Oninaki – recenzja gry. Śmierci tak potrzeba uczyć się jak życia

Oninaki – recenzja gry. Śmierci tak potrzeba uczyć się jak życia

Patryk Dzięglewicz | 22.09.2019, 10:00

Ludzie, niezależnie od wyznawanej religii, zawsze mają nadzieję na odrodzenie po śmierci. Co jednak by się działo, gdyby istniał świat gdzie reinkarnacja jest nie tylko kwestią wiary, a realną częścią cyklu życia? Oninaki zręcznie odpowiada nam na to pytanie pokazując przy tym, że umieranie jednak nie jest osobistą sprawą pojedynczego człowieka.

Studio Tokyo RPG Factory postawiło przed sobą zadanie stworzenia retro-RPG-a, który wzbudzi w nas nostalgię za tytułami wydawanymi w latach 90-tych ubiegłego wieku. Nie powiem rezultaty były dobre, bowiem I am Setsuna czy Lost Sphear swoich wielbicieli znalazły, chociaż ciężko mówić o sukcesie finansowym i prędzej spodziewano się, że studio da sobie spokój. Sponsor jakim jest Square–Enix z jakiegoś powodu wciąż jednak pokłada wiarę w projekt i ponownie sypnęło groszem na kolejny pomysł studia. Czy Oninaki zwycięsko wpisuje się w powiedzenie „do trzech razy sztuka”?

Dalsza część tekstu pod wideo

Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny (Mt 25,13)

Oninaki nowa gra na PS4 jRPG eksploracja

Jak na dość skromną produkcję jaką jest Oninaki tło fabularne zostało bardzo dobrze dobrane i ciekawie przedstawione. Przenosimy się do świata, gdzie ludzie po śmierci wciąż się odradzają, jednak reinkarnacja rządzi się własnymi prawami. Zarówno dusza zmarłego jak i jego bliscy nie mogą odczuwać ani żalu ani gniewu, ogólnie rzecz biorąc sam zainteresowany powinien mieć za życia pozamykane wszystkie swoje sprawy. W przeciwnym razie jako Zagubiony (Lost) błąkał się będzie bez celu w Świecie Cienia z grubsza rzecz ujmując. Na szczęście istnieje organizacja Watchers, czyli jak zwał tak zwał strażników, przewodników czy obserwatorów pomagająca Zagubionym odrodzić się ponownie. Jednym z jej członków jest Kagachi, oschły młodzieniec, który podczas swoich rutynowych obowiązków zaczyna otrzymywać różne nietypowe sprawy związane z masowymi samobójstwami, brutalnymi morderstwami, znikającymi dziećmi czy złowieszczymi kultami religijnymi. Dodatkowo los wiąże go z tajemniczą dziewczynką imieniem Linne. Jak się okaże kwestie życia i śmierci nie są tak proste jak mu się wydawały i mają swoje drugie dno. Tym razem dostaliśmy scenariusz poruszający poważne treści zmuszający lekko do przemyśleń, co nie jest dzisiaj w cenie, więc jeśli ktoś szuka szybkiej akcji i łatwych odpowiedzi może się rozczarować. Wprawdzie protagonista do specjalnie wyrazistych osób nie należy, chociaż być może to celowy zabieg scenarzystów, by pokazać w pełnej krasie świetnie napisane postacie poboczne, które przyjdzie mu napotykać.

Pozostając przy elementach dobrze wykonanych pochwalić należy oprawę wizualną oraz z pewnymi zastrzeżeniami również i dźwiękową. Oprócz przerywników fabularnym grafika ukazuje świat w staroszkolnym rzucie izometrycznym 3D, bez możności obracania czy przybliżania kamery, co znakomicie maskuje jej ewentualne ułomności. Wszystko pokazano jakby w przydymionych, stonowanych, a przy tym lekko rozmytych barwach znakomicie podkreślających mocny klimat produkcji, bez nachalnego uciekania się do elementów dark fantasy. W każdym razie efekt „starej szkoły” udało się osiągnąć. Są jednak pewne elementy do poprawy. Po pierwsze zbyt częste i zbyt długie ekrany ładowania, które przy dłuższych posiedzeniach z grą stają się irytujące. Ponadto, podczas scenek przerywnikowych, animacja potrafi mocno chrupnąć. Na koniec to, co mnie najbardziej wpieniało podczas zmiany dajmona bądź świata – sporadyczne, ale jednak kilkusekundowe zawieszanie się gry. Mam więc nadzieję, że łatka w najbliższej przyszłości poprawi te niedociągnięcia. Co do samej muzyki poważne brzmienia również przypadły mi do gustu, ale problem w tym, Iż pojawia się ona i cichnie bez widocznej, przynajmniej według mnie, logiki. Mimo to dobór słyszanych melodii jest jednym mocniejszych punktów gry.

Śmierć nie taka skomplikowana jakby się wydawało

Oninaki jRPG Square Enix system walki

Sama rozgrywka jest nieco niższych lotów i widać wyraźnie, że twórcy skupili się na opowiedzeniu pewnej historii niż samej zabawie. Na oko mogłoby się wydawać, że mamy do czynienia z dungeon - crawlerem akcji, ale tak naprawdę dostaliśmy prosty hack’n’slash z elementami RPG coś jak Ys czy Secret of Mana. Owszem mamy główne miasto i lokacje do odwiedzenia je otaczające, ale między Bogiem a prawdą nie bardzo jest po co wracać do zaliczonych już miejscówek, więc styl gry przypomina bardziej system autonomicznych misji, które należy wykonać w celu posunięcia scenariusza naprzód. W sumie to nic złego, ale tytuł nie oferuje niczego więcej, a wyżynanie praktycznie tych samych potworów jednym przyciskiem, chociaż przyjemne na dłuższą metę staje się nużące, a przynajmniej tak by było, gdy nie fakt, że same lokacje są mało rozległe. Nie zmienia tego również wędrówka pomiędzy światami, której potencjał nie został do końca wykorzystany. Służy to praktycznie jedynie do poszukiwania Zagubionych, dobrnięcia do niedostępnych normalnie miejsc, czy zbierania łupów w Świecie Cienia. Ogólnie rzecz biorąc trochę mało by zatrzymać gracza przed ekranem TV na dłużej.

Szczęśliwie całą sytuację ratują nieco Dajmony towarzyszące graczowi. Są to Zagubieni, którzy stracili swoje wspomnienia i w nadziei ich odzyskania oferują swoje umiejętności Watcherom. I rzeczywiście będziemy pomagać im je odzyskać, będąc świadkami ich tragicznie zakończonych żyć. Jednak ich przydatność polega na fakcie, że decydują o naszym ekwipunku i zdolnościach. Na poodrędziu możemy mieć ich czterech zmienianych w dowolnych chwili, gdy sytuacja tego wymaga. Każdy z nich ma własne drzewko umiejętności oraz broń, którą w pewnym stopniu można udoskonalać. Niestety więcej z Dajmonami nic nie da się zrobić nawet pokierować nimi samymi w boju, a szkoda, bowiem w żaden sposób nie zabużałoby to rozgrywki.

Życia krąg, kolejna miłość, kolejne kłamstwo

Trzeba przyznać na koniec, że Oninaki nie należy do gier, które da się jednoznacznie ocenić. Jednym graczom tak jak mnie spodoba się wykreowany świat i opowiedziana historia pomimo słabo rozbudowanego gameplayu. Inni natomiast będą sarkać na zbyt górnolotną fabułę i prostacką walkę, która pomimo dawanej frajdy nie pozwala się wykazać. W każdym razie zakup tytułu to spore ryzyko, co trzeba mieć na uwadze, zwłaszcza że i cena zaporowa. Z drugiej strony z pewnością nie mamy do czynienia z gniotem, więc kiedyś przy większej promocji warto dać Oninaki szansę, bowiem na krótkie sesje z konsolą to produkcja jak znalazł. Cóż studio Tokyo RPG Factory znowu nie odniesie sukcesu, ale wciąż z zaciekawieniem oczekuje ich kolejnych pomysłów.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Oninaki

Atuty

  • Interesująca Fabuła i ciężki klimat
  • Dajmony i ich wspomnienia
  • Mimo nadmiernej prostoty walka nawet bawi
  • Koncepcja dwóch światów

Wady

  • Oprócz wyżynania hord potworów niemal żadnych dodatkowych atrakcji
  • Sporadyczne błędy techniczne
  • Nie w pełni wykorzystany potencjał tytułu
  • Zaporowa cena

Prosty retro hack n’slash z interesującą, poważną fabułą od twórców I am Setsuna. Szkoda tylko, że poza śledzeniem opowieści i wyżynaniem hord potworów rogrywka nic więcej nie oferuje. Pomimo to, tytuł idealne na krótkie sesje z konsolą, gdyby tylko cena premierowa nie ścinała z nóg.
Graliśmy na: PS4

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper