Recenzja: Hakuoki: Edo Blossoms (PS Vita)

Recenzja: Hakuoki: Edo Blossoms (PS Vita)

Patryk Dzięglewicz | 19.03.2018, 09:27

Hakuoki: Edo Blossoms stanowi uzupełnienie i dokończenie historii opowiedzianej w Kyoto Winds. Jak młoda Chizuru poradzi sobie tym razem w ogniu japońskiej wojny Boshin, kiedy siły szogunatu i Shinsengumi wykrwawiają się w beznadziejnych walkach z Cesarską Armią?

Na pierwszy rzut oka Hakuoki: Edo Blossoms stanowi samodzielny zestaw trzynastu rozbudowanych epilogów dla Kyoto Winds – gry otome (czyli visual-nowelki dla żeńskiej części graczy) rozgrywającej się w realiach końca japońskiej epoki szogunatu. Tym razem jednak akcja ma miejsce w latach 1868-69, podczas wojny domowej zwanej Boshin pomiędzy siłami szogunatu a sojuszem klanów Satsuma-Chosu chcącym przywrócić Cesarzowi realną władzę na Japonią. Ponownie wcielamy się rolę dziewczyny imieniem Chizuru Yukimura, która wraz z młodzieńcami z Shinsengumi (tajnej policji szoguna) po krwawej bitwie na przedmieściach Kioto (bitwa pod Toba-Fushimi) wraca do Edo. Pokiereszowani samurajowie nadal wspierają szoguna, więc Chizuru wraz z nimi przejdzie pełen szlak bojowy, od Edo (Tokio) poczynając, przez Aizu i Sendai, po Hakodate - stolicę efemerycznej Republiki Ezo – Hokkaido (fakt historyczny). Ponadto demoniczna krew w żyłach dziewczyny wciąż ściąga na nią kłopoty, bowiem Kazama o niej nie zapomniał.

Dalsza część tekstu pod wideo

Hakuoki: Edo Blossoms #1

Poprzednia opowieść, łącząca w sobie wątki historyczne i nadprzyrodzone, bardzo przypadła mi do gustu, aczkolwiek nie za sprawą romansów dziewczyny z przystojnymi samurajami, tylko sugestywnemu, nostalgicznemu klimatowi odchodzącego właśnie świata. Jak śpiewał zespół Sabaton w swoim utworze „Shiroyama”, taka już kolej rzeczy, iż stare czasy ustępują nowym w płomieniach, a nowa era zawsze zaczyna się od grzechu – i tutaj to czuć. Edo Blossoms jeszcze mocniej mnie przyciągnęło, bo o ile w Kyoto Winds akcja rozgrywała się dość powoli, tym razem potrafi pędzić na złamanie karku, a twisty fabularne są częste i potrafią być naprawdę krwawe. Szkoda tylko, ze główna oś fabularna dla prawie wszystkich scenariuszy jest jednakowa, ale coś za coś.

Nasi przystojniacy, upraszczając sprawę, są opętani demoniczną mocą Fury, która daje im niemal nadludzkie umiejętności. Niestety zabawa ze złem ma swoją cenę pod postacią niekontrolowanego szału. By okiełznać swojego wybranka, Chizuru może napoić go własną krwią, dać lekarstwo bądź nie robić nic. Picie ludzkiej posoki pozbawia człowieczeństwa, a lekarstwa działają przez krótki czas. Eksperymentowanie i kombinowanie z wyborami było całkiem interesujące i wzbudzało ciekawość, jak potoczą się wydarzenia, jeśli wybiorę taką czy inną możliwość i jakie wątki poboczne będą oddziaływać na pozostałe scenariusze. Ponadto, zależnie od podjętych w grze decyzji, poznamy różne osobowości samej bohaterki – od zalęknionej dziewczyny po pewną siebie kobietę, a nawet buntowniczkę. Co do wojowników, to dostaliśmy znaną z poprzednich części czeredę o odmiennych charakterach, z którymi rzecz jasna będziemy romansować, nawet z tymi, z którymi wcześniej nie mogliśmy.

Hakuoki: Edo Blossoms #2

Wróć, wątki miłosne (które można wyłączyć) to raczej zaleta dla żeńskiej części graczy, bowiem ja osobiście bawiłem się dobrze, poznając opisany w grze okres historii Japonii, w Polsce prawie nieznany poza wąskim gronem fanów i historyków zajmujących się Dalekim Wschodem. Owszem, nie taki był zamysł twórców, by uczyć o wojnie Boshin, aczkolwiek należą im się podziękowania za zachętę do zgłębienia tematu. Tutaj pewien mały zgrzyt z terminologią i encyklopedią. Gdy pojawia się ważny termin, można od razu przeskoczyć do odpowiedniego hasła z wyjaśnieniem, lecz często bywa tak, iż co innego jest tekście, a co innego w encyklopedii, i chciałbym, by jakaś łatka to poprawiła.

Oprawa graficzna właściwie nie uległa zmianom z porównaniu do Kyoto Winds, co w tym przypadku jest zaletą, więc posłużę się częściowo opisem z tamtej recenzji. Warstwa wizualna wciąż jest bogata, a przewijające się obrazki znakomicie oddają piękno odchodzącej właśnie w przeszłość dawnej Japonii i nostalgię za nią. Dostępnych teł jest naprawdę dużo i tym razem ukazują niepewność losów bratobójczej wojny domowej, a następnie świadomość nadchodzącej klęski. Ponadto, z uwagi na to, że wydarzenia toczą się na większym obszarze, wyjdziemy również częściej poza miejskie widoczki. Sylwetki naszych samurajów zaprojektowano z dbałością o detale i tak, by ich wygląd idealnie odzwierciedlał charakter każdego z nich. Edo Blossoms wciąż jest produkcją dla starszego gracza, więc kolory są odpowiednio stonowane, krew leje się strumieniami, a okropnych oblicz stworów z piekła rodem nadal jest zatrzęsienie. Oczywiście, jak przystało na grę otome, zamiast zalewu kobiecych piersi dostajemy masę męskich torsów, więc należy wziąć to pod uwagę. Przyjemność z rozgrywki zwiększa również idealnie skrojony na potrzeby Vity interfejs oraz klimatyczna nastrojowa muzyka, która została wzbogacona o nowe, bardziej energetyczne bądź nostalgiczne brzmienia.

Hakuoki: Edo Blossoms #3

Hakouki: Edo Blossoms to niesamowicie wciągająca kontynuacja przygód Chizuru z Kyoto Winds. Chociaż wciąż pozostawiająca wiele pytań i stosunkowo krótka, opowieść broni się niesamowitą atmosferą dawnej Japonii i interesującym, bogatym w wydarzenia tłem historycznym, łącząc w sobie wątki miłosne, nadnaturalne i polityczne. Niestety wydawca jak na razie nie spełnił obietnicy wydania obu części w jednym pakiecie, więc jeśli chcecie poznać całą fabułę, musicie przygotować się na spory wydatek.

Grę do recenzji dostarczyło nam Idea Factory International.

Źródło: własne

Atuty

  • Warstwa fabularna
  • Oprawa audiowizualna
  • Ciekawe i mało znane realia historyczne
  • Wybory fabularne i różnorodne osobowości głównej bohaterki

Wady

  • Mimo trzynastu scenariuszy – stosunkowo krótka
  • Błędy w encyklopedii
  • Gra uruchamia się stanowczo zbyt długo

Bardzo udana kontynuacja wydarzeń z gry visual novel Kyoto Winds. Główna bohaterka wraca do rodzinnego Edo i w wichrach wojny domowej nadal walczy o prawdziwą miłość. Wciąż znakomity miszmasz wydarzeń historycznych i elementów fantasy oraz grozy.

8,0
Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper