts miarka się przebrała. Gra pod wieloma względami jest mocno przestarzała, a wszelką radość z ubijania kolejnych mocarnych przeciwników zabija fakt, że tytuł działa, a przy tym wygląda gorzej od choćby wymienionego już wyżej Rise of the Ronin. Klatki na sekundę mocno skaczą, tekstury są rozmazane, nie wspominając już o oświetleniu czy cieniach.

Forspoken

Forspoken miało być pokazem umiejętności Square Enix, ale ten dopiero otrzymaliśmy przy Final Fantasy XVI. Niestety, ale przygoda Freyi oprócz wyjątkowego, wywołującego uśmiech na twarzy modelu walki nie zauroczyła odbiorców niczym więcej. Miałka fabuła, opustoszałe, rozległe tereny, których zwiedzanie mocno się dłużyło, a do tego okropna mimika i nierówna oprawa graficzna doprowadziły do tego, że o Forspoken nie mówi już prawie nikt.

Babylon's Fall

Bedąc przy Square Enix grzechem byłoby nie wspomnieć o Babylon's Fall, które jest jeszcze większą porażką od Forspoken. W tej grze PlatinumGames nie zagrało dosłownie nic - od rozwiązań sieciowych, poprzez walkę, a skończywszy na założeniach rozgrywki. Sprowadziło się to do tego, że po pewnym czasie od premiery wydawca został zmuszony zamknąć serwery, bo bawiło się na nich dosłownie kilkanaście osób w przeciągu doby. Trochę mało, aby był to opłacalny biznes.

Halo Infinite

Początek dziewiątej generacji konsol dla Microsoftu był okropny. Wiele osób czekało na Halo Infinite, które finalnie nie zaoferowało wyczekiwanej jakości. Deweloperzy postawili na bardziej otwarty świat pełen znajdziek i aktywności nieobowiązkowych, wiele lokacji fabularnych było zrobionych na jedno kopyto, a eksplorowanie bardziej rozległych obszarów nużyło również ze względu na bardzo niskiej jakości tekstury - szczególnie widoczne niemal na każdym kroku skały czy roślinność odstraszały.

Źródło: własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper