8-Bit Armies - recenzja gry. Pikselowa strategia szturmuje konsole

8-Bit Armies - recenzja gry. Pikselowa strategia szturmuje konsole

Patryk Dzięglewicz | 23.09.2018, 12:08

8-Bit Armies to prosty pod względem mechaniki, ale bardzo dynamiczny RTS w vokselowej oprawie, od twórców serii Command & Conquer. Czy jednak staroszkolne batalie są w stanie obecnie wciągnąć graczy na dłużej?

Za 8-Bit Armies odpowiada studio Petroglyph, posiadające na swoim koncie chociażby tak udaną strategię kosmiczną jak Star Wars: Empire at Wars, w którego skład wchodzą również twórcy odpowiedzialni za kultową serię RTS-ów Command & Conquer. Chciano przywrócić graczom nostalgię za takimi klasykami jak Dune II czy Red Alert, co ostatecznie udało się tylko połowicznie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Twórcy przygotowali dla nas dwie kampanie: Renegatów i Obrońców, czyli razem 25 misji. Dochodzą jeszcze misje w trybie kooperacji oraz potyczki ze sztuczną inteligencją, a także zabawa przez sieć. Przyznaje, iż na pierwszy rzut oka ilość wyzwań wygląda całkiem dobrze, ale prawda jest taka, że samych rodzajów map jest jakaś połowa, po prostu raz będziemy (przynajmniej według scenariusza bitewnego) stroną atakującą raz broniącą. Wprawdzie nie ma z tego powodu jakiejś tragedii, ale jednak mój entuzjazm nieco opadł. Zabrakło mi też czegoś, co pozwoliło by związać się jakoś emocjonalnie z jedną z walczących stron. Owszem trudno oczekiwać po prostej strategii czasu rzeczywistego jakiegoś wysublimowanego tła fabularnego, czy większej różnorodności pomiędzy pomiędzy frakcjami, ale jakieś cechy szczególne dla każdej z nich z pewnością urozmaiciło by zabawę.

Wracając do rozgrywki to nie ma co o niej wiele pisać, musimy dobrać się do Kwatery Głównej wroga i ją zniszczyć, nic nadzwyczajnego. Można by powiedzieć, że tak jak za dawnych lat, ale tutaj wszystko uproszczono maksymalnie jak tylko się dało. Chociaż zbieramy surowce (ropę) i stawiamy kolejne struktury,  w których powołujemy nowe oddziały, ogólnie jednak chodzi by jak najszybciej zebrać (naklikać) kupę wojaków i huzia na Józia. Niby mapy są całkiem spore i wypełnione skrzynkami z zaopatrzeniem, ale kto by na to tracił czas. Jak ktoś grał Zergami w Starcrafcie czy w inne pokrewne produkcje, gdzie „rush” dawał świetne rezultaty, taki styl zabawy może się podobać, ale ogólnie rzecz biorąc w trybie kampanii szybko potrafi znudzić, ponieważ sztuczna inteligencja do specjalnie bystrych nie należy. Nieco lepiej jest, gdy gramy przez sieć, ścierając się nawet z ośmioma graczami. Niestety w trakcie przechodzenia gry nie udało mi zagrać więcej niż z trzema graczami naraz, lecz trzeba przyznać, że niektórzy mieli całkiem szybkie paluszki i zabawa często kończyła się dla mnie nim się jeszcze na dobre rozpoczęła.

8-Bit Armies recenzja #1

Trzeba przyznać, ze dosyć to deprymujące, ale na szczęście jest jedna rzecz, która nieco hamuje zbytnie zapędy w klikaniu – ropa z czasem ulega wyczerpaniu, a bez niej nie kupimy nowych jednostek. Mimo dynamiki całej rozgrywki szybko jednak wkrada się nuda, bo ile szybka partyjka może nawet wciągnąć, to dłuższe posiedzenia już nie. Pewne urozmaicenie stanowi sensowna różnorodność dostępnych jednostek oraz ich specjalizacja czy słabe punkty, a także zadania dodatkowe w trakcie misji, ale to wciąż za mało.

8-Bit Armies recenzja #2

Od strony wizualnej, jeśli lubimy voksele, tytuł prezentuje się całkiem miło, kolorowo i zróżnicowanie. Chociaż osobiście nie lubię takiego stylu, tym razem jednak oprawa nawet przypadła mi do gustu, zwłaszcza że kamera pokazuje widok z wysokiego pułapu. Ponadto minecraftowe środowisko jest też zniszczalne, więc powalenie kilku drzew, niszczenie budynków, czy rozjeżdżanie piechoty nie stanowi problemów. Zaletę silnika gry stanowi fakt, iż pozwala na tworzenie armii złożonych z ogromnej liczby jednostek bez spadków animacji i bardzo przyjemnie ogląda się jak chmara stalowych pojazdów rusza na wroga. Do boju zachęcają też energetyczne, rockowe brzmienia. Przyczepiłbym się za to, do mało precyzyjnej obsługi interfejsu padem, bowiem w ogniu walki bardzo łatwo powołać inne jednostki niż chcieliśmy, co potrafi zirytować.

8-Bit Armies recenzja #3

8-Bit Armies świetnie sprawdziłoby się na smartfonach czy innych przenośnych konsolach do grania, ale jeśli chodzi o PS4 wypada raczej blado. Owszem wzbudza pewną nostalgię za kultowymi RTS-ami sprzed wielu lat, ale na dużym ekranie gra szybko się nudzi. Tytuł nadaje się do szybkich, niezobowiązujących potyczek, ale nie ma co liczyć, że wciągnie Was na długie godziny, zważywszy zwłaszcza na zbyt wysoką cenę. Nim skończymy jeszcze jednak rzecz – gra jest w języku polskim, ale jakość spolszczenia do wysokich nie należy.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry 8-Bit Armies

Atuty

  • Vokselowa, ale przyjemna dla oka oprawa graficzna
  • Rozgrywka nawiązująca do klasyków gatunku
  • Krótkie sesje z grą bywają nawet przyjemne

Wady

  • Na dłuższą metę gra nudzi
  • Mało map bitewnych
  • Kiepskie SI wirtualnego przeciwnika
  • Ogólnie rzecz biorąc więcej „klikania” niż strategii

„Minecraftowy” RTS nawiązujący do staroszkolnych klasyków gatunku. Niestety sama rozgrywka nie wzbudza większych emocji, chociaż szybka partyjka z przyjaciółmi nikomu nie zaszkodzi.
Graliśmy na: PS4

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper