10 rzeczy, których nie wiedziałeś o najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen

10 rzeczy, których nie wiedziałeś o najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen

Dawid Ilnicki | 07.11.2020, 12:00

Rozpoczęta w 2015 roku “Przebudzeniem Mocy” nowa trylogia Gwiezdnych Wojen miała tchnąć nowego ducha w świat Star Wars i zaprezentować go dużo młodszym widzom, którzy mogli nie kojarzyć wcześniejszych filmów, zainspirowanych przez George’a Lucasa. Jak zwykle fani podzielili się na tych, którym nowa odsłona zdecydowanie się podoba i na tych, którzy uznają ją za kompletną porażkę.

O przejęciu jednej z najbardziej rozpoznawalnych na świecie filmowych franczyz przez Disneya powiedziano już praktycznie wszystko i pewnie każdy obserwator popkultury ma na ten temat swoje zdanie. Nowa trylogia rozpoczęta w 2015 roku miała przywrócić blask całemu cyklowi, co w pewnej mierze się udało. Zarówno pierwsza, jak i druga część zaprezentowały świat Star Wars z dobrej strony, przedstawiły również całkiem interesujących bohaterów, do pewnego stopnia umiejętnie korzystały również ze starych.

Dalsza część tekstu pod wideo

Powierzenie “Ostatniego Jedi” Rianowi Johnsonowi pokazało, że zarządzający serią potrafili także zaryzykować, by sprowadzić ją na zupełnie inne tory. Niestety jednak w odpowiednim momencie zabrakło właśnie odwagi, stąd wyjątkowo marne zakończenie tryptyku, które zresztą nieprzypadkowo zarobiło najmniej ze wszystkich filmów, i położyło się cieniem na całym przedsięwzięciu, które summa summarum nie było jednak aż tak złe.

Oto garść ciekawostek o tych filmach:

Aktorzy, którzy ostatecznie nie zagrali głównych postaci

Największa niespodzianką castingu na pierwszy film był rzecz jasna wybór młodej Daisy Ridley do roli głównej bohaterki - Rey. Wcześniej rozważano zatrudnienie Elizabeth Olsen, Jennifer Lawrence i Shailene Woodley. Pierwsza jednak nie mogła być brana pod uwagę ze względu na zobowiązania kontraktowe wynikłe z gry w filmach MCU. W kwietniu 2014 roku Abrams zdecydował się ostatecznie na Ridley, chcąc dokonać podobnego wyboru jak George Lucas, powierzając główną rolę mało znanej aktorce. Był to dla niej debiut w amerykańskim filmie.

Do roli Poe Damerona rozważano Joela Edgertona, mimo iż grał on już w poprzedniej trylogii, wujka Luke’a Skywalkera, Owena Larsa. Innymi kandydatami do tej roli byli James McAvoy i Chiwetel Ejiofor. W kontekście innych ról wymieniano również Milesa Tellera, Michaela B. Jordana i Dayo Okeniyi, który miał zagrać Finna. W rolę, którą ostatecznie odtwarzał Max von Sydow miał się wcielić Gary Oldman. Z kolei Michael Fassbender był rozważany jako Kylo Ren. Postać, którą ostatecznie w drugiej części zagrał Benicio del Toro mógł odtwarzać Joaquin Phoenix.

Niespodziewane wizyty na planie

10 rzeczy, których nie wiedziałeś o najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen

Gdy Oscar Isaac otrzymał rolę w nowej trylogii wyznał J.J. Abramsowi, że jego wujek jest wielkim fanem Gwiezdnych Wojen. Reżyser zaproponował mu zatem wizytę na planie filmowym co krewny odtwarzającego Poe Damerona aktora przyjął oczywiście z wielką radością, która była jeszcze większa gdy Abrams zaproponował mu malutką rolę w „Przebudzeniu Mocy”. I tak ostatecznie zaliczył on epizod w pierwszej części jako jeden z osadników na Jakku. Na planie pojawili się też znani aktorzy i filmowcy m.in. Benedict Cumberbatch i Kevin Smith, który z uwagi na znane zamiłowanie do gadulstwa został zmuszony do podpisania specjalnej umowy, że nie wyjawi tego co tam widział.

Powrót Harrisona Forda

Wielkim wydarzeniem był rzecz jasna powrót Harrisona Forda do roli Hana Solo. By odtwarzać starszego bohatera Ford musiał zdecydowanie zapuścić włosy, a realizacja filmu nie odbyła się bez problemów i to nie tylko po jego stronie. Ford bowiem w 2014 roku złamał kostkę przy wychodzeniu z Sokoła Millenium. Z kolei sam JJ Abrams wyjawił, że nadwyrężył plecy gdy próbował pomóc wydostać się aktorowi z tej machiny. Wszystkie te niedogodności w sumie opłaciły się doświadczonemu aktorowi bowiem za występ w tym filmie otrzymał aż 25 milionów dolarów, co mocno kontrastuje z ledwie 10000 $, które zarobił za grę w pierwszym obrazie z 1977 roku, choć trzeba tu brać pod uwagę także inflację.

Nietypowe wzory mundurów

10 rzeczy, których nie wiedziałeś o najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen

Mundur noszony przez Generała Huxa, granego przez Domhnalla Gleesona budziły grozę przez wzgląd na oczywiste skojarzenia. Twórcy potwierdzili, że ich wygląd oparli na modelach nazistowskich mundurów dodając do nich pewne elementy obecne w uniformach Marynarki. Sam aktor odtwarzający Huxa został zresztą zapytany w jednym z wywiadów przed premierą pierwszego filmu czy postać, którą odtwarza jest dobra czy zła. Żartobliwie odpowiedział wtedy, że jeśli człowiek wyglądający w ten sposób byłby postacią pozytywną to znaczy, że wszyscy mamy duże problemy!

Zmiana scenarzysty drugiego filmu

Początkowo scenariusz do drugiego filmu napisał Lawrence Kasdan, później jednak został wezwany do pomocy przy skrypcie do pierwszego filmu, przy którym pojawiło się sporo problemów. W międzyczasie reżyserem drugiego obrazu z cyklu został Rian Johnson, który zapewnił sobie możliwość całkowitego skreślenia scenariusza napisanego przez swojego poprzednika i napisania go od początku. Nie chodziło tu wyłącznie o pełną swobodę twórczą, ale także o to, że w świetle zmian poczynionych w pierwszym filmie z tego cyklu skrypt do “Ostatniego Jedi” zupełnie nie pasował do przedstawionej w pierwszym filmie historii. 

Niezwykłe osiągnięcie Anthony Danielsa

10 rzeczy, których nie wiedziałeś o najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen

Urodzony w 1946 roku Anthony Daniels jest jedynym aktorem, który zagrał we wszystkich, oficjalnych filmach z serii Star Wars. Znany głównie z gier w telewizyjnych serialach i lektor w grach i serialach animowanych odtwarzał rolę C-3PO także we wszystkich trzech obrazach nowej trylogii Disneya.

“Ostatni Jedi” miał być jeszcze ambitniejszy

Producent drugiego filmu nowej trylogii, Rick Heinrichs, powiedział, że scenariusz drugiego filmu napisany przez Riana Johnsona miał być jeszcze bogatszy i zakładał istnienie aż 160 planów zdjęciowych, co jak na tego typu produkcję było po prostu zbyt wielką liczbą. Wtedy jednak nie wspomniał o tym reżyserowi twierdząc, że z czasem on sam dojdzie do takiego samego przekonania. Problemem było to, że na zdjęcia przewidziano 100 dni co przy tym harmonogramie zakładało kręcenie ich czasami na aż dwóch planach dziennie, a to w połączeniu z czasem na przygotowanie wydawało się planem zbyt ambitnym. Ostatecznie zakończyło się na 125 sceneriach, sam Heinrichs przekonywał, że czasem trzeba było ciąć niektóre sekwencje znajdujące się w skrypcie.

Druga rola Carrie Fisher

10 rzeczy, których nie wiedziałeś o najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen

Prócz aktorstwa Carrie Fisher zajmowała się także pisaniem scenariuszy i była w tej roli ceniona. Sama jednak powiedziała, że przestała się udzielać gdy spostrzegła, że po tym jak zaproponowała kilka rozwiązań zatrudniano nową osobę do zmian w scenariuszu, ta zamieszczała w nim jej pomysły, a aktorka oczywiście nie dostawała za to żadnych pieniędzy. Reżyser “Ostatniego Jedi” Rian Johnson wspomniał jednak, że odtwórczyni Lei pomagała mu w tworzeniu skryptu do drugiej części nowej trylogii.

Scenariusz do trzeciego filmu został skradziony

W listopadzie 2019 roku zaobserwowano, że do Internetu wyciekł scenariusz do trzeciego filmu nowej trylogii. Źródłem przecieku był John Boyega, który jednak nie udostępnił go sam. Czytał własną wersję skryptu przenosząc się z hotelu do hotelu i zostawił go w jednym z nich. Osoba sprzątająca pokój prawdopodobnie zabrała go, a następnie postanowiła sprzedać go na eBayu. J.J. Abrams i przedstawiciele Disneya przyznali, że został on odkupiony.

Japońskie inspiracje maski Kylo Rena w trzeciej części

10 rzeczy, których nie wiedziałeś o najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen

Wielu obserwatorów jest zdania, że bezpośrednią inspiracją dla nowej maski Kylo Rena w “Skywalker. Odrodzenie” jest japońska sztuka kintsugi, która pomyślana jest jako sposób na łączenie ze sobą elementów, które się stłukły. Poszczególne części skleja się ze sobą specjalnym, lakierem co jest widoczne przede wszystkim w unikalnym złotym wzorze widocznym już na złożonym z powrotem obiekcie. W tradycji japońskiej kintsugi ma za zadanie uwydatniać niedoskonałości sklejanego obiektu, a z drugiej strony dawać nowe “życie” pękniętym przedmiotom, co można odbierać symbolicznie także w odniesieniu do głównego bohatera nowej trylogii.

Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper