Recenzja: Golf Story (Nintendo Switch)

Recenzja: Golf Story (Nintendo Switch)

Tomasz Alicki | 19.02.2018, 13:47

Golf Story to jedna z tych małych niespodzianek na konsoli Nintendo Switch. Tytuł, który nie starczy może na tyle czasu co nowa Zelda, ale ma w sobie tyle serca, humoru i pomysłu, żeby zachwycić. I wszystko to w niepozornej grze o golfie…

28 września 2017 roku, kiedy Golf Story miało swoją premierę, wszyscy mówili o Super Mario Odyssey. Niektórzy szukali jeszcze shrine’ów w The Legend of Zelda: Breath of the Wild, a inni szlifowali swoje umiejętności w Splatoon 2. Na Reddicie co jakiś czas nieśmiało pojawiały się jednak informacje o nadchodzącym Golf Story. Kiedy wreszcie dotarliśmy do końca września, społeczność wybuchła, a kolejne pozytywne opinie powodowały fale zachęconych użytkowników. Teraz Golf Story jest uważane za jedną z lepszych gier dostępnych w Nintendo eShop.

Dalsza część tekstu pod wideo

Golf Story #1

Historia zaczyna się standardowo. Wcielamy się w postać chodzącego z głową w chmurach marzyciela, widzącego siebie w roli najlepszego golfisty. Gra rozpoczyna się akurat w momencie, kiedy postanawia on coś z tym zrobić. Rozpoczyna się więc podróż pokroju tej z Pokemonów, od ciężkich początków wymagających od nas udowadniania naszego potencjału aż po widowiskowe triumfy. Poznajemy naszych rywali oraz trenera, który do samego końca będzie głośno oznajmiał swoje wątpliwości odnośnie kompetencji głównego bohatera. Kiedy jednak wreszcie uda nam się odbyć pierwsze treningi i dostać na turniej, rozpoczyna się długa droga do podboju świata golfistów.

Rozgrywka z pozoru wygląda na mocno uproszczoną. Mamy kilka różnych rodzajów kijów posortowanych pod kątem ich możliwości, flagę sygnalizującą kierunek i prędkość wiatru oraz długą linię pokazującą tor lotu naszej piłeczki – do tego ograniczają się podstawy. Później poznajemy kilka kolejnych specjalnych uderzeń, jednak nie zmieniają one znacząco samej rozgrywki. Największym wyzwaniem Golf Story, które w większości przypadków nie sprawia graczom dużych problemów, jest dostosowanie się do panujących na zewnątrz warunków i odpowiednie przewidzenie tego, jak wpłyną one na nasze uderzenie.

Golf Story #2

Atmosfera zmienia się zależnie od lokacji, w jakiej aktualnie się znajdujemy. Zadania fabularne powoli kierują nas w kolejne miejsca, które znacząco się od siebie różnią. Zaczynamy na neutralnym gruncie – zielonej trawie z kilkoma zdradzieckimi wgłębieniami pełnymi piasku i niewielkim stawem. Później poziom trudności nieco rośnie. Na plaży woda jest dosyć dużym problemem, a większość wyzwań wymaga od nas uderzenia z jednej wyspy na drugą. W górach wieje silny wiatr zmieniający się z rundy na rundę. Każde miejsce ma swoje charakterystyczne cechy. Niektóre sprawiają więcej trudności, a inne, wykorzystane w odpowiedni sposób, mogą ułatwić nam szybkie umieszczenie piłki w dołku.

Z racji tego, że Golf Story jest klasycznym przykładem RPG-a, nie zabrakło również skromnego zarządzania ekwipunkiem oraz rozwojem postaci. Oba elementy funkcjonują bardziej jako przyjemny dodatek do luźnej, niezależnej gry niż czynniki, które miałyby decydować o naszym potencjalnym zwycięstwie. Pieniądze zbierane podczas wykonywania zadań i wygrywania turniejów możemy wydać na sprzęt. Większość z kijów oferuje określony zestaw możliwości, co pozwala na dostosowanie ich do naszego stylu gry. Uderzamy jak najdalej albo kosztem zasięgu zdobywamy pasywne umiejętności, jakie oferują nam niektóre części ekwipunku.

Golf Story #3

Rozwój postaci to sprawa nawet prostsza. Doświadczenie gwarantuje naszemu golfiście kolejne poziomy, które pozwalają ulepszać jego możliwości. Tutaj wybieramy pomiędzy pięcioma różnymi umiejętnościami. Zwiększamy zasięg uderzeń, podkręcanie piłek, celność itd. Im bardziej zwiększa się siła uderzenia, tym szybciej maleje reszta statystyk. Golf Story wymusza więc na graczu odrobinę rozsądku i wydawania punktów z rozwagą, zamiast ładowania wszystkiego w zasięg.

Oprócz mechaniczno-fabularnych aspektów, klimat bardzo skutecznie budują również dialogi i postacie. Twórcy postawili na humor, co w tak luźnym tytule sprawdza się idealnie. Niektóre komentarze ze strony naszych znajomych albo trenera powodują przyjazny uśmiech na ustach, a inne potrafią poważnie rozbawić. Nie ma mowy o przewijaniu godzinami dialogów pomiędzy postaciami. Większość rozmów jest krótka, konkretna i nie próbuje nas w żaden sposób zatrzymywać. Dobrą robotę robi również warstwa wizualna. Chociaż w większości są to widoki bardzo charakterystyczne dla takich gier, całość cieszy oko, a lokacje zostały zaprojektowane na tyle dobrze, żeby móc je łatwo od siebie odróżnić.

Golf Story #4

Golf Story to po prostu świetna, kompletna gra. Twórcy mieli konkretne założenia podczas projektowania swojego tytułu i spełnili je w stu procentach. Udało się stworzyć luźny, przyjemny tytuł, będący idealną odskocznią od flagowców Nintendo Switcha. Na pewno nie jest to gra, dla której mielibyśmy kupować całą konsolę, ale będzie to produkcja idealna dla posiadaczy nowego handhelda, poszukujących odrobiny relaksu pomiędzy kolejnymi meczami w Splatoon.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Golf Story

Atuty

  • Prosta i satysfakcjonująca rozgrywka
  • Przyjemna dla oka grafika
  • Humor

Wady

  • Nie nadaje się na długie, wielogodzinne partie

Przyjemna, satysfakcjonująca gra dla fanów luźnych, relaksujących gier RPG. Odnajdą się tutaj zarówno zapaleni golfiści, jak i osoby trzymające się z dala od meczów Tigera Woodsa.

Tomasz Alicki Strona autora
cropper