Sand land

gamescom 2023: Graliśmy w Sand Land. Godny następca Dragon Balla?

Roger Żochowski | 30.08.2023, 16:00

Sand Land, jeśli jeszcze tego nie wiecie, to growa adaptacja mangi, której ojcem jest Akira Toriyama, twórca nieśmiertelnego Dragon Balla. Wystarczy kilka minut z grą, by od razu skojarzyć styl „mistrza" napędzany klimatem doskonale znanym z gier Namco Bandai.

Sand Land w przeciwieństwie do takiego One Piece, w którym ogrom wątków, pokręconych postaci i zależności jest ciężki do przełknięcia dla osób niezaznajomionych z serią, wyrasta na tytuł, w którym doskonale mogą bawić się zarówno wielbiciele marki, jak i osoby postronne. Wszystko dlatego, że ten RPG akcji opowiada dość uniwersalną historię napędzaną ciekawymi bohaterami. Świat, w którym toczy się akcja gry, to trochę takie połączenie Mad Maksa z Dragon Ballem. Po klęsce żywiołowej i wojnach świat nie wygląda już jak kwitnąca życiem planeta - to teraz pustynne pustkowia, na których trwa walka o wodę, uchodzącą za jeden z najcenniejszych obecnie surowców. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Sand land

Tym samym świat zapełnił się pustynnymi gangami oraz frakcjami, które uzbrojone po zęby walczą o to, co pozostało. Większość zasobów wody zgromadził chciwy tyran trzęsący okolicą, którego obalić chce brodaty i nieco już zmęczony życiem szeryf Rao. Starzec rusza na krucjatę swoim jeepem w parze z głównym bohaterem opowieści - diabelskim Księciem Belzebubem, demonem o gołębim sercu i synem samego Lucyfera. Brzmi jak dobry plan? Znając twórczość Akiry Toriyamy doskonale wiecie, czego się spodziewać, a grze z pewnością pomoże premiera anime i pełnometrażowego filmu o tym samym tytule. 

Demo rozpoczynało się od efektownej sekwencji, w której trzeba było uciekać jeepem przez ciasny kanion przed goniącym nas smokiem, co i rusz nurkującym w piasku i wyłaniającym się nagle obok auta. Jeśli pamiętacie sekcje z Uncharted czy Crasha Bandicoota, w których uciekaliśmy w stronę ekranu jesteście w domu, a tu macie w bonusie klimacik animowanej Diuny. Przeciwnik momentami zajmował większość ekranu, a cała akcja nie była tylko interaktywnym przerywnikiem, bowiem niewiele brakowało, by moje auto nie przetrwało tego starcia.

Sand land

Następnie gra wrzuciła mnie na półotwarte tereny pustkowi, a dokładniej nieco zrujnowanej, pustynnej osady. Jak na RPG-a akcji przystało, możemy tu porozmawiać z NPC-ami, zwiedzać okoliczne góry w celu podejmowania mniejszych questów, zbierać wodę, szukać ukrytych skrzyń czy choćby cennych minerałów ze skał, z pomocą których będziemy mogli ulepszać swoje pojazdy. Dość obszerny teren mogłem spenetrować z buta, bądź wskoczyć do jeepa, a chwilę później byłem mile zaskoczony tym, że można nawet wybrać się na szaber i zakosić pojazd wrogom. W demie był to konkretnie uzbrojony czołg, ale w grze nie zabraknie też skuterów, mechów czy innych środków transportu jak... ujeżdżanie dinozaurów. Wspomniany czołg wyposażony był w karabin i rakiety, między którymi nie tyle można, co trzeba było się przełączać, bo bronie dość szybko się przegrzewały i trzeba chwilę poczekać, by znów były gotowe do akcji.

Bardzo podobało mi się to, że walcząc z bandytami czy dinozaurami, przełączanie się pomiędzy starciami w pojeździe na pojedynki wręcz przebiegało niezwykle płynnie. Wiadomo, że mniejsze grupy otaczających na wrogów szybciej eliminowało się sprzedając im piąchopirynę bez recepty, podczas gdy ogromny raptor wymagał już większej siły rażenia w postaci czołgowego arsenału. Z drugiej strony system walki nie jest specjalnie skomplikowany - ot mamy skok, lekkie, ciężkie i obszarowe ataki, możliwość łączenia ich w combosy i żonglowania wrogami, prosty unik oraz cztery ciosy specjalne podpięte pod triggery (można je ulepszać) odpalane po naładowaniu specjalnego paska. Do tego możliwość korzystania z przedmiotów dających różne boosty czy opcja skradania, której jednak w demie nie miałem szans wykorzystać. 

Sand Land

Gra śmiga na Unreal Engine 5, wygląd postaci doskonale odwzorowuje styl Akiry Toriyamy, a dzięki cel-shadingowi można przymknąć oko na mało wyszukane tekstury i powtarzających się co momentami wrogów. Generalnie tytuł przypomina nieco wcześniejsze dokonania Namco Bandai w temacie gier opartych na anime, jak One Piece: Red czy Dragon Ball Z: Kakarot, ale Unreal Engine 5 robi tu dużo dobrego. Demo było dość proste, ciężko było ponieść śmierć, ale eksploracja sprawiała frajdę. Pytanie, czy twórcy gry będą w stanie zapełnić ten świat ciekawymi zadaniami i misjami, a pustynna sceneria nie stanie się po kilku godzinach zbyt monotonna. O historię i bohaterów się nie martwię, bo wszystko wskazuje na to, że będzie to godny następca Dragon Balla. 

Póki co w żaden sposób nie wykorzystano bardziej kreatywnie mechaniki braku wody, która mogłaby w ciekawy sposób urozmaicić gameplay, aczkolwiek obstawiam, że będzie to jakoś zaakcentowane. Demko kończyła walka z przywódcą jednego z gangów, która również nie sprawiała zbytnich trudności, ale była bardziej dynamiczna niż pojedynki z mięsem armatnim. Fani Kakarota powinni ten tytuł zapamiętać, choć demo było zbyt krótkie, by otwierać już teraz szampana.

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper