O tym, że kiedyś było lepiej - RUNDA DRUGA!

BLOG
207V
user-94129 main blog image
Black Fox | 09.11.2023, 20:34
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Cześć ludziska. Ostatnio wrócił temat tego, że kiedyś było lepiej i fakt... Wiem, że będziecie mnie krytykować i wyśmiewać ( co mnie osobiście nie ruszy ). A także, że zarzucicie mi tą niechlubną w świecie graczy nostalgię... Ale do rzeczy.

Wielu gości na YT mówi o tym, że kiedyś gry były lepsze i w mojej opinii coś w tym jest. Jak wiecie dla mnie złotą erą gamingu są generacje od pierwszych atarynek, aż po 128'bitowe systemy. Potem już raczej interesowałem się grami na handheldy takie jak 3DS... Generacja HD była dla mnie słaba i szczerze przyznam, że mimo iż mam Xbox Series X to gromadzę na nim głównie gry w starym stylu... Ale głównie na płytach. Nie mam więc większej styczności z indykami - no chyba, że głównie z Game Pass'a. Poza tym wiem, że przyszłe pokolenia indie devów pójdzie śladami współczesnych AAA devów.

Ale okay... Wypunktujmy problemy!

1 - Fotorealizm to nuda!

Dzisiaj wielu devów skupia się na tym by gry wyglądały fotorealistycznie. Dla wielu z nich, a także dla wielu fanów fotorealistyczna grafika jest priorytetem, ważniejszym często od gameplay'u. Często spotykam graczy, którzy jak mówią o tym, dlaczego gry są fajowe zaczynają od gadania typu "a wiesz jaka grafika?" - tak się składa, że wyznaję zasadę, że dysputy zawsze zaczyna się od najważniejszych argumentów.

Ale jak dla mnie... Cóż, nie mam nic przeciwko ładnej grafie... Ale po pierwsze wolę gdy devy skupiają się bardziej na gameplay'u, a dodatkowo zgadzam się z Panem Shigeru Miyamoto, który mówił, że dzisiaj gry tracą swoją tożsamość ( porównał to do dojrzałości gier ) z powodu takiej grafy. Poważnie! Kiedyś potrafiłem rozpoznać grę po jednym screenie. Dzisiaj jest to trudne.

Pamiętam te czasy typowo arcade'owych gier - były one kolorowe jak komiksy. I to mi się podobało... Ale nie chodzi mi tylko o kolory. Chciałbym zwrócić uwagę, że pewne gry miały charakterystyczny styl graficzny. Na takim PSX każdy potrafił odróżnić "Rayman 2 The Great Escape" od "Metal Gear Solid" czy dowolnego "Tomb Rider'a"... Dzisiaj w dobie coraz to bardziej realistycznej grafy problemem jest nie tylko brak stylu, ale też nijakość. Chodzi mi o to, że nawet sam zamysł designerski leży skoro postaci w grach są pospolicie nijakie i mało który bohater zapada w pamięć. To samo tyczy się też innych postaci i w ogóle designu wszystkiego w grach. Gdy patrzę na ostatnie pokazy gier jak Summer of Gamming to większości tytułów nawet nie jestem w stanie spamiętać bo brakuje im tego co by mówiło "jestem taką i taką grą"...

Obcowanie ze stylem graficznym wielu współczesnych tytułów gdzie grafa ma priorytet numero uno wydaje się być jak obcowanie z telenowelą. Wszystko jest do siebie zbyt podobne, a może i nawet takie samo przez swoją nijakość.

2 - Stare, ale nie jare... Nowe i jałowe

Od jakiegoś czasu część gier ma kiepskie notowania bo ich twórcy decydują się zastosować mechaniki, które są "przestarzałe". Kiedyś spotkałem się ze stwierdzeniem, że odlschoolowe gry są "do niczego" i wcale nie bawią. Czytając reckę "Yooka Laylee" napisaną przez jakiegoś młokosa nawet spotkałem się z opinią, że problemem tej gry jest to, że reprezentuje ona "kiepski" gatunek - z czym jako weteran platformerów się nie zgadzam i twierdzę nawet, że autor tego stwierdzenia nie miał absolutnie żadnego pojęcia i styczności z platformówkami, ale cóż. Młokos to młokos.

Ale ok... Niech ktoś mi wyjaśni! Co takiego nowe gry mają czego te stare nie posiadają? Otwarte światy pamiętają stare czasy. Jak wiecie ja się z nimi zetknąłem na Amidze w grze "Desert Strike". Fabuła? Ok... Ale to za mało! Ładna grafa... Ale co z tego?!

W sumie odważę się powiedzieć, że mimo iż współczesne gry mają jakieś bajery to nie jest to nic nadzwyczajnego. Czytając recenzje gier miesiąca gdy docieram do jej końca gdzie ktoś od biedy pisze parę zdań o gameplay'u po długich strofach o grafie i fabule jasne dla mnie jest, że jest tam mało bajerów. Ale ok, jak coś mnie ominęło to mi o tym napiszcie! Tylko dlaczego pewne tytuły mają niższe noty za "przestarzałe" mechaniki? Dlaczego coś co kiedyś bawiło dzisiaj jest słabe zarówno dla dzieciaków ( które po prostu grze nie dają szansy ) i weteranów ( których kompletnie już nie rozumiem ).

Owszem, wiem, że arcade'owe podejście do walki w grach dla wielu się przeterminowało czy coś. Ale już wolę je bardziej niż to co widzę we współczesnych grach gdzie widzę jak jakaś małolata szamocze się z gościem, pierze go facjacie... A ja zachodzę w głowę jak gracz może w tej sytuacji wyprowadzać różne ciosy wiedząc przy tym jaki cios wyprowadzi w następnej kolejności... Chodzi mi tutaj o gry takie jak "The Last of Us" które nie wygląda mi jak coś z systemem walki rodem z bijatyk arcade. Dobra, doszło do mnie też, że przeciwnicy mają różnorodny wygląd, nawet color code już nie ma racji bytu... Ale co z tego skoro różnie wyglądający intruzi walczą z nami TAK SAMO?

Jak mówiłem lubię gry w starym stylu. Mam parę platformówek, beat em up'ów i gra się fajnie. Mimo iż mówi się, że tego niby rewolucyjnie nie da się ulepszyć. Ale co mnie to obchodzi skoro te gry są fajne? Tylko nie kumam czemu wspomniani 2 akapity wyżej weterani tego nie czują. Stare gry przynajmniej oferowały większą ilość różnego rodzaju mechanik... Dzisiaj robi się wszystko głównie na jedno kopyto. 

3 - Gatunkowy mix - czyli growe jakieś chimery

Rozumiem, że wielu powie "gry są do siebie zbyt podobne bo są połączeniem gatunków"... Fakt. To, że jest mniej gatunków mnie dobija... Ale kiedyś było ich więcej. Dlatego nasuwają mi się pewne pytania. Co z nimi? Dlaczego umarły? Dlaczego nie wszystkie są reaktywowane?

Za czasów PS3 i PS4 oraz Xbox'ów 360 i One bałem się, że platformery 3d umrą bezpowrotnie... Ale żyją. Ale to zasługa głównie ( choć nie wyłącznie ) indie devów. Podobnie z beat em up'ami ( po ostatnim TMNT czekam na G.I. Joe oraz Toxic Crussaiders )... Ale brakuje mi celowniczków, shmupów oraz party games...

Wielu powie, że są one przestarzałe... Ale dlaczego? Czy nie ma niczego co mogłoby je ulepszyć? Przecież nikt nie powiedział, że się nie da... Może brakuje dzisiaj kogoś kto byłby fascynatem tych gatunków?

Pojawia się też problem tego, że dzisiaj gry robione na jedno kopyto oferują wszystko, a jednocześnie nic. Dzisiaj gry to głównie przygodówki z otwartymi światami, strzelaniem, obijaniem facjat. Ale dla mnie nie ma znaczenia czy pogram w grę tej czy tamtej firmy skoro obie jadą na tych samych bajerach aż do poż... to jest puszczenia pawia. Jak to się mówi, diabeł tkwi w szczegółach i kiedyś gry na pozór do siebie podobne miały pewne bajery, które je wyróżniały spośród innych. Na przykład takie beat em up'y. "Ninja Baseball Bat-Man" miało fajny bajer gdzie podczas walki z bossami bossowie się rozpadali, zaś "Battle Circuit" pozwalało kupować nowe ciosy dla postaci, "Armored Warriors" pozwalało na łączenie się mechów w multi, "Spider-Man" na arcade oferował też poziomy platformówkowe jako dodatek do standardowej piąchorypiny. No albo fightery... "Dead or Alive" jest znane z systemu kontr, "Bloody Roar" z możliwości przeistoczenia się w bestię, albo "Mortal Kombat" ze swoich finisherów. A co odróżnia od siebie dzisiejsze gry AAA? Większość tytułów tonie w morzu przeciętności i odtwórczości większej niż dawniej.

Poza tym kiedyś poprzez różnorodność gatunkową każdy mógł coś znalezć dla siebie. Chciałeś się tylko nawalać, miałeś "Tekkena", tylko strzelać, oto i "Time Crisis", pościgać, masz "Gran Turismo". Dzisiaj gry są połączeniem różnych gatunków i co z tego, że sobie postrzelasz jak lubisz gdy zaraz będzie trzeba się zmierzyć z tonami wstawek fabularnych mimo iż nie interesuje Ciebie historia gry? Owszem, lubię połączenia gatunków. Ale dzisiaj to przesada jakaś. Poza tym wiem, że ktoś powie, że połączenie gatunków i powszechnie używanych elementów gameplay to coś nieuniknionego. Ok, kumam... Ale dlaczego coraz żadziej ktoś się sili na oryginalne rozwiązania? Owszem, można zmiksować wszystko to co inni miksują, ale też można dać coś nowego. Na pewno w branży jest wiele tęgich głów, które potrafią wymyślić coś nowego, coś ekstra, coś odlotowego. Jechanie w kółko na tych samych rozwiązaniach przez wszystkich w branży tylko ją zabije.

Aha, czy mówiłem, że współczesne gry to dla mnie nuda? No to dodam jeszcze, że kolejne generacje mogą nam dać "głąbomatyczne gry" - czyli takie które nie wymagają ingerencji gracza, wszak są one głąbomatyczne.

4 - Kup pan grę na raty

Dzisiaj kupujesz grę, ale jest ona droga. Potem się okazuje, że są jakieś mikro płatności, DLC, zabawki toys to life itp... Nie każdego stać na to. Kiedyś jak czytałem o grach toys to life liczyłem, że się to nie przyjmie. Ale się myliłem co mnie zdziwiło... Dzisiaj gracze lubią płacić za dodatkowe elementy gry. Gdy w którejś z ostatnich części "Dead or Alive" kazano płacić nawet za customizowanie postaci, a nawet za powrót do ustawień fabrycznych to oniemiałem... Tak samo płatne fatality w "Mortal Kombat 1" były przesadą. Ok, niby są jeszcze darmowe patche, ale i za to devy chcą naszej kasy jak zapowiedzieli... Ale ich problemem jest to, że gry wypuszczane na rynek mogą być po prostu wadliwe i nie wiadomo czy ryzykować, czy nie, czy gra będzie dobrze działać, czy nie i czy w ogóle jakaś łatka powstanie. 

Co jeszcze?

5 - Mierzyć wysoko - czyli 3 x A

Pominę tutaj temat indyków i niektórych gier większych wydawców... Skupię się na sztampowym mainstreamie. Dzisiaj gry starają się być zbyt poważne. Brakuje mi gier dziwacznych. Kiedyś było takich nie mało... Sami Japończycy potrafili wypluwać duże ilości dziwnych, ale przez to ciekawych gier. Pamiętam, że swego czasu na Game One była nawet audycja o dziwnych, japońskich gierkach. Wciąż mi się przypomina celowniczek gdzie strzelaliśmy do kreskówkowych puszek lecących w muzyków odgrywających swoje autentyczne teledyski. Ale to nie wszystko, bo... Bo w tamtych czasach było sporo gier klasy B. Ale ta klasa B potrafiła zainteresować i potrafiła być ona niejako genialna w swej głupocie. Ale pomimo tego był ubaw po pachy - jak np. w "Hogs of War", świnie a wojnie, pojmujecie to w ogóle? Nawet takie "Centipede" na PlayStation pomimo niskich ocen w PE potrafiło mnie dobrze wciągnąć mimo iż strzelałem w niej do stawonogów po których uśmierceniu wyrastają jakieś grzyby. Dzisiaj mi tego brakuje.

Ta powaga gier potrafi też znudzić. Nie krytykuję tutaj Soulslike'ów. Ten gatunek, a właściwie głównie jego mechanika walki mnie interesuje. Ale czy ktoś pamięta, że firma From Software odpowiedzialna za ten gatunek kiedyś robiła platformówki na PlayStation 2? Wiecie, "Adventures of Coockie and Cream". A dzisiaj już tego prawie nie ma. Ba! Zaczyna mi nawet brakować gier z cyklu "Simple Series" czy wynalazków takich jak "Rumble Roses". Bowiem co z tego, że te gry nie mają ambitnej otoczki jak współczesne giery skoro w czerpaniu funu z tamtych gier nie o to chodziło? 

I to tyle.

Oceń bloga:
10

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper