Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć

BLOG
1051V
Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć
Darek | 21.01.2017, 18:32
Pierwszy Harry Potter bez Harry'ego Pottera. Czy po ośmiu filmach w świecie Rowling jest jeszcze magia? Zobaczmy. Alohomora!

Jestem fanem Harry'ego Pottera. To fakt. Filmy o Harrym są w porównaniu z książkami zwyczajnie marne. Oto drugi fakt. Większość adaptacji książek jest słabsza, niż same książki. Trzeci fakt. Wychodząc od tej myśli, Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć mają przewagę nad poprzednimi filmami - nie są, wbrew temu co mówią niektórzy niedoinformowani krytycy, oparte na książce. Nie czyni to ich oczywiście z automatu filmem dobrym, wszak przewaga na starcie nie gwarantuje, że wyścig skończysz jako pierwszy. Jak to się ma do filmu? Zerknijmy. 

 Fantastic-Beasts-And-Where-to-Find-Them.jpg

Rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych dobre sześćdziesiąt lat przed narodzinami Harry'ego. Głównym bohaterem jest niejaki Newt Scamander, którego bardziej wnikliwi fani mogą kojarzyć jako autora jednego z podręczników Harry'ego "Fantastyczne Zwierzęta... ". Przybywa on do Stanów w pewnym szczytnym, acz nie do końca legalnym celu, toteż zaraz pakuje się w tarapaty, w które wciąga również byłą autorkę Tinę, jej siostrę Queenie oraz mugola Jacoba (odmawiam używania prostackiego i pozbawionego wyobraźni określenia "niemag"). No i mamy film! W międzyczasie szef magicznej policji, Percival Graves szuka w jakimś celu młodego dziecka o dużym potencjale magicznym. I już tutaj ujawnia się pierwszy problem filmu. Podczas gdy Newt i jego przyjaciele szukają zbiegłych magicznych stworzeń, Graves z pomocą kolejnego mugola, Credence'a, szuka wspomnianego dziecka. Ton tych dwóch wątków jest tak zupełnie odmienny, że ma się czasem wrażenie, że ogląda się dwa zupełnie różne filmy. Fantastic-Beasts.jpgW jednej chwili śmiejesz się z pierdołowatego Jacoba i podziwiasz kolejne dziwne, magiczne zwierzaki, a już w następnej z przerażeniem patrzysz jak człowiek zostaje zamordowany, a matka Credence'a tłucze go po rękach jego własnym paskiem od spodni. Fakt, że oba wątki zbiegają się ze sobą dopiero w okolicy trzeciego aktu też wcale nie pomaga. 

 

Aktorzy wypadają w swoich rolach bardzo sympatycznie. Eddie Redmayne jako Newt jest bardzo sympatycznym introwertykiem, Dan Fogler, czyli filmowy Jacob Kowalski jest przemiły i w gruncie rzeczy wcale nie tak pierdołowaty jak mogłoby się wydawać, Colin Farrell jako Graves wypada zaskakująco dobrze, Ezra Miller,fantastic-beasts-and-where-to-find-them-movie-characters.jpg którego już wkrótce będziemy oglądać jako Flasha, pokazuje, że nie jest po prostu głośnym dzieciakiem, a jego zastraszony, przygnębiający Credence to bodajże najbardziej wzruszająca postać w całym filmie. Całość spinają siostry Goldstein, czyli grana przez Katherine Waterston Tina i kradnąca całe show Alison Sudol jako Queenie - przesłodka, przeurocza mistrzyni legilimencji czytająca w myślach wszystkim swoim rozmówcom. Bałbym się do niej podejść. Tak naprawdę z całej obsady nie podeszły mi tylko dwie decyzje castingowe - pewien występ gościnny, który prawdopodobnie w kolejnych częściach przejdzie do głównej obsady oraz Ron Perlman jako goblin Gnarlack. fantastic-beasts-and-where-to-find-them-image-3.jpgRon jest świetnym aktorem i jestem pewien, że i tu byłby świetny... gdyby nie był w stu procentach animowaną postacią. I tu znajduje się drugi problem filmu: zbytnie poleganie na komputerowej animacji. Rozumiem, że niuchacza, czy ptaka gromu nie da rady zrobić praktycznymi metodami, ale goblin to przecież nie problem. Wszystkie gobliny w Harrym to byli mali ludzie z odpowiednią charakteryzacją, dzięki czemu do dziś wyglądają wiarygodnie. Gnarlack (i parę innych postaci) to twór komputerowy i już dzisiaj wygląda sztucznie, a co dopiero za dziesięć lat, kiedy technologia znowu pójdzie do przodu.

 

Muzyka nie tworzy już takiego klimatu jak pierwsze tony Motywu Hedwigi w 2001 (choć do dziś uważam, że to zrzynka z Jeziora Łabędziego), ale stara się jak może i nie przeszkadza w odbiorze filmu. Nie zapamiętałem co prawda ani jednej melodii, ale też żadna nie sprawiła, że zacząłem się krzywić, więc nie jest źle. 

 

Trzecim i ostatnim już moim problemem z debiutem scenariuszowym Rowling jest nieudolność z jaką wprowadzane są zwroty akcji. Film uparcie pcha nam przed nos postać, którą powinniśmy identyfikować jako poszukiwane przez Gravesa dziecko, aby w dalszej części filmu okazało się, że był to fałszywy trop. I jest to oczywiste dla każdego, kto choć raz w życiu widział film w którym następuje zwrot akcji.maxresdefault.jpg Drugim twistem jest wspomniany już wyżej gościnny występ pewnego aktora. Być może dla przypadkowego widza faktycznie będzie to zaskoczenie, ale każdy fan książek (filmów już nie koniecznie, bo wątek ten został w nich w dużej mierze pominięty) dosyć szybko zorientuje się co się szykuje. Niby miło jest samodzielnie odkrywać takie rzeczy, ale nie kiedy rozwiązanie jest dosłownie podane na tacy. 

 

Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć to absolutnie nie arcydzieło. Scenariusz wydaje się być zlepkiem kilku różnych, niekoniecznie powiązanych ze sobą pomysłów, magia i jej efekty nie robią już takiego wrażenia jak osiem filmów temu, a zbędne animacje komputerowe tylko pogarszają sprawę. Mimo to film ogląda się bardzo przyjemnie za co możemy dziękować aktorom. Nie wypada również zapominać, że jest to ledwie pierwsza z planowanych pięciu części, więc wiele wątków, które tu zostały jedynie wstępnie nakreślone, zostanie napewno rozwiniętych w kolejnych częściach. Nie usprawiedliwia to oczywiście sytuacji, bo film powinien bronić się samodzielnie, ale pomaga przełknąć pewne jego mankamenty i cieszyć się tym co dostajemy - całkiem sympatyczną bajką. 

Oceń bloga:
6

Komentarze (7)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper