Remothered: Broken Porcelain - recenzja gry. "Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia"

Remothered: Broken Porcelain - recenzja gry. "Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia"

kalwa | 03.11.2020, 21:30

Remothered: Broken Porcelain nie miało łatwego startu. Wiele rzeczy wskazywało na to, że produkcja Stormind Games pojawiła się po prostu za szybko. Od tamtego czasu wyszło jednak kilka poprawek. Jak więc gra prezentuje się obecnie? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.

Remothered: Broken Porcelain pojawiło się 13 października i niestety, z uwagi na liczne problemy natury technicznej nie przyjęło się zbyt dobrze. W moje ręce gra trafiła nieco później, dlatego też wielu wcześniej wspomnianych problemów nie uświadczyłem. Nie oznacza to jednak, że wersja 1.03, którą miałem okazję testować jest całkowicie tychże pozbawiona. O tym będzie jednak w dalszej części recenzji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tragiczna opowieść, w której niewiele jest jasne

Remothered: Broken Porcelain - recenzja gry. "Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia"

Remotered: Broken Porcelain podejmuje wątek znany z poprzednika, jakim jest Remothered: Tormented Fathers. Tym razem wcielamy się jednak w inną bohaterkę. Jest nią Jennifer, czyli młoda dziewczyna pracująca w hotelu należącego do Ashmanna. Z tego co się dowiadujemy na samym początku, do wspomnianego przybytku nie trafia się w nagrodę. Nasza protagonistka ma więc coś za uszami - co dokładnie, tego dowiecie się sami.

Podobnie jak poprzedniku, tutaj również mamy do czynienia z lekiem, który ma pomóc w zapomnieniu traumatycznych wspomnień. Nie jest to jednak do końca takie wspaniałe, bo zażywanie go niesie ze sobą poważne konsekwencje. Są to między innymi halucynacje, czy agresywne zachowania. Ważną częścią scenariusza jest więc sam lek, jego wpływ na ludzi, ale też znacznie więcej, o czym jednak nie chcę mówić, aby nikomu nie psuć zabawy.

Powiedziałbym, że fabuła Remothered: Broken Porcelain stoi na wysokim poziomie, choć wiele rzeczy początkowo jest mocno niejasnych, nawet mimo znajomości wydarzeń z poprzednika. Mimo iż Jennifer jest protagonistką, chwilowo wcielamy się też w inne postacie - to w jakie, również wolałbym zachować w tajemnicy, aby nie rzucać tutaj spoilerami.

Mamy tutaj też całkiem sporo skakania pomiędzy różnymi okresami, dlatego warto śledzić historię z uwagą. Na szczęście jest ona na tyle angażująca, że nie stanowi to problemu. Trzeba być jednak fanem podobnych zagrywek - ja jestem zdania, że jest to dobre, dopóki powieściopisarz nie przesadza. Tutaj tego problemu nie ma. No i w razie gdybyście nie pamiętali lub nie znali poprzednika - przed rozpoczęciem gry możemy zdecydować się na obejrzenie filmu przypominającego. Za to należy się mały plusik.

Opowieść, jaką poznajemy w Remothered: Broken Porcelain jest dość tragiczna. Trudno tu o jakieś pozytywy, nawet jeśli pewne wątki zaczynają się szczęśliwie. W żadnym wypadku nie uważam tego oczywiście za wadę, choć są w historii gatunku lepsze gry z podobnym tragizmem, które poradziły sobie po prostu lepiej - jak choćby kultowe Silent Hill 2. Wrażenie potrafi zepsuć to jak scenki są wykonane, czy również przejścia pomiędzy nimi. O technikaliach będzie jednak w późniejszej części recenzji.

Stłuczona porcelana

Remothered: Broken Porcelain - recenzja gry. "Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia"

Tak jak wspominałem wcześniej, Remothered: Broken Porcelain cierpiało na pokaźną ilość problemów natury technicznej. W momencie kiedy dostałem grę do recenzji, ta zaktualizowana była do wersji 1.03 i wielu z nich nie doświadczyłem. Wciąż jednak jakieś się pojawiały. Zanim jednak przejdę do samych problemów, powiem kilka słów o samej rozgrywce.

W porównaniu do części pierwszej, jest nieco rozbudowana. Obok standardowego eksplorowania pomieszczeń, przeszukiwania ich w poszukiwaniu broni i materiałów, mamy też możliwość rozwijania umiejętności postaci. Robimy to z użyciem "kluczy ciem", które rozrzucone są tu i ówdzie. Wspomniane umiejętności wpływają na to jak poradzimy sobie podczas ucieczki, skradania się, czy wytwarzania kolejnych przedmiotów. Ta ostatnia mechanika faktycznie jest, ale nie ma większego znaczenia - ot, możemy usprawnić niektóre przedmioty, aby użyte na przeciwniku miały lepszy efekt, co da nam więcej czasu na ucieczkę. Nigdy jednak nie czułem wielkiej potrzeby uciekania się do podobnych rozwiązań.

Przekomarzać się z przeciwnikami można bez końca, wystarczy wystarczająco szybko się poruszać i czasami oddzielać się od nich elementami otoczenia - na przykład stolikiem, co znacznie utrudni im pościg. Jeśli rozegramy wszystko odpowiednio, będziemy mogli schować się bez większych trudności i przeczekać "fazę czujności" adwersarzy. Problemy mogą się jednak pojawić podczas walk z tak zwanymi bossami, kiedy okazuje się, że nasza postać nie jest na tyle zwinna, by bez szwanku wykonać niektóre czynności - jak choćby trzykrotnie strzelić z pistoletu na gwoździe i kontynuować ucieczkę.

Jeśli chodzi o problemy Remothered: Broken Porcelain, to w rozgrywce na pewno będzie to pewna toporność. Postacie potrafią być właśnie nieco ociężałe i mało zwinne, ale na szczęście rzadko daje się to we znaki. Zdarzyło mi się też, że moja postać mimo iż "oficjalnie" niezauważona, została wyciągnięta z ukrycia i po prostu zabita. W tym samym czasie nie było jej widać na ekranie, ja też nie miałem możliwości obsłużenia kamery, czy wykonania jakiegokolwiek ruchu. Zdarzyło się to jednak tylko raz.

Niewygodnie też przeszukuje się pomieszczenia - dokładniej rzecz biorąc, chodzi o branie na cel przedmiotów, z którymi można wejść w interakcję. Nie zliczę ile razy siłowałem się z wyjęciem czegoś z szafki, bo zamiast nakierowywać na pożądany przedmiot, gra upierała się, by ciągle podsuwać mi drzwiczki. Koniec końców, po prostu zrezygnowałem z częstego myszkowania i robiłem to tylko wtedy, kiedy było konieczne.

Zimna aura

Remothered: Broken Porcelain - recenzja gry. "Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia"

Mocnym punktem Remothered: Broken Porcelain jest bez wątpienia atmosfera. Przemierzanie opustoszałego hotelu potrafi przyprawić o gęsią skórkę, zwłaszcza jeśli w tle słyszy się mamroty poszukujących nas przeciwników. Przez większość czasu towarzyszą nam dźwięki starego przybytku - czy też naszych kroków. Jednak gdy zostaniemy zauważeni, uruchamia się mroczna i niepokojąca ścieżka dźwiękowa, która potrafi przyśpieszyć bicie serca.

Muzyka sama w sobie jest po prostu genialna, choć nie jest niczym oryginalnym. Swoim melancholijnym i mrocznym charakterem świetnie kreuje klimat, choć głównie pojawia się podczas akcji, czy scenek, których w grze jest bardzo dużo jak na dzisiejsze standardy. Za ścieżkę dźwiękową odpowiada Luca Balboni, który swojego talentu kompozytorskiego użyczył już w poprzedniku. Jeśli więc graliście w Remothered: Tormented Fathers, wiecie czego się spodziewać.

W samym Remothered: Broken Porcelain jest sporo odniesień do gatunku - wyróżnić tutaj należy utwór Lśnienie autorstwa Stephena Kinga, czy od tego samego kultowego pisarza - To, wraz z adaptacjami filmowymi, czy Misery. Ważnym motywem w grze jest śnieg i zimno - to odzwierciedlenie osobistych strachów pomysłodawcy serii. Hołd oddano też klasykom ze świata gier, choć nie jest tajemnicą, że Clock Tower od początku było dużą inspiracją. Mamy tu jednak jeszcze ukłon w stronę Rule of Rose, czy Haunting Grounds. Jako fan horroru jestem wielce ukontentowany zawartością tej produkcji.

Szkoda tylko, że wrażenie często psują problemy, o których jeszcze nie wspominałem. Przejścia pomiędzy scenkami bywają niepłynne, zdarza się też, że jest problem z akustyką - zwłaszcza głosów, które pochodzą od nieco oddalonych od bohaterki postaci. Czasami wariuje też kamera, która bez większego powodu potrafi odskoczyć w bok. Postacie mają też czasem dziwaczną ekspresję podczas rozmów, a ponadto rozglądają się bez sensu, jakby rozmowa wcale ich nie interesowała - mimo, iż mówią przejętym głosem.

Zanim się pożegnamy

Remothered: Broken Porcelain - recenzja gry. "Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia"

Remothered: Broken Porcelain to warta uwagi produkcja, zwłaszcza jeśli cenicie sobie gatunek horroru. W obecnym stanie problemów nie ma na tyle dużo, by nie móc cieszyć się produkcją. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że gra sama w sobie ma pewne braki. Bywa toporna, niewygodna, a przeciwnicy nie charakteryzują się zbyt wysoką inteligencją. Nadrabia to jednak przedstawiona opowieść, klimat, genialna muzyka i nawiązania do klasyki nurtu. Gra też znacznie lepiej wygląda niż część pierwsza, co widać na podrzuconych zrzutach ekranu. Pod tym względem nie mam żadnych zarzutów, choć oczywiście nie jest to najwyższa półka.

Jeśli brakuje Wam w miarę udanego przedstawiciela horroru, pewnie nie poczekacie na przeceny. Cena Remothered: Broken Porcelain nie jest wygórowana (124 złote), ale co mniej odporni na wspomniane w recenzji niedoróbki lepiej zrobią, jeśli poczekają na obniżki. Z drugiej jednak strony chciałbym Was zachęcić do wsparcia tego projektu, bo czuć, że jest to gra zrobiona z pasją, za co należy się uznanie. Takich gier już się nie robi, a szkoda. Niektórych zaboli zapewne brak polskiej wersji językowej, no ale wszystkiego mieć nie można, zwłaszcza w przypadku tak niszowych produkcji.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Remothered: Broken Porcelain

Atuty

  • Interesująca, dobrze napisana opowieść
  • Wprowadzenie fabularne w postaci filmu
  • Nawiązania do klasyki gatunku
  • Genialna muzyka
  • Świetny klimat

Wady

  • Kilka problemów technicznych
  • Rozgrywka bywa toporna

Remothered: Broken Porcelain mimo pewnych braków to dobra produkcja, która oferuje genialną ścieżkę dźwiękową, dobrze napisaną opowieść i świetny klimat, który niejednokrotnie przyprawi o gęsią skórkę. Zabrakło szlifów tu i ówdzie, ale jakoś mocno na całość odbioru to nie wpływa.
Graliśmy na: PS4

cropper