Gra o Polsce bez języka polskiego? Nie, dziękuję.

BLOG
6989V
user-4732 main blog image
roivas | 08.03, 15:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

      Na rynku pojawiła się niedawno interesująca gra, której akcja rozgrywa się w Warszawie. Jak większość czytelników zapewne wie, mam na myśli The Thaumaturge. Jest to gra zarówno stworzona przez polskiego producenta (Fool’s Theory), jak i wydana przez polskiego wydawcę (11 bit studios). Żeby było jeszcze bardziej po polsku, dostaliśmy też, między innymi, polskie napisy. Ale na tym wątki związane z Polską się kończą, ponieważ w grze zabrakło polskiego dubbingu. Dlaczego jest to moim zdaniem decyzja najgorsza z możliwych, postaram się wyjaśnić w kolejnych akapitach.                        

      W tekście na portalu gamerant.com dotyczącym The Thaumaturge, można zapoznać się z kilkoma ciekawymi uwagami twórców gry. W wolnym tłumaczeniu, artykuł nosi znamienny tytuł: „Dlaczego polski setting The Thaumaturge jest tak ważny dla Fool’s Theory”. Karolina Kuzia-Rokosz tak tłumaczy osadzenie akcji w Polsce: Wierzymy, że rzeczywista Polska pozostaje w pewnym stopniu nieodkryta w sferze gier wideo, dlatego staramy się rzucić światło na naszą historię, miejsca i ludzi – którzy nieuchronnie przeminęli, ale nie zostali zapomniani. Dodaje także, zwracając się bezpośrednio do odbiorcy: Badaliśmy ludowe wpływy w Warszawie z 1905 roku, miasta wielokulturowego, różnorodnego i niebezpiecznego. Polskie, żydowskie i rosyjskie składniki przeplatają się i zlewają w wywarze, który dla Ciebie przygotowaliśmy. Intencje twórców wydaja się więc jasne. Rzeczywiście, Polska ma wiele do zaoferowania jako dziewicza przestrzeń w grach wideo, zasklepionych w odtwarzaniu w koło tych samych, wytartych motywów.               

      Namiastkę tego, jakim powiewem świeżości może być spojrzenie polskie, były gry z całej serii Wiedźmińskiej, o czym raczej nie trzeba nikogo przekonywać. Gracze mogli się spierać co do formuły rozgrywki, ale fabularne potraktowanie świata i niecodzienne ograniczenie politycznej poprawności miało na Wiedźmina zbawienny wpływ. Pani Karolina Kuzia-Rokosz zwracająca uwagę na wielokulturową Warszawę osadzoną w konkretnych historycznych realiach, zdaje się uważać ją za główny atut gry. Dlaczego więc nie usłyszymy pełnego polskiego dubbingu (a także żydowskiego i rosyjskiego, będącego częścią ówczesnego miasta)? Zapewne jest to wynik finansowych ograniczeń i kierowania gry do zachodniego odbiorcy. Pozbawia to jednak grę jej największego atutu, jakim jest budowanie przekonującego, fascynującego środowiska. Świata, który jest  dla zachodniego odbiorcy settingiem absolutnie egzotycznym, paradoksalnie w dużo większym stopniu niż najdalsze zakątki świata. To dlatego gracze często wybierają dubbing którego ni w ząb nie rozumieją. Doskonale zdają sobie sprawę, że jest on językiem rodzimym dla protagonistów gry. Jest to powszechna praktyka w japońskich j-rpgach ale nie tylko. Kto grał w Kingdom Come: Deliverance po czesku, ten w lot zrozumie. Jednym słowem, gracze, a przynajmniej duża ich część, są głodni nowych, immersyjnych doświadczeń, które mogą im zapewnić gry wyzyskujące kulturę nieznanych im dobrze regionów, z dialogami nagrywanymi niekoniecznie po angielsku.    

      Abstrahując od zachodniego odbiorcy, wypadałoby się skupić także, a może przede wszystkim, na odbiorcy polskim. Jesteśmy wszak sporym rynkiem zbytu dla gier wideo. Ten argument natury ekonomicznej powinien być brany pod uwagę w grze osadzonej w Warszawie. Niejeden z czytelników kupiłby The Thaumaturge z czystej ciekawości dopełnionej delikatną patriotyczną nutą. Gdyby tylko mógł wsłuchać się w doskonale (jak to szczęśliwie całkiem często u nas bywa) nagraną polską ścieżkę dźwiękową. Niestety, śmiem twierdzić, że w tym przypadku akcja rozgrywająca się w Warszawie, z powodu braku polskiego dubbingu, zniechęci do gry całkiem sporo grono polskich odbiorców. Być może kupiliby oni ten tytuł, gdyby został osadzony poza ich rodzimym krajem, co jest pewnego rodzaju paradoksem.               

      Reasumując, The Thaumaturge na własne życzenie pozbawia się najważniejszych atutów oszczędzając na polskim dubbingu. Z opinii recenzentów i graczy wynika, że nie jest to gra prezentująca najwyższy możliwy poziom, choć jej potencjał był spory. Nie obroni się w 100% rozgrywką, jak choćby inna polska gra - Frostpunk, w którym bohaterowie w naturalny sposób posługiwali się językiem angielskim (wszak zbiorowym bohaterem jest tam Imperium Brytyjskie).                

      Na co więc komu tak mało warszawska Warszawa, w której mówi się po angielsku? Nie jest ona moim zdaniem niezbędna ani Polakom, ani odbiorcom anglojęzycznym. 

Oceń bloga:
20

Czy polski dubbing w grze przedstawiającej Polskę jest niezbędny?

Nie, polski dubbing to tylko dodatek. I tak gram po angielsku.
1391%
No jasne, pozwala mi lepiej wczuć się w rozgrywkę.
1391%
Jest mi to obojętne.
1391%
Pokaż wyniki Głosów: 1391

Komentarze (63)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper