Great Teacher Onizuka

BLOG
1015V
Great Teacher Onizuka
Bioter | 13.03.2014, 01:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jacy są/Jacy byli twoi nauczyciele? Czy któremuś z nich naprawdę zależało na przyszłości swoich wychowanków? Przecząca odpowiedź nie będzie zaskoczeniem i nie ma się co dziwić, w końcu kto by się tam na poważnie przejmował jakimiś dzieciakami.

Za GTO (Great Teacher Onizuka) zabrałem się, gdyż posiadałem ochotę na jakąś luźniejszą serię Anime ale przy tym ambitniejszą niż „stado cycastych panienek ganiających za chłopkiem roztropkiem”… I Akurat przypomniałem sobie o czymś co już dawno miałem obadać. Wszak tyle pozytywnych komentarzy od internetów i znajomych to już jest jakaś rekomendacja.

 

 

 

Od razu napiszę, że w moim odczuciu GTO nie było tak prześmiewczą komedią jak piszą o tym w Internecie, zabawne sceny się zdarzały, jednak w rzeczywistości jest to jak już bardzo dobra seria obyczajowa (Wiem, słowo „obyczajowa” źle się u nas kojarzy ale zapomnijcie teraz o durnych serialach w TV). Eikichi  Onizuka – Nauczyciel życia, choć paradoksalnie to sam tego życia nie traktuje jakoś specjalnie poważnie. Postać na tyle niezwykła, że po skończeniu serii pomyślałem o tym jak chętnie opróżniłbym z nim nie jedną flaszkę gdyby żył realnie. Onizuka pomimo swojej nikłej inteligencji pokazuje jaki powinien być tak zwany prawdziwy mężczyzna. Nie gościem, który zamiast słów używa pięści. Nie kolesiem, który ma kasę bo miał więcej szczęścia niż inni. Żadnym tam bzykaczem przygłupawych panienek itd. itp. Eikichi gdy coś obieca robi wszystko aby tego słowa dotrzymać, stara się choćby nie wiem co, za to ma u mnie ogromnego plusa. Inna sprawa, że zawsze mu się udaje za sprawą niebywałego szczęścia (Gdyby powiedział że odnajdzie życie na Marsie to tak by się stało).

 

Wspomniałem już, że GTO to bardzo dobra seria, i tak jest jednak do tego wniosku dochodzi się z czasem. Początkowo seria ta tak naprawdę nie bardzo do mnie przemawiała i nieraz miałem chętkę odpuścić sobie te anime. Za dużo zapychaczy (przydługawe sceny min), pierwsze mało ciekawe wątki czy rozkapryszone dzieciaki mogące podać sobie ręce ze starymi polakami (co to wyznają zasadę „każdy Niemiec i Żyd to gnój”). Ogólnie przez jakiś czas brakowało czegoś co skutecznie przytrzymałoby przy GTO. Sama seria składa się z iluś luźno powiązanych ze sobą historii (~1-3 odcinki), które ostatecznie tworzą jedną całość. Tyle tylko, że wątek pilotażowy ma zupełnie inne postaci i dzieje się gdzie indziej  niż reszta odcinków. Wprowadza to małą dezorientacje… no ale i tak czasem bywa.

 

 

 

Oprócz samego Onizuki, przez serial przewija się plejada innych postaci (głównie uczniów i nauczycieli). I tu warto napomknąć o wicedyrektorze (postać to mało sympatyczna, lecz ostatecznie pokaże swoją inną – dużo lepszą stronę), przy którym najwięcej zabawnych scen się wydarzyło. No co jak co ale komizm GTO polega głównie na… głupocie. Nie raz „złapiesz się za głowę” na widok tego jakim idiotą jest Eikichi czy ktoś tam inny.

 

 

Ogólnie z fabułą to jest tak że z powodu charakteru owego Anime trzyma ona różny poziom, przykładowo w ogóle nie przypadł mi gustu wątek terroryzowanego przez dziewczyny chłopaka. Całe GTO to też zbiorowy festiwal nielogiczności i zbiegów z najgorzej strzeżonego więzienia na świecie. Dlaczego więc pomimo tylu wad „Great Teacher Onizuka” to tak dobry twór. No cóż… Wszystko ratuje główny bohater. Były członek gangu motocyklowego, co to pewnego dnia postanowił posiąść „Nauczycielską władzę”, biegły w sztukach walki, miłośnik cosplayu, fan gier video, lecz przede wszystkim lekkoduch i wielki szczęściarz. Eikichi w swojej pracy musi zmierzyć się z czternastoletnimi terrorystami (choć mam wrażenie że to nic przy dzisiejszych polskich gimnazjalistach). Za każdym z tych trudnych dzieci, kryje się jakaś historia(czasami błahe, innym razem trochę bardziej poważniejsze). Początkowo wszyscy jak jeden mąż nienawidzą Onizuki (bo tak, dla zasady), jednak ten poprzez rozwiązywanie cudzych problemów zyskuje sobie coraz większą przychylność i szacunek. Problematyka tu przedstawiona jest zazwyczaj bardzo głęboka i dotyka poważnych młodzieżowych problemów (z punktu widzenia tych dzieci). Niestety wspaniałość Onizuki-nauczyciela zderza się ze schematami zasady „Nienawidzę >>> Uwielbiam”, negatywnie oddziałuje to na szeroko pojęty realizm tej fikcyjnej opowieści.

 

 

Muzyka wypada bardzo fajnie (zwłaszcza instrumentalne utwory), z grafiką jest już dużo gorzej i może ona wiele osób odpychać, szczęście że jakoś po dwudziestym odcinku jakość kreski zalicza sukcesywne poprawy by pod koniec było już całkiem pod tym względem znośnie.

 

 

 

Tak jak Eikichi wytrwale pracował w Anime na swoją reputację. Tak samo anime pięło się do góry do bardzo dobrej oceny. GTO absolutnie nie jest arcydziełem na miarę Ergo Proxy czy Monster, jednak czysto sumiennie mogę tę serię każdemu polecić. Warto się przemóc i obejrzeć do końca, gdyż dwa ostatnie odcinki to prawdziwa wisienka.

 

Warto też pamiętać, że GTO nawiązuje gęsto do gier video, filmów i innych anime – to taka ciekawostka na koniec.

Oceń bloga:
11

Komentarze (23)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper