MGS

Ograłem starego dobrego MGS1 i cóż…

Łukasz Musialik | 16.12.2023, 09:00

Zdecydowałem się zakupić ostatnią kolekcję MGS-a. Nie ukrywam, że jestem dość rozczarowany tym, co zaoferowało nam KONAMI. Dla mnie to nawet nie zwykły, a dość chamski skok na kasę. Niemniej oczekując na nową Deltę (Metal Gear Solid Delta: Snake Eater), postanowiłem cofnąć się do przeszłości, kiedy to pierwszy raz umieściłem płytę z MGS w katowanym przeze mnie (codziennie) szaraczku. No i cóż… wróciły dobre wspomnienia.

Grafika, choć ma już swoje lata, to jak na produkcję z pierwszego plejaka broni się - przynajmniej ja tak uważam, ale może to przez pryzmat nostalgii. Wciąż nie wierzę własnym oczom, jak to wszystko ruszyło na procesorze o taktowaniu 33,8688 MHz, o innych podzespołach konsoli nie wspominając.

Dalsza część tekstu pod wideo

Może dla młodych jest to dziś „odklejenie graficzne”, ale pokolenie lat 90. swoje tam wie - pozdrawiam wszystkich serdecznie.  Wracając do tematu, a właściwie wrażeń, jakich ponownie doznałem, zapraszam do poniższej lektury.

Dobre wspomnienia, starzy bossowie

MGS

Metal Gear Solid to jedna z tych gier, które zdefiniowały gatunek skradanki i zapisały się na stałe w historii tego medium. Wydana w 1998 roku gra na konsolę PlayStation, przeniosła mnie ponownie do świata szpiegowskich intryg i politycznych konfliktów, w którym wcieliłem się w rolę legendarnego żołnierza Solid Snake’a. Moim zadaniem było przeniknąć na tajną bazę wojskową na Alasce, gdzie grupa terrorystów zagroziła wystrzeleniem pocisku nuklearnego. 

Po drodze ponownie zmierzyłem się z nieźle zapamiętanymi przeze mnie bossami, takimi jak Psycho Mantis, Sniper Wolf czy Liquid Snake. Swoją drogą Hideo Kojima mógłby być całkiem niezłym reżyserem i scenarzystą filmów szpiegowskich klasy B, ze względu na postacie i całkiem dziwaczny, ale jakże akceptowalny przeze mnie humor. 

Powrót do przeszłości

MGS

Czy po ponad 20 latach gra nadal trzyma swój legendarny poziom? Cóż, i tak i nie. Jeżeli chodzi o historię, dialogi, rozpisane postacie to wciąż najwyższa liga. W tej kwestii nic nie mogło się zmienić. Inaczej jest w przypadku już lekko archaicznego sterowania i całej tej mechaniki, ale nie jest to coś, co psułoby moją zabawę. Podobnie z grafiką, można narzekać, ale ja patrzyłem na to przez pryzmat różowych okularów, a poza tym na małym ekranie nie widać wielu szczegółów, które na większym ekranie mogłyby irytować.

No, tak byłem trochę sceptyczny, gdy odpaliłem grę. Ale już po 30 minutach gry zatraciłem się w tym świecie ponownie. Grałem dobre 3 godziny, kiedy zrozumiałem, że jest już po 2 w nocy. Zwykle nie zdarza mi się tak zaplątać, bo wstaje bardzo wcześnie. A tu taki przypadek. Wróciły dobre wspomnienia, kiedy to gry faktycznie wciągały mnie bez reszty, gdzie jakoś zatracałem się w tym świecie, tracąc kontakt z rzeczywistością i czasem.

Tak więc moje obawy okazały się nieuzasadnione. Gra nadal prezentuje się świetnie, dzięki klimatycznym lokacjom i dynamicznym cut-scenkom. Mechanika gry straciła na atrakcyjności, ale też i zyskała taki urok gry retro. Sterowanie Snake’em jest proste i intuicyjne, a system skradania się i walki z przeciwnikami jest wciąż satysfakcjonujący. Gra potrafiła zaskoczyć różnorodnością misji i sytuacji, w których się znalazłem, a także humorystycznymi dialogami i easter eggami. Sporo zapomniałem, więc mogłem cieszyć się grą na nowo, jak gdybym przechodził ją pierwszy raz - aczkolwiek walki z bossami pozostały w pamięci przez te wszystkie lata.

Niezapomniana historia

MGS

I jak już tak skończyłem Metal Gear Solid, to doszedłem do wniosku, że jej największym atutem była historia i postacie. Gra opowiada niezwykle wciągającą i zaskakującą opowieść o wojnie, braterstwie, genetyce i filozofii. Są tu elementy dziwne, fantastyczne, ale też ważny i aktualny temat dotyczący broni atomowej - oczywiście w innym wydaniu, ale jednak. Postacie są niezwykle wyraziste i nie wiem, co trzeba byłoby zrobić, aby nie zapadły w pamięć. MGS potrafi wywołać różne emocje przez świetnie budowane napięcie (wzmaga ciekawość). Niektóre sceny i dialogi są tak ikoniczne i wpływowe, że stały się częścią popkultury i inspiracją dla wielu innych twórców

Metal Gear Solid to gra, która zasługuje na miano klasyki i w jakimś sensie arcydzieła, ale na pewno nie w wersji, jaką nam zaserwowało KONAMI. Mimo tego zgrzytu wróciłem ponownie, kierowany głównie ciekawością i wsiąknąłem na kilka godzin. Właściwie to poczułem się, jakbym spotkał się ze starym przyjacielem, z którym mam wiele wspólnych wspomnień. Polecam każdemu powtórzyć tę niesamowitą przygodę, zwłaszcza że na horyzoncie widać już Metal Gear Solid Delta: Snake Eater (czekamy już tylko na potwierdzenie daty). Przed jej premierą warto zagrać w przynajmniej dwie pierwsze odsłony, przypominając sobie to i owo. Myślę, że nie pożałujecie. Ja tymczasem wracam do gry, zaczynając MGS2.

Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper