Ocalić od zapomnienia: Prisoner of War

BLOG O GRZE
184V
user-79813 main blog image
Maro_43 | 11.03, 08:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Co jakiś czas będę pisał w serii "Ocalić od Zapomnienia". Postaram się stworzyć „nie recenzję” dawnych gier, które nie doczekały się sequeli, a które na to zasługiwały.

A gdybym Ci powiedział, że ktoś w 2002 roku wpadł na pomysł gry z okresu drugiej wojny światowej, która nie jest strzelanką? Co więcej! Była to dobra gra. Na pewno niedoceniona i przeszła bez echa. Ale w pewien sposób była rewolucyjna. Pomysł ten próbowano skopiować później w przypadku "The Great Escape".

Rok 2002

To był dobry rok. Same strzelanki:

  • Grand Theft Auto: Vice City
  • Medal of Honor: Allied Assault oraz Medal of Honor: Frontline
  • Star Wars Jedi Knight II: Jedi Outcast
  • No One Lives Forever 2
  • Soldier of Fortune II
  • TimeSplitters 2

Pośród wysypu świetnych i akcji pełnych gier, ukazał się "Prisoner of War" - drugowojenna gra przygodowa z otwartym światem. A właściwie z obszarem swobodnego przemierzania obozu dla jeńców wojennych. Twórcą gry było Wide Games, a w sumie to ich jedyny twór. Wydawcą był Codemasters, ale też nie przykładał zbyt dużej wagi do tej marki. Choć pamiętam kilka recenzji i cały program telewizyjny poświęcony jej w "Hyper", gra nigdy nie zdobyła popularności.

Klimat

W grze wcielamy się w Kapitana Stone, a właściwie w mistrza ucieczek i pechowca. Najpierw zostajemy zestrzeleni i trafiamy do obozu, by uciec i trafić do kolejnego, znowu uciec i skończyć w kolejnym więzieniu. Tu muszę wspomnieć, że widać pierwszy mankament. Otóż mamy 5 misji dziejących się w 3 obozach, z czego 2 są tak naprawdę pełnym doświadczeniem. 2 operacje odbywają się w obozach wcześniejszych, ale o innej porze roku, więc to nie jest chamski recycling. Operacje nie są krótkie i składają się z szeregu misji, więc jest co robić.

Graficznie gra została wykonana ładnie, z lekką stylizacją komiksową. Postacie mają ładne detale twarzy, co pozwala odróżnić poszczególnych NPC od siebie. Modele są wykonane szczegółowo i bardzo przypominają te z gry "Mafia" z 2001 roku. To było ważne, ponieważ w mechanice gry każdy z więźniów ma jakiś charakter, coś do powiedzenia, a także misje dotyczą poszczególnych postaci. Lokalizacje również są dobrze odwzorowane z detalami, oddając klimat więzienia. W grze próbowano odtworzyć prawdziwy obóz jeniecki Colditz Castle wraz z prawdziwą historią budowy szybowca w zamku. Ekipa naprawdę się napracowała.

Technikalia

Jeżeli chodzi o mechanikę i gameplay, to znalazło się kilka niestandardowych rozwiązań i innowacji. Gra jest skradanką bez możliwości strzelania. Co prawda celownik się pojawia, ale w odniesieniu do procy i kamieni służących do odwracania uwagi. Pamiętam, że w tamtych czasach była frustracja związana z poruszaniem postacią i układem klawiszy. W dzisiejszych czasach nic dziwnego, że w opcjach mamy ustawienia kontrolera, a gra jest w sumie przeportowana z konsoli. Jednak wówczas było to niemal nie do pomyślenia, żeby gra była właściwie dostosowana do pada. Gra na klawiaturze była toporna.

Nasza postać miała ograniczony udźwig, co oznaczało, że mogła nieść tylko jeden ciężki przedmiot, ale po zostawieniu go w jednym miejscu nie znikał. Dlatego ważnym elementem było planowanie dnia i decydowanie, gdzie zostawić przedmioty, aby skorzystać z nich następnego dnia. Istniał również cykl dobowy, a jako więzień byliśmy zobowiązani poddawać się liczeniu więźniów czy przebywaniu na określonym terenie w określonych godzinach. Część zadań również miała limit czasowy, więc trzeba było je wykonać do pewnego dnia. Później te mechaniki zostały wykorzystane i ulepszone w grze "Dead Rising".

Jeżeli gracz zaniedbał liczenie, strażnicy rozpoczynali przeszukiwanie terenu. W przypadku złapania trafialiśmy do izolatki. Stawienie oporu kończyło się kulą w łeb i koniecznością wczytania gry. Ciekawym zabiegiem była również kamera. Na otwartym terenie była za plecami bohatera, a w pomieszczeniach z określonego miejsca. Fabularnie gra bazowała na prawdziwych doświadczeniach więźniów obozów jenieckich oraz tajnych misjach.

Co poszło nie tak?

Być może to nie był dobry czas, w którym dominowały strzelanki i gry akcji, nie sprzyjał temu tytułowi. Toporne sterowanie również nie pomagało. W sumie więcej wad nie stwierdzono. Gra posiadała elementy otwartego świata, ciekawe postacie wyróżniające się oraz możliwość handlu z nimi. Klimat i poczucie przebywania w obozie było udane. Historia oparta na faktach dodawała grze dodatkowego smaczku. Wszystkie elementy były dobrze wykonane, a gra otrzymała przyzwoite oceny. Jedynym grzechem był niekorzystny rok produkcji. To świetna gra, która niestety jest niedoceniona i zapomniana wśród innych tytułów.

Warto wrócić do przeszłości?

Jeżeli ktoś szuka gry, w której trzeba trochę pomyśleć, planować i unikać wroga, to ten leciwy już tytuł z pewnością przypadnie mu do gustu. Polecam zwłaszcza dla fanów II wojny światowej oraz miłośników skradanek. Biorąc pod uwagę filmy takie jak "Wojna Harta" czy "Wielka Ucieczka", gracze z pewnością będą zachwyceni, bo w grze czuć ten sam klimat.

Część blogu:
https://millenialsplayer.blogspot.com/

Oceń bloga:
11

Czy chcę poznać Prisoner of War?

Znam i trzeba odświeżyć
25%
Znam i piję by zapomnieć
25%
Nie znam, ale sprawdzę
25%
Ziew... szkoda czasu
25%
Pokaż wyniki Głosów: 25

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper