Warhammer 40,000: Mechanicus - recenzja gry. Mechaniczna masakra

Warhammer 40,000: Mechanicus - recenzja gry. Mechaniczna masakra

Igor Chrzanowski | 17.07.2020, 06:00

Świat Warhammera 40,000 jest mroczny, brutalny, nieprzyjazny i moralnie niejednoznaczny, co czyni rzeczone uniwersum wyjątkowym. Czy wydany dziś na konsolach Mechanicus dobrze odnajduje się w tych realiach? O tym w dzisiejszej recenzji!

Bogactwo świata Wahammera 40,000 jest tak ogromne, że zapoznanie się z jego wszystkimi tajnikami, całą specyfiką i najważniejszymi sprawami może zająć nawet i całe życie - ciągle bowiem uniwersum to jest rozwijane o mnóstwo nowych elementów. Paradoksalnie to właśnie dzięki takim grom jak Mechanicus, który ewidentnie skierowany jest do obeznanych z tematem odbiorców, możemy pokochać ten świat i zanurzyć się w nim po same uszy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Adeptus Mechanicus

Na pierwszy rzut oka aż trudno uwierzyć, że tak skomplikowane dzieło jak recenzowane Warhammer 40,000: Mechanicus zostało pierwotnie przygotowane przez zaledwie szesnastoosobowe studio deweloperskie. Już na starcie widać bowiem, że mamy do czynienia z tytułem wysoce kompetentnym, do którego na spokojnie mogłoby zasiąść dobre 40-50 osób. Produkcja Bulwark Studios bazuje przede wszystkim na jednej z najmniej wyeksploatowanych gałęzi uniwersum Warhammera 40K, którą jest tak zwany Cult Mechanicus oraz wchodzący w jego skład zakon Adeptus Mechanicus - jedna ze zbrojnych organizacji Imperium Ludzi. 

Jeśli myślicie sobie, że "jako taka" wiedza na temat tego na czym polega świat wykreowany przez Games Workshop, wystarczy Wam do pełnego delektowania się omawianą grą, jesteście w gigantycznym błędzie. Sam myślałem podobnie, ale po pierwszym odpaleniu, naprawdę musiałem zasięgnąć języka i dopytać się zaprzyjaźnionego eksperta, o co w tym wszystkim chodzi.

Warhammer 40,000: Mechanicus - recenzja gry. Mechaniczna masakra

Deweloperzy Warhammer 40,000: Mechanicus założyli bowiem z góry, że jeśli sięgam po ten tytuł, raczej czym jest wspomniany wyżej zakon, jaki jest jego cel, kim są jego członkowie, a także na czym polega ich wyjątkowy dialekt i filozofia. Dlatego szczerze polecam zajrzeć do kilku podręczników, poradników albo chociaż obejrzeć kilka filmików na ten temat. 

W wielkim recenzenckim skrócie członkowie Adeptus Mechanius są ludźmi, którzy wyzbywają się swojego człowieczeństwa na rzecz przekształcania się w prawdziwą maszynę, a im więcej jest w danej osobie metalu niż mięsa, tym lepiej. Ich głównym celem jest ochrona ludzkości przed nadciągającymi zagrożeniami, a wartością nadrzędną jest pozyskiwanie nowej wiedzy oraz wypalanie ogniem wszelkiego zła.

Przebudzenie Nekronów

W Warhammer 40,000: Mechanicus musimy stawić wielkiemu zagrożeniu ze strony przebudzających się Nekronów, którzy do najłatwiejszych przeciwników zdecydowanie nie należą i potrafią być szalenie destruktywni. Z naszego latającego centrum dowodzenia obserwujemy zatem to co się dzieje na jednej z planet i wyruszamy na poszukiwania odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Niestety szybko okazuje się, że przedstawiciele rzeczonej rasy szykują coś co potencjalnie stanowi ogromne zagrożenie dla ludzi, dlatego musimy stanąć na wysokości zadania i nie patrząc na ponoszone ryzyko, zlikwidować oponentów, ucząc się zarazem jak najwięcej na ich temat.

Warhammer 40,000: Mechanicus - recenzja gry. Mechaniczna masakra

A trzeba przyznać, że Nekroni w Warhammer 40,000: Mechanicus potrafią zaskakiwać. Z perspektywy członków naszego zakonu toczymy bój z kimś bardzo tajemniczym, słabo przebadanym i co gorsze, wciąż rozwijającym się o nowe struktury, co znacząco utrudnia skuteczne przeciwstawianie się. Jak na majestatyczne i swego rodzaju dość religijne maszyny przystało, członkowie naszego zakonu analizują każdego nowego przeciwnika zgodnie z pewnym kluczem bardzo konkretnych pytań i odpowiedzi. Trochę na zasadzie binarnej dowiadujemy się coraz to ciekawszych rzeczy o Nekronach po prostu wykluczając pewne opcje na bazie obserwacji ich zachowań. Cały ten mechanizm fantastycznie wpisuje się w klimat materiału źródłowego, tym samym budując niesamowicie wiarygodny świat.

Tyczy się to praktycznie każdego aspektu fabularnego gry. W dialogach postaci prześcigają się w wytykaniu sobie ludzkich cech, takich jak na przykład przywiązanie do swoich podwładnych, które bywa niegodne prawdziwego i doświadczonego reprezentanta Adeptus Mechanicus. Naszych bohaterów rozwijamy poprzez badania nad kolejnymi "rozszerzeniami" ich elektronicznych zdolności, a konkretne umiejętności dosłownie instalujemy w odpowiednich gniazdach na ciele.

Warhammer 40,000: Mechanicus - nie ma litości!

W recenzji należy wspomnieć, że tym co najbardziej wyróżnia Warhammer 40,000: Mechanicus na tle innych taktycznych RPG-ów jest absolutny brak litości wobec grającego. Po pierwsze już pod koniec samouczka stawiani jesteśmy w sytuacji bez wyjścia i po prostu musimy pogodzić się z tym, że dostaniemy lanie mocniejsze niż kibic, który pomylił trybuny na miejskich derbach - wiecie, ot takie lajtowe zadanko pod tytułem "ucieknij". Ucieknij paroma jednostkami, gdy co turę pojawia się nowy wróg, a przerażający boss zbliża się do ciebie z każdą chwilą - nawet narrator podpowiada nam wtedy, że jeśli zginiemy, nic się złego nie stanie.

Warhammer 40,000: Mechanicus - recenzja gry. Mechaniczna masakra

Dalej jest w sumie tylko ciężej i żeby wygrać chociażby jedną z wielu czekających na nas misji, trzeba się ekstremalnie namęczyć - ale w tym pozytywnym sensie. Misje w Warhammer 40,000: Mechanicus podzielone zostały na dwie bardzo istotne i powiązane ze sobą warstwy. Wpierw na mapie strategicznej musimy zdecydować się w jakiej kolejności będziemy przemierzać daną lokację, mając na uwadze kilka ważnych czynników. Każdy nasz ruch wzmacnia czujność Nekronów, a co za tym idzie z każdym przeciwnicy zyskują nad nami przewagę - będzie ich w bitwie więcej, będą szybsi, mocniejsi, uleczą się szybciej itd. Z drugiej zaś strony każdy pokój to szansa na spore zyski - napotykamy bowiem pewne problematyczne sytuacje i zależnie od tego jaką decyzję podejmiemy, możemy zarobić kasę, otrzymać punkty ruchu, a nawet wpakować się w pułapkę i uszkodzić jedyne posiadane jednostki.

Jasno zatem widać, że nie mamy lekkiego zadania, a wszystko co zrobimy może obrócić się przeciwko nam. To samo tyczy się w Warhammer 40,000: Mechanicus już samych starć na mapach taktycznych. Jeśli szybko "przebiegliśmy" daną lokację, mamy do dyspozycji wyłącznie posiadanych bohaterów i żałośnie mało punktów ruchu do wykonywania ataków. Jeśli jednak zaryzykowaliśmy, możemy wystawić wszystkie siły jakie mamy pod ręką - a więc kilkoro bohaterów i kilkoro żołnierzy o specjalnych zdolnościach. 

Warhammer 40,000: Mechanicus - recenzja gry. Mechaniczna masakra

Cele podczas bitwy są raczej proste - musimy przeskanować dany obiekt, odpierać wrogów przez kilka tur i uciec, czy też po prostu zniszczyć daną konstrukcję Nekronów, aby nie przebudzali się zbyt szybko. Problem recenzowanego Warhammer 40,000: Mechanicus polega jednak na tym, że Nekroni mają przewagę liczebną, bojową, logiczną, taktyczną, terenową. Weźmy dla przykładu najprostszego przeciwnika z pierwszych bitw - ot liczący po 5 punktów życia żołnierz z bronią dystansową. Jeśli będziemy nieuważni, paru takich delikwentów wprost zmasakruje cały nasz oddział i misję mamy przegraną - co ważne, nawet przegrana daje nam fabularny postęp.

Aby wygrać musimy cierpliwie obserwować jak zachowuje się dana mapa - czy ma jakieś przełączniki, boczne ścieżki, latające platformy, windy i inne tego typu bajery. Po dokładnej obserwacji przystępujemy do działania, które wzniesie na wyżyny niejednego gatunkowego wyjadacza. No bo jak skutecznie bić się z kimś, kto z połowy mapy może zabrać ci 40% życia, ma wsparcie snajpera atakującego cię za absolutnie każdy wykonany krok, a do tego może zostać uleczony przez skarabeusze? Przypomnę, że my padamy na 2-3 ciosy od jednej takiej postaci, a one również giną od 2-3 naszych ataków.

Warhammer 40,000: Mechanicus - recenzja gry. Mechaniczna masakra

Pobili mnie, ale w sumie to jest spoko

Warhammer 40,000: Mechanicus ma naprawdę fantastycznie przemyślaną rozgrywkę, niemalże perfekcyjnie wykorzystuje swój materiał źródłowy, oferuje niepowtarzalne oraz niezapomniane przeżycia, jakich nie dostarczy wam żadna inna gra. Aczkolwiek ten przepiękny diament ma kilka rys, które warto mieć na uwadze. Konsolowy interfejs jest strasznie nieintuicyjny, przez co czasem możecie pomylić się przy najprostszych czynnościach. Dodatkowo wszystkie lokacje są do siebie bliźniaczo podobne pod kątem artystycznym - jedyna różnica tkwi w drobnych dekoracjach i ogólnej kolorystyce, ale generalnie ma się wrażenie obcowania z tymi samymi miejscówkami.

Powyższe bolączki można śmiało przełknąć bez większych problemów, jednakże brak jakiegokolwiek sensownego wprowadzenia w lore Cult Mechanicus, brak idioto-odpornych samouczków, czy też lepszego systemu opieki nad "świeżakami" dopiero zaczynającymi przygodę z Warhammerem 40,000, może zniechęcić nawet najwytrwalszych. Niemniej jednak warto zacisnąć zęby, sięgnąć do dodatkowych źródeł wiedzy i zapoznać się z tym światem, bo wtedy i tylko wtedy, przeżyje się rewelacyjną przygodę.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Warhammer 40,000: Mechanicus

Atuty

  • Świetne wykorzystanie uniwersum
  • I jego rewelacyjne wyczucie
  • Wymagający system walki
  • Każda akcja ma konsekwencje
  • [Debug] Log Success: dialogi.exe

Wady

  • Bez znajomości uniwersum ciężko się odnaleźć
  • Mało zróżnicowane lokacje
  • Przesadne faworyzowanie przeciwników

Gdy już raz dołączysz do szeregów Adeptus Mechanicus, już nigdy nie będziesz chciał porzucić tej ścieżki. Walka i poświęcenie w imię wiedzy, ochrony życia i zniszczenia zagrożenia, będą Twoimi najważniejszymi priorytetami. A teraz [idź do sklepu] i kup grę++poradnik++podręcznik = zabawa!
Graliśmy na: PS4

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper