Stan Branży: Patentowane zło

BLOG
191V
user-79813 main blog image
Maro_43 | 13.03, 07:57
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Walczymy o Nasze dobro...
WASZE, chodziło o WASZE dobro

Walczymy z Waszym dobrem...
czy jakoś tak...

 

Wielkie korporacje patrzą tylko na tabelę dochodów. Nie oszukujmy się – to nie jest instytucja charytatywna. Ich celem jest zysk i zabezpieczanie swojej własności. I dobrze, bo taka jest ich rola. Problem pojawia się wtedy, kiedy korporacje zaczynają uzurpować prawo, które ogranicza innowacje i konkurencję. Czym innym jest ochrona znaków towarowych, produktu jako całości oraz praw do własności intelektualnej, a czym innym jest chamska zagrywka patentowa, typu: postać w naszej grze mruga, więc to patentujemy i nikt nie może tworzyć gry, w której postać mruga. 

Ktoś mógłby powiedzieć:
"To jest absurdalny przykład i nierealny! Koloryzujesz fakty, bo tak się nie dzieje!"
Naprawdę? 

Korporacja Rodzinna

Zacznijmy od ostatnich informacji na koniec 2023 roku. Nintendo patentuje 31 mechanik z gry The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom. Przykład jednego patentu: najprościej mówiąc, to pomysł programowania fizyki w grze, tak aby postać na pojeździe, podlegała prawom fizyki pojazdu. I to jest problem! Ponieważ nie jest to innowacja, nie jest to fragment kodu odpowiedzialny za obliczenia, nie jest to nawet coś nowego, bo wcześniejsze gry korzystały z takiej mechaniki, chociażby Just Cause 2. To jest patentowanie ogólnej koncepcji. Upraszczając myślenie: programowanie, w zależności od języka programowania, składa się z bloków kodu. Każdy blok jest unikalny i można zidentyfikować autora. I w tym wypadku wygląda to tak: nie patentujemy unikalnej mechaniki, czyli bloku kodu. Zakazujemy w ogóle próbować osiągnąć podobny efekt. Łopatologicznie: Mozart patentuje używanie kwartetu smyczkowego, więc Beethoven nie może skomponować swoich dzieł wraz ze smyczkami. 

Za mało absurdalne? To w tym samym wniosku mamy patent na screeny podczas ładowania szybkiej podróży! Mechanika 95% gier jest patentowana jako wyłączność Nintendo. Ale na pewno robią to w dobrej wierze.

Coś głośnego

Ale to niejedyny przykład. Jedną z najgłośniejszych spraw jest system Nemesis z Shadow of Mordor. Rozumiem chęć ochrony unikalnych mechanik danej gry, ale nie tędy droga. Tutaj sytuacja wygląda podobnie. Też nie mamy patentu na fragment kodu. To po prostu ogólny patent na tworzenie relacji między postaciami NPC, które zapamiętują działania gracza i mogą reagować oraz wspominać sytuacje, które miały miejsce. Czyli postacie w grze zapamiętują nasze decyzje. I krytycznie odniosę się do tego patentu: To nie jest próba ochrony własności intelektualnej. To próba zastraszania twórców gier niezależnych i nisko/średnio budżetowych, by nie robili konkurencji. Aby młody developer nie stworzył przypadkiem ciekawszego produktu, bo to zabierze naszych klientów. Aby mała firma nie chciała się konfrontować z wielkim molochem i nie urosła do poważnej konkurencji. W momencie, kiedy Ubisoft stworzył Assassin’s Creed: Odyssey, to jakoś Warner Bros nie podjął działań. Bo wiedział, że nie jest w stanie się obronić w starciu z innym gigantem. Zresztą mechanika, iż NPC pamięta działania gracza, też nie jest nowa. Oczywiście nie tak zaawansowany system był w Fable. Wydany dekadę wcześniej, gdzie postacie pamiętały działania gracza i reagowały na jego działania. Dwa lata wcześniej Klasyczny Walking Dead Season 1 zawierał: Keny zapamięta twoją decyzję. Więc patentowanie nawet nie swojego rewolucyjnego pomysłu, tylko cudzych, jest słabe.

30 Lat temu

A gdyby ktoś opatentował ogólną mechanikę w grze? Gdyby ktoś opatentował… no nie wiem, minigry w grze. Wyobraź sobie serię Yakuza bez baseballu albo GTA V bez golfa. Absurd. Ale przecież to niemożliwe, bo nie można opatentować pomysłu na aktywność w grze. Sorry Mordo. Mylisz się! W 1995 Namco opatentowało „auxiliary games (gry dodatkowe) podczas ładowania ekranu”. Oczywiście to już trochę daleko idąca interpretacja. Dobrze, że Namco w ten sposób opisało patent, ponieważ głównie chodziło o minigry podczas ładowania gry. Czyli minigra w Bayonetta czy ikoniczne Szkolenie/strzelanie bramek w Fifa podczas czekania na grę nie mogłoby się pojawić. Pojawiło się, ponieważ patent wygasł w 2015, 20 lat po wniosku. Ale wystarczyłaby modyfikacja wniosku o wykasowanie ładowania ekranu. Dobrze, że wtedy nikt o tym nie pomyślał. Zbyt ogólny pomysł na opatentowanie? Patrz przykłady wyżej.

Opatentujmy mruganie na całym świecie!

Na szczęście nie wszyscy myślą o patentowaniu wszystkiego, z prostej przyczyny. Nie wchodząc w szczegóły, ale mamy patenty krajowe i regionalne. Patenty w Stanach to bardzo droga impreza, na którą pozwolić mogą sobie giganci. Dlatego mamy patologie pokroju patentowania cudzych pomysłów. Gdyby każdy mógł sobie pozwolić na to, rozwój gier utknąłby w martwym punkcie, i nie poznalibyśmy 99% świetnych tytułów. Co, gdyby twórca PUBG miał kasę na patent battle royal? Większość pewnie byłaby zachwycona, ale nie byłoby światowego fenomenu Fortnite oraz wysypu innych gier tego typu. A co nam dało to, że inne firmy korzystały z mechaniki battle royal? Świetny CoD Warzone. Fortnite zresztą również powstał nie tylko dzięki PUBG, ale dzięki mechanice budowania, która również pojawiła się we wcześniejszych produkcjach typu survival, chociażby Ark: Survival Evolved, który wzorował się zapewne na Rust i DayZ. Wzajemna inspiracja i rozwój mechanik prowadzi do wspaniałych efektów. Dlatego korporacje patentują, co mogą, by nie musiały walczyć o konsumenta z kolejnymi konkurentami pokroju Epic.

Patenty nie są Absurdalne! Chronią własność intelektualną!

Absurdalność wojny patentowej można zobaczyć na przykładzie wojny Samsung – Apple. Samsung przegrał w 2018 r. ponieważ użył patentu:
- Czarnej, zaokrąglonej powierzchni na przodzie urządzenia (zaokrąglenie wyświetlacza);
- Podobnej zaokrąglonej powierzchni znajdującej się na przodzie urządzenia oraz ramki, która okala przód smartfona;
- Kolorowej siatki ikon (ikony na pulpicie). 

Hejter

Czytając poprzednie wpisy i dzisiejszy z serii „Stan Branży”, można odnieść, że jest to blog poświęcony na hejt i narzekanie. Tak nie jest. Problem w tym, jak pisałem w pierwszym artykule, jest rozrost branży gier na mainstream. W związku z tym w świat gier wdarły się patologie związane z wielkimi pieniędzmi. Bo przecież wyobraźmy sobie: gdyby Atari podczas premiery Battlezone opatentowało FPS (Strzelanka pierwszoosobowa), id Software nie stworzyłby Wolfenstein 3D i Doom, nie zagralibyśmy w Duke Nukem, Half-Life oraz Counter-Strike czy zapomnianą już serię Medal of Honor. Prawo patentowe to kolejna patologia w branży. I nie mówię tu o ochronie znaków towarowych i przed podróbkami pokroju sklepu play (powinni coś z tym zrobić). To obrzydliwe działanie molochów w celu zastraszania mniejszych deweloperów. Korporacji, które mają patent, ale z niego w sumie nie korzystają, bo nie ma pomysłu. Od Shadow of War nie było ani jednej gry używającej systemu Nemesis.

Ps: Jakie pamiętacie kwiatki patentowe? Swego czasu słyszałem, że patent na zieloną słuchawkę ma samsung. Dlatego inne firmy mają kolory ramek czerwone, niebieskie itd.
Niestety nie mogę znaleźć tej wiadomości, więc proszę traktować to jako plotę. Ale fakt jest taki, że nie wszyscy w tel. mają zieloną słuchawkę.

Część blogu:
https://millenialsplayer.blogspot.com/

Oceń bloga:
6

Komentarze (11)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper