Uncharted 4

Uncharted 4: Kres Złodzieja - a może jednak nowy początek? O zmianie pokoleń i perspektyw

Krzysztof Grabarczyk | 19.03.2022, 16:00

Poszukiwaliśmy El Dorado, podziwialiśmy śnieżne widoki w pociągu wiszącym nad głęboką przepaścią czy ze spadającego bezlitośnie samolotu. Amy Henning podarowała graczom nowy rodzaj gier akcji, nowy rodzaj narracji. Nie tak całkiem przypadkowo nazywamy ją współczesną narratorką interaktywnej przygody. Weterani pamiętają cykl Legacy of Kain, czyli jej pierwsze tak istotne dziedzictwo. Dzisiaj w Naughty Dog nie ma już Henning. Ustąpiła miejsca na rzecz młodszych wizji, niekoniecznie słabszych.

Odejście z renomowanego zespołu okazało się podyktowane czymś w rodzaju wypalenia lub zwyczajnej potrzeby zmian. Teraz swoim nieprzeciętnym piórem wspomaga Luminous Studio przy Forspoken, które niedawno otrzymało nową datę premiery. Zachodnia koncepcja wymieszana ze wschodnim nurtem tworzenia gier. Po odejściu z Naughty Dog gdzieś w 2014 roku przyszła kolej na Neila Druckmanna. Okoliczność kadrowych przetasowań w trakcie Kresu Złodzieja to wypadkowa przede wszystkim różnicy co do wizji. Efekt końcowy pomimo wszystkich przykrości jakie miały miejsce w Naughty Dog - wywindował na szczyty popularności cyklu. Niemal sześć lat od premiery, finałowy występ bardziej ludzkiej wersji Nathana Drake'a wciąż imponuje sposobem prezentacji. Od sfery wizualnej po wyborną grę aktorską oraz historię największego, pirackiego skarbu w dziejach. Ostateczna inkarnacja życiowego osiągnięcia Henning - już bez Henning. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Emocjonalny rollercoaster

Uncharted

Przenieśmy się teraz w czasie do roku pańskiego 2013. Bardzo istotna data nie tylko dla Naughty Dog, lecz szeroko pojętej branży gier. Ostatni i pierwszy rok starej oraz nowej generacji konsol. Świat grających na jawie oczekiwał przybycia PlayStation 4 oraz Xbox One. Wydawcy raczyli nas pożegnalnymi tytułami, natomiast Sony miało wydać na świat prawdopodobnie najważniejszą markę w dotychczasowej historii Naughty Dog oraz PlayStation. Opowieść o przeprawie wzdłuż postpandemicznej rzeczywistości Stanów Zjednoczonych. Zaznaczona bardzo emocjonalnym akcentem, dosadnym przekazem i bliznami przeszłości. Latem tego samego roku, PlayStation 3 otrzymało najmocniejszy produkt w swojej kończącej się historii - The Last of Us. Premiera wszystko zmieniła. Dla sztandarowego zespołu pod banderą Sony nastała zupełnie nowa era. Pójście w kierunku mocnej tonacji, przemocy jakiej próżno szukać w trylogii Henning zapoczątkowało szereg dyskusji o wkroczeniu firmy Wellsa i Balestry na nową ścieżkę rozwoju. Historia rozpoczyna się jeszcze w 2011 roku. Po debiucie Oszustwa Drake'a, Henning dostaje zielone światło od kierownictwa na produkcję Uncharted 4. W tym samym czasie trwają narodziny Joela oraz Ellie. Do marca 2014 roku Henning pracowała nad grą. 

Co się więc wydarzyło przed wiosną tego roku? Sukces The Last of Us zadziałał dla Druckmanna oraz Straileya niczym bilet na scenę nowych gwiazd rocka branży gier. Wielu spodziewało się ich przewodnictwa w obliczu nadchodzących projektów studia. Zarząd specjalnie nie protestował. Obaj panowie nie tylko chwycili w garść emocje graczy lecz zapewnili popisowy zastrzyk finansowy. O The Last of Us spisano niezliczone elaboraty, założono niejeden kanał tematyczny - wszyscy zgodnie twierdzili początek wielkiej marki. Nikt się nie pomylił. W błysku fleszy należało jednak iść dalej z dopięciem historii Drake'a. Henning wciąż pracowała nad Uncharted 4. Wielu autorów przypisuje Druckmannowi oraz Straileyowi dojrzalszą wersję Nathana obecną w Uncharted 4: Kres Złodzieja. Wszystko przez pryzmat "Ostatnich z Nas". Częściowo jest to prawdą, lecz Amy Henning również planowała ludzki szkic Drake'a na potrzeby czwartej odsłony. Koncepcja zakładała rozgrywkę przez znaczną część gry bez użycia broni palnej. Idąc dalej owym tropem - Uncharted 4 w wersji Henning zakrawa na coś w rodzaju przygodowej skradanki. Zespół przez większość czasu produkcji pod jej kierownictwem opiewał na skromną liczbę pracowników, w dodatku tych najbliższych autorce obecnych od Fortuny Drake'a (2007). 

Dość interesującym i niewykorzystanym pomysłem ze strony Henning stanowi rola Samuuela Drake'a, brata głównego bohatera. W jej wizji odgrywana przez genialnego Troya Bakera postać staje się jednocześnie czołowym antagonistą toczonym żalem za pozostawienie przez młodszego brata w trakcie ucieczki z panamskiego więzienia. Finalny projekt założył o wiele bardziej złożoną, chwilami podstępną relację. Ekipa Henning jako pierwsza zaplanowała również wprowadzenie do gry pojazdów oraz linki z hakiem. Wykorzystano jeden oraz drugi koncept gdy projekt ostatecznie przejął znany duet po The Last of Us. Kwestie sporne dotyczące dalszych perypetii Henning oraz jej udziału w produkcji Uncharted 4 nie ustają nawet obecnie. Niektóre źródła podają brak dostatecznie wystarczających nakładów finansowych. Budżet w tamtym czasie został mocno napięty przez The Last of Us oraz fabularne rozszerzenie - Left Behind. Stan techniczny również miał pozostać niewystarczający zważywszy na zwężone grono ludzi zatrudnionych przy grze. Przełomowym wydarzeniem okazało się spotkanie z dwójką szefów oraz Henning. Christopher Balestra, Evan Wells oraz Amy Henning odbyli wtedy (podobno) ostatni meeting. Henning wyszła w trakcie tej rozmowy i nigdy już nie powróciła do Naughty Dog. Za nią firmę opuścił partnerujący jej w pracy Justin Richmond oraz kilku weteranów Naughty Dog. "To działo się na kilku różnych płaszczyznach. Mieliśmy jednak wiele powodów. Uważam Amy za przyjaciółkę i życzę jej jak najlepiej, lecz sprawy nie miały się dobrze" - wspominał potem Evan Wells. Dziś Uncharted 4: Kres Złodzieja jest dostępne na rynku a my po kilka latach od debiutu wyciągnijmy garstkę wniosków. 

Jestem człowiekiem fortuny...

Uncharted 4

...co swą fortunę odnajdzie" - słynny cytat Henry'ego Averyego to de facto mądre słowa. Dla jednych powinny wnet stać się kołysanką. Cykl Uncharted od pierwszych liter scenariusza celował w zdobywanie oraz odkrywanie złotych kart przeszłości. Fortuna Drake'a wprowadziła Naughty Dog na drogę realnych, ludzkich postaci w grach. Nie brakowało wówczas powątpiewań, obaw przed nowym kierunkiem studia. Nic dziwnego, wykwalifikowana w modelowaniu karykaturalnych jamrajów czy łasic ekipa miała ku temu powody. Nie udałoby się to bez Amy Henning. Tymczasem ostatnie miesiące Henning oraz Druckmann nie widywali się twarzą w twarz. Z relacji pracujących wówczas osób jasno wynikała istotna różnica co do dalszego rozwoju serii. Druckmann oraz Strailey jakby wyparli precedesora nadając Uncharted całkiem inny ton - bardziej złożony, emocjonalny i zróżnicowany. Podobieństwa z The Last of Us były tutaj formalnością. Ten projekt bardzo wpłynął na narrację gier przygodowych, co przyznał po latach Cory Barlog, reżyser nordyckiej wersji God of War. Czy opowieść o odzyskaniu reszty człowieczeństwa podpartą lekturą "Świat bez nas" wpłynęła na kontrukcję Kresu Złodzieja? Uncharted 4 faluje pomiędzy korytarzowymi sekcjami i totalnie dostępnymi lokacjami. Od domu aukcyjnego po Madagaskar. 

Część pomysłów Henning przetrwała do samego końca. Nathan wprawdzie nie jest pozbawiony noszenia broni, lecz możliwość skradankowej fuszerki jest częścią dawnego planu. W swoim ostatnim występie cykl mocno ewoluował. Relacje stały się bardziej złożone, dialogi jakby dojrzalsze. Przemodelowano element wymagający od lat naprawy - według hejterskiej watahy. Zniknął bowiem na zawsze efekt kapiszonów, tak szyderczo wyśmiewany za czasów trylogii. Niczym The Last of Us - Uncharted 4 kładzie nacisk przede wszystkim ku narracji wymieszanej z wieloma sceneriami. Slizgaliśmy się po szkockich górach by trafić do wielkiej Libertarii - domu wszystkich piratów. Więcej interakcji niż kiedykolwiek wcześniej w serii. Więcej filmowości nawet w samym ruchu postaci. Nowy kierunek, nowa jakość - ze starszymi bohaterami. Kolekcja Uncharted: Dziedzictwo Złodziei przypomniała mi jak ważnym punktem w historii Naughty Dog okazało się zarówno The Last of Us oraz Kres Złodzieja. Gra-matka i gra-potomna. Chociaż zupełnie inne rzeczywistości lecz uczucie namacalnych podobieństw nasila się z każdym rozdziałem. "Malezyjska fucha", czyli 4.rozdział gry jest pewnego rodzaju hołdem dotychczasowej historii całego Naughty Dog. 

Spotkanie z Crashem Bandicootem wprawiło w zachwyt. Ujawnia się również tutaj grubsza warstwa emocjonalna i skryta pogoń za przygodą. Drake jak wielu z nas - osiadł i ustatkował się. Scena kiedy spogląda w obraz prezentujący tropikalną wyspę słuchając rutynowej spowiedzi Eleny o tym jak minął kolejny, ten sam dzień - to taka metafora dla wielu dorosłych graczy, którzy nadal uciekają w rozgrywkę jako pomnik (nie)dawnej młodości. Kwestia osobistej interpretacji. Uncharted 4: Kres Złodzieja to historia pełna przygody, opowieści o dawnych grabieżach, starych znajomościach i nowych horyzontach. Nadal świeci technologiczną aurą doskonałości. Wprawdzie edycja dla PS5 to kwestia czystko kosmetyczna, warto po nią sięgnąć. Dałem się raz jeszcze pochłonąć trwającej blisko 20 godzin przygodzie z udziałem braci Drake. Nie bez powodu kinowe otwarcie z Tomem Hollandem podejmuje wątek braterstwa niczym Kres Złodzieja. Ten film jest odwrotnością kolejności gier. Zaczyna się częścią ostatnią a kończy pierwszą. Jak na adaptację, jakoś sobie radzi ale do tego przywykliśmy już wszyscy od czasu Mortal Kombat (1995). Lepszej już chyba nie będzie. Czy Neil Druckmann i Bruce Strailey godnie zastąpili Amy Henning? Teraz oczekuję na jej Forspoken, zaś obaj panowie? Strailey opuścił już Naughty Dog pozostawiając Druckmanna z resztą ekipy. Czy Uncharted jeszcze powróci? Szczerze na to liczymy. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Uncharted 4: Kres Złodzieja.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper