Piątkowa GROmada #99 - Fallout: New Vegas Edition + Quiz(y)

BLOG O GRZE
4606V
Piątkowa GROmada #99 - Fallout: New Vegas Edition + Quiz(y)
BZImienny | 24.08.2018, 00:07
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Piątek - czas relaksu, ogrywania tytułów z promocji, ale także lektury kolejnej odsłony (prawie jubileuszowej) Piątkowej GROmady. Tym razem powrót do tytułu ogrywanego kilka lat temu, który za sprawą dodatków nabrał nowego blasku. Przy rozmyślaniu o nim przypomniał mi się pewien cytat:
"Każdy człowiek pozostaje człowiekiem, dopóki swoimi postępkami nie dowiedzie czegoś przeciwnego"

Tym razem zgodnie z wynikami ankiety zabieram czytelników w podróż po pustkowiach Mojave, które to przemierzać będziemy szukając odpowiedzi na pewne pytanie - co w produkcji od Obsidian było dobre, a co wymaga poprawek. Poza edycją podstawową pojawią się wszystkie dodatki. Opinie będą podzielone - 1 produkcja/1 strona - a przy kolejności brałem pod uwagę kolejność wydania. Tak więc prezentuje się ona następująco:

Zapraszam do lektury. Tym razem dla wytrwałych będzie bonus. ;)

Uwaga - Zdjęcia pochodzą z wersji niezmodyfikowanej. 

 

                                                    

I tak rozpoczyna się przygoda z Fallout: New Vegas. Sukces odsłony od Bethesda Softworks sprawił, że ci zdecydowali się iść za ciosem i wypuścić kontynuację. Będąc wtedy w pełni zajętymi nad kolejną odsłoną serii The Elder Scrolls, skontaktowali się z Obsidian Entertainment. Z perspektywy serii była do świetna decyzja - w końcu kto da dobrą odsłonę, jeśli nie ktoś, kto był przy jej początkach, a takie osoby można było spostrzec w Obsidian. Tak więc zakasali oni rękawy i kilkanaście miesięcy po oficjalnej zapowiedzi w 2009 rynek ujrzała kolejna odsłona kultowej serii znowu w 3D. Twórcy starali się przy tym naprawić kilka bolączek poprzedniej odsłony, ale pytanie - czy im się to udało?

                                                             Zabójcza paczka

"Miałeś dostarczyć przesyłkę na Vegas dla enigmatycznego władcy. Los jednak chciał, że na twojej drodze stanął członek pewnej Rodziny - zabrał przesyłkę, a potem zabił. Taką miał przynajmniej nadzieję, bo jakoś nie przewidział chłop, że w okolicy są medycy zdolni wyciągać ołów z głowy. Tak więc po kilkudniowej terapii lżejszy o ołów z głowy wyruszasz celem znalezienia sprawcy."

I tak rozpoczyna się historia przedstawiona w F: NV. Jest ona rozpisana na kilkadziesiąt godzin (drugie tyle można spokojnie przeznaczyć na zwiedzanie mapy pełnej różnych atrakcji). Czym jednak byłby New Vegas, gdyby nie masa pobocznych miejsc, które to zwiedza się w celu znalezienia tajemnic, przygód czy problemów. A w tle historia, który zaprowadzi dalej niż można się było spodziewać.

W tym miejscu należy także wspomnieć o ścieżce dźwiękowej - masie dobrych tytułów i dwóch stałych stacjach radiowych, które umilają podróż po Mojave.

                                     Odpowiednia postawa cię ozłoci....

Inną zmianą względem Fallout 3 jest wprowadzenie wypowiedzi, do których "skutecznego wykorzystania" wymagany jest odpowiednia statystyka na odpowiednim poziomie (dla przypomnienia - w odsłonie od Bethesda Game Studios była to % szansa, która to rosła w miarę wzrostu odpowiedniej statystyki. Pamiętam, że wtedy był to festiwal F5/F9 aż do skutku. No i dlaczego niby ten odsetek rósł w miarę wzrostu statystyk? Chyba z powodu sposobu wypowiedzi (no ale protagonista niemy :P), bo tekst ten sam cały czas.

Inny problem dotyczył wtedy systemu Karma, który dla całego "Capital Wasteland" był jeden. Jeśli by założyć, że interesy wszystkich (!) grup są zbieżne, czemu nie. Ale już po kilkunastu minutach trafialiśmy na dwie sobie przeciwstawne zgromadzenia, a ciężko znaleźć mi jakieś inne solidne uwiarygodnienie tej decyzji projektowej. Tak więc Obisidian - idąc za duchem odsłony od Interplay - podzielił to na reputację względem określonej grupy. Tak więc mieszkańcy jednej osady mogą nas kochać, a innej widać salwą z karabinów, co wygląda po prostu wiarygodniej. I nie wymaga dodatkowych założeń.

Kolejny problem związany z podejściem do takich grup jak ... Bestie, Żmije czy Szakale (trochę odpowiednik "Raider" z Fallout 3/4). W przypadku New Vegas - z racji byłej profesji protagonisty - jakoś da się utrzymać teorię o ich wrogości przy pierwszym spotkaniu. Natomiast w przypadku Fallout 3/4 - bohater wychodzi z Krypty (nigdy nie był poza nią, a doskonale wie, że ci są źli i trzeba do nich strzelać, bo pogadać z nimi nie można). Skąd on o tym wie, jakiś telepata czy co? Tak więc widać, historia Kuriera rozwiązuje kilka błędów.

                                    ....ale nie zawsze się ją wykorzysta              

Ale czasem zdarza się, że nie można porozmawiać, wtedy też trzeba się szykować na ucieczkę, a - jeśli to niemożliwe - na walkę. I tu z pomocą przychodzi VATS oraz szeroka gama broni, zarówno na bliski jak i daleki dystans. No i owa walka wygląda efektywnie. Miażdżenie, odcinanie czy odstrzeliwanie wygląda wybornie, niezależnie czy gonią mnie legioniści czy Szpony Śmierci. Zwłaszcza przy pomocy nowego uzbrojenia, częściowo inspirowanego kulturą kowbojską.

Niestety i ta nie ustrzegła się wady w postaci "dziwnej konstrukcji poziomu trudności", który nie polega na podbiciu inteligencji wrogów, a ich wytrzymałości. W efekcie tego nawet Karabin myśliwski zamienia się w broń na kulki. Choć to niestety projekt z którym spotykam się nagminnie często, ale to temat na inną dyskusję. Niemniej można zmienić w trakcie gry, co trochę łagodzi ten problem. 

                      Technologiczna staroć, czyli o głównej wadzie słów kilka

I teraz o jednej z rzeczy, która sprawia, że Fallout: New Vegas nie jest produkcją idealną - technologia. Gra korzysta z autorskiego silnika Gamebryo od Bethesdy, który to po raz pierwszy pojawił się w The Elder Scrolls III: Morrowind. A, że Bethesda jakoś średnio potrafi stworzyć dobry silnik, co niestety można zaobserwować na kilku płaszczyznach.

  • Po pierwsze ekrany ładowania - praktycznie każdy z budynków to ekran ładowania. Jak ktoś ma odpowiednio mocną maszynę do grania, nie jest to jakiś poważny problem, a bardziej irytująca przeszkadzajka. Ale jak ktoś ma słabszą maszynę albo konsola niedomaga, wtedy zwiedzanie ruin miejscowości czy odwiedzanie pewnych lokacji może być irytujące. A niestety Bethesda Softworks utrzymała to rozwiązanie przy Fallout 4, co wygląda - na tle chociażby Wiedźmina III - bardzo słabo. Jak identycznie będzie skonstruowany Fallout 76, to będzie gorzej niż dramat.
  • Po drugie - animacje postaci. Matko, jakie to drewno. Nawet ciekawy głos i wielopoziomowa postać traci, ponieważ mimika wypada fatalnie, a postacie są sztywne.
  • No i grafika. Nie jest ona zła, ale też nie ma powodów do zachwytów. Szczególnie jak na rok wydania.

No i błędy, które w większości nie są groźne. Latające gekony, skorpiony wpadające w podłoże, problemy z wczytywaniem (które nie wynikają z "zepsucia" zapisu) czy zwiechy (na szczęście rzadkie). Choć i tak jak na zastosowaną technologię i czas pracy, jest dobrze, ale część uroku przez to uleciała.

                                       Podsumowanie, czyli dziwna wersja

                                                                                        Najpierw problematyka wersji "RU" w przypadku Steamowej. Szczęśliwie nie wpływa ona na możliwość instalacji dodatków, a ponadto cena - nawet bez przeceny - jest niska. Jedyne, o czym słyszałem to problem w modyfikacji, ale o skali problemu (jeśli takowy jest) niech wypowie się osoba, która wie coś więcej.

Fallout: New Vegas to nietuzinkowa produkcja, a twórcy starali - mimo ograniczeń - odtworzyć klimat starszych odsłon. Czy im się to w pełni udało? Nie do mnie to pytanie, bo i porównania nie mam. Niemniej mogę spokojnie rzec, że zdecydowanie warto nabyć tą produkcją, bo jej wady są przyćmione są przez masę mniejszych/większych zalet.                                            

 

                                                     

Teraz bierzemy na warsztat pierwszy dodatek do produkcji, o którym informacje pojawiły się jeszcze przed premierą wersji podstawowe. Krótki opis (z uniknięciem spoilerów na tyle, na ile potrafiłem) oraz co mi się podoba/nie podoba. Identyczny system zastosuje w przypadku pozostałych dodatków

                                                                             Dziwna kooperacja

Idąc za wiadomością radiową wpadasz do opuszczonego bunkra Bractwa Stali. Tam też zaciekawiony idziesz do tajemniczego radia - wtedy też rozpyla się gaz, a Kurier traci przytomność. A pobudka następuje w opuszczonej wiosce z majestatycznym budynkiem w tle, narzędzie śmierci bliżej niż myślisz i jesteś w łachmanach. Będąc więc na łasce tajemniczego brodatego gościa wyruszasz w podróż celem dotarcia do "centrum". 

I tak rozpoczyna się historia z najwcześniej wydanego dodatku do Fallout: New Vegas. I jest ona zdecydowanie najmocniejszą jego stroną - wielowątkowa, rozbudowana z nietuzinkowymi postaciami czy dobrze zrealizowanym "voice actingiem". No i najważniejsze - satysfakcjonujące zakończenie, a ostatnie minuty dodatku wyjawiają pewne tajemnice.

                                                                 Wyprawa do trumny, albo śmierć

Skoro opowiedzieliśmy pokrótce o historii, teraz kilka zdań o miejscu akcji dodatku - Sierra Madre, klimatycznego przerażającego miejsca (pierwsza moja styczność z nim była po zmroku w słuchawkach na uszach). Wtedy też solidnie się wystraszyłem, ponadto zrozumiałem w czym leży jego magia - projekcie. Spowite mgłą tajemnicy miejsce - choć przerażające - przyciąga. Chociażby wspomnę tu natknięcie się na pewnego strażnika, brrrr... Choć lepiej o tym nie mówić więcej, by nie zepsuć niespodzianki. :P

                                                      Podsumowanie

I tak prezentuje się pierwszy z czterech fabularnych dodatków. Podobnie jak wersja podstawowa warty zapoznania, a to ze względu na jego konstrukcję oraz pomysł, który wyewoluował z idei na jedną z misji w Fallout: New Vegas (finalnie, bo nie pasował do idei Fallouta). Szczerze polecam

.

 

                                                    

Teraz pora na dodatek wydany jako drugi. Który w dobry sposób porusza niecodzienną problematyką, pozwala spotkać się z niecodzienną osobą czy skorzystać ze wzorowanego na niemal legendarnym uzbrojeniu broni.

                                                                                  Wypalona legenda....

Standardowa wyprawa karawany zmienia się w dramat, gdy znikąd wszyscy uczestnicy giną, a kurier musi się ratować przed atakiem ze strony plemienia. Natrafiasz jednak po chwili na przyjaznego tubylca, który prowadzi do człowieka z mroczną przeszłością z dość nietypowym sposobem na walkę z nim.

I tak rozpoczyna się ta nietuzinkowa przygoda, gdzie ważną rolę odegra osoba z okładki - Spalony Człowiek, a tak naprawdę Joshua Graham. Postać, którą można znienawidzić/pokochać, ale zdecydowanie nie da się przejść obojętnie. I to nie tylko ze względu na, to co mówi, ale i jak. 

                                                                  .....która się tli

Skoro o historii co nieco powiedziałem, teraz pora na główną lokację. A jest o czym mówić - malownicze Zion zachwyca zarówno dnia jak i nocą. Jaskinie, wraki pojazdów, ruiny mostów pełne tajemnic sprawiają, że chce się zwiedzać to miejsce. Choć nie można bez przerwy obserwować piękną okolicę, bo zaraz wyskoczy modliszka i wystraszy. A te tutaj są jakoś wyrośnięte.                                                  

Do nowości z tego dodatku można zaliczyć chociażby uzbrojenie (tutaj precyzowane do osób korzystających z broni palnych czy walki wręcz) czy "miłego niedźwiadka" znanego w Fallout 3 jako Yao-Guai.

                                                                Podsumowanie

I to by było na tyle. Jakbym miał wybierać najciekawszą postać z Fallout: New Vegas wraz z dodatkami, niewątpliwie zostałby nim Joshua Graham. A sam dodatek w ciekawy sposób porusza niecodzienną tematykę grową dotyczącą aspektów religijnych. Z tego względu (oraz lokacji) zdecydowanie warto brać.

 

                                                   

Teraz pora na trzeci dodatek. Ze wszystkich czterech z nim najbardziej się męczyłem (głównie ze względu na brak mojego przygotowanie), ale i najbardziej fascynujący. I to nie tylko ze względu na rozmówców. Zapraszam do lektury.

                                                                      Gdzie leży moje ciało?

Co złego może się stać po wejściu w interakcję z rozbitą satelitą? Na pewno nie to, co się tu stało na początku tego dodatku, czyli rozmowa z kilkoma dziwnymi osobistościami świata nauki, czy poważne grzebanie w ciele. Nie pozostaje więc nic innego by wspomóc naukowców i odnaleźć zgubione rzeczy. Dużo poważniejsze niż klucze czy dokumenty.

I tak oto kreuje się początek historii trzeciego dodatku. Postacie, czy to poprzez zachowanie czy wygląd, sprawiają, że ciężko jest przejść obok nich obojętnie. Sama przygoda też do normalnych nie należy i to zaliczam się na plus - specyficzność jest dla mnie zaletą bo wiem, że raczej na nic podobnego nie natrafię.

                                                    Specyficzny świat

Tematyka dodatku wymusza także inne zagospodarowanie terenu, tak więc gracz musi przygotować się na kilka zmian. Poza nowymi typami lokacji jest także silne skupienie się na "nowocześniejszej broni", co jeśli z niej korzystasz będzie błogosławieństwem. Ale jeśli wchodzisz z tą "tradycyjną", handlarz ma niejasne warunki odnowienia wyposażenia, a wrogowie na najwyższym poziomie trudności przyjmują pociski 0.50 cala na głowę bez problemu, zaczynasz się irytować. W efekcie rekomendowany poziom podniósłbym o jakieś 8.

To właśnie dopadło mnie tutaj, to niedowierzanie "Zaraz, gość wytrzymuje trafienie w głowę z broni, która spokojnie kładzie na łopatki Szpona Śmierci?". W efekcie czego załączyłem normalny poziom trudności i miejscowym wyposażeniem (niepasującym zupełnie do klasy) przeszedłem dodatek. Choć końcówka to było kombinowanie i nerwówka, której wolę unikać, by cieszyć się nietuzinkową historią.

A projekt miejscówek jest... specyficzny. Jak cały dodatek, choć część pewnie się spodziewała się takiego wyglądu. Co tyczy zarówno się brył z zewnątrz (jak chociażby ta przedstawiona na zdjęciu wyżej) jak i wewnętrznych lokacji.

                                                       Podsumowanie

I to by było na tyle, jeśli chodzi o trzeci fabularny dodatek. Ze wszystkich sprawił mi najwięcej problemów, ale i tak nie mogę nie docenić włożone w niego pracy czy pomysłów. No i wspominanej wcześniej specyficzności w efekcie czego w najbliższym czasie nie natrafię na coś podobnego.

 

 

                                                   

Teraz pora na ostatni fabularny dodatek do gry fabularnej w którym Kurier zmierzy z dużo poważniejszym przeciwnikiem niż cokolwiek widział w podróży przez Mojave. Podróżując przez zapomniany przez wszystkich obszar.

                                                                                  Nic, tylko śmierć

Po odebraniu transmisji wyruszasz do opuszczonego kanionu. Chwilę później natrafiasz na kompana, dzięki któremu nagle odzywa się pewien człowiek. Który mówi o pewnych zdarzeniach, o których nie pamiętasz, tak więc wyruszasz poznać, o czym mówi i poznać tajemniczą personę osobiście.

I na tym polega moc dodatku - tajemnica. Ktoś ci mówi "Pamiętasz? Średnio, więc ci przypomnę, ale stopniowo, a nie wszystko na raz". Tak więc idziesz, przedzierając się przez Divide czekając na coś więcej - wiadomość, nagranie, przedmiot. Przez cały czas jego trwania chciałem się spotkać i jakoś zrozumieć tą istotę. A zakończenie mocne, no i pewna decyzja nie jest z pozoru tak oczywista jak by się wydawało.

                                                       Ghoule, radiacja i ED-E

Było pokrótce o fabule, teraz pora na kilka słów o lokacji. A w przypadku Divide jest na co popatrzeć - ruiny budynków wojskowych, domów czy ledwo trzymającej się drogi. Ten widok sprawia,, że  ciężko na ten widok reagować inaczej niż ciężkim przygnębieniem. Choć nie można zapominać, że nie tylko niesympatyczny krajobraz jest tu źródłem nieszczęścia, a także wrogowie - zarówno unikatowi dla dodatku jak i starzy znajomi.

Starzy znajomi jak to starzy znajomi - wyglądają tak samo groźnie i taktyka "Wal w nogi, potem w głowę" sprawdza się najlepiej. Nowi natomiast przypomną pewnego przeciwnika z głównych odsłon i też sprawiają spore wyzwanie. No może poza jednym jegomościem, który doprowadzał do frustracji, ale lepiej nie psuć zabawy, więc cicho-sza w tym temacie.

                                      

                                                         Podsumowanie

I to tyle, jeśli chodzi o ostatni fabularny dodatek do Fallout: New Vegas. Był też to ostatni fabularny przed dalszym kontynuowaniem głównego wątku fabularnego. I pożegnanie to było godne, a sama historia jest warta nie tylko opowiedzenia, ale i przeżycia. I odkrywania tego "innego" miejsca.

 

    

No i na koniec dwa dodatki wydane jako ostatnie tego samego dnia. Niewiele o nich będzie, bo i zawartości dały mało. No i najmniej kosztowały (na promocji łącznie mniej niż 5 zł).

Pierwszy z nich to bonusy, które wcześniej były jako bonus w zamówieniu przedpremierowym. Takie wsparcie na początek, jakby ktoś nie dawał rady. Czyli na dobrą sprawę kończy się go zanim się go zacznie. Drugi z nich to już coś więcej. Niby proste dodanie nowych rodzajów amunicji czy uzbrojenia,  chociażby amunicja wybuchowa 0.50 cala, bronie podlegające modyfikacjom czy "Anti-Materiel Rifle". Tak więc jak widzicie, jest to potencjalnie źródło zabawy, jak wysyła się wrogów w powietrze. Poza tym są wyzwania za 1, 2 albo 3 gwiazdki - im wyższa gwiazdka, tym trudniejsze. Za wypełnienie każdego z nich premia w doświadczeniu, za wypełnienie 3 z nich z danej sekcji pierwszy raz osiągnięcie. Przy czym w wersji na PC czasem się buguje i trzeba powtarzać (ewentualnie jak zatwierdzi się komendę w konsoli, ale do tego wystarczy jedynie restart gry). Mówiłem coś o błędach wcześniej?

Pytanie podstawowe - czy warto. O ile nie jest na solidnej przecenie, to pierwszy z nich zdecydowanie odradzam, bo nie ubogaca gry, a jedynie ją ułatwia. Co do Gun Runners' - jako źródło zabawy, czemu nie. Choć bez niego nie czuć zbyt wielkiej straty. Za te 2,49 złoty warto było, za cenę zwyczajną bym się wahał.  

 

                                                                            Ankieta oraz bonusik ;)

To by było na tyle. Pomysł z wpływem użytkowników na tematykę GROmady przyjął się ciepło, więc powtórka. Tak jak mówiłem w komentarzu mówiących o wynikach ankiety, najbardziej i najmniej popularna opcja zostały wymienione. W celu doprecyzowania, poniżej krótkie przedstawienie:

Gry z serii, gdzie umieranie stanowi istotną część rozgrywki. Nie zabraknie przy tym legendarnego Dark Souls: Prepare to Die Edition i jego koszmarnego PC-towego portu (remastera za to nie będzie, bo podobno bieda, no i go nie mam).

Trzy produkcje z serii

Dane będę zbierał przez tydzień, najpopularniejsza opcja wygra. Jeśli będą co najmniej 2 takie - będzie losowanie.

Pora na bonusik - quiz sprawdzający wiedzę z dodatków fabularnych oraz wersji podstawowej: Pominąłem przy tym dwa ostatnie, bo tam ograniczałoby się to o pytanie o nazwę broni czy wyzwania, co raczej średnio co sprawdza i - co widziałem po jednym quizie tutaj - raczej irytuje. Starałem się uniknąć błędów (pisałem opierając się na "wiki Fallouta"), ale jakby co mi umknęło, piszcie.

Podrzucam także quiz o serii S.T.A.L.K.E.R. - Link, przy czym ostrzegam o jego wysokim poziomie trudności (średnia to około 50 procent).

Oceń bloga:
21

Przy następnej prowadzonej przeze mnie GROmadzie, jaki byście wydzieli temat (ankieta zakończona)?

Piątkowa GROmada - Croteam Edition
134%
Piątkowa GROmada - (Cry)Engine Edition
134%
Piątkowa GROmada - DOOM(ed) Edition
134%
Piątkowa GROmada - FPS Edition
134%
Piątkowa GROmada - Slash Edition
134%
Piątkowa GROmada - Soulsborne Edition
134%
Piątkowa GROmada - S.T.A.L.K.E.R. Edition
134%
Pokaż wyniki Głosów: 134

Komentarze (122)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper