Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX – recenzja gry. Zostań Pokemonem i zbierz ekipę

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX – recenzja gry. Zostań Pokemonem i zbierz ekipę

Wojciech Gruszczyk | 07.03.2020, 19:59

Nintendo Switch to platforma, która przyjmie każdą grę. Nowe IP, porty dużych produkcji, wszystkie możliwe indyki, znane historie, powracające marki, a nawet odświeżone przygody z szóstej generacji. Do tego ostatniego grona należy Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX, który choć bezpośrednio przenosi przyjemną opowieść na nowy sprzęt, to jednak współczesne gry przyzwyczaiły już nas do większej różnorodności.

Uniwersum Pokemonów w ostatnich latach świętuje sukces za sukcesem potwierdzając wielkie zamiłowanie graczy do uroczych stworków. Pokemony potrafią przekonać do siebie pokolenia, nic więc dziwnego, że Nintendo sięga nawet po klasyk w postaci Pokémon Mystery Dungeon: Blue Rescue Team i Red Rescue Team, którego pierwotne wersje zadebiutowały w 2005 roku. Od premiery minęło już sporo czasu, ale Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX udowadnia, że nawet po takie historie warto sięgać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX – recenzja gry. Zostań Pokemonem i zbierz ekipę

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX – Pokemon-ratownik

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX nie wprowadza ogromnych zmian do pierwotnej formuły, która została wypuszczona w świat 15 lat temu. Twórcy zdecydowali się na przeniesienie historii we współczesne realia dbając o odświeżenie oprawy – ta nowa jest przyjemna dla oka. Nie jest to pełnoprawna, nowa generacja, ale muszę przyznać, że wybrany styl artystyczny przypadł mi do gustu i był dobrą decyzją ze względu na same założenia produkcji. Najnowsze Pokemony nie oferują rewolucji, ale trzeba mieć świadomość, że taką koncepcję przyjęli deweloperzy, którzy postanowili zaoferować serię Pokemon Mystery Dungeon nowemu pokoleniu – z perspektywy czasu dostrzegam, że współczesny gracz może liczyć na więcej rozmaitości.

Zacznijmy jednak od początku. Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX nie pozwala nam biegać kolejnym wcieleniem Asha Ketchuma, który chce zostać mistrzem Pokemon zbierając po drodze wszystkie odznaki, rozwiązując problemy okolicznych ludzików i pokonując wszystkich oprychów. Założenia gry są zgoła inne, ponieważ na samym początku historii główny bohater budzi się jako... Pokemon. Na początku mamy okazję odpowiedzieć na kilka pytań, które mają określić nasz temperament, by dopasować do nas odpowiedniego Pokemona, ale jeśli nie zgadzacie się z wyborem, możecie bez problemu wybrać jednego z 16 dostępnych stworków. Na liście znalazły się startery z trzech generacji oraz kilka kultowych okazów, które najwidoczniej mają wystarczającą bazę fanów, by deweloperzy o nich pamiętali. Następnie dobieramy kompana i rozpoczyna się przygoda – i to nie byle jaka napisana na kolanie i przedstawiona w schemacie, który męczymy od lat. Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX przedstawia przyjemną opowiastkę, w której główny bohater stara się dowiedzieć, co się z nim stało, jednocześnie mając okazję pomóc okolicznym Pokemonom – nie zabrakło oczywiście wątku ratowania świata, który w realiach Pokemonów przejawia się w bardzo ciekawie. Tak jak sama nazwa wskazuje – gracz jest członkiem Zespołu Ratowników, a rozgrywka polega na wypełnianiu kolejnych misji. Na szczęście nie jest to proste bieganie z punktu A do punktu B, ponieważ całość zostaje jeszcze obudowana przez fabułę, która w kilku miejscach potrafi zaskoczyć i faktycznie jest dobrą odskocznią od typowych Pokemonów.

Gameplay w głównej mierze nie różni się od pierwowzoru: naszym zadaniem jest wypełnianie kolejnych zleceń, podczas których ratujemy z opresji wybrane Pokemony lub mamy okazję pomóc im odnaleźć wskazane przedmioty. Pomiędzy wydarzeniami wskakujemy do malutkiego miasteczka, rozmawiamy ze swoimi kompanami i staramy się budować relacje z Pokemonami. Ten ostatni element jest zaskakująco przyjemny, gdyż jego podstawą są ciekawe dialogi, które zachęcają do rozmów i poznawania tego świata.

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX – recenzja gry. Zostań Pokemonem i zbierz ekipę

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX – biegaj, zbieraj, atakuj

Seria Pokemon nie miałaby sensu bez konkretnej walki i choć Pokemon Mystery Dungeon nie przerzuca nas na specjalną arenę, to jednak przygotowany system jest na tyle satysfakcjonujący, że od pewnego momentu z wielką chęcią ruszałem na kolejne misje. Produkcja jako typowy dungeon crawler zaprasza graczy do kolejnych podziemi, gdzie na początku mamy okazję poruszać się swobodnie, ale gdy akcja nabiera rumieńców, jesteśmy świadkami bardzo taktycznej zabawy – nasi rywale ruszają się w momencie, gdy my wykonujemy ruch, więc lokacja staje się małą areną szachów. Musimy sprytnie planować swoje działania, przewidywać decyzje przeciwników, dodatkowo cały czas dbając o swoje stworki – niektóre ataki oraz przedmioty pozwalają osiągnąć przewagę ruchu, a inne ciosy mogą trafić nie tylko w postać stojącą obok, więc rozgrywka od pewnego momentu nabiera oczekiwanego poziomu. Mimo to muszę dodać, że poziom trudności jest na początku zbyt łatwy – z biegiem czasu pojawiają się bardziej wymagające pojedynki, ale mam świadomość, że deweloperzy nie chcieli zaszaleć. Idealnym rozwiązaniem byłby poziom „hardcore”, na którym gra nie wybaczałaby najmniejszych błędów. Ukończenie głównej historii otwiera przed nami nowe misje, które już oferują mocniejsze wyzwania i jedynie szkoda, że musimy na te zadania czekać tak długo. Mam nawet wrażenie, że endgame swoją zawartością (misje, Pokemony, podziemia) oferuje większą zabawę względem podstawowej historii – wtedy też podnosi się poziom trudności, więc można powiedzieć, że dla wielu faktyczna rozgrywka rozpoczyna się dopiero po poznaniu głównego wątku.

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX boryka się z problemem podobnym do swoich poprzedników, bo choć rozgrywka w kolejnych podziemiach jest bardzo przyjemna i chce się do nich wchodzić pomagając Pokemonom, to jednak pierwszy etap gry nie stanowi większego problemu, a same questy nie są specjalnie różnorodne, więc jeśli nie wkręcicie się w opowieść oraz same relacje Pokemonów, możecie szybko odbić się od wielkiego powrotu serii. Wspomniana powtarzalność pojawia się także w budowie lokacji, które są generowane losowo, a twórcy nie zadbali o wiele ciekawych miejscówek – miałem wrażenie, że w samym systemie zabrakło elementów, dzięki którym gra oferowałaby oczekiwane urozmaicenie terenów.

Nie przygotowano również nowych, rozbudowanych zadań, a zamiast autorzy dorzucili Auto Mode, który pozwala automatycznie biegać po lochach – wystarczy kliknąć jeden przycisk, by zespół sam przedzierał się przez lokacje. Sytuacja zmienia się dopiero w momencie, gdy napotykamy na zagrożenie. Deweloperzy w zasadzie nawet ułatwili zabawę dorzucając najskuteczniejszy atak na danego oponenta pod jednym przyciskiem, gracze mogą się teraz uratować po przegranym starciu, a dodatkowo pozwala się na szybką zmianę lidera drużyny oraz zadbano o automatyczny save – część tych zmian ma oczywiście przyspieszyć rozgrywkę. Drobne modyfikacje pojawiają się także w przypadku przedmiotów, bo taki Friend Bow pozwala rekrutować Shiny Pokemony. Twórcy odświeżyli także szybkie misje w The Makuhita Dojo, które jest świetną opcją na poprawienie umiejętności naszych kompanów i zebranie kilku nagród, ale w nowej wersji możemy tam wysyłać wyłącznie jednego Pokemona, a w przypadku niektórych podziemi pojawia się limit czasowy – na szczęście postać wysłana na dodatkowy trening zbiera więcej doświadczenia.

Produkcja ma jednak pewien urok. W trakcie przygody nasz bohater spotyka na swojej drodze wiele Pokemonów, które chętnie dołączają do jego zespołu, a budowanie relacji pomiędzy wojownikami jest świetnym doświadczeniem – tego brakuje w głównej serii. Zabawa również jest niezwykle przyjemna, gdy w późniejszych etapach wpadamy do kolejnych podziemi z coraz większą ekipą – teraz możemy dorzucić do zespołu pięciu dodatkowych członków, więc otrzymaliśmy więcej opcji podczas tworzenia formacji. Zebranie odpowiedniej brygady pod daną misję jest podstawą sukcesu: podziemia są tematyczne, więc niezbędne jest posiadanie różnorodnego zespołu, którego ataki odniosą sukces w starciu z przeciwnikiem – niezbędna jest tutaj oczywiście podstawowa wiedza dotycząca serii związana z zależnościami (woda bije kamień, ogień – rośliny). Skompletowanie wszystkich okazów jednak nie przebiega tak gładko, ponieważ w grze musimy dbać o odpowiednie miejscówki dla naszych okazów – niezbędne jest wykupowanie terenów, na których Pokemony mogą odpoczywać pomiędzy misjami.

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX – recenzja gry. Zostań Pokemonem i zbierz ekipę

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX – przyjemny powrót, ale czas na rozbudowę

Seria Pokemon Mystery Dungeon to świetna opcja dla graczy, którzy dotychczas skupiali się wyłącznie na głównej serii, a teraz mogą sprawdzić coś nowego. W Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX brakuje na początku większego wyzwania, studio dokonało drobnych zmian, ale niestety nie zdecydowano się na zapewnienie większej różnorodności. Przygotowane nowości są raczej kosmetyczne, niektórzy mogą ich nawet nie zauważyć. Mimo to produkcja nie zawodzi pod względem historii, relacji stworków oraz samych pojedynków – to przyjemne odświeżenie od standardowych bitew. Mam jednak nadzieję, że Nintendo zdecyduje się na zaoferowanie nowej odsłony Pokemon Mystery Dungeon, która nie tylko zadba o elementy charakterystyczne dla tej serii, ale zapewni także kilka ulepszeń wprowadzających IP we współczesność.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX

Atuty

  • Przyjemna historia o ratowaniu świata Pokemonów
  • Taktyczny gameplay to przyjemna odskocznia od standardowych walk
  • Zbieranie ekipy sprawia sporo frajdy
  • Dobry tytuł na niedzielne popołudnie

Wady

  • Brak wielkiej różnorodności misji
  • Na początku zawodzi poziom trudności
  • Przydałoby się kilka dodatkowych nowości

Pokemon Mystery Dungeon: Rescue Team DX to wielki powrót znanej serii. Jest przyjemnie, ale może być lepiej - trzeba zadbać o większą różnorodność.
Graliśmy na: NS

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper