PlayStation

Styczniowe State of Play było mocne, ale jednocześnie pokazało, że Sony nie ma gry first-party na 2024 rok

Mateusz Wróbel | 03.02, 14:00

Początek 2024 roku jest bardzo ciekawy nie tylko pod względem wielkich premier, ale również w kategorii imprez odwiecznych rywali - Microsoftu oraz Sony.

Ci pierwsi zaprezentowali nam już Hellblade 2 czy Indianę Jones na Xbox Developer Direct, kiedy ci drudzy wyciągnęli swoje działa w minioną środę, umożliwiając posiadaczom sprzętów PlayStation spojrzeć na nadchodzące pozycje na PS5 czy PS VR 2.

Dalsza część tekstu pod wideo

Oglądając styczniowe, bardzo dobrze wypadające na papierze State of Play, do głowy wpadły mi dwa wnioski. Jako osoba lubiąca ekskluzywne gry PlayStation, są to rzeczy, które nie wywołują u mnie uśmiechu na twarzy, więc zbędnie nie przedłużając, przejdźmy do nich!

Gdzie te gry od zespołów Sony?

Days Gone

Pierwsza rzecz to fakt, że Sony... nie ma gry first-party na 2024 rok. A na pewno na pierwszą połowę tegoż roku kalendarzowego, bo gdyby było inaczej, to o owej produkcji usłyszelibyśmy na pewno w trakcie niedawnej imprezy. Japończycy posiłkują się wsparciem ze Square Enix, z którym współpracują od dziejów, czy również Konami odpowiadającego za serię Silent Hill. Wcześniej podpisali też umowę z Team Ninja, który wciąż dopieszcza Rise of the Ronin oraz twórcami odpowiadającymi za Stellar Blade.

Jednakże w całym tym zestawieniu brakuje takiego szpila, jak The Last of Us od Naughty Dog (może potoczyłoby się to inaczej, gdyby TLOU Multiplayer nie zostało anulowane), czegoś nowego od Bend Studio czy Sucker Punch... tak naprawdę dalej nie wiemy, nad czym dokładnie pracują te ekipy - nie licząc doniesień i plotek z sieci.

Sprawia to, że Sony pod względem premier od swoich własnych zespołów wypada dość blado, a w dodatku obecnie wygląda to tak, iż korporacja wystrzela się z hitów od zewnętrznych zespołów, a następnie użytkownicy PlayStation 5 będą musieli zmierzyć się ze sporą posuchą ze strony PlayStation. Istnieje też cień szansy, że Sony po prostu czeka na wakacyjne prezentacje i tam pokaże więcej projektów zmierzających na rynek jeszcze w 2024 roku, choć osobiście w to wątpię.

Końcówka PS3, początek PS4... a na pewno nie PS5

Rise of the Ronin

Drugą rzeczą jest to, że większość gier przedstawionych na styczniowym State of Play... wyglądało cholernie mizernie. Nie chodzi tutaj o mechaniki czy założenia rozgrywki, a o samą oprawę graficzną, która w niektórych przypadkach przypominała początki PlayStation 4. Death Stranding 2 czy Stellar Blade prezentowały się niesamowicie dobrze i o oprawę wizualną w tych tytułach w ogóle się nie martwię.

Jednakże pod względem grafiki bardzo mocno zawiodło Silent Hill 2 Remake, choć tutaj do premiery może się jeszcze trochę zmienić - rodzimi twórcy z Bloober Team wspominali, że wciąż doszlifowują swoje oczko w głowie. Bardziej martwię się o Rise of the Ronin, które mimo tego, że na papierze wygląda bardzo ciekawie, to jednak od strony technicznej mocno odrzuca.

Podczas prezentacji tytułu Team Ninja dojrzeć można było znikające elementy na ekranie podczas szybowania, wczytywanie tekstur wyglądających jak "ziemniak" - chyba najgorzej wypadała ziemia czy kamienie, po których biegaliśmy w bardziej otwartych miastach, choć i animacje poruszania się postacią nie grzeszyły najwyższą jakością. Przyznam się, że rozśmieszyła mnie scena, gdzie wspólnie z innymi wojownikami biegniemy w kierunku wrogów - nie wyglądało to zbyt naturalnie i pod względem samych animacji przypominało starsze odsłony Final Fantasy, aniżeli grę z 2024 roku powstającą wyłącznie na PS5.

Reasumując - styczniowe State of Play było porządną imprezą, szczególnie jeśli popatrzymy na poprzednie odsłony tychże prezentacji. Jednakże pozostaje spory niedosyt po tym, co obejrzałem w minioną środę. Wydaje się, że Microsoft jest bardziej przygotowany na ten rok kalendarzowy, choć do końcowych osądów wstrzymam się jeszcze przynajmniej do połowy 2024. Zawsze istnieje ten cień szansy, że PlayStation postanowiło nie zapowiadać tym razem tytułów z większym wyprzedzeniem.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper