Lords of the Fallen

gamescom 2023: graliśmy w Lords of the Fallen. Fani Dark Souls nie mogą przejść obojętnie obok tej gry

Wojciech Gruszczyk | 04.09.2023, 21:30

Pojechałem do Kolonii zagrać w Lords of the Fallen, a otrzymałem nową część Dark Souls? Niektórzy mogą napisać, że trochę przesadzam, ale Hexworks we współpracy z CI Games przygotowało bardzo przyjemny i wymagający soulslike, który może być wielkim zaskoczeniem dla wiernych fanów pozycji From Software.

W 2023 roku nie zagramy w Dark Souls 4 lub kolejny soulslike od twórców tego gatunku, jednak Hexworks odrobiło zadanie domowe. CI Games zdecydowało się na pełny reboot swojej wciąż skromnej serii, ale Lords of the Fallen zapowiada się na jedną z przyjemnych niespodzianek najbliższych miesięcy.

Dalsza część tekstu pod wideo

W ostatnich tygodniach mogliśmy zobaczyć sporo fragmentów rozgrywki z Lords of the Fallen, co w zasadzie nikogo nie powinno dziwić, ponieważ deweloperzy zakończyli już główne prace nad grą. Twórcy teraz szlifują ostatnie ściany, a podczas targów gamescom deweloperzy oddali w nasze ręce pełną wersję produkcji. Jedynym ograniczeniem był czas rozgrywki – według wyliczeń zespołu najbardziej wprawieni w bojach dziennikarze powinni dotrzeć do pierwszego, poważnego bossa.

Lords of the Fallen czerpie garściami z Dark Souls

Lords of the Fallen - walka

Chwytając kontroler w dłonie otrzymałem od twórców swobodę – tu masz pełną wersję gry, baw się, zabijaj i staraj się nie umierać. Standardowo na początek musiałem stworzyć postać i już w tym miejscu zostałem pozytywnie zaskoczony, ponieważ deweloperzy zadbali o aż 9 bohaterów. Każdy z herosów rozpoczyna z innym uzbrojeniem oraz może oferować graczom dostęp do wybranej magii, ale ta decyzja ma oczywiście znaczenie tylko na początku przygody. Później rozwijamy wojownika na własnych zasadach i swobodnie możemy stworzyć czarodzieja z wielkim mieczem lub paladyna z łukiem. Świetne jest jednak to, że już od początku możemy wybrać protagonistę, który będzie pasować do naszego stylu gry – w Lords of the Fallen posiadana broń znacząco wpływa na nasze możliwości, więc duże znaczenie ma to, jaki miecz lub pałkę dzierżymy w łapach.

Zanim rozpocząłem rozgrywkę, siedzący za plecami Roger rzucił wymowne – „nawet menu przypomina Dark Souls”... i właściwie tak jest. Deweloperzy postawili na bardzo schludne zakładki, które na pewno spodobają się fanom pozycji From Software. Porównania powróciły od razu po rozpoczęciu gry, ponieważ twórcy opracowali animacje bardzo podobne do tych z Dark Souls – uderzenie mieczem w ścianę sprawia, że bohater charakterystycznie cofa rękę... i wygląda to identycznie względem tytułów From Software. Podobnie prezentuje się rollowanie, ponieważ za jego pomocą również niszczymy przeszkody, by przejść dalej, a walka także zapewnia znane doświadczenie – choć w tym wypadku trzeba mieć świadomość, że wielu twórców na przestrzeni lat czerpie garściami z sukcesów Hidetaki Miyazakiego.

Lords of the Fallen nie oferuje jednej wielkiej mapy jak Elden Ring, a zapewnia szereg mniejszych terenów, które są ze sobą połączone następnymi ścieżkami. Jak w innych soulsach gracze mogą szukać nowych przejść, otwierać skróty, a szczątki zastępują ogniska – menu rozwoju postaci jest identyczne jak w Dark Souls, a każdy przystanek pozwala nam zregenerować życie i skorzystać z szybkiej podróży. Hexworks postanowiło przygotować nawet identyczne ikony gestów dla kooperacji względem pozycji From Software i po zobaczeniu ikonek tylko lekko zaśmiałem się pod nosem mówiąc do siedzącego obok dziennikarza: czy to jeszcze miłość czy już kochanie?

Lords of the Fallen balansuje po cienkiej linii...

Lords of the Fallen - umbra

Twórcy nowego Lords of the Fallen po premierze zmierzą się z porównaniami względem Dark Souls, a pewnie niektórzy nawet będą rzucać wymownymi oskarżeniami, ale Hexworks obudowało znane podstawy przez swoją autorską propozycję, która znacząco wpływa na gameplay i to właśnie jej elementy w znakomity sposób rozbudowują grę.

Od początku gry w Lords of the Fallen miałem przyjemność sprawdzać Umbra – pod tą nazwą kryję się Kraina Umarłych, do której możemy wchodzić lub za jej pomocą przechodzimy niektóre fragmenty przygody w rzeczywistości. Główny bohater może korzystać ze specjalnej lampy, by za jej pomocą oświetlić przykładowo zamknięte drzwi, które w Umbra są zniszczone i w taki sposób przechodzimy potencjalnie niedostępny teren.

To jednak dopiero sam początek zastosowań nowej mechaniki, ponieważ gracz bez problemu może wejść do Umbra, by przechodzić większe tereny – w Krainie Umarłych nadal musimy zwracać uwagę na przeciwników, a nawet... im dłużej znajdujemy się w tym miejscu, to dosłownie widzimy, jak na ścianach pojawiają się oczy, które obserwują naszego bohatera. Następnie rozpoczyna się... pościg. W takiej sytuacji stwory znajdujące się w Umbra będą polować na postać, więc biegając po zniszczonym świecie lepiej nie wchodzić w zbyt długie rozważania na temat sensu istnienia. Na początku przygody łowcy nie są zbyt wymagający, ale podejrzewam, że po pewnym czasie staniemy do walki ze znacznie potężniejszymi wrogami.

Lords of the Fallen - kooperacja

Deweloperzy wpadli jeszcze na ciekawy pomysł, by niektórzy wrogowie znajdowali się w rzeczywistości, ale ich pasek zdrowia był uwięziony w Umbra, więc na początku musimy wyssać wroga do realnego świata, by następnie móc go normalnie pokonać. Taka zabawa znacząco utrudnia rozgrywkę, ale jednocześnie nadaje świetny powiew świeżości. Gracz może nawet wykorzystać lampę, by wyciągnąć duszę postaci w normalnym świecie – w tej sytuacji mamy szansę na zadanie przeciwnikowi większych obrażeń, a ostatecznie na wykonanie finishera. Hexworks postanowiło wykorzystać to miejsce do jeszcze jednej, ciekawej mechaniki, ponieważ po pierwszej śmierci nie trafiamy obok szczątek (ogniska) i nie rozpoczynamy etapu od początku, a po prostu wpadamy do Krainy Umarłych. Z jednej strony otrzymujemy drugą szansę, ale z drugiej od początku mierzymy się z następnymi wrogami i z doświadczenia wiem, że nie jest to łatwa zabawa.

Nie mogę aktualnie za wiele powiedzieć na temat samej opowieści, ale twórcy nawet w przypadku fabuły zdecydowali się na ciekawą implementację Umbra – w niektórych momentach możemy wyciągnąć wspomnienia z Krainy Umarłych, by poznać nowe fragmenty przygody. Mechanika pozwala nam spojrzeć na kilka ładnych dla oka ujęć ze zjawami, jednak warto podkreślić, że chcąc wydostać się z Umbra musimy napotkać na specjalną szczelinę lub po prostu znaleźć szczątki. W prezentowanym fragmencie miałem okazję podróżować przez duże tereny, by właśnie w Krainie Umarłych odblokować przejście do rzeczywistości. Deweloperzy w naprawdę pomysłowy sposób rozbudowali swoją przygodę i to właśnie ten element znacząco odróżnia Lords of the Fallen od poprzednich pozycji From Software.

Już na samym początku opowieści deweloperzy pokazali potencjał Umbra – w jednym z fragmentów musiałem wejść do wody, ale w tej sytuacji mogłem po prostu zginąć... jednak wykorzystując Krainę Umarłych bez problemu biegałem po terenie, by przejść kilka korytarzy, wdrapać się na drabinę i ostatecznie otworzyć przejście, dzięki któremu w rzeczywistości otrzymałem dostęp do nowej lokacji. Podejrzewam, że w głównym wątku pojawi się znacznie więcej podobnych zastosowań, dzięki którym podczas gry będziemy systematycznie biegać pomiędzy dwoma światami, by móc mierzyć się z następnymi bossami.

Lords of the Fallen - boss

Gameplay w Lords of the Fallen to bardzo przyjemna mieszanka znanych elementów z zupełnie nową propozycją i podczas gry z naprawdę dużą przyjemnością przemierzałem kolejne fragmenty rzeczywistości i Krainy Umarłych – aktualnie nie mogłem liczyć na zdobycie wielu nowych broni, ale małymi krokami rozwijałem postać powiększając jej pasek zdrowia. Poziom trudności w tym wypadku nie wydaje się przesadzony, a w zasadzie podczas gry nie miałem problemu z eliminowaniem normalnych wrogów – standardowo męczyłem się w momentach, gdy do akcji wkroczyło kilku przeciwników.

Standardowo poziom trudności rośnie w momencie poważniejszych starć, ale podczas testów nie miałem większych problemów z dotarciem i pokonaniem pierwszego bossa. Wiedziałem, że nie mam za bardzo czasu na zabawę, więc przy drugiej próbie przywołałem do pomocy SI – w trakcie przygody napotkałem na postać, kilka razy z nią rozmawiałem i ostatecznie mogłem skorzystać z jej miecza. Wielki facet okazał się na tyle pomocny, że bez problemu za trzecim razem boss padł, a do mnie podszedł jeden z deweloperów, który pogratulował pokonania bestii. Zamiast sztucznej inteligencji mógłbym dołączyć do rozgrywki innego gracza (tytuł oferuje pełną kooperację), ale biorąc pod uwagę okoliczności mogłem zdecydować się wyłącznie na SI.

Lords of the Fallen to coś więcej niż „kopia Dark Souls”

Wspomnianego wyżej bossa pokonałem na pięć minut przed zakończeniem mojej sesji, ale szczerze mówiąc... wolałbym rozsiąść się w fotelu na kilka godzin i zakosztować w kolejnych etapach Lords of the Fallen. Ukończenie gry ma zająć 25-30 godzin i chętnie w październiku zmierzę się z tym tytułem.

Na pierwszy rzut oka nowy Lords of the Fallen korzysta z wielu podstaw wykreowanych lata temu przez From Software, ale Hexworks potrafiło rozbudować grę przez mechanikę, która znacząco odświeża rozgrywkę. Fani gatunku powinni odliczać do premiery.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper