Recenzja: Bulb Boy (PS4)

Recenzja: Bulb Boy (PS4)

Łukasz Konieczny | 05.03.2018, 09:54

Bulb Boy to indyk znad Wisły, obok którego nie można przejść obojętnie. Chłopiec-Żarówka potrafi zaskakiwać na każdym kroku stylistyką oraz różnorodną rozgrywką. Czy specyficzny klimat i mechanika przypadną jednak do gustu wszystkim graczom?

Bulb Boy powołane do życia przez zaledwie dwuosobową ekipę Bulbware z rodzimego Krakowa to dość specyficzna przygodówka. Z jednej strony mamy do czynienia z klikadełkiem zrealizowanym na bazie gatunku „escape room”, z drugiej zaś strony otrzymujemy okazję, by wskoczyć w sekwencje platformówkowe. Dorzućmy do tego atmosferę horroru łamaną co krok dziwacznie słodką prezentacją głównego bohatera i jego sielskimi wspomnieniami, a otrzymamy kompletnie pokręcony miszmasz. W związku z powyższym jestem mile zaskoczony, ze całość okazała się bardzo spójna.

Dalsza część tekstu pod wideo

Bulb Boy #1

Bulb Boy pozwala nam wskoczyć w buty tytułowego „Chłopca-Żarówki”. Kreskówkowy ludzik z przerośniętą świecącą głową budzi się z koszmaru w swoim żarówkowym domu, gdy okazuje się, że tajemnicze moce porwały jego rodzinę. Maluch rusza na ratunek bliskim, stawiając czoła rozmaitym stworom, jakie czyhają w zakamarkach domostwa. Muszę przyznać, że po pierwszych dwóch miejscówkach, z jakich udało mi się znaleźć wyjście, byłem nastawiony na niezbyt różnorodną zabawę. Nic bardziej mylnego – w kolejnych etapach postawiono na urozmaicenia nie tylko w samych projektach lokacji, ale też w kwestii rozgrywki.

Mamy okazje się skradać, doświadczać desperackich ucieczek, a nawet stawać w szranki z bossami, a w niemal każdym z tych przypadków bywa dziwacznie i groteskowo. Mroczne etapy skontrastowano z pełnymi szczęścia wspomnieniami protagonisty, w których mamy okazję zagrać postaciami jego bliskich – ojcem oraz zwierzątkiem przypominającym skrzyżowanie latającego psa i świnki morskiej. Raz za razem dostajemy zupełnie inne sterowanie i tempo zabawy, do tego poświęcone im etapy zgrabnie nawiązują do następnych. Cały czas jest świeżo i widać, że każdy element rozgrywki został zaplanowany z głową.

Bulb Boy #2

W zasadzie im dalej w las, tym ciekawszych sytuacji jesteśmy świadkami. Kluczem do całej zabawy okazuje się głowa naszego bohatera, którą może on odczepić i wmontować w rozmaite obiekty czy stworzenia, aby przejąć nad nimi kontrolę. Jest ona najczęściej głównym źródłem światła w ciemnych pomieszczeniach, więc to na niej skupiona jest uwaga przeciwników. Z jej pomocą możemy przejąć kontrolę nad ozdobną zbroją, by odciąć macki blokującego przejście stwora, przeskakiwać po lampach, kiedy tułów przekrada się samodzielnie po podłodze, chodzić po ścianach jako pająk bądź pływać w kanałach pod postacią ryby. Każda mniejsza lub nieco bardziej rozbudowana lokacja jest tutaj jedną dużą zagadką. Musimy dokładnie badać wszystkie zakamarki, pomyśleć, jak połączyć zebrane przedmioty, i obserwować ukryte wskazówki wizualne. Nie jest jakoś szczególnie trudno, lecz jeśli naprawdę nie mamy pojęcia, co w danym momencie zrobić, w menu pauzy znajdziemy opcję podpowiedzi. Pomysły deweloperów wyglądają często bardzo zabawnie, niekiedy nawet potrafią zniesmaczyć, ale to właśnie urok Bulb Boya – gra wywołuje skrajne emocje.

Stylistyka polskiej produkcji to kawał przyjemnej dla oka oprawy pod kątem nakreślenia lokacji oraz rozmaitych stworów. Na dodatek oprawę graficzną okraszono zielonym filtrem, który świetnie komponuje się z obraną kreską. W kwestii estetyki pokuszono się o jeszcze jedno intrygujące rozwiązanie, jakim jest swego rodzaju ramka widoczna po podejściu do krawędzi ekranu. Jej umieszczenie wygląda tak, jakby twórcy chcieli zasugerować, że wręcz podglądamy poczynania bohatera. Wrażenie to potęgują ciemne zarysy tajemniczych postaci oraz stworzeń, więc w żadnym wypadku nie można czuć się bezpiecznym. W tle przygrywa za to hipnotyzująca ambientowa warstwa dźwiękowa, która pasuje do obranej konwencji jak ulał.

Bulb Boy #3

Jak ten ciężki klimat znosi nasz bohater? No cóż, co prawda od czasu do czasu podskoczy ze strachu czy będzie zmuszony się ukryć, lecz poza tymi wyjątkami, zamiast siedzieć w kącie i chlipać, zabiera się do działania. Nasz Bulb Boy ma swój żarówkowy łebek na karku i co krok kombinuje, jak przechytrzyć złowrogie monstra, konstruując zmyślne mechanizmy czy też wykorzystując ich słabości. Szczególnie dziwnie wyglądają momenty, gdzie po pozbyciu się stwora w mniej lub bardziej drastyczny sposób mały Bulb Boy potrafi zaśmiać się wręcz demonicznym śmiechem – nasz z pozoru niewinny chłopiec ma nie do końca równo pod sufitem.

Podczas zabawy natknąłem się na tylko jeden błąd, który pojawił się już na drugiej lokacji i będąc częścią mechanizmu zagadki, uniemożliwiał kontynuowanie gry. Występuje on jednak tylko w polskiej wersji, więc zmiana na angielską wyeliminowała problem (a deweloper informował nas od razu, że pracuje nad łatką). Poza tym w całej produkcji nie doświadczyłem innych utrudnień. Warto również zaznaczyć, że Bulb Boy nie jest tytułem, który przypadnie do gustu każdemu. Osoby takie jak ja, które znajdują satysfakcję w rozkładaniu mechanik na czynniki pierwsze, na pewno docenią to, jak mądrze nakreślono etapy i zagadki od początku do końca zabawy. Inne osoby mogą się za to poczuć znużone, gdyż akcja jest prowadzona w dość monotonny sposób.

Bulb Boy #4

To świetne, że w produkcji, na której ukończenie potrzebujemy maksymalnie półtorej godziny, udało się zamknąć sporą listę mechanik, a także sprawić, że tworzą sensowną całość. Bulb Boy w całkiem dobrym stylu wpisuje się w konwencję gier logicznych, uzupełnia ją kilkoma rozwiązaniami z platformerów i przedstawia w unikalnej otoczce artystycznej. Mimo że nie wszystkich pochłonie klimat, stylistyka i powolne tempo zabawy, nie ulega wątpliwości, że Bulbware wykonało kawał solidnej roboty.

Kod do recenzji dostarczył nam deweloper gry.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Bulb Boy

Atuty

  • Pomysłowe zagadki
  • Różnorodna, ale spójna rozgrywka
  • Zabawny bohater
  • Styl artystyczny

Wady

  • W polskiej wersji jest błąd uniemożliwiający skończenie gry

Bulb Boy w całkiem dobrym stylu wpisuje się w konwencję gier logicznych, uzupełnia ją kilkoma rozwiązaniami z platformerów i przedstawia w unikalnej otoczce artystycznej.

Łukasz Konieczny Strona autora
cropper