Recenzja: Atelier Lydie & Suelle: Alchemists of the Mysterious Painting (PS4)

Recenzja: Atelier Lydie & Suelle: Alchemists of the Mysterious Painting (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 24.04.2018, 20:20

Atelier Lydie & Suelle przynosi nam kolejną alchemiczną opowieść, tym razem o dwóch urodziwych siostrach – bliźniaczkach wspólnie parających się tym rzemiosłem. Dziewiętnasta część serii pozwoli nam odwiedzić światy zawarte w obrazach w towarzystwie wspomnianych ślicznotek, których marzeniem jest zdobycie tytułu najlepszych alchemiczek królestwa.

W ostatniej części alchemicznej trylogii Mysterious kończymy znane z poprzedniczki swobodne zwiedzanie świata i przenosimy się do nadmorskiego miasta Merveille, stolicy Królestwa Adalett. Prześledzimy tam losy dwóch uroczych nastoletnich bliźniaczek – spokojniej, ale słabej fizycznie Lydie oraz pewnej siebie, lecz bojącej się robali i innych obślizgłych rzeczy Suelle. Obie ślicznotki wspólnie prowadzą pracownię alchemiczną, która nie przynosi dochodów, więc panny często nie mają czego włożyć do garnka na kolację. Nadarza się jednak okazja, by się odkuć, bowiem królestwo poszukuje alchemików, ale najpierw chętni muszą przejść serię prób i testów. Niestety, by zdobyć gorącą posadkę, nie wystarczą tylko dobre chęci. Gdy okoliczne miejscówki to za mało, dlaczego nie poszukać unikalnych materiałów w światach iluzji zawartych w Magicznych Obrazach?

Dalsza część tekstu pod wideo

Atelier Lydie & Suelle #1

Trylogia Mysterious nie zapisze się zbyt pozytywnie na tle kanonu serii Atelier. Po zaledwie dobrej pierwszej części, jej następczyni, chociaż pełna nowych pomysłów, ostatecznie okazała się średniakiem. Na szczęście Lydie & Suelle ratują honor cyklu, przynajmniej pod względem obsady, bo otrzymaliśmy wprawdzie stereotypowe i głupiutkie, ale wpadające do serca japońskie dzierlatki, z którymi szybko idzie się zżyć. Może nie posiadają złożonej osobowości, lecz ich wesołe perypetie i komentarze oraz pozytywne nastawienie do życia z miejsca mnie kupiły.

Innym miłym akcentem jest obecność większości postaci z poprzednich dwóch odcinków – pojawiły się m.in. Firis, Ilmeria, Drossel, Corneria czy nawet Sophie z Plachtą, nie zabrakło również paru nowych interesujących postaci. Fabuła, jak na serię Atelier przystało, nadal jest niezbyt rozbudowana, ale wciąż lekka i przyjemna. Tym razem odniosłem wrażenie, że dostaliśmy lepszy niż wcześniej balans dialogów w stosunku do reszty gry. Gdy zaczynamy odczuwać ich brak, zaraz pojawia się jakieś śmieszne wydarzenie z udziałem obu panien, skutecznie likwidując nudę, przy czym jest to niewymuszone, a przynajmniej nie potrzeba na siłę przeszukiwać miejskich lokacji w nadziei znalezienia ciekawych scenek. Taki ruch sprawia, że opowieść chłonie się szybko i z zainteresowaniem, bez nadmiernych przerw czy obaw, iż nas coś ominie.

Atelier Lydie & Suelle #2

Po kilku nowych, niekoniecznie udanych rozwiązaniach, które próbowało wprowadzić Atelier Firis, cześć trzecia wraca ponownie do korzeni serii, co widać zwłaszcza po mało rozległym świecie gry otaczającym Merveille. Jednak w tym przypadku ma to swoje uzasadnienie w rozgrywce i nie należy traktować tego jako wadę, ponieważ nadrabiają to wizyty we wspomnianych wcześniej Magicznych Obrazach. Mimo wszystko sedno rozgrywki jest takie jak zawsze i tak samo bardzo zajmujące - wyruszamy w teren zbierać różnorodne materiały, by później móc tworzyć przedmioty jak najlepszej jakości (bądź o potrzebnych nam cechach) znajdujące się w naszej książce przepisów.

Podobnie jak poprzednio, nie ograniczamy się tylko do wrzucenia do kociołka odpowiednich składników i czekania, co z tego wyjdzie, ale bierzemy aktywny udział w całym procesie pod postacią przypominającej Tetrisa minigierki. Dodatkowo możemy wykorzystywać różne katalizatory oraz wspomagacze (enhancers), by uzyskać pożądany efekt, a cała zabawa z nimi jest bardziej intuicyjna oraz przystępniejsza niż wcześniej, bez żadnych udziwnień. Jestem również zadowolony, ze zrobiono coś ze zbyt szybko upływającym czasem, zresztą teraz w ogóle nie musimy się nigdzie śpieszyć, a pory dnia wpływają jedynie na obecność takich czy innych potworów bądź materiałów. W każdym razie, jak ktoś nie lubi grać pod presją, z pewnością doceni takie podejście, aczkolwiek żeby odblokować część przepisów, wciąż musimy poszukiwać inspiracji, co pozwala utrzymać pewien balans rozgrywki.

Atelier Lydie & Suelle #3

Bardziej widocznym zmianom uległa część bitewna, której przywrócono nieco widowiskowości znanej chociażby z Atelier Shallie, chociaż na początku gry nasze panny wydają się walczyć dość niemrawo. Wkrótce się to zmienia, gdy dołączają do nich kolejni przyjaciele, bo chociaż na pierwszej linii walczy (w trybie turowym) jedynie trójka postaci, to mogą sobie dobierać wspierających towarzyszy na tyłach, co zwiększa liczbę walczących do sześciu osób. Cały system przywodzi na myśl ten zawarty w Nights of Azure 2, czyli Lily Burst – każdy bohater dobrany do pary udostępnia unikalne i widowiskowe zdolności bojowe, może leczyć, wskrzeszać oraz wspierać nas przedmiotami stworzonymi na szybko dzięki alchemii, a ostatecznie zastąpi poległą postać. Chociaż poziom trudności starć uległ obniżeniu, bowiem nawet gdy nasza broń się nie sprawdza, zawsze można zarzucić wroga przedmiotami, na które jest wrażliwy, zyskały one na dynamice oraz sprawiają masę frajdy. Rozwój postaci przebiega za to standardowo, poprzez punkty doświadczenia, ponadto co kilka poziomów lub z wydarzeń fabularnych zdobywamy nowe umiejętności.

Największy plus najnowszego Atelier stanowi jednak oprawa wizualna. Wprawdzie na pierwszy rzut oka niewiele różni się od tej z Atelier Firis, ale kosmetyczne poprawki sprawiły, że nieco wyładniało, co docenią najbardziej posiadacze PS4 Pro, choć grający na zwykłym plejaku również nie mają powodów do narzekania. Wprawdzie lokacje nie są już tak ogromne jak poprzednio, lecz z pewnością bardziej szczegółowe i lepiej rozplanowane, a cykl dnia i nocy oraz warunki pogodowe tylko dodają im uroku. Oczywiście w oczy najbardziej rzucają się sylwetki naszych bohaterek ubranych w kolorowe wdzianka. Każda została zaprojektowana przez innego grafika, ale na resztę postaci również nie pożałowano detali. Nie podoba mi się tylko wygląd kowala Hagela, z którego zrobiono kogoś przypominającego Mongoła.

Atelier Lydie & Suelle #4

Główne miasto gry zaprojektowano nieco w holenderskim stylu i takowy klimat czuć, zwłaszcza spoglądając na nie od strony morza. Niestety tytuł musiał zadziałać również na Vicie i Switchu, przez co graficznie nie mógł rozwinąć skrzydeł tak, jak powinien, ale być może kolejna trylogia przyniesie większy powiew świeżości. Mimo wszystko, dzięki motywowi odwiedzania świetnie wykonanych artystycznie Magicznych Obrazów, płynnej animacji w 60 klatkach i kamerze pozwalającej na dowolne zbliżenia, kolorowy i wesoły świat obu dziewczynek ma w sobie coś, co przyciąga na dłużej. Gorzej jest z japońskimi głosami obu panien, które niemiłosiernie drażnią uszy, a alternatywy nie ma, bo zrezygnowano z angielskiego dubbingu, ale z czasem idzie do nich przywyknąć. Należy za to pochwalić warstwę muzyczną za różnorodność brzmień adekwatnych do sytuacji na ekranie.

Atelier Lydie & Suelle, chociaż to ostatnia cześć trylogii Mysterious, jest tą najbardziej udaną. Twórcy po prostu sięgnęli po stare sprawdzone rozwiązania, bez nadmiernego kombinowana. Efekt od razu jest widoczny, bo nowe Atelier, mimo iż niezbyt rozbudowane, ma w sobie sporo magicznego uroku przyciągającego na dłużej do ekranu TV. Owszem, tytuł wciąż jest przeznaczony dla wąskiego kręgu graczy, lecz jeśli lubicie bawić się rzemiosłem alchemicznym, możecie śmiało po niego sięgnąć.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Atelier Lydie & Suelle: The Alchemists and the Mysterious Paintings

Atuty

  • Miła dla oka kolorowa grafika i motyw Magicznych Obrazów
  • Dwie interesujące protagonistki
  • Dynamiczne i widowiskowe starcia
  • Alchemia wciąż daje sporo frajdy
  • Brak presji czasowej

Wady

  • Głosy bohaterek
  • Rezygnacja z otwartego świata (dla niektórych graczy)
  • Brak angielskiego dubbingu
  • Sporadyczne błędy w nazwach przedmiotów

Dziewiętnaste Atelier wydane z okazji dwudziestolecia serii. Porzucono otwarty świat, ale dwie urocze bliźniaczki parające się alchemią z nawiązką rekompensują ten brak. Ogólnie rzecz biorąc, jest to stary dobry przedstawiciel zacnego cyklu od studia Gust, jakiego fani oczekiwali.
Graliśmy na: PS4

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper