Graliśmy w Bloodborne: The Old Hunters - mocarny dodatek dla fanów

Graliśmy w Bloodborne: The Old Hunters - mocarny dodatek dla fanów

Mateusz Gołąb | 19.09.2015, 15:35

Jedna z moich ulubionych gier tego roku powraca w formie rozbudowanego dodatku. Czy warto ponownie przebudzić się we Śnie Łowcy?

Z dwóch dużych dodatków nagle zrobił się jeden ogromny. Rozszerzenie The Old Hunters będzie można kupić oddzielnie, za pośrednictwem sieci lub jako kompletne pudełko zawierające również podstawkę. DLC oferować będzie parę nowych lokacji, broni, no i oczywiście bossów. Demo prezentowane podczas targów Tokyo Game Show rozpoczynało się w połowie nowej, skąpanej we krwi miejscówki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dosłownie, bo przez cały czas musiałem brodzić w osoczu setek zwłok porozrzucanych przy ścianach. Niektóre z nich miały jeszcze w sobie odrobinę życia i w ostatnim przedśmiertnym zrywie szarpały za kraty i bramy. Jest to najbardziej klimatyczna miejscówka w całej grze. Każdemu mojemu krokowi towarzyszyły do bodzące zewsząd pojękiwania, a pod czujnym okiem księżyca okolicę patrolowały potwory.

Poza drącymi dzioby krukami, na swojej drodze napotkałem również małe, zwinne maszkary, które dosyć specyficznie reagowały na kolejny nowy typ wroga. Otóż gdzieniegdzie kręcili się Łowcy, którzy jednak byli wyraźnie słabsi od tych rzadziej spotykanych i posiadających własną osobowość postaci z oryginału. Tutaj byli bezimienni, podobni do siebie nawzajem i niezbyt komunikatywni. Ich profesję zdradzał jedynie trzymany w prawym ręku shotgun i broń, która zmieniała formę na dwuręczną. Pomniejsze stwory wyraźnie się ich bały i zamierały w miejscu na widok zbliżającego się łowcy. Czy to są ci tytułowi „Old Hunters”.

Niestety, ze względu na ogromne zainteresowanie grą miałem zaledwie jedno piętnastominutowe podejście. W przeciwieństwie do dema podstawki, które ogrywałem w Tokio rok temu, nie miałem tutaj rozpisanych cech trzech dostępnych buildów. Wybrałem więc losowo gościa z obandażowaną twarzą, bo kojarzył mi się z Ishmaelem i nie zawiodłem się. Łowca dzierżył w dłoni zupełnie nowe bronie. W jego prawej ręce znajdował się krótki miecz, którego drugą formą był łuk. W lewej natomiast trzymał żelazko.

Samo ostrze jest już fenomenalne. Co prawda zadaje stosunkowo małe obrażenia, ale jednocześnie jest całkiem szybki. Gdy przytrzymamy mocny atak, nasza postać wykona podwójny obrót z wyciągniętym mieczem, co choć ma stosunkowo krótki zasięg, to jednak przydaje się, gdy otoczy nas banda potworków. Łuk to sama poezja. Jest wyjątkowo mocny i długodystansowy. Z początku wydawał mi się nieco zbyt silny, ale bardzo szybko zorientowałem się, że Łowcy potrafią sprawnie wymijać strzały. A są one ograniczone. Jeden grot, to jeden pocisk do broni palnej.

Boss nie zawiódł mnie swoją aparycją. Po wyjątkowo mrocznym wprowadzeniu musiałem mierzyć się z ogromną psopodobną istotą, która dosyć zwinnie machała łapami nie dając się zajść od tyłu. Potrafiła również strzelać z pyska pociskami, które odbierały mi ogromną porcję energii. Dosyć łatwo było ich jednak uniknąć. Ostatecznie bestia padła, a ja ujrzałem napis zwiastujący dalszy ciąg przygody.

Lokacja, którą przemierzałem była stosunkowo prostolinijna, choć parę odnóg zostało przede mną zablokowanych przez gęstą mgłę. Osobiście na pewno zainwestuję w The Old Hunters. Demo skutecznie nakarmiło mój głód krwi i upewniło w przekonaniu, że From Software nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa w kwestii Łowców. W Yahrnam czeka na nas jeszcze sporo niespodzianek i jeśli wszystkie utrzymają tak doskonały klimat, to przed nami kolejne kilkadziesiąt godzin ciągłego umierania.

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper