Rosjanie nie stworzą „narodowego silnika do gier”. Projekt jest za drogi

W lipcu rosyjskie Ministerstwo Rozwoju Cyfryzacji informowało o projekcie stworzenia „narodowego silnika gry”, który sprawiłby, że deweloperzy z kraju Władimira Putina mieliby możliwość swobodnej pracy nad nowymi produkcjami. Plany były ogromne, lecz w konfrontacji z rzeczywistością musiały zostać zweryfikowane.

Po bezprawnym ataku na Ukrainę od wielu miesięcy kolejne rządy, organizacje oraz firmy nakładają szereg sankcji na Federację Rosyjską i systematycznie docinają agresora od kolejnych zachodnich dóbr. Ograniczenia wpływają przede wszystkim na życie i pracę wielu obywateli, w tym także deweloperów skupionych w studiach produkujących gry. Twórcy spotkali się z przedstawicielami Ministerstwa Rozwoju Cyfryzacji, w wyniku czego powstał pomysł stworzenia „narodowego silnika do gier” – zespoły chciały mieć alternatywę w przypadku decyzji o odcięciu dostępu do Unreal Engine lub Unity.

Plany były naprawdę okazałe, jednak jak w przypadku wielu rosyjskich inicjatyw, musiały zmierzyć się z bolesną rzeczywistością. Maksut Shadayev, minister Rozwoju Cyfryzacji, przekazał Państwowej Dumie, że stworzenie własnego silnika jest „słabo opłacalne”. Technologia miałaby pochłonąć więcej środków niż może przynieść korzyści. 

Shadayev w rozmowie z rosyjskim parlamentem dodał, że przygotowanie projektu dotacji dla rosyjskich deweloperów, którzy mieliby korzystać z narodowego silnika, są „bez sensu”, bo tak naprawdę... Rozwiązanie to nie powstaje. 

Rosyjski rząd nie zamierza inwestować w silnik, choć szef resortu wspomniał, że program może doczekać się „prywatnego finansowania” i podobno nawet znalazł się inwestor, który najprawdopodobniej chce zapłacić za silnik. W lipcu politycy informowali, że na stworzenie technologii potrzeba „miliarda rubli”, więc nie wiadomo, czy rzeczywiście znalazła się osoba, która zainwestuje tak duże pieniądze – szczególnie jeżeli inwestycja będzie nieopłacalna i się nie zwróci.