Życie jest piękne

BLOG
1477V
Życie jest piękne
squaresofter | 26.09.2015, 14:19
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

  Ciężko mi uwierzyć w to jakie szczęście mnie ostatnio spotkało. Na taki moment czekałem jedną trzecią swojego życia i dalej myślę, że to co się teraz dzieje jest tylko pięknym snem, z którego za chwilę się obudzę.

  Zawsze byłem biednym człowiekiem, więc żeby ograć najlepsze gry na PlayStation i Dremacaście musiałem przerobić konsole, kłamać i kupować pirackie wersje gier. (Nawet dziś kupienie jednej gry wiąże się u mnie z rezygnacją z dziewięciu innych a kupienie jakiejś konsoli to rezygnacja z zakupu czterech innych.)

  Jednak niezwykle utrudnione piracenie na Nintendo 64 zmieniło na zawsze mój punkt widzenia. Wtedy pierwszy raz zrozumiałem, że oryginalna gra ma wartość.

  Gdy po dłuższej przerwie od grania nabyłem swoje pierwsze PS2 stwierdziłem, że już nigdy w życiu nie przerobię żadnej konsoli. Przyjęcie takich zasad łączy się z przykrymi konsekwencjami. Przeróbki, poza możliwością grania w pirackie wersje gier, umożliwiały także obejście blokad regionalnych, uniemożliwiających granie w gry z innych regionów. Pogodziłem się z tym przykrym faktem. Pogodziłem się nawet z tym, że nie zagram nigdy w klasyki z pierwszego PlayStation, bo urodziłem się w Europie a Squaresoft odmówił mi możliwości ich poznania.

  Jedną z takich gier było Xenogears, nad którym pieczę trzymał Tetsuya Takahashi. Jednak dla Squaresoftu zawsze najważniejsze było Final Fantasy. Dlatego też jeden z najbardziej uzdolnionych twórców gier z gatunku jrpg poczuł się niechciany, odszedł z tej wspaniałej niegdyś firmy i założył swoją własną - Monolith Soft. Puszczenie wolno tego człowieka było jednym z najgorszych błędów w historii kwadratowych. Za świetne gry zawsze odpowiada konkretna osoba a bez niej czar pryska.

  Oczywiście w epoce PS2, gdy za sprawą Final Fantasy X pokochałem jrpgi, nie miałem o tym zielonego pojęcia. To były czasy gdy zaliczałem jednego jrpga po drugim. Przyszła też w końcu kolej na Drugi Epizod Xenosagi, czyli kolejną grę Takahashiego. Po skończeniu tej produkcji mocno się zdziwiłem faktem, że ani pierwszy, anie trzeci epizod nie ukazały się nigdy w Europie. Winę za to ponosi Namco, które tak jak kiedyś Sqaresoft, rzucało kłody każdemu Europejczykowi pragnącemu poznać kolejne gry ojca Baten Kaitos i Xenoblade Chronicles.

  Znienawidziłem za to Japończyków. Teraz, dziesięć lat później, gdy widzę co oni zrobili z Soul Caliburem, Ridge Racerem i ile gier z serii Tales of nie opuściło nigdy granic Japonii, nie cierpię ich jeszcze mocniej. Dla kogoś postępowanie Namco to chłodna kalkulacja finansowa. Dla mnie to zwykły rasizm i traktowanie Europejczyków jak mieszkańców trzeciego świata.

  Pogodziłem się z tym, że nie poznam nigdy całej Xenosagi i nie mógł zmienić tego nawet dodany do drugiego epizodu film z wydarzeniami z pierwszej części, ani anime na jego podstawie.

  Potem nastała siódma generacja. Głupi liczyłem, że Japończycy zrobią kontynuację moich ulubionych jrpgów z PS2 na PS3.

  W tamtym czasie byłem i tak bardziej zazdrosny o Gears of War, Bioshocka i Mass Effecta z Xboxa 360, o których mi opowiadał Cyborg. Gdy widziałem zapowiedzi Star Ocean 4, Tales of Vesperii i Lost Odyssey na amerykański sprzęt, to myślałem, że szlag mnie trafi. Na domiar złego, po dwóch latach moja PS3 60GB FAT umarła na YLODa. Byłem wściekły. 2100 zł wyrzucone na japoński złom. Jak się dowiedziałem, że Sony wycięło wsteczną kompatybilność z grami z PS2 w Slimach, to miałem wszystkiego serdecznie dość.

  PS3 stało się dla mnie najgorszą konsolą Sony w historii. Myślałem tak bardzo długo. Dopiero seria Uncharted zmieniła lekko moje podejście a dzięki MGS4 zapragnąłem powrotu do pierwszego MGSa i wtedy się zaczęło. Musiałem go mieć. W ten sposób kupiłem swoją pierwszą grę cyfrową w życiu i przypomniałem sobie to, co znaczy magia PlayStation. PS3 to tylko jej mały kawałek. Gry ekskluzywne z tej konsoli nie dorównały nigdy tym z PSone i PS2, ale dzięki temu miałem sporo czasu na nadrobienie paru klasyków z PSone. Wreszcie poznałem magię Squaresoftu, bo na amerykańskim PS Store wydali nawet gry, które nie trafiły nigdy do Europy. Poznałem Spyro, Alucarda, Feenę i Justina, ograłem wszystko z Crashem, kupiłem w końcu klasyki, które kiedyś kradłem , czyli Resident Evil 1-3, Silent Hill, Soul Reaver, Dino Crisis, Parasite Eve, Syphon Filter i MediEvil. Nie były to co prawda gry na płytach, ale mi to wystarczyło.

  Jednak dopiero za sprawą Demon's Souls zapomniałem o tym wszystkim złym, co mnie spotkało przy okazji PS3. Pewnie dlatego, że w Boletarii to, ile wcześniej gier ograłeś nie miało żadnego znaczenia. Grałem w Soulsy gdy From Software nie myślało nawet jeszcze o Dark Souls.

  Po paru latach postanowiłem napisać recenzję tego niszczatora, żeby zachować wszystko to, co mnie urzekło w tamtym świecie ... oraz po to, żeby zadrwić z Montany, który wyśmiewał moje umiejętności recenzenckie. Co mogę powiedzieć? Że było warto? Moja recenzja DS jest najlepiej ocenianą recenzją na tym portalu. To i tak tylko mrzonki.

  Nigdy bym nie przypuszczał, że dzięki tej grze poznam osobę, która odmieni moje życie raz na zawsze i sprawi, że spełnią się moje marzenia, ale o tym za chwilę.

  Czytelnicy i współprowadzący W co gracie w weekend? nadali mojemu życiu sens. Sprawili, że uwierzyłem w siebie i czuję się potrzebny. Teraz, gdy kolejne odcinki tego cyklu zgarniają jeden złoty medal po drugim, gdy ludzie sami chcą pisać w moim cyklu i gdy zdaję sobie sprawę, że spotkałem wielu z nich na zlocie, to ogarnia mnie wielka duma. Nawet przez chwilę nie pomyślałem w przemijającym powoli roku, żeby rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać w Bieszczady.

  Ivo, Daaku, Affek, Dario, Shichibukai i inni, chciałbym Wam za to gorąco podziękować. Dzięki Wam, dzięki Bloodborne'owi, dzięki Steins;Gate, dzięki Tales of Syphonii HD oraz dzięki temu, że kupiłem PS4 i mogłem w końcu porozmawiać z Uli, moją przyjaciółką ze Stanów, uważam ten rok za najbardziej udany od wielu lat i nic już tego nie zmieni. Zawsze chciałem z nią porozmawiać a czat tekstowy to nie to samo. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że ta rozmowa zmieni moje życie. Gadaliśmy o poważnych i niepoważnych rzeczach. W końcu mogłem jej podziękować za szalone akcje, które robiliśmy w Demon's Souls. Nie mogliśmy zagrać w Dark Souls, bo kupiłem europejską wersję, ale From Software poszedł w końcu po rozum do głowy i umożliwił graczom z całego świata wspólną zabawę w Dark Souls 2, co oczywiście uczyniliśmy. Rozmawialiśmy też o tym w jakie gry chciałbym zagrać. Wymieniłem kilka gier wydanych na Starym Kontynencie tylko w formie cyfrowej, ale w sumie zawsze mogłem je kupić. Wtedy przypomniała mi się Xenosaga. Opowiedziałem jej, czemu nigdy w nią nie zagrałem a ona zaproponowała, że mi ją kupi. Myślałem, że żartuje.

Jedna Wielka Szczęśliwa Rodzina! Po dziesięciu latach w końcu razem! Mam nawet bliźniaczki!

 

  Mówię do niej: Zwariowałaś? Przecież nie mam nawet konsoli, która odpali amerykańskie gry. Musiałbym ją przerobić a ja nie przerabiam już konsol. Wtedy było już za późno, gdyż postanowiła mi wysłać swoje własne PlayStation 2.

  Zamurowało mnie. Brakuje mi słów. Wybaczcie.

 

  To jeszcze nie koniec. Nie spodziewałem się jeszcze jednej rzeczy, że dzięki Uli mogę w końcu stoczyć walkę z moim Nemezis. Shadow of the Colussus to moja ostatnia piracka gra, jaką skończyłem w życiu (nie kończyłem jej na swoim PS2). Za tą niegodziwość jestem przeklęty i już pięć razy z rzędu po pokonaniu ostatniego bossa w SotC HD na PS3 zawsze wiesza mi się konsola. To moja kara. Teraz to już jednak nie ma żadnego znaczenia, bo kiedy wydawało mi się, że los nie może się już do mnie bardziej uśmiechnąć, mój anioł-stróż miał inne zdanie. Czas w końcu godnie potraktować ten klasyk.

  Crapy specjalnie uciąłem na zdjęciu, bo nie chciałem, żeby mi szpeciły bloga.

 

Mam teraz jeden cel w życiu. Zdobyć na płytach wszystkie najlepsze gry Squaresoftu z PSone:

  • Xenogears
  • Brave Fencer Musashi
  • Chrono Cross
  • Vagrant Story
  • Parasite Eve
  • Legend of Mana
  • Saga Frontier
  • Saga Frontier 2
  • Front Mission 3.

 

  Pozostałe mam, więc odpadają. Daję sobie na to czas, dopóki jestem graczem, choć nie wiem czy to wystarczy. Nie mam jednak zamiaru rezygnować ze swoich marzeń, bo wiem, że dobry gest nawet jednej osoby wystarczy, aby niemożliwe stało się możliwe.

 

Cóż znaczy blokada regionalna konsoli przy życzliwości innej osoby? Zupełnie nic.

Cóż znaczy czekanie jedną trzecią życia na niemożliwe przy szczęściu, które następuje po spełnieniu się Twoich marzeń? Zupełnie nic. Nawet jeśli to szczęście ma być tylko chwilowe, to nie warto się poddawać.

Cóż znaczą zasady, jeśli nie wystawią na sprawdzian Twojego życia? Zupełnie nic.

Cóż znaczy bezsensowna polityka wydawnicza jakiejś firmy przy życzliwości innej osoby? Zupełnie nic.

Cóż znaczy Demon's Souls bez trybu dla wielu graczy? Zupełnie nic. Przecież można w nim poznać tak wspaniałe osoby jak Uli.

 

  Myślałem, że moja recenzja Demon's Souls będzie końcem pewnej epoki w moim życiu. Jak się okazuje, to był jedynie prolog do spełnienia się moich marzeń i początek drogi, którą muszę teraz kroczyć. Walka o spuściznę Squaresoftu to mój cel na najbliższe pięć, dziesięć a nawet i więcej lat.

 

2015r. jest najlepszym rokiem w moim życiu od jedenastu lat. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, jak życie potrafi być piękne.

Oceń bloga:
50

Urzekła mnie twoja historia.

Tak
141%
Nie
141%
Pokaż wyniki Głosów: 141

Komentarze (50)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper