Ewolucja w przeciwną stronę…
Zapewne wszyscy graliście w jakąś grę, przy której ogrywaniu czuć było, że ma ona duszę i że twórcy włożyli w nią sporo pracy, starając się wprowadzić do niej coś świeżego. Ale zapewne graliście też w taką, gdzie jest zupełnie na odwrót - i to o tych drugich będzie właśnie ten blog.
Jest to mój pierwszy blog, ale mam nadzieję że zostanie dobrze przyjęty. Do rzeczy - podczas ogrywania niedawno kupionego Tony Hawk's Pro Skater 5, do gry zraził mnie nie tylko brak fabuły, niestabilny framerate czy niedzisiejsza grafika, ale też... ekran ładowania. Tak, dobrze czytacie. Jestem osobą, która lubi zwracać na takie rzeczy uwagę, i tutaj doznałem niemiłego zaskoczenia. Bo o ile w poprzednich częściach gry, ekrany te były różne i w zależności od miejscówki zmieniały się, tak w najnowszej części widzimy tylko nudne logo gry, z kręcącym się w logu małym kółeczkiem. Kiedy to zobaczyłem pomyślałem sobie: ''Ta gra była robiona po kosztach. Nie możliwe żeby olali tak często widzianą przez gracza rzecz.". I w sumie nie o sam ekran ładowania chodzi, bo są świetne gry z nudnym ekranem wczytywania (co nie dziwi, bo to tylko przerywnik przed rozgrywką właściwą), ale o to że gra zaliczyła regres w stosunku do poprzednich części.
Podobna sytuacja zdarzyła mi się grając parę lat temu w Worms Revolution. Cały czas mając w pamięci szerokie możliwości dostosowywania robaka z Worms 4, myślałem że tu będzie podobnie. Niestety zawiodłem się ,bo cała customizacja ogranicza się do czapeczki, wąsików, głosu i nagrobka. Nie było mowy o zmienianiu rączek, tworzeniu własnej broni czy różnych rozmiarach noszonej przez robala odzieży.
Całe szczęście przykładów takiej dezewolucji w grach jest mało (czym innym jest ciągłe powielanie pomysłów, ale to temat na osobnego bloga), ale czy to nie jest jawna kpina z graczy serwując im mniej rozbudowane bądź gorsze od poprzednika tytuły? I tym właśnie pytaniem kończę tego mini-bloga, mam nadzieję że znajdą się jacyś chętni na przeczytanie i skomentowanie :D
