Borderlands Legendary Collection (Switch) – recenzja gry. Pandora w każdej kieszeni

Borderlands Legendary Collection (Switch) – recenzja gry. Pandora w każdej kieszeni

Wojciech Gruszczyk | 26.07.2020, 10:00

Borderlands to marka sama w sobie, która dla jednych wyznaczyła standardy, innym otworzyła oczy, a kolejni próbują rozwijać koncepcję zaprezentowaną kilka lat temu przez Gearbox Software. Na Nintendo Switcha pasuje dosłownie każda historia, więc w szerokiej bibliotece konsoli Big N znalazło się miejsce także na to IP. Jak wypada Borderlands Legendary Collection na sprzęcie Nintendo? Zapoznajcie się z naszą recenzją.

2K Games ma w swojej bibliotece wiele fantastycznych gier, dlatego też postanowił podzielić się kilkoma z posiadaczami Nintendo Switchów. Na sprzęt Nintendo trafiła już kolekcja XCOM 2 (przeczytajcie naszą recenzję), a dla entuzjastów niezapomnianych przygód zestaw BioShock (zapraszamy na naszą recenzję). Trzecim pakietem oferowanym przez 2K jest właśnie recenzowany Borderlands Legendary Collection. Z jednej strony ocenienie zestawu, ale nie mogłem sobie odmówić, by ponownie nie zagłębić się we wszystkie uroki Pandory.

Dalsza część tekstu pod wideo

Borderlands Legendary Collection to przyjemność na wiele godzin

Borderlands Legendary Collection (Switch) – recenzja gry. Pandora w każdej kieszeni

Dokładnie rok temu pojawiły się pierwsze plotki dotyczące przeniesienia serii Borderlands na Nintendo Switcha i od pierwszych pogłosek czekałem tylko na jedno: oficjalne potwierdzenie. Jako sympatyk gatunku, który spędził niezliczoną liczbę godzin nawet w średniej jakości porcie Borderlands 2 na PlayStation Vicie, byłem od początku ciekaw jak ten pakiet będzie śmigał na sprzęcie Nintendo. Zanim jednak przejdę do omówienia samej jakości, muszę wspomnieć o tym, co tak naprawdę ten zestaw zawiera, bo powiem szczerze: jest grubo.

W recenzowanym Borderlands Legendary Collection znalazły się: Borderlands, Borderlands 2 oraz Borderlands: The Pre-Sequel, a do zestawów dołączono niemal wszystkie wcześniej wydane rozszerzenia. Pakiet nie zawiera w zasadzie jednego „Commander Lilith & the Fight for Sanctuary”, co nie powinno specjalnie zaskakiwać, ponieważ to rozszerzenie zostało wydane w połowie ubiegłego roku i miało wprowadzić graczy do Borderlands 3. Jak wiadomo, najnowsza część nie znalazła się w zestawie, więc nie było sensu, by przenosić dodatkową historię na sprzęt Nintendo. Jeśli znalazłby się odważny, który zdecydowałby się pomyśleć o wrzuceniu B3 na Nintendo Switcha, to najpewniej deweloperzy wprowadziliby graczy w odpowiednią atmosferę, ale powiedzmy sobie szczerze – aktualnie nie możemy myśleć o takim scenariuszu.

Mimo to, chcąc tylko liznąć główne historie z trzech oferowanych produkcji spędzicie przed konsolą ponad 70 godzin, a gdy zdecydujecie się wymaksować wszystkie tytuły, sprzęt odłożycie na półkę po 200 godzinach. Nie zapominajmy o dodatkach, można poświęcić przynajmniej kolejne 45 godzin. W prostych słowach: recenzowany Borderlands Legendary Collection to prawdziwy kolos, o którym fani gatunku nie powinni zapomnieć. Trzeba mieć jednak pełną świadomość, że nie możecie tutaj wyczekiwać wielu nowości, kolejnych misji, nowych światów do zwiedzenia lub dziesiątki gigantycznych broni. Twórcy wrzucili do jednego pudełka gigantyczną zawartość i... Koniec. Czy jest to minus? Nie jestem do końca pewny, bo choć często narzekam na brak rzeczywistych nowości w oferowanych tytułach, to jednak akurat ten zestaw jest faktycznie przeładowany zawartością. Deweloperzy oferują mnóstwo atrakcji, ale musicie wiedzieć, że to wszystko zajmuje sporo miejsca. Gracze mają na szczęście wybór i nie muszą instalować całej zawartości (każda gra posiada swoją ikonkę), ale myśląc o wrzuceniu na kartę wszystkich przygód trzeba pobrać około 40GB danych. Istotną informacją jest również fakt, że pierwsze Borderlands wpadło do zestawu w wersji Game of the Year Edition, która otrzymała kilka ulepszeń z kontynuacji – dla przykładu, bohater teraz automatycznie podnosi apteczki, poprawiony został interfejs, a dodatkowo na ekranie pojawiła się mini-mapa. To małe ulepszenia, które znacząco wpływają na doświadczenie.

2K Games wpadło jeszcze na ciekawy pomysł: pewnie część z Was nie ma już ochoty kolejny raz zagłębiać się w niektóre z historii, więc w eShopie można sięgnąć po samo Borderlands lub Borderlands: The Handsome Collection (Borderlands 2 + Borderlands: The Pre-Sequel).

Borderlands Legendary Collection na nowej platformie działa zaskakująco dobrze

Borderlands Legendary Collection (Switch) – recenzja gry. Pandora w każdej kieszeni

Nintendo Switch przyjmie wszelką grę, ale nie każda produkcja powinna trafić na Nintendo Switcha. Twórcy portów nie zawsze radzą sobie z okiełznaniem małej platformy Japończyków, ale na szczęście 2K ponownie nie zawiodło i Borderlands Legendary Collection to zaskakująco przyjemne odświeżenie znanych przygód.

Z samą serią jest tak: albo kochasz albo zapominasz. Jeśli należycie do tego pierwszego grona, to możecie mieć pewność, że nie będziecie zawiedzeni, ale gdy zaliczacie się do drugiej, to nie macie tutaj czego szukać. Borderlands to sztandarowy looter shooter, w którym podróżujemy od misji do misji, zbieramy kolejny sprzęt, ulepszamy swojego bohatera, by móc wyruszyć na kolejne zadania. Historia? Dla mnie wciąż najlepszą odsłoną części jest druga, która pod względem broni, umiejscowienia wydarzeń, postaci i opowieści jest najciekawsza, a ja najczęściej do niej wracałem. W samej rozgrywce nie można oczekiwać wielu zmian, jednak co najważniejsze: Nintendo Switch radzi sobie z produkcjami naprawdę dobrze. Recenzowany Borderlands Legendary Collection oferuje niemal stałe 30 klatek na sekundę w każdej z trzech gier i choć lepszych wrażeń doświadczycie na sprzęcie Sony, Microsoftu lub na PC, to jednak powiedzmy sobie szczerze: na żadnej innej platformie nie otrzymacie takiej swobody rozgrywki... A to się ceni, bowiem akurat seria Borderlands pozwala na zabawę w szybkich sesjach. Tutaj nie musisz spędzić przy konsoli 3-4 godzin, by cieszyć się grą. Ja od czasu do czasu lubię wskoczyć na Pandorę, zrobić 2-3 zadania i odłożyć konsolę na półkę.

Kolekcja Borderlands działa na Nintendo Switchu znacznie lepiej od drugiej odsłony na PlayStation Vicie – porównanie jest tutaj moim zdaniem trafione, ponieważ w głównej mierze ogrywałem produkcje właśnie na małym ekranie Switcha. To zdecydowanie najlepsze doświadczenie, nowej platformie niczego nie brakuje, nie natrafiłem na najmniejsze problemy ze sterowaniem i też co warte podkreślenia – gry oferują pełne doświadczenie sieciowe. Uniwersum Gearbox Software świetnie odkrywa się w pojedynkę, ale podchodząc do przygód za 3, 5 lub 10 razem trzeba docenić zabawę w kooperacji. Tytuły zostały do tego stworzone i choć Borderlands Legendary Collection oferuje możliwość zwiedzenia krain ze znajomymi (4 graczy), to jednak od czasu do czasu miałem problem ze znalezieniem chętnych, którzy wiedzieliby jak mają skutecznie działać. Mam wrażenie, że w tak znanych tytułach, które na pozostałych platformach otrzymały już kontynuację, powinien pojawić się cross-play. To znacząco ułatwiłoby odnalezienie graczy do wspólnego wykonywania zadań. Muszę jednak przyznać, że nawet bez tej opcji udało mi się wpaść na serwer „na jedną misję”, by po znalezieniu ekipy męczyć kolejne zadania i dopiero wstające słońce dało mi jasny sygnał, że „okej, dzisiaj przesadziłem”... Czyli jak za starych, borderlandsowych czasów, gdy zagrywałem się w każdą kolejną część. To wróciło.

Borderlands Legendary Collection na nowej platformie działa zaskakująco dobrze

Borderlands Legendary Collection (Switch) – recenzja gry. Pandora w każdej kieszeni

Borderlands Legendary Collection na Nintendo Switchu to zdecydowanie najlepiej wyglądający zestaw od 2K. Gearbox Software lata temu zdecydowało się na znakomitą, charakterystyczną oprawę, która broni się po latach, a wszystkie gry wyglądają naprawdę zadowalająco. Udało się zadbać o rozdzielczość na poziomie 1080p i choć na telewizorze można odrobinę ponarzekać na brak wyraźnych szczegółów, to na małym ekranie konsoli Nintendo każda z produkcji wygląda bez zarzutu. Będąc zupełnie szczerym nie spodziewałem się, że pakiet może tak dobrze prezentować się na sprzęcie Japończyków. Doskonale zdaję sobie sprawę, że te pozytywne wrażenia są spowodowane właśnie przyjętą stylistyką, która powiedzmy sobie szczerze, sprawdziła się w 101%. Deweloperzy nie zdecydowali się na większe dodatki, jednak nie zapomnieli o wykorzystaniu drobnego elementu z Nintendo Switcha – podczas rozgrywki możemy się wspomóc wykorzystując żyroskopowe celowanie. Funkcja nie jest żadnym system sellerem, przez który ktokolwiek mógłby sięgnąć po nowe wydanie, ale na pewno jest to miły dodatek. Muszę jednak dodać, że deweloperzy nie wymagają na nas, by korzystać z nowej możliwości, którą można łatwo wyłączyć w opcjach.

Tutaj jednak niezależnie od wybranej gry z pakietu możecie mieć pewność, że w recenzowanym Borderlands Legendary Collection znajdziecie mnóstwo przyjemnego strzelania. Gearbox Software od lat rozwija serię, której według niektórych może brakować nadania świeżości, to jednak dla wielu będzie to po prostu genialny pakiet. Nintendo Switch potrzebował takiego zestawu i odrobinę żałuję, że na tak genialne porty musieliśmy czekać aż do 2020 roku.

Czy warto zainteresować się Borderlands Legendary Collection?

Borderlands Legendary Collection (Switch) – recenzja gry. Pandora w każdej kieszeni

2K wprowadziło na Nintendo Switcha trzy kolekcje, ale zdecydowanie największą jest Borderlands Legendary Collection. Moja opinia o recenzowanym pakiecie jest oczywista: to wyśmienity zestaw przeładowany treścią i doprowadzony na konsolę Nintendo w zaskakująco dobrej jakości. Oprawa nie zawodzi, zawartość jest świetna, strzelanie ponownie satysfakcjonujące, a w całym tym świecie można zatopić się na wiele godzin. Musicie oczywiście wiedzieć, że są to „po prostu Borderlandsy”. Nic więcej, nic mniej – dla jednych będzie to największy atut, dla drugich duży problem.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Borderlands Legendary Collection

Atuty

  • Mnóstwo zawartości,
  • Bardzo dobrze działający port,
  • Zaskakująco pozytywnie wyglądające produkcje,
  • Seria Borderlands wciąż ma w sobie siłę i zachęca do gry.

Wady

  • Przydałby się cross-play,
  • Niektórym będzie brakować zachęty.

Recenzowany Borderlands Legendary Collection to znakomity zestaw przeładowany treścią. Nie kręćcie nosem na te 30 fps. Bierzcie konsolę w łapy i szukajcie nowych giwer!
Graliśmy na: NS

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper