Przestańmy wychwalać Steama. Valve powinno uczyć się od Microsoftu i Epic Games

Przestańmy wychwalać Steama. Valve powinno uczyć się od Microsoftu i Epic Games

Igor Chrzanowski | 28.03.2021, 11:28

Rynek gier komputerowych został na wiele lat całkowicie zdominowany przez platformę Steam i przechodził stagnację, ale w ostatnim czasie Epic Games i Microsoft zaczęli pokazywać staremu królowi, jak powinien zmienić swoje postępowanie, by wzmocnić pozycję grania na blaszakach.

Pecetowa dominacja Valve zaczęła się rodzić w dniu premiery samego Steama, który to od 2003 roku powoli oplatał rynek blaszaków swoimi magicznymi mackami. Początkowo była to rewolucja na jaką wielu z nas czekało, chociaż nawet o tym nie wiedziało - wygoda kupowania gier bez wychodzenia z domu, instalacja bez niepotrzebnej zabawy w żonglowanie płytami, czy wreszcie jedno wielkie centrum społecznościowe, zamiast latania po setce forów internetowych w poszukiwaniu odpowiedzi i znajomych. Ten wybitny projekt Gabena odmienił komputerowy sektor naszej branży na zawsze i przez długi czas wprowadzał masę innowacji, za które powinniśmy być mu wdzięczni. Niestety jak to zazwyczaj bywa, monopolizacja rynku sprawiła, że cyfrowy gigant się rozleniwił i wprowadził bardzo niepokojący zastój.

Dalsza część tekstu pod wideo

Monopol na monopol

Szalenie szybko rosnąca popularność Steama sprawiła, że wszyscy inni ważni pecetowi gracze zaczęli albo wymierać albo wycofywać się z poletka, na którym nie byli w stanie już nic dla siebie ugrać. Microsoft poddał się z usługą Games for Windows Live, GameSpy zwinął swoją działalność na dobre, a komunikatory pokroju TeamSpeak zaczęły tracić na znaczeniu. Jako konsumenci mieliśmy dostęp do wszystkiego co ważne w jednej aplikacji i taka wygoda również sprawiła, że zaczęliśmy odrobinę na własne życzenie robić z Valve hegemona nie do pokonania.

Marne próby Ubisoftu, GOG-a, Electronic Arts czy nawet Microsoftu rozkręcaniem własnych sklepów sprawiły tylko, że zaczęliśmy narzekać na to, że ktoś po prostu nie chce stać się wasalem "Lorda Gabena", bo musimy dokonać skandalicznie wielkiego wysiłku, zainstalowania jakiejś dodatkowej aplikacji na komputerze. Nic zatem dziwnego, że w pewnym momencie najwięksi branżowi gracze zaczęli dosłownie olewać granie na pecetach i jeśli już jakaś ich duża premiera miała pojawić się na blaszakach, była traktowana po macoszemu i bez większego poszanowania dla samych pecetowców. Ktoś w końcu musiał zmienić tę sytuację, lecz aby tego dokonać, zabawa musiała zacząć być naprawdę ostra, a konkurencja pójść w zupełnie inną stronę niż zwykłe otworzenie kolejnego sklepu z tym samym co ma Steam.

Zabieganie o względy producentów

Działa jakie Epic Games wytoczyło przeciwko Valve były dla niektórych sporą przesadą i powodem całej fali bardzo mocnej krytyki oraz oskarżeń o niszczenie i tak już zniszczonego pecetowego rynku gier wideo. Wszyscy doskonale bowiem wiemy, że aby zwrócić na siebie czyjąkolwiek uwagę twórcy Fortnite zaczęli po prostu wykupywać ekskluzywność bardzo konkretnych i mocnych gier pokroju Metro Exodus, Shenmue 3, The Outer Worlds, Control czy też całej biblioteki Ubisoftu. Szczerze trzeba sobie powiedzieć, że był to ruch kontrowersyjny, ale naprawdę potrzebny ku temu, aby zwrócić uwagę całego growego świata na pewien niepokojący problem - niezdrowego monopolu jaki osiągnął Steam.

Co prawda sam sklep Epica był początkowy goły jak noworodek, ale skutecznie rozpoczął dyskusję na temat sytuacji pecetowego sektora naszej ukochanej branży i pokazał kilku innym gigantom, że dzielenie się pieniędzmi z innymi może przynieść naprawdę bardzo fajne rezultaty. Wiadomo, że Tim Sweeney w niektórych przypadkach po chamsku kładł wielką walizę z kasą na stół i tak kupował sobie lojalność wielu producentów, ale z drugiej strony takim samym zagraniem wspomógł jeszcze większą grupkę niezależnych deweloperów z obiecującymi projektami.

Niestety od kiedy Valve zezwoliło na wydanie u siebie absolutnie każdej gry, Steam zaczął zmieniać się w komputerowy odpowiednik Google Play, gdzie w zalewie absolutnych gniotów zaczęły ginąć małe, aczkolwiek wartościowe produkcje, a stwierdzenie "dobra gra obroni się sama" straciło swoją całą moc. Aby bowiem poznać dobrą grę, musisz ją najpierw znaleźć w sklepie, nieprawdaż? Zarabiający na Fortnite i Unreal Engine 4 Epic Games postanowił dzielić się swoimi zarobkami z najlepszymi niezależnymi producentami, dzięki czemu zapewnił im bezpieczną przyszłość, środki na jeszcze lepszy rozwój ich gier oraz jakąkolwiek widoczność, której nigdy nie dostaliby na Steam.

Microsoft: Powrót Króla

Agresywna walka o klienta w wykonaniu Epic Games sprawiła, że o pecetowym rynku gier wideo zaczął sobie przypominać jeden z najważniejszych światowych wydawców - Microsoft. Tak, autorzy samego Windowsa musieli zobaczyć jak ktoś odważnie i nowatorsko rzuca rękawice Steamowi, aby samemu zrozumieć, że dalsze inwestycje w popularne blaszaki naprawdę ma sens. Ich wcześniejsze działania, oparte na strategii czystej ekskluzywności gier od Xbox Game Studios na Microsoft Store, w ogóle się nie sprawdzały i jedynie grzebały bardzo fajne marki na cmentarzysku "najgorszego sklepu na PC".

Amerykański gigant postanowił zatem przenieść doskonale radzącą sobie usługę Xbox Game Pass z konsol na PC i przygotować zupełnie nową aplikację do odpalania gier. Podczas gdy Epic Games Store ruszyło w grudniu 2018 roku, Phil Spencer już w maju 2019 roku ogłosił, że Xbox Game Pass rozszerzy się o pecety i zaoferuje miłośnikom komputerów osobistych bibliotekę ponad 100 gier w śmiesznie tanim abonamencie o wartości 18,99 zł miesięcznie. Start nowej usługi Microsoftu okazał się być naprawdę udany i pokazał światu, że samo Epic Games też nie jest takie złe, jak je wszyscy malowali - zanim bowiem Metro Exodus mogło pojawić się według umowy na Steam, bez żadnych problemów zostało wypuszczone w usłudze Xboksa. Pokazało to, że walka na ekskluzywność wycelowana była wyłącznie przeciwko Steamowi, a nie innym platformom.

W rezultacie doczekaliśmy się dwóch nowych pecetowych graczy w walce o klientów. Wpierw poznaliśmy Epic Games Store, którego strategia oparta była na wspieraniu niezależnych deweloperów i wykradaniu Steamowi najważniejszych produkcji, bez których sklep Valve mógł zacząć tracić wielu klientów. Dalej zaś na arenę wkroczył Phil Spencer i pokazał kolejną świetną alternatywę dla miłośników komputerów - tani abonament wypełniony najlepszymi grami dostępnymi na PC, przy czym jednak Microsoft zaczął wypuszczać swoje produkcje również na Steam i Epic Games Store, gdzie jednak są dość drogie. 

Ucierpiał Steam, zyskali wszyscy

Sposób w jaki dwóch wymienionych wyżej wydawców zaczęło troszczyć się o pecetowców sprawił, że Gaben musiał ruszyć się z wygodnego tronu i zaczął w końcu wprowadzać w swoim sklepie oraz polityce jakieś sensowne zmiany. Po pierwsze spory lifting przeszła biblioteka Steam, Valve uruchomiło program Steam Labs gdzie testowane są zupełnie nowe rozwiązania dla największego cyfrowego sklepu, a na dodatek serwery przeszły niemałą czystkę z producentów-oszustów. Co jednak najważniejsze ukrócono bardzo niezdrowe praktyki jakie stosowali niektórzy deweloperzy, jak na przykład codzienna zmiana daty premiery, aby być na szczycie listy, czy też wrzucanie oszukanych stron dla gier, które nigdy nie powstaną.

Niestety to wciąż zdecydowanie za mało, jeśli chodzi o troskę o swoich klientów. W ostatnim czasie Microsoft pokazał, że jeśli odpowiednio dobrze dogadujesz się ze swoimi partnerami, wcale nie musisz im płacić za dodatkowe "luksusy", dzięki czemu abonenci Xbox Game Pass na PC otrzymali ulepszoną edycję NieR: Automata - edycję, która wydana była i tak już na PS4 i Xbox One w 2018 roku i jej przeniesienie wymagało naprawdę bardzo mało pracy ze strony producentów. W tym samym czasie Valve nigdy nie pokusiło się nawet o to, aby skontaktować się ze Square Enix w celu wynegocjowania debiutu ulepszonej edycji na Steamie. To samo tyczy się również The Evil Within - tu co prawda MS zakupił Bethesdę, ale dodał do gry kilka drobnych opcji, których wcale dodawać nie musiał.

Czy zatem sklep Valve zaczął upadać? Bynajmniej! Steam przechodzi najlepszy możliwy okres i rośnie jak na drożdżach, ale w tym samym momencie my jako gracze mamy kilka innych alternatyw i jeśli dana gra nam się autentycznie spodoba, wcale nie jesteśmy skazani na to, aby zakupić ją na platformie Gabena, mając do wyboru Epica, Xbox Game Pass, czy nawet GOG Galaxy. Ach, no i taka ciekawostka na koniec. GOG Galaxy 2.0 ma być jednym wielkim miejscem rozrywki dla wszystkich pecetowców - do tej pory swoje oficjalne integracje z platformą dodali wyłącznie Microsoft i Epic Games, podczas gdy integracja Steam stworzona została przez społeczność polskiego sklepu.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper