Red Dead Redemption 2 – recenzja gry. Dziki Zachód jakiego jeszcze nie widzieliśmy

Red Dead Redemption 2 – recenzja gry. Dziki Zachód jakiego jeszcze nie widzieliśmy

Wojciech Gruszczyk | 01.11.2018, 14:37

Olbrzym, gigant, tytan, monstrum, szaleńczy, niepowstrzymany, bezkresny, zawrotny, gwałtowny, niebotyczny, monumentalny, intensywny, szalony, moloch, wzniosły i dorosły. Taki jest Red Dead Redemption 2.

Na aktualnej generacji nie brakuje produkcji wrzucających graczy do ogromnych, otwartych światów, w których niczym małe rybki w gigantycznym oceanie gonimy za kolejnymi celami, szukamy następnych punktów, by gdzieś w tle posłuchać opowiastki, która narracją wynudzi nawet największych entuzjastów przedstawionego uniwersum.

Dalsza część tekstu pod wideo

Red Dead Redemption 2. Poradnik, broń, rozwój postaci, obozu, sekrety, mini-gry, misje poboczne

Od lat twórcy prześcigają się w pokazywaniu większego terenu, zasypują go dziesiątkami punkcików, a każdy chce pokazać, że ma większy, dłuższy, bardziej okazały świat. W całym tym szaleństwie zdecydowanie za długo brakuje jednego – duszy.  To właśnie ten element wyróżnia grę Rockstar od konkurencyjnych tytułów, bo deweloperzy odpowiedzialni za serię Grand Theft Auto stworzyli świat, którego chcesz być częścią. Panie i Panowie, zacznijmy jednak od początku…

„Nie róbcie nic głupiego, a my nie zrobimy nic nieprzyjemnego.” – Bill Williamson

Red Dead Redemption 2 zaprowadza śmiałków do 1899 roku, czyli do niezwykle wymagających czasów dla wszystkich gangów, oprychów, rabusiów i typów spod ciemnej gwiazdy. Świat nie godzi się już na kolejnych bandziorów wskakujących do saloonu i mierzących do wszystkich z gnatów, a my przekonujemy się o tym już na samym początku przygody. Ekipa Dutcha van der Lindego zostaje zmuszona do ucieczki z Blackwater przed stróżami prawa i łowcami głów. Podczas ich ostatniej misji doszło do pewnych problemów, które będą się ciągnąć przez kolejne miesiące. W zespole charyzmatycznego mężczyzny znajduje się Arthur Morgan, w którego butach mamy okazję poznać tę historię. Facet uważany za prawą rękę szefa potrafi wykonać w zasadzie każde zlecone zadanie i choć na początku wydarzeń nie pokazuje prawdziwego oblicza, to jednak z każdą kolejną godziną dostrzegamy go z odpowiedniego profilu, poznajemy jego mocne strony, a postać zyskuje w oczach. To nie jest jednowymiarowy bohater, który zamierza spełniać zachcianki przełożonego. Morgan rodzi się w trakcie tej historii i dzięki naszym decyzjom, bo to gracz ma w wielu momentach możliwość reagowania na wydarzenia i decydowania o jego losach. To świetnie skonstruowana i kapitalnie przedstawiona postać, a w podobnych superlatywach można wypowiedzieć się o większości pierwszoplanowych członków gangu, ponieważ Dutch zwerbował indywidualności, które ubarwiają jego życie.

Zobacz również: kod i bonus betfan na bet

Red Dead Redemption 2

Red Dead Redemption 2

Scenarzyści z Rockstar już wcześniej udowodnili, że potrafią pisać przekonujące opowieści, które wciągają od pierwszej minuty, jednak w Red Dead Redemption 2 jesteśmy świadkami pewnej rewolucji. To najbardziej dojrzała, przepełniona bólem i trudnymi pytaniami opowieść, z jaką miałem okazję spotkać się w swoim growym życiu. Twórcy błyszczą na każdym kroku, ponieważ fundament scenariusza jest zbudowany nie tylko z osobistych historii, a przede wszystkim opiera się na idealnie wyważonym sposobie przedstawiania wydarzeń. Gra rozpoczyna się dość ślamazarnie, niektórzy będą pewnie na to narzekać, ale właśnie ten aspekt dzieła Rockstar trzeba docenić, ponieważ deweloperzy nie ganiają nas za kolejnymi punktami – oni opowiadają. W wielu momentach, w ogromie kapitalnych scen miałem wrażenie, że biorę udział w przepięknym i dopracowanym westernie, który wyszedł spod ręki najlepszego reżysera, ponieważ gra ma swoją niezwykle unikaną, niespotykaną w dzisiejszych produkcjach narrację. Rockstar pokazuje środkowy palec konkurencji, która zmusza do bezmyślnego biegania za znaczkami. Tutaj dosłownie każda ze 104 fabularnych misji ma swój początek, środek, koniec, a każdy z tych etapów rozpoznacie, by następnie docenić. Wszystkie zadania to małe opowiastki, które składają się na większą całość. Genialnie sprawdzają się tutaj aktorzy, którzy udźwignęli ciężar postaci i dosłownie ożywiają każdą z wykreowanych scen.

Dutch, Morgan i cała ferajna są przedstawicielami „starej szkoły”, która nie zamierza podporządkować się systemowi: kręci, szuka szybkiego zarobku, potrafi wykorzystać drobne potknięcia napotkanych obywateli – ich nie da się nie lubić i pewnie dlatego tak szybko ich losy są dla nas istotne. Tę trwająca blisko 45 godzin fabularną przyjemność podzielono na sześć rozdziałów, które zostały dopieszczone przez dwa epilogi – nie ma tutaj miejsca na wstrzymywanie wydarzeń, męczenie gracza przeciągnięciem opowieści. Wszystko ma swój koniec i Rockstar oferuje zamkniętą historię – poznamy dokładne losy gangu, a nawet otrzymamy konkretny wstęp do Red Dead Redemption, bo jak wiadomo najnowsza gra jest prologiem do wydarzeń z produkcji wydanej w 2010 roku. Wiele misji możemy wykonać na jeden z dwóch sposobów, decydując się na jedną ze ścieżek, co oczywiście wpływa na wydarzenia przedstawione na ekranie.

Red Dead Redemption 2

Red Dead Redemption 2

 

„Czyha na nas zły świat… Depcze nam po piętach.” – Leopold Strauss

Największy problem fabularny jest bardzo prozaiczny – ta opowieść się po pewnym czasie kończy. Twórcy oczywiście zapraszają do ogromnego, otwartego świata, w którym na każdym kroku jesteśmy zachęcani do dodatkowych aktywności, więc najwięksi entuzjaści Dzikiego Zachodu spędzą przy grze dosłownie setki godzin. Trudno przy tym nie docenić pracy Rockstar w zakresie pobocznych misji, które swoją jakością często nie odbiegają od głównego wątku –na każdym kroku Morgan wpada na najróżniejsze osobowości i tylko od nas zależy następna decyzja: pomożemy, zignorujemy czy pokażemy swoją siłę? Jeszcze przed premierą Red Dead Redemption 2 dużo powiedziano na temat interakcji bohatera ze światem, a deweloperzy nie zawiedli oferując spory powiew świeżości. Tutaj przechadzając się po mieście nie musimy reagować na wołania, zaczepki, ale gdy jedna z sytuacji nas zainteresuje, klikamy lewy trigger i otrzymujemy kilka opcji – najczęściej możemy porozmawiać, podjudzić lub uspokoić osobę z drugiej strony, ale to właśnie wykonanie animacji i tym samym relacji prezentuje obłędną dbałość o szczegóły. Bohater zerka na kobietę, ta kontynuuje rozmowę, próbuje swoim wdziękiem zawładnąć graczem powierzając mu jednocześnie sekret, zaprosić go do gry-rozgrywki. Podobną sytuację widziałem wielokrotnie przemierzając świat – po napotkaniu NPC często dostrzegłem z drugiej strony chęć rozmowy, choć od czasu do czasu od początku druga strona wykazywała niechęć względem Artura – zdarzają się nawet obelgi lub wyciągnięte z kabur bronie. Skąd wzięła się ta złość? Rockstar podąża drogą wyborów, a w trakcie rozgrywki często mamy okazję zadecydować o losach ludzi i świat to dostrzega.

Podczas jednego zadania miałem okazję zdecydować o losach starszego mężczyzny – bez większego zastanowienia sięgnąłem po ulubiony rewolwer, pod nosem rzuciłem „hasta la vista, baby”, wskoczyłem na Płotkę i pognałem za kolejnym zadaniem. Sytuacja została dostrzeżona, a kiedyś wygarnięta mi w twarz – „zabójca”, „po co to zrobiłeś”. Innym razem na trasie dostrzegłem rabusiów pastwiących się nad parą, więc zeskoczyłem z dumnego wierzchowca, wyciągnąłem gnata, zabiłem wszystkich… Wiecie, niby na początku strzeliłem do oprawców, później palec mi się ześlizgnął, bam, bam i co? Wszystko moja wina, to ja napadłem i zabiłem, więc musiałem uciekać przed uzbrojonymi stróżami moralności. Gdyby tego było mało, jeszcze od czasu do czasu musiałem radzić sobie z bandziorami, którzy zajechali mi drogę i zażądali wypłaty. W Red Dead Redemption 2 na każdym kroku pojawiają się wydarzenia pokazujące ogrom pracy włożonej w tytuł, który potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanych momentach.

[ciekawostka]

Istotną rolę w całej historii odgrywa również nasza baza wypadowa – gang ukrywa się na peryferiach w gąszczach dużych drzew i to właśnie w tym miejscu odbywa się życie rodziny Dutcha. Odwiedzając schronienie możemy nie tylko wyspać się, zadbać o swój wygląd czy finanse grupy, ale zająć się ulepszeniami. Najważniejsze jest budowanie relacji – rozmowy z współtowarzyszami niedoli, wykonywanie dla nich małych robótek i życie ze społecznością: wspólne biesiadowanie, świętowanie sukcesów lub pomoc w rozwiązywaniu największych problemów. Red Dead Redemption 2 nie jest w zasadzie historią samego Morgana, a jego wszystkich przyjaciół, których poznajemy podczas tej wielkiej przygody. Kapitalną atmosferą charakteryzują się wszystkie momenty, gdy po strudzonej misji wracamy do obozu, a tam szef wita nas dosłownie z otwartymi ramionami, chwali za dokonania i rozpoczyna biesiadowanie na naszą część. Jedni tańczą, inni siedzą przy ognisku, kolejni śpiewają, a mała grupa gdzieś tam w kącie opowiada o swoich wcześniejszych dokonaniach… Western pełną gębą.

„Chyba pozostały mi już tylko wątpliwości. Wątpliwości i blizny.” – John Marston

Tytuł jednak pod wieloma względami przypomina poprzednie produkcje Rockstar. Specyficzny system strzelania, możliwość wyboru kamery (wraca trzecio- i pierwszoosobowa, ale nowością jest filmowa – dobra do materiałów wideo) i wybór broni na kole, często nieporadne przyklejanie się do ścian czy też system Eagle Eye znany już z Grand Theft Auto V. Tutaj deweloperzy nie decydowali się na rewolucję, skupiając się na obładowaniu produkcji olbrzymim realizmem. Gdy już wpadniemy do wspomnianego akapit wcześniej obozu, możemy zadbać o wielkość brody, która z biegiem czasu rośnie, a nasz wygląd wpływa na to, jak odbierają nas napotkani w świecie ludzie. Jeśli wyglądamy niczym król ostatniego baletu, jesteśmy umorusani z błota, a w naszej brodzie narodziło się nowe życie, to możecie mieć pewność, że kobiety rzucą kilkoma wyzwiskami, a niektórzy ludzie nie będą chcieli z nami współpracować. Podczas dobierania stroju niezbędne jest wrzucenie na Morgana odpowiednich ciuchów zwracając uwagę na temperaturę i nie możemy zapomnieć o właściwym odżywianiu. Jedzenie nie tylko wpływa na zdrowie, wychudzony bohater będzie szybciej się męczył, więc lepiej dbać o odpowiedni prowiant.

Nie możemy jednak wejść do sklepu w nocy, bo wszyscy bohaterowie żyją cyklem dnia i nocy, a jak wiadomo po zmroku trzeba chędożyć żonę lub inną lubą. Morgan może oczywiście wyruszyć na polowanie, jednak nawet w tej sytuacji trzeba zwracać uwagę na drobne ruchy – wytropienie bestii wymaga czasu i najlepiej przykładowo do sarenek celować w głowę. Nikt tutaj nie będzie liczył headshotów, lecz podziurawiona skórka traci na wartości… W rezultacie  najlepszym rozwiązaniem jest łuk i idealne wycelowanie w zwierzaka. Trafienie chociażby w brzuch wiąże się z kolejną nieprzyjemnością – nasz niedoszły obiad będzie jeszcze przez chwilę uciekał, a na końcu swojej męki przewróci się i będzie wył z bólu… Nie wygląda to zachęcająco i zdecydowanie lepiej sięgnąć po burgera z McDonalds'a. Gdy już trafiliśmy zwierzę w prawe oko, padło w miejscu, ściągamy z niego skórę, zanosimy na konia, a po powrocie rozbijamy mały obóz i pieczemy zwierzynę. Jeśli jednak mamy już odpowiednie zapasy, możemy sztukę zawieźć do bazy, gdzie zajmie się nim kucharz. Drugą opcją jest sprzedaż okazu – w obu przypadkach trzeba się śpieszyć, bo mięso się psuje i traci na wartości.

Przenosząc zamordowanego jelonka pobrudzimy strój Arthura, więc najlepiej wskoczyć do okolicznego jeziorka lub zaczekać na deszcz – na pralnie chemiczne przyjdzie nam zaczekać jeszcze „kilka” lat. W grze nie zabrakło szybkiej podróży, która jednak nie przypomina rozwiązań z innych produkcji, bo na początku możemy przykładowo kupić bilet na pociąg… Mimo to większość czasu spędzamy na grzbiecie konia, którego bez problemu nazywamy – też wybraliście Płotkę? Zwierzę również trzeba karmić, dbać o jego kondycję, uspokajać podczas strzelanin lub po pojawieniu się dzikich zwierząt, głaskać lub dbać o jego futro. Bez problemu odpicujemy wygląd konia decydując się przykładowo na przystrzyżenie jego grzywy. Arthur bez problemu nawiązuje również relacje z psami – dobre traktowanie czworonogów jest nagradzane, ponieważ Reksio nie będzie na nas szczekał przy kolejnym spotkaniu, co oczywiście otwiera opcje do rozwiązania misji w odpowiedni sposób. Jeśli już jednak musimy sięgnąć po ostateczność i wyciągamy broń, to lepiej zadbać o jej czystość, ponieważ brudny gnat zmniejsza swoją skuteczność.

Nie ma możliwości, by w recenzji wspomnieć o wszystkich detalach przygotowanych przez Rockstar, ponieważ produkcja pozytywnie zaskakuje dosłownie na każdym kroku. Twórcom udało się jednak najważniejsze – realizm nie jest przesadzony. Jedzenie, spanie, opiekowanie się Płotką, wyruszanie na kolejne polowania… To wszystko odbywa się bardzo naturalnie i zostało idealnie wplątane w otaczający gracza świat. 

Red Dead Redemption 2

Red Dead Redemption 2

 

„Jeśli musimy walczyć, to będziemy walczyć. Jeśli musimy uciekać, to będziemy uciekać. A jeśli przyjdzie nam zginąć, to zginiemy. Ale pozostaniemy wolni.” – Javier Escuella

Za zdobyte pieniądze możemy bez problemu kupować najróżniejsze towary, poprawić możliwości wierzchowca, ulepszyć broń lub po prostu zdecydować się na poprawienie funkcjonalności naszego obozu. Dolary odgrywają w produkcji istotną rolę, jednak z biegiem czasu nie możemy narzekać na braki – wtedy trzeba ganiać za lepszymi skórami. Świetnie został rozwinięty system ulepszeń giwer, ponieważ mając odpowiedni budżet wpływamy na statystyki (obrażenia, zasięg, celność, szybkostrzelność, przeładowanie), ale możemy także pomyśleć o wyglądzie dorzucając przykładowo na lufę mały grawer.

Niektórych na pewno intryguje „jak to wszystko działa?”, więc odpowiadam… Podczas rozgrywki na Xboksie One X nie natrafiłem na najmniejszy spadek animacji – tytuł śmiga idealnie (choć niestety w 30 klatkach na sekundę) od początku do końca i jest to zdumiewające, ponieważ Rockstar stworzył gigantyczny świat obładowany szczegółami, relacjami, wydarzeniami. Gra nie została również oszpecona niepotrzebnymi ekranami wczytywania, więc w odpowiednim momencie wskakujemy do wybranej chaty, wypijamy trochę whisky i możemy kontynuować przygodę. Jest to dodatkowo imponujące, ponieważ Red Dead Redemption 2 wygląda cudownie – na mocniejszej wersji konsoli Microsoftu zaoferowano natywne 4K i tę rozdzielczość widać. Obraz jest ostry, nie natrafiłem na jakiekolwiek błędy czy też artefakty. Na produkcję uznanego studia po prostu świetnie się patrzy.

Deweloperzy zapraszają do bardzo zróżnicowanych lokacji, ponieważ ekipa ma okazję podróżować i wielokrotnie byłem pozytywnie zaskoczony zmianą widoków – bez wchodzenia w niepotrzebne szczegóły, gra na szczęście nie została zdominowana przez polany i drzewka. Sporo dzieje się w warstwie lokacji, a nie można nie docenić dopracowanych scen – graficy na każdym kroku pozwalają popatrzeć na olśniewające widoki, w których nie bez powodu  bohater pojawia się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Jest to zagrywka, która kupuje mnie z miejsca, bo podczas misji wielokrotnie natrafimy na wydarzenia, które nie tylko cieszą pod względem fabuły, ale również urzekają aparycją. Złego słowa nie mogę powiedzieć także na udźwiękowienie – wszystko zostało dopracowane, muzyka reaguje na wydarzenia, w odpowiednim miejscu przyspiesza, ale są momenty, podczas których wsłuchujemy się w spokojną, rytmiczną nutę zgrywającą się ze stukotem galopującej Płotki. Wiedźmin byłby uradowany.

Red Dead Redemption 2

Red Dead Redemption 2

„Jesteśmy złodziejami… W świecie, który już nas nie chce.” – Arthur Morgan

Jaki jest Red Dead Redemption 2? Najlepszy. Gra oferuje fantastycznie napisaną, dobrze zrealizowaną, pięknie ułożoną i długą opowieść… A to wszystko zostało ubrane w genialny świat pełen relacji oraz zaskakującego realizmu. Tytuł wyznacza standardy na wielu płaszczyznach i zmusi wielu deweloperów do intensywniejszej pracy. Teraz każda produkcja będzie mierzyć się z nowym poziomem, który Rockstar zapewnił dzięki przygodzie na Dzikim Zachodzie.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Red Dead Redemption 2.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Red Dead Redemption 2

Atuty

  • Dojrzała, świetnie zrealizowana i wciągająca opowieść,
  • Mnóstwo kapitalnych misji zachęcających do rozgrywki, Fantastycznie napisane i ciekawe postacie,
  • Rockstar zapewnił nowy rodzaj interakcji ze światem,
  • Realizm idealnie wkomponowany w świat,
  • Tona dodatkowych aktywności do wykonania,
  • Przepiękna oprawa zapraszająca do odwiedzania nowych miejsc, Udźwiękowienie dobrze zbalansowane do wydarzeń.

Wady

  • -

Rockstar nie patrzy na konkurencję, nie bierze jeńców. Oni ponownie pokazują branży, że można lepiej, ciekawiej i na nowo. Takie gry trzeba doceniać i rozkoszować się każdym fragmentem. Miód w growej postaci.
Graliśmy na: XONE

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper